Przygotowanie do śmierci.pdf

(2450 KB) Pobierz
.',. „fi,?,..
J/L,.,,
„',
PRZYGOTOWANIE
DO ŚMIERCI
© 2016 Wydawnictwo Homo Dei
Tłumaczenie:
Janusz Serafin CSsR
Tłumaczenie na podstawie:
Apparecchio alla morte, cioe considerazioni sulle massime eterne,
utili a tutti per meditare ed a' sacerdoti per predicare,
w:
Operę ascetiche, dogmatiche e morali di S. Alfonso Maria de Liguori,
t. II, s. 5-176, Edizione Giacinto Marietti, Torino 1887
Adiustacja:
Paulina A. Lenar
Korekta:
Magdalena A. Dobosz
Skład, design, okładka i dtp:
Małgorzata A. Batko
Nihil obstat:
Janusz Sok CSsR, Prowincjał
Ldz.: 552/07/11
Wydawnictwo Homo Dei
ul. Zamojskiego 56, 30-523 Kraków
tel. 12 656-29-88, fax 12 259-81-21
www.HomoDei.com.pl
e-mail: dystrybucja@homodei.com.pl
ISBN: 978-83-64451-73-7
Wydanie II
Wprowadzenie
zy potrzebujemy jeszcze jednej książki o śmierci w czasach,
w których jest ona dla większości ludzi tematem tabu? Nie
myśli się o niej i nie mówi, przeciwnie - nasi współcześ-
ni żyją tak, jakby mieli nigdy nie umrzeć, choć przecież
teoretycznie wiedzą, że kiedyś musi to nastąpić. Śmierć nie jest
uważana za ostatni i ważny akt ziemskiej egzystencji, ale za coś
stojącego już poza nią, dlatego „nie liczy się" w tym życiu, nie
uwzględnia się jej.
A skoro tak, to - raz jeszcze - czy potrzebna jest książka o przy-
gotowaniu do śmierci? Jeśli człowiek odpycha od siebie samą myśl
o niej, to tym bardziej nie będzie się do niej przygotowywał. Zresz-
tą po co? Czyż nie wystarczy po prostu dobre życie? Co mógłby do
niego dodać jakiś akt podsumowujący je? A jeśli życie było złe, to
przecież taki akt już tego nie zmieni.
Nawiasem mówiąc, samą ideę takiego przygotowania z góry
odrzuca epoka pragnąca nade wszystko szybkiego i bezbołesne-
go „odejścia". Nasi przodkowie śpiewali: „Od nagłej i niespodzie-
wanej śmierci zachowaj nas, Panie!" - gdyż cenili sobie śmierć
przychodzącą powoli, sączącą się kroplami, jako że taka daje czło-
wiekowi czas na przygotowanie się do ostatecznego przejścia na
drugą stronę. Nam dziś ta suplikacja wydaje się co najmniej nie-
zrozumiała, o ile nie absurdalna.
I jeszcze jedno pytanie, być może dla wydawcy najbardziej nie-
wygodne: po co wznawiać dzieło autora żyjącego w tak odległej
epoce, w całkowicie nam już obcej kulturze, człowieka o zupełnie
innej niż nasza mentalności, w dodatku niedysponującego nawet
drobną cząstką tej wiedzy, jaką my mamy? Czego mógłby on nas
nauczyć, co nam powiedzieć, czego byśmy jeszcze nie wiedzieli?
Na przeszłość patrzymy dziś z poczuciem wyższości, tak jak doro-
sły patrzy na dziecko.
Tych pytań - a zapewne można by postawić także inne - nie
należy lekceważyć. Dlatego trzeba nakreślić pewne wstępne zało-
żenia, ustalić, dla kogo w ogóle jest tego typu książka, komu może
ona przynieść pożytek, kto może uznać ją za sensowną. Kim zatem
byłby ów potencjalny czytelnik, w co powinien wierzyć?
Nie zamyka on oczu na ewidentny fakt, że wszyscy musimy
umrzeć. Nie ucieka od myśli o śmierci, przeciwnie: z każdym upły-
wającym rokiem traktuje ją coraz bardziej serio, coraz wyraźniej ją
sobie uświadamia. I uznaje ją za ostatni akt swego życia - akt w peł-
ni świadomy (niezależnie od konkretnych okoliczności umierania)
i brzemienny w konsekwencje. Nie widzi jej jako czegoś stojącego
już poza jego ziemskim istnieniem, a więc
de facto
niedotyczącego
i nieangażującego go osobiście.
Wierzy on w Boga, w życie pozagrobowe, w niebo i piekło,
uznaje za jak najbardziej realną przerażającą możliwość wiecz-
nego potępienia. Wie, że śmierć jest aktem tak ważnym dlatego,
że stanowi ostateczny, nieodwołalny już wybór między Bogiem
a szatanem, między niebem a piekłem; wybór, który zadecydu-
je o jego wieczności. Oczywiście ta decyzja nie jest niezależna od
całego dotychczasowego życia - trudno zakładać, że człowiek ży-
jący naprawdę dobrze w chwili śmierci nie wybierze Boga, a żyją-
cy naprawdę źle uczyni to - ale właśnie dlatego jest to akt szcze-
gólnie istotny dla tych, których dotychczasowe życie chwiało się
- 6 -
między dobrem a złem; a do tej kategorii wolno chyba zaliczyć
większość ludzi.
I dlatego właśnie uznaje on za wskazane - więcej, konieczne -
szczególne, osobiste przygotowanie się do tego fundamentalne-
go wyboru. Nie uważa bynajmniej, by rzucało ono na życie jakiś
mroczny cień, by je zatruwało, odbierało mu radość. Czy bowiem
wiele byłaby warta i czy mogłaby być trwała radość oparta na złu-
dzeniach, na zamykaniu oczu na rzeczywistość, nieuchronną ko-
nieczność?
I wreszcie: ten człowiek jest wolny od arogancji i pychy współ-
czesności. Nie negując, że ma miejsce stały postęp naukowy, że
wiemy dziś tysiące razy więcej niż nasi poprzednicy, nie uwa-
ża bynajmniej, iż z tego wynika, jakobyśmy byli tysiące razy od
nich lepsi czy mądrzejsi (oczywiście w znaczeniu mądrości jako
umiejętności dobrego życia, a nie inteligencji czy erudycji). Pod
względem moralnej jakości życia nie ma bowiem stałego postępu,
a nawet często ma miejsce regres. Czasami wyostrzenie wzroku na
naukowy wygląd świata okupujemy stępieniem „wzroku duchowe-
go". Niejednokrotnie ten wzrok mieli nasi przodkowie lepszy, tak
więc możemy się od nich czegoś nauczyć - może nawet wiele. Nie
jest też prawdą, jakoby nasze czasy były aż tak wyjątkowe, że nie
da się ich porównać z dawniejszymi. To nieprawda - owszem, pod
wieloma względami są one istotnie bardzo specyficzne, ale pod in-
nymi nie odbiegają szczególnie od poprzednich epok. I dzisiejszy
człowiek w tym, co najważniejsze i najbardziej ludzkie, nie różni
się niczym od człowieka XVIII wieku, współczesnego św. Alfonso-
wi. I przed jednym, i przed drugim staje perspektywa nieuchron-
nej śmierci jako najtrudniejszego zadania życiowego...
Po tych wstępnych założeniach możemy - przynajmniej po-
bieżnie - zwrócić uwagę na niektóre wątki myśli św. Alfonsa Ligu-
oriego na temat przygotowania do śmierci.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin