Bogactwo z wyboru.pdf
(
98 KB
)
Pobierz
Rozdział 1
Na przedmieściu niezbyt dużego miasta stoi kamienica, sta-
ra i wyjątkowo zaniedbana. Przechodząc obok można dostrzec
podrapane ściany i kruszący się tynk. Uwadze nie umkną rów-
nież brudne okna. Przeciekający dach podczas każdej ulewy
przypomina mieszkańcom o potrzebie naprawy. A piwnice pod-
mokły już tak bardzo, że nikt nie ma najmniejszej ochoty za-
glądać tam.
Wnętrze budynku jest jeszcze bardziej odstraszające. Nie-
chlujna klatka schodowa potrafi przygnębić nawet najbardziej
obojętną osobę. A skrzypiące i ledwie domykające się drzwi
wyznaczają strefę prywatną mieszkańców, którzy nie wykazują
najmniejszej ochoty do utrzymywania porządku i czystości
własnego lokum.
W niemalże każdym mieszkaniu można dostrzec zlewo-
zmywak pełen brudnych naczyń, na stole mnóstwo okruchów
chleba, stanowiących pozostałości po posiłkach sprzed kilku
dni. W pokojach porozrzucane ubrania, a w oknach brudne fi-
rany. Na podłogach dziurawe i zakurzone dywany, które już
dawno zapomniały, jak wygląda trzepak.
Tylko jedno z mieszkań zdecydowanie wyróżnia się na tle
pozostałych. Przed nowymi drzwiami frontowymi tego miesz-
kania kilkakrotnie leżały wycieraczki z napisem: „Dzień do-
bry”. Niestety znikały one w niewyjaśnionych okolicznościach,
aż w końcu lokator zaniechał umieszczania tego typu rekwizy-
tu.
Wewnątrz mieszkanie, choć małe, to jednak schludne i za-
dbane – ściany odświeżone, w oknach rolety, jedyne w całej
kamienicy, w przedpokoju lśniące lustro, w kuchni czyste na-
czynia, w pokoju zaścielone łóżko, a na półkach poukładane
książki i rodzinne pamiątki. Od razu widać, iż lokator dba o
porządek. A tym lokatorem jest trzydziestoletni Marcin Podol-
ski.
Wychowywał się na wsi w biednej rodzinie. Bywały mie-
siące, w których jego rodzice z trudem wiązali koniec z koń-
cem. Już jako mały chłopiec marzył o bogactwie i o tym, że
kiedyś będzie go stać na wszystko, czego tylko zapragnie. Był
zdolnym uczniem, więc bez trudu dostał się na wyższą uczel-
nię, a wkrótce po ukończeniu studiów postanowił usamodziel-
nić się i przenieść do pobliskiego miasta, które w jego ówcze-
snym przekonaniu stanowiło lepsze życie.
Kup książkę
Dzięki temu, iż był pojętny i pracowity, szybko otrzymał
stałą posadę. Poszukiwania nowego miejsca zamieszkania rów-
nież nie trwały zbyt długo. Znalazł ofertę wynajmu mieszkania,
które spełniało jego oczekiwania: było tanie, dość ładnie wyre-
montowane, w pełni wyposażone i przygotowane do zamiesz-
kania. Później, gdy zobaczył w jakiej kamienicy przyjdzie mu
mieszkać, obiecał sobie, że to tylko przejściowo i kiedy za-
cznie lepiej zarabiać, to przeprowadzi się w inne miejsce.
Minęło już ponad pięć lat i nic się nie zmieniło, gdyż Mar-
cin całą pensję przeznacza na bieżące potrzeby. Na nic więcej
nie stać go. Jeżeli nawet coś odłoży, to na krótko, bo w końcu
wydaje wszystko i znów jest bez grosza. Jednak w płaceniu ra-
chunków jest bardzo sumienny. Wolałby odmówić sobie posił-
ku, ale wszelkie zobowiązania zapłaci na czas, by sprawiać
wrażenie zaradnego człowieka.
Przekonania na temat pieniędzy wyniósł z rodzinnego
domu. Pomimo ambitnych marzeń o bogactwie, nadal myślał w
sposób charakterystyczny dla ludzi biednych. Bo i cóż dziwić
się temu, skoro nikt z jego bliskich nie przekazał mu wiedzy na
temat tworzenia dobrobytu.
Nie zdawał sobie sprawy, jak wielki wpływ mają na niego
ludzie stanowiący jego otoczenie. Nieświadomie ulegał nega-
tywnym wpływom i często zmuszony był słuchać nieustannego
Kup książkę
narzekania na brak pieniędzy.
Strach przed nowym i nieznanym, strach przed własnymi
możliwościami powstrzymywał go od zrobienia czegokolwiek
wbrew tym wszystkim, z którymi spotykał się na co dzień.
Aż do dnia dzisiejszego...
I tak jak przyroda budzi się na wiosnę, tak w Podolskim za-
częło budzić się, uśpione gdzieś w głębi jego duszy, palące pra-
gnienie bogactwa.
Otworzył szeroko okno. Rześkie, wiosenne powietrze oży-
wiło go nieco i dodało pozytywnej energii. Jednak to, co ujrzał
na zewnątrz, nie było zachwycające.
Podwórze swym wyglądem idealnie dopasowywało się do
stanu kamienicy – brudne, zakurzone i pozbawione placu za-
baw dla dzieci. Jedyne urozmaicenie to kilka drzew, które z
każdym rokiem wypuszczały coraz mniej pąków, jakby chciały
podkreślić, że i one starzeją się. Wypłowiała trawa wyrastała
gdzieniegdzie, co i tak nie było w stanie uchronić jej przed za-
deptaniem. Tylko słońce, niczym nie przejmujące się, swym
blaskiem podkreślało paskudne podwórze, odrapane ściany bu-
dynku i stare ławki, a na nich niemalże całymi dniami przesia-
dujących mieszkańców kamienicy.
Sąsiedzi Podolskiego stanowili całkiem inne oblicze biedy,
niż ta, w której dorastał. W większości przypadków były to ro-
Kup książkę
dziny z dwojgiem lub trojgiem dzieci, bez stałego dochodu,
utrzymujące się głównie z różnego rodzaju zasiłków socjal-
nych. Zatrudnienie, jak zwykli mawiać, trafia im się tylko do-
rywczo. Prawdą jest jednak, że sami rezygnują z wszelkich
możliwości stałego dochodu, uważając, iż praca jest za ciężka i
nie odpowiednia dla nich, szef oszukuje, a co najważniejsze –
za mało płacą. A za te same pieniądze lepiej siedzieć na zasiłku
i nie męczyć się. Zamiast podjąć stałą pracę, wolą narzekać i
tłumaczyć wszystkim na około, jakie ciężkie jest życie.
To, co pozwala im trwać w tych trudnych warunkach i
czym potrafią przechwalać się między sobą, to spryt – wiedzą
dokładnie z jakiej pomocy mogą skorzystać i co im przysługu-
je. Zadziwiające jest, iż pomimo biedy stać ich na takie luksusy
jak papierosy czy piwo. Jest im wygodnie i nie chcą niczego
zmieniać, bo musieliby dawać z siebie więcej, a co najgorsze –
straciliby wszelkie przywileje ludzi biednych. A przecież w za-
mian za korzystanie z zapomóg, nie muszą wykonywać żadnej
pracy.
Tracą tylko dzieci, biegające w podartych i ubrudzonych
ubrankach, dla których podwórkowe kamienie i stare kuchenne
naczynia stanowią zabawki. Później dorastają w przekonaniu,
że tak już musi być, bo takie jest życie. Od najmłodszych lat
pozbawiane są wszelkiej chęci do walki o lepsze jutro. Zamiast
Kup książkę
Plik z chomika:
PDFator
Inne pliki z tego folderu:
Akademia smokow.pdf
(950 KB)
Alfred i Ginewra.pdf
(209 KB)
Cekiny.pdf
(197 KB)
Cormoran Strike prowadzi sledztwo 4 Zabojcza biel.pdf
(206 KB)
Czlowiek znikad Tom II Tarcza Slonca.pdf
(210 KB)
Inne foldery tego chomika:
3ds max
50 zadań i zagadek szachowych
Access
Acrobat
Administracja
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin