Dymitr Jej rosyjski obronca 2.pdf
(
3002 KB
)
Pobierz
Tytuł oryginału: Dimitri (Her Russian Protector #2)
Tłumaczenie: Wojciech Białas
ISBN: 978-83-283-6381-6
Copyright © 2013 by Roxie Rivera
All rights reserved. No part of this publication may be reproduced, distributed or
transmitted in any form or by any means, including photocopying, recording, or other
electronic or mechanical methods, without the prior written permission of the publisher.
Polish edition copyright © 2020 by Helion SA
All rights reserved.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage retrieval system, without permission from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci —
żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc
czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://editio.pl/user/opinie/dymje2
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
•
Kup książkę
•
Poleć książkę
•
Oceń książkę
•
Księgarnia internetowa
•
Lubię to! » Nasza społeczność
Dymitr. Jej rosyjski obrońca
Rozdział 1.
Głośno stękając, próbowałam przeciągnąć ciężki wór z mąką z ram-
py rozładunkowej do magazynu. Zdążyłam się już uporać z sze-
ścioma
poprzednimi i czułam, jak zaczynają mnie opuszczać reszt-
ki energii. Pobudka o czwartej rano i cały dzień gonitwy pomiędzy
kuchnią a kasą dawały o sobie znać.
Drażniące pieczenie oczu sygnalizowało,
że
nagromadzone przez
cały dzień napięcie zaczynało brać górę. Pokręciłam szyją, mając
nadzieję,
że
zdołam rozluźnić zesztywniałe mięśnie, po czym
przymknęłam powieki i powoli wciągnęłam powietrze do płuc.
Uleganie panice nie mogło mi pomóc wydostać się z gównianej
sytuacji, w której się znajdowałam.
Wytężyłam słuch na odgłos kroków dobiegających od strony
wejścia dla pracowników.
Wreszcie!
— Johnny? To ty?
Zapadła dłuższa cisza, zanim mój młodszy brat w końcu zdecy-
dował się odkrzyknąć.
— Tak.
Zmarszczyłam brwi i oparłam sobie worek mąki o nogę.
— Jesteś spóźniony o trzy godziny. Byłeś dziś potrzebny,
żeby
mi pomóc w zamknięciu lokalu. Gdzieś ty się podziewał?
5
Kup książkę
Poleć książkę
Roxie Rivera
— Hej, przyjechałem najszybciej, jak tylko mogłem. — Pojawił
się w progu magazynu i popatrzył na mnie spode
łba.
Wyglądał jak
jakiś zakapior. — Przestań truć, Benny.
Popatrzyłam na jego luźne dżinsy, na tę okropną koszulkę
i ugryzłam się w język. Jego adidasy były dokładnie wypucowane
i naturalnie
śnieżnobiałe.
Wciąż nie mogłam pohamować gniewu
na widok ciemniejącego na szyi mojego brata tatuażu oznaczające-
go przynależność do gangu. Niemal dostałam zawału, gdy na kilka
dni przed ukończeniem liceum przyszedł do domu z tym ohydz-
twem wyrytym na skórze.
— Potrzebowałam twojej pomocy. Ciężarówka z dostawami
przyjechała dziś spóźniona, a ja musiałam zapakować wszystko do
magazynu.
Mój brat ani drgnął.
— To dlaczego nie zagoniłaś do tego Marco albo Adama?
— Nie stać mnie na płacenie nadgodzin, Johnny. I tak już led-
wo wiążemy koniec z końcem. — Nie musiałam mu tego mówić.
Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy wiele razy omawialiśmy
naszą trudną sytuację finansową, ale chyba to do niego nie docie-
rało. Najwyraźniej zakładał,
że
sama uporam się z problemami —
jak miało to miejsce do tej pory.
— Może powinnaś się zastanowić nad sprzedażą piekarni temu
kolesiowi z agencji nieruchomości — zasugerował Johnny i w końcu
wziął się do roboty. Zarzucił sobie worek z mąką na ramię i prze-
niósł go do magazynu.
Na samą myśl o tym oślizgłym deweloperze, który już od kilku
tygodni próbował naciągnąć mnie na sprzedaż, dostałam szczęko-
ścisku.
Pieprzona gentryfikacja!
— Niczego mu nie sprzedamy, Johnny.
— Dlaczego nie? To dobra kasa, Benny.
6
Kup książkę
Poleć książkę
Dymitr. Jej rosyjski obrońca
— Pieniądze to nie wszystko, Johnny. Ta piekarnia to coś więcej
niż tylko jeden z elementów historii tej dzielnicy. To część naszej
historii. Pracowały tu trzy pokolenia naszej rodziny. Nasi dziad-
kowie wybudowali tę
panaderię
kosztem własnego potu,
łez
i wy-
rzeczeń. — Potrząsnęłam głową. — Przechodzimy ciężki okres, ale
to przeminie. Nie sprzedamy tego miejsca.
— To samo mówiła ta kobieta ze sklepu dziewiarskiego i koleś
handlujący meblami parę budynków od nas, zanim obydwoje nie
zmądrzeli. — Johnny ominął mnie i chwycił następny worek mąki.
— Właśnie na tym polega twój problem,
nena.
Masz ciasne hory-
zonty. Wiesz, co moglibyśmy zrobić z taką kasą?
Przewróciłam oczami. Ostatnimi czasy Johnny snuł różne wiel-
kie plany. Brakowało mu za to konsekwencji i determinacji.
Łatwo
jest wymyślać niestworzone projekty, ale o wiele trudniej zainwesto-
wać w nie wysiłek wymagany, aby mogły zakończyć się sukcesem.
— Po pierwsze, przestań mówić na mnie
nena.
A po drugie, to
po sprzedaży wcale nie zostałoby nam aż tak dużo pieniędzy.
Zmarszczył brwi i wtaszczył ciężki worek do magazynu.
— Jak to? Widziałem, ile ten koleś nam zaoferował. To kupa
kasy, Benny.
— Owszem, ale jak myślisz, z czego opłaciliśmy chemioterapię
babci i wszystkie szpitalne rachunki? A jeszcze wcześniej babcia
zaciągnęła kredyty pod zastaw budynku,
żeby
mieć pieniądze na
leczenie problemów dziadka z cukrzycą. Mamy na głowie kredyty
i podwójną hipotekę. — Potarłam sobie kark, zesztywniały od stresu.
— To skomplikowane, Johnny.
Popatrzył na mnie oskarżycielsko zwężonymi oczami. — Dla-
czego pozwoliłaś jej brać te wszystkie kredyty?
7
Kup książkę
Poleć książkę
Plik z chomika:
PDFator
Inne pliki z tego folderu:
Sorry memory Poznaj najlepsze metody zapamietywania.pdf
(1085 KB)
Kasandra.pdf
(5035 KB)
A mialo byc tak pieknie.pdf
(3815 KB)
Aleje wykolejencow.pdf
(289 KB)
Akademia Wenus.pdf
(186 KB)
Inne foldery tego chomika:
3ds max
50 zadań i zagadek szachowych
Access
Acrobat
Administracja
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin