Harmiderek.pdf
(
433 KB
)
Pobierz
ISBN: 978-83-7853-416-7
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons
Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Na tych samych warunkach
3.0 Unported License.
Wydanie drugie (poprawione)
2015
Kup książkę
W autobusie noga i ja zbolały udręczeniem
Helmucie, Helmucie
Dziewczyna z pieńkiem
Trupiaszcze oczy i ster ze szprychami
Dym
Opowieść ministra z komputerową przysadką
Kup książkę
Kup książkę
„
iedy nie wiesz, jak zacząć, zacznij od pogody”
– mawiają, śmieją się, mądrują, mózgownicą
się chwalą (że ją mają i że narządu używają).
A ja zacznę inaczej, wbrew im, to jest wbrew
tym mądrym, no wiecie. Autobus był żółty,
przegubowy, do tego brudny, brzydki
i oślizły (jeśli autobusy w ogóle mogą być
oślizłe). Wsiadłem, zająłem miejsce, nie
zdjąłem czapki, bo czapki nie miałem. To jest miałem, ale nie
na głowie, tylko w torbie ją miałem, schowaną. I cieszyłem
się, że miałem, bo jakby wiatr był, śnieg był, a co najgorsze
wiatr ze śniegiem by był, to wtedy szczęście by jednocześnie
było i radość wielka z czapki nie tylko do torby uprzednio
włożonej, ale i – późniejszą razą – na głowie umocowanej.
Ale ja nie o tym. Ja o autobusie. A dokładniej o tym, co
w nim się działo. I tak – książkę otworzyłem, poprawiłem
się, żeby wygodniej było. Krew do mózgu napłynęła, myśleć
zacząłem intensywnie, literki przeskakiwały, mnożyły się
wzajemnie, dzieliły na akapity, justowały. Nie można! Nie
można, do jasnej i ciężkiej jak wół cholery, czytać tej książki
w autobusie. Zgina cię, rzuca, ślizga i nie pozwoli oddychać.
Na marne to wszystko: to usadawianie się, myśl o czapce,
wytarcie rękawiczką pary z szyby, poprawianie włosów.
Wszystko na marne, że powtórzę jeszcze raz, choć wiem, że
to brzydko i niekulturalnie. Próbuję nie oddychać głęboko,
nie pokazywać, że cierpię, zmuszam się do bycia tu, teraz,
w tym motłochu i bandzie, bandzie i motłochu, ach! Oglądać
nie ścierpię targowych mord, wyprasowanych kołnierzyków,
siatek z materiału, prób dostania się do kasownika,
przekleństw, pijaństw i drobnych, zakrętowych przeprosin.
Przystanek. Robi się luźniej, oddychać już mi lepiej, choć
nie do końca. Spomiędzy ludzi zauważam nogę – chudą,
5
Kup książkę
Plik z chomika:
PDFator
Inne pliki z tego folderu:
Gwiezdne Dzieci.pdf
(68 KB)
Adlen.pdf
(676 KB)
A jesli jutra nie bedzie.pdf
(208 KB)
Cien krwi tom II Niepamiec cieni.pdf
(284 KB)
Budowniczy lalki Hans Bellmer konfabulacja.pdf
(1559 KB)
Inne foldery tego chomika:
3ds max
50 zadań i zagadek szachowych
Access
Acrobat
Administracja
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin