Cztery pory smierci.pdf

(263 KB) Pobierz
Kup książkę
© Copyright by
Olga Warykowska & e-bookowo 2018
Korekta: Olimpia Orządała
Projekt okładki: Gabriela Pańczyszyn
ISBN 978-83-7859-983-8
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2018
Wszystkie postacie i zdarzenia są fikcyjne,
wszelkie podobieństwa do osób lub miejsc czy zdarzeń są przypad-
kowe i niezamierzone.
Kup książkę
Olga Warykowska CZTERY PORY ŚMIERCI
1.
Wiosna to nie jest dobra pora roku – szczególnie dla
muzyka. Tak… korpulentny mężczyzna opadł ciężko na
ławce przed filharmonią i wypuścił z siebie ciężkie powie-
trze. Tak. Zdecydowanie. Amadeusz Wagner nienawidził
wiosny. Nienawidził pączków, zwierząt i tego gorąca, od
którego puchły mu palce. A palce były dla niego najważ-
niejsze, ponieważ:
a. Dzięki nim jedzenie trafiało do ust.
b. Dzięki nim miał z czego zlizywać lukier i tłuszcz.
c. Dzięki nim zarabiał.
Amadeusz Wagner spojrzał na szarawy budynek filhar-
monii. Małe, niedopasowane do otoczenia szkaradztwo,
z którego ktoś na siłę chciał zrobić świątynię dumania
i muzyki. Od ponad miesiąca pracował jako flecista w or-
kiestrze i nigdy nie czuł się bardziej zmęczony. Nikt nie
szanował flecistów. Na flecie mógł grać każdy – od przed-
szkolaka po emeryta. Tak rozumowali wszyscy i jeszcze nie
spotkał nikogo, kto myślał inaczej. Ten, kto wybierał flet,
szedł po linii najmniejszego oporu. Najprostszy kawałek
drewna. Wagner zerknął na swoje pogrubiałe palce. Pot
spływał mu z czoła, a brzuch burczał z głodu. Niektórzy
4
e-bookowo
Kup książkę
Olga Warykowska CZTERY PORY ŚMIERCI
mówili mu, że powinien schudnąć, ale jak tu schudnąć
skoro cały czas chodzi się głodnym? Ma umrzeć z głodu?
Mężczyzna pokręcił nerwowo głową i zacisnął pięść.
– Serwus, Flecik! – Amadeusz podniósł głowę i zoba-
czył największą muzyczną gwiazdę filharmonii tego i przy-
szłego sezonu. Główny skrzypek i jednocześnie koncert-
mistrz, Grzegorz Krzyżczak, szedł ku niemu powolnym
krokiem pewnego siebie człowieka. Długie włosy związał
w warkocz, który dyndał mu przy każdym ruchu. Jak bardzo
Amadeusz nienawidził tego warkocza! Przypominał mu
wahadło Foucaulta, od którego nie ma ucieczki. Z prawa
na lewo, z prawa na lewo… Hipnotyzował i przerażał. Były
takie noce, kiedy ten warkocz śnił mu się, przez co budził
się cały zlany potem. Mężczyzna był tak przerażający, że
nikt nie miał dla niego żadnego przezwiska.
– Witaj Grzegorzu – powiedział, jąkając się.
Byle nie patrzeć
mu w oczy
– powtarzał sobie. To był klucz do przeżycia.
– Dla ciebie pan Krzyżczak, Flecik.– Skrzypek usiadł
nonszalancko na ławce obok Amadeusza. Emanował
pewnością siebie, której brakowało Wagnerowi.– Dla-
czego jesteś smutny? Zamknęli Starą Pączkarnię? A może
skończyła ci się czekolada?
– Bardzo śmieszne. – Westchnął. Był całkowicie świa-
domy swojej tuszy i nie potrzebował komentarzy innych,
żeby o tym pamiętać.
5
e-bookowo
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin