Mój chłopak jest niezniszczalny.pdf

(250 KB) Pobierz
Mój chłopak jest niezniszczalny
Posted originally on the
Archive of Our Own
at
http://archiveofourown.org/works/28770987.
Rating:
Archive Warning:
Category:
Fandom:
Explicit
No Archive Warnings Apply
M/M
Marvel Cinematic Universe, The Avengers (Marvel Movies), The
Avengers (Marvel) - All Media Types, Spider-Man - All Media Types,
The Amazing Spider-Man (Movies - Webb)
Bruce Banner/Peter Parker, Hulk/Peter Parker
Bruce Banner, Peter Parker, Hulk (Marvel)
Age Difference, Hulk Sex (Marvel), Size Kink
Part 6 of
Radioaktywni kochankowie
Published: 2021-01-15 Completed: 2021-01-20 Chapters: 3/3 Words:
20941
Relationship:
Character:
Additional Tags:
Series:
Stats:
Mój chłopak jest niezniszczalny
by
Lampira7
Summary
— Jesteś… zajęty?
Bruce przechylił głowę na bok, a Peter złożył delikatny pocałunek na jego szyi.
— Nieszczególnie — odpowiedział.
— Dobrze. — Peter ponownie go pocałował, a potem owinął ramiona wokół piersi
Bruce’a, trzymając go mocno. — Ponieważ chcę, żebyśmy porozmawiali o Hulku.
A translation of
My Boyfriend is Indestructible
by
Croik
Chapter 1
Zaczęło się jako bardzo normalny piątkowy wieczór. Bruce siedział przy komputerze w swoim
mieszkaniu, przeglądając najnowsze dane od doktora Connorsa, podczas gdy Peter czytał notatki z
wykładów rozciągnięty na podłodze. Spędzili tyle nocy w podobny sposób, że Bruce czasami
drażnił się z Peterem, że ten marnował pieniądze, kłopocząc się wynajmowaniem mieszkania dla
siebie.
Równie często zdarzało się, że Peter zmęczony nauką podkradał się do Bruce’a. Czasami po prostu
siadał na kolanach mężczyzny i kradł buziaka, ale w ten bardzo normalny piątek zamiast tego
zaczął od masażu ramion. Bruce nie miał żadnych skarg. Poddał się silnym dłoniom Petera i tylko
udawał, że kontynuuje przeglądanie raportów dotyczących toksyn we krwi. Zanim Peter zaczął
całować go w ucho, już robił w myślach listę tego, co zamierzał zrobić tej nocy, od czego
zacząć….
— Hej — powiedział Peter, wyciągając rękę, by odpiąć kilka guzików koszuli mężczyzny —
Bruce.
— Hej, Peter — odpowiedział Bruce, przewijając z powrotem do punktu w swoim dokumencie, w
którym przestał rozumieć, co czyta.
— Jesteś… zajęty?
Bruce przechylił głowę na bok, a Peter złożył delikatny pocałunek na jego szyi.
— Nieszczególnie — odpowiedział.
— Dobrze. — Peter ponownie go pocałował, a potem owinął ramiona wokół piersi Bruce’a,
trzymając go mocno. — Ponieważ chcę, żebyśmy porozmawiali o Hulku.
Bruce zamarł. Spojrzał na monitor, jakby prosząc o pomoc. Słowa:
pacjent nie reaguje na leczenie,
przykuły jego wzrok. Zamknął plik.
— Czemu?
Peter odetchnął ostro przy jego uchu.
— Ponieważ to ważne — powiedział, a potem cofnął się o krok, ciągnąc za sobą krzesło, na
którym siedział Bruce. — Ponieważ jest częścią ciebie i to dotyczy mnie. I dlatego, że obiecałeś, że
porozmawiamy.
— Złożyłem tę obietnicę, mając nadzieję, że uda mi się odłożyć tę rozmowę, aż o niej zapomnisz
— powiedział Bruce, tylko na wpół żartując.
— To masz pecha. — Peter okrążył go, stając przed nim. — Ponieważ jesteś mi to winien i
nadszedł czas na zapłatę. — Spojrzał z powagę w oczy Bruce’a. — Chcę o tym porozmawiać.
Bruce zaczął odpowiadać, ale umilkł, kiedy Peter usiadł mu na kolanach. Kiedy nastolatek splótł
dłonie z tyłu jego szyi, nie mógł powstrzymać się od reakcji. Objął ramionami talię Petera.
— Okej — powiedział, gdy obaj się usadowili. Czuł zaniepokojenie, ale wyglądało na to, że nie
miał szans na ucieczkę. Widział po minie Petera, że do tego właśnie dążył. — Możemy o tym
porozmawiać. Co chcesz wiedzieć?
— Wszystko — powiedział natychmiast Peter.
Bruce oblizał usta.
— Większość już wiesz. Pracowałem dla generała Rossa nad projektem serum super żołnierza.
Test…
— Już to słyszałem — przerwał mu Peter.
— Wiem, że znasz tę część. Właśnie powiedziałem… — Bruce westchnął, odchylając się na
oparcie krzesła. - Nie wiem, jak inaczej mógłbym zacząć.
Peter puścił Bruce’a na tyle długo, by zdjąć mu okulary i odłożyć je na blat biurka.
— Chcę znać resztę — powiedział. — Nie skąd pochodzi, ale jaki jest. Jak to jest dla ciebie, dzielić
z nim ciało. Do czego jest zdolny. — Kiedy Bruce skrzywił się, zaczął się wiercić. — Wiem, że to
nie jest dla ciebie łatwe, ale będziesz musiał spróbować mi wyjaśnić, bo to ważne.
Bruce starał się nie czuć irytacji na nalegania Petera, ale prawie zbyt łatwo było zareagować
defensywnie, ilekroć ktoś wypytywał go o jego drugą połowę. W przeszłości była to dość
użyteczna taktyka, aby powstrzymać ciekawość innych.
— Wiem, po prostu naprawdę nie wiem, co ci powiedzieć. Trudno to wyrazić słowami.
Peter przygryzł wargę. Wyglądał tak, jakby on również przygotował się do tej od dawna
oczekiwanej rozmowy.
— Powiedziałeś raz czy dwa , że możesz go poczuć — stwierdził Peter. — Czy miałeś na myśli
coś fizycznego? Czy psychicznego?
— Oba. Czasami… to bardziej fizyczne.
— W którym miejscu?
Spojrzenie Petera przemknęło po nim w oczekiwaniu na odpowiedź, w końcu przekonując
Bruce’a, jak bardzo był poważny i że on sam powinien poważnie podejść do tego tematu. Wziął
głęboki oddech i wypuścił go powoli, po czym przyłożył ręce Petera do swojej piersi.
— Tutaj — powiedział, kładąc dłonie nastolatka na mostku. — To jest jak ucisk — wyjaśnił. Jego
głos był szorstki, jakby od dawna nie używany, co było niemal prawdą. Nigdy nie mówił nikomu o
Hulku w ten sposób. — Ściska moje gardło, tak jak wtedy, gdy się zdenerwujesz, albo kiedy
próbujesz nie powiedzieć czegoś, co tak naprawdę chcesz wyjawić.
Peter dwoma palcami śledził zagłębienie gardła Bruce’a.
— Na przykład, tak jak wtedy, gdy próbujesz nie płakać? — zasugerował cicho.
Bruce przełknął ślinę. Poczuł, jak opuszki palców Petera uniosły się.
— Chyba tak. Tak jest. — Zacisnął ręce na dłoniach Petera i pociągnął je trochę niżej. — Kiedy
jest źle, ucisk rozszerza się, aż czuję, że moja klatka piersiowa jest zaciśnięta. Wtedy wiem… że
jest naprawdę blisko.
Peter intensywnie wpatrywał się w jego pierś. Poruszył palcami w delikatnym masażu, który stał
się intensywniejszy i bardziej zaborczy, gdy Bruce go nie powstrzymywał.
— Czy czujesz to teraz? — zapytał.
Bruce ponownie oparł ręce na talii Petera, odchylając się do tyłu. Kiedy zamknął oczy, czuł, jak
dotyk Petera rezonuje w nim, a potem odbija się jak sonar.
— Tak — przyznał, ściszonym i zawstydzonym głosem. — Czuję to.
Peter nachylił się, by pocałować Bruce’a, który miał wrażenie, że był nagradzany za swoją
uczciwość.
— A co z czasem, kiedy się zmieniasz? — kontynuował Peter. — Czy to dzieje się stopniowo?
Czy wszystko na raz?
Bruce wziął kolejny głęboki oddech, ale rozmowa o tym była już łatwiejsza.
— Może być tak i tak. Na początku sądziłem, że powodem jest tylko gniew lub stres. Im bardziej
starałem się kontrolować, tym mniejszą miałem kontrolę i przeszedłem od dobrego stanu do… nie
tak dobrego, tak szybko, że były to minuty, a nawet sekundy. — Potrząsnął głową. — Później
uznałem, że to zależy od tętna. Myślałem, że tak łatwo będzie prześledzić proces, ponieważ było to
coś, co mogłem monitorować. Rzeczywiste, konkretne liczby i pewien sygnał ostrzegawczy.
Peter uśmiechnął się lekko.
— To takie naukowe — powiedział.
Bruce również się uśmiechnął.
— Tak i przekonywałem siebie, że to działa, ale tak naprawdę doprowadziło to do czegoś bardziej
niebezpiecznego.
Kiedy się zawahał, Peter wznowił swój delikatny masaż.
— Masz na myśli stopniowe budowanie — zasugerował.
Bruce skinął głową, na chwilę odwracając uwagę od skubania szlufek spodni Petera.
— Szczerze mówiąc, czasami przypomina mi to czas, kiedy byłem młody — powiedział. – Kiedy
ktoś powiedział coś, co naprawdę mnie zabolało lub wkurzyło, ja po prostu… no wiesz, tłumiłem
to w sobie. Udawałem, że mi to nie przeszkadza.
— Taaak — stwierdził Peter, śledząc palcami obojczyk Bruce pod koszulą. — Z pewnością znam
to uczucie.
Bruce był zarówno pocieszony, jak i niezadowolony na myśl, że biorąc pod uwagę wszystko co
miał wspólnego z Peterem, dotyczy to prawdopodobnie również podobnych doświadczeń ze
szkoły.
— Oczywiście, te uczucia nie odchodzą tak po prostu – kontynuował z większą pewnością siebie.
— Jedne nakładają się na drugie, aż wszystko się wali. Zwykle wmawiałem sobie, że tak długo,
jak potrafię utrzymać niskie tętno, to wystarczy, aby być bezpiecznym. To tylko utrudniało mi
rozpoznanie zbudowanych z emocji ścian. Układały się na sobie jak cegły, aż pojawiła się jedna
mała rzecz, która burzyła ścianę. Wtedy zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie nie było
niczego, co mógłbym zrobić, aby zatrzymać na dobre drugiego gościa w klatce. Nic, czego
próbowałem, nie mogło go zatrzymać, ponieważ w końcu to zawsze ja będę tym, który burzy ten
mur. Zastanawiałem się, czy nie wprowadzić się w śpiączkę. Rozważałem nawet…
Peter zadrżał, ale Bruce nie chciał pozwolić mu rozwodzić się nad niewypowiedzianym
wyznaniem.
Mów dalej
- powiedział sam do siebie.
Po prostu mów dalej.
Przycisnął Petera
mocniej do siebie i kontynuował.
— Sama zmiana jest zwykle taka sama. Moje tętno przyspiesza, zaczynam się pocić. Wzrok
rozmywa się, aż robi się całkowicie ciemno. Nigdy nie jestem świadomy tego, że staję się większy,
ale czasami czuję, jakby moja skóra była rozciągana. — Wsunął kciuki pod koszulkę Petera, aby
poczuć muśnięcie jego skóry na swojej. — Jakby on wzrastał we mnie, dopóki nie mogę go już
powstrzymać.
Peter oblizał wargi. Wciąż dochodził do siebie po złowieszczych słowach Bruce’a.
— A kiedy decydujesz się zmienić? — zapytał. — Wydawało się to całkiem łatwe, kiedy
odeszliśmy z Kapitanem.
— To jest inne — przyznał Bruce. — Kiedy na to pozwalam, bardziej przypomina to… brodzenie
w oceanie i pozwolenie, by fala mnie uderzyła. — Zaśmiał się słabo. — I teraz zaczynam używać
metafor. Ale to zupełnie inne uczucie.
Peter milczał przez długa chwilę, wystarczająco długo, aby Bruce znów się zdenerwował.
— A co z czasem, gdy zmieniłeś się w sypialni? — zapytał w końcu.
Bruce starał się nie pokazać swojego dyskomfortu związanego z tym pytaniem.
— Nic z tego nie pamiętam — powiedział cicho.
— Nic? — Ręce Petera zatrzymały się, kiedy spojrzał z powagą w oczy Bruce’a. — Czy
kiedykolwiek
pamiętasz, co robisz jako Hulk?
— Niezupełnie. Czasami tylko przebłyski. Wrażenia. — Bruce stoczył ze sobą krótką, ale zacięta
debatę, a następnie zapytał: — Co się
stało,
Peter?
— Ja.... - Peter ponownie spojrzał w dół, a Bruce nie był pewien, co sądzić o jego zarumienionej,
niespokojnej twarzy. — Byliśmy w łóżku — zaczął ostrożnie. — Chyba dążąc do, wiesz czego. A
potem spojrzałem w dół i ty byłeś nim, tak po prostu. Nawet nie zauważyłem, kiedy to się stało. —
Przełknął. — Mm, hm, cóż. Przypuszczam, że krótka wersja byłaby taka, że owinąłem nogi wokół
jego penisa i pozwoliłem mu ocierać się o siebie.
Bruce zachłysnął się powietrzem, a jego żołądek zacisnął się. Nie wiedział, czy ma odczuwać
Zgłoś jeśli naruszono regulamin