Stefan Zeromski - W sidłach niedoli.pdf

(3518 KB) Pobierz
2
W sidłach niedoli
Stefan Żeromski
J. Mortkowicz, Warszawa, 1930
Pobrano z Wikiźródeł dnia 02.09.2019
3
STEFAN ŻEROMSKI
W S I D Ł A CH
NIEDOLI
WARSZAWA — MCMXXX — KRAKÓW
W Y D A W N I C T W O J. M O R T K O W I C ZA
TOWARZYSTWO WYDAWNICZE W WARSZAWIE
DRUKARNIA NAUKOW
A T-W
A WYDAWNICZEGO W W
ARSZAWIE
RYNEK STAREGO MIASTA 11.
4
 Stanąwszy
na progu mieszkania o godzinie dziesiątej
wieczorem po powrocie z długiej włóczęgi po parku
łazienkowskim, Jakób Ulewicz drgnął całem ciałem. Uderzyło go
z niezwyczajną siłą poczucie brudu i tej okropnej nędzy. Usiadł
na łóżku i długo myślał o matce i ojcu, dawno zmarłych, o
dostatnim domu rodzinnym i przecudownych wieczorach letnich,
spędzanych tam u kolan kochanych rodziców, na ganku starego
dworu. Rozmyślał tak aż do godziny drugiej w nocy, ciągle mając
na uwadze swój ogromny, pusty pokój z łóżkiem na koślawych
nogach, brudnem prześcieradłem, ze słomą wylatującą z
dziurawego siennika, ze spaczonym stołem, który hańbiłby każdą
kuchnię, z pogruchotaną lampą, stertą pudełek po zapałkach i
gilzach, oraz zaduchem pomyj, od trzech tygodni wcale nie
wynoszonych. Gdy nieustanny a tak nieznośny trzask dorożek,
pędzących po bruku ucichać zaczął i na schodach płomyki
gazowe przykręcono, zniósł z czwartego piętra dwa pełne do
ostatniej linii wiadra pomyj i wylał je na śmietnik. Operacja ta
trwała bardzo długo, należało bowiem stąpać tak ostrożnie, aby
jej stróż Wiktor nie spostrzegł i aby nie trzeba było nazajutrz
obserwować jego figlarnego uśmiechu. Następnie poszedł z
dzbankiem po wodę. Jakże długą chwilę nędznego cierpienia
przetrwać musiał, gdy odkręcał kran wodociągu tuż obok okna
stróża! Z jaką pogardą siebie znosił dudnienie wody, wpadającej
w głąb pustego dzbanka, dudnienie, co napełniało hukiem,
łoskotem, grzmotami to całe zamknięte podwórko, wszystkie,
zdawało się, sienie, korytarze, klatki schodowe, przedpokoje,
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin