Jerzy_Edigey_-_Strzala_z_Elamu.rtf

(756 KB) Pobierz
Jerzy Edigey

Jerzy Edigey

Strzała z Elamu


 

 

 

„KB”

 

 

Nocny patrol

 

Słońce zachodziło. Jego wielka czerwona tarcza odbijała się w brudnożółtych wodach Eufratu. Na tle jasnego nieba ostro rysowały się kontury gigantycznej wieży Etemenanki, której siedem pięter sięgało wysokości dziewięćdziesięciu jeden i pół metra. Na tej szerokości geograficznej zmrok zapada bardzo szybko. Nic więc dziwnego, że ulice Babilonu tętniły ożywionym ruchem. Każdy śpieszył w stronę domu. Chłopi i niewolnicy sprzedający owoce i warzywa na małych dwukołowych wózkach, ciągnionych przez osiołki, zakończyli już swój handel Poganiając mądre zwierzęta, kierowali je w stronę bramy Isztar, żeby przed zapadnięciem ciemności wydostać się poza mury miasta. Kupcy zamykali sklepy i zwijali kramy Jedynie z niezliczonych szynków i zajazdów nadal dochodziły głosy bawiących się tam Babilończyków i tysięcy przyjezdnych, którzy codziennie ze wszystkich stron ogromnego państwa przybywali do stolicy świata - Babilonu.

Na podwórzu cytadeli babilońskiej, położonej naprzeciwko pałacu królewskiego, również panował jeszcze duży ruch Członkowie quradu - gwardii królewskiej - zapełniali rozległy dziedziniec, brukowany wielkimi płytami z różowego i szarego kamienia. Jedni grali w kości, inni siedząc na stołkach zabawiali się przesuwaniem pionków na szachownicach. Duża grupa żołnierzy i oficerów otoczyła kołem dwóch pięściarzy. Pewien setnik - teraz mężczyzna już po pięćdziesiątce, ale dawniej słynny zawodnik - trzymając w jednym ręku gong, a w drugim krótką pałeczkę, sędziował tej walce.


                Stawiam na Kinsa dwa szekle w srebrze! - zawoła dziesiętnik Baladan. Zza pasa, którym był owinięty, wydobył niewielką sztabkę srebra. Była na niej odciśnięta urzędowa pieczęć, stwierdzająca wagę i odpowiednią proporcję stopu.

                Dwa szekle to za dużo, nie mam tyle - odpowiedział jakiś żołnierz z gromady kibiców - ale jeden mogę postawić na Zakina.

                Niech będzie jeden - zgodził się dziesiętnik

Pomiędzy wojskowymi kręcili się sprzedawcy Jedni zachwalali doskonałe wina gronowe z Tur-Abdin i z Syrii. Drudzy proponowali miejscowe wino z palmy daktylowej Byli też i sprzedawcy piwa Dzbany o wysokich szyjach owinięte były mokrym płótnem, aby utrzymać niską temperaturę płynu Na wina syryjskie, ze względu na ich cenę. mogli pozwolić sobie tylko oficerowie Kupcy żądali za dzban tego wina aż osiem szekli w srebrze, podczas gdy taki sam dzban piwa lub wina palmowego kosztował mniej niż jeden szekel.

Inni sprzedawcy nosili duże tace, zawieszone na szyi za pomocą pasa Znajdowały się na nich przysmaki ulubione jako przegryzka do tyku piwa lub wina, przede wszystkim sezamki - ziarno sezamowe prażone w miodzie - lub rozmaite rodzaje pierniczków z mąki pszennej i jęczmiennej, na miodzie lub na cukrze palmowym.

Istniał wprawdzie zakaz wstępu dla cywilów na teren cytadeli, ale w dwudziestym dziewiątym roku panowania wielkiego króla Nabuchodonozora * pokój panował w całym imperium babilońskim. Straże stojące w bramie cytadeli patrzyły przez palce na drobnych handlarzy, którzy w pogoni za zyskiem przemykali się przez szeroko otwarte wrota na podwórzec wartowni. Nawet na noc nie zamykano bram Babilonu, zastawiając je tylko lekkimi kozłami, aby nikt bez kontroli nie mógł wejść ani wyjść ze stolicy.

Z pałacu generała dowodzącego gwardią królewską wybiegł oficer pełniący funkcję adiutanta.

                Setnik Adapa do tartanu! - zawołał zbliżając się do grupy otaczającej bokserów.

                Czego chce generał? - zapytał Adapa, który z zainteresowaniem przyglądał się walce. Właśnie Zakin zadał przeciwnikowi kilka silnych ciosów.

                Pewnie chce cię wyznaczyć na służbę - odparł adiutant.

                To już nie ma dziesiętników, żeby setnicy musieli włóczyć się po nocach ulicami miasta?

                Sam mu to powiedz, kiedyś taki mądry - odciął się adiutant. - No idź, bo tartanu czeka.

                Niech czeka. Muszę najpierw zobaczyć, kto wygra. Zakin czy Kinsa?

                Nie radzę ci, aby generał za długo czekał. Nie zapominaj, że i setnicy dostają kije za nieposłuszeństwo. Nie tylko żołnierze.

                Powiedz mu, że nie mogłeś mnie znaleźć.

                To będzie jeszcze gorzej. Przecież wasz oddział ma dziś służbę i nikomu z was nie wolno wychodzić poza bramę cytadeli.

                Zaczekaj chwileczkę - prosił setnik.

W tej chwili Zakin znowu z furią zaatakował przeciwnika.

Wszyscy ci, którzy postawili na wysokiego, czarnego Chaldejrczyka, oraz niezainteresowani widzowie zaczęli dopingować biorącego górę boksera.

- Zakin, Zakin - wołali - jeszcze raz, jeszcze! Atak, atak!

Zakin, nie czekając na te zachęty, okładał przeciwnika pięściami Kinsa niższy, ale bardziej krępy, o kędzierzawych włosach i cerze dużo jaśniejszej, niż przystało na Syryjczyka, darmo usiłował zasłonić się przed ciosami. Widać było, że traci już siły.

- Bij go, bij! - krzyczał żołnierz, który postawił szekel srebra na Zakina.

W tej chwili Chaldejczyk tak celnie trafił owiniętą rzemieniami pięścią w brzuch przeciwnika, że ten aż się skurczył. Wprawdzie zaraz odskoczył do tyłu i próbował oddać cios, ale Zakin uchylił się i uderzył całą siłą w szczękę Kinsy. Ten zatoczył się i usiadł.

- Wstań i walcz! - zakomenderował setnik pełniący rolę sędziego.

Bokser podniósł się i nieco chwiejąc się na nogach, przybrał postawę gotowego do dalszej walki. Sędzia uderzył pałeczką w gong. Zakin znowu rzucił się na przeciwnika., chcąc zadać decydujący cios. Pośliznął się jednak i jego pięść tylko przeszyła powietrze. Wykorzystał to Kinsa i uderzył. Cios nie był zbyt silny, ale sprawił, że Chaldejczyk nie zdołał odzyskać równowagi i znalazł się na ziemi.

                Odsuń się! - zawołał sędzia do Syryjczyka.

                Wstań i walcz! - wydał następną komendę i znów uderzył w gong.

                Kinsa, Kinsa! - podniosły się wołania tych, którzy zaryzykowali swoje srebro, licząc na zwycięstwo Syrii.

Kinsa, zagrzany tym dopingiem, rzucił się na przeciwnika. Zadał mu nawet parę celnych ciosów, ale Zakin okazał się odporny. Przyjął je tak, jak gdyby to nie były uderzenia pięści owiniętej twardym rzemieniem, lecz delikatne dotknięcia ręki dziecka. Sam także nie pozostał dłużny Jego pięść znowu trafiła w okolice szczęki przeciwnika i Kinsa po raz drugi zapoznał się z twardymi płytami podwórca cytadeli.

                Wstań i walcz! - padła sakramentalna komenda sędziego, a towarzyszyło jej1 uderzenie w gong.

                Tartanu czeka - przypomniał adiutant.

                Przecież teraz nie odejdę - opędzał się od natręta setnik Adapa. - Nie odejdę, choćbym miał dostać pięćdziesiąt kijów.

                Jak chcesz. W każdym razie ja wracam.

                Poczekaj trochę;- setnik chwycił adiutanta za połę krótkiej, białej szaty, - To zaraz się skończy.

.- Zakin, bij! Kończ! - wołali kibice Chaldejczyka. Zakin zadał przeciwnikowi nową serię krótkich, czystych ciosów. Syryjczyk runął na ziemię jak worek z piaskiem.

- Wstań i walcz! - zakomenderował sędzia.

Ale Kinsa nie miał już siły, żeby przybrać postawę bokserską.

- Wstań i walcz! - padła druga komenda.

Kinsa z trudem ukląkł......:...

- Wstań i walcz! - po raz trzeci rozkazał sędzia.


Kinsa uczynił jeszcze jedną, rozpaczliwą próbę, aby się podnieść, lecz siły go zawiodły i upadł na ziemię. Sędzia uderzył w gong i obwieścił:

- Zakin jest zwycięzcą. Wygrał w otwartej, uczciwej walce. Widzowie przyjęli zwycięstwo chaldejskiego boksera oklaskami i okrzykami. Przegrywający z kwaśną miną wyciągali szekle srebra i płacili zakłady. Sprzedawcy pragnąc wyzyskać dobry humor tych, którzy wygrali, podsuwali im kubki z piwem lub winem. Również Adapa sięgnął po zimny napój.

                No, chodź wreszcie! Mówię ci, że się doigrasz - molestował adiutant.

                Masz, wypij i ty - setnik podał koledze drugi kubek. - Idziemy.

                A moja zapłata? - zaniepokoił się sprzedawca.

                Nie bój się, dostaniesz. Nie wyjeżdżam do Egiptu, tylko idę do generała.

                Ja nie mogę czekać. Już robi się ciemno Muszę iść do domu.

                To dostaniesz jutro. Znasz mnie przecież. Jestem setnik Adapa.

Przeszli przez dziedziniec i zbliżyli się do frontu pałacu, stojącego bokiem do murów oddzielających cytadelę od ulicy Przy wejściu pełniło straż czterech wartowników. Mieli na sobie tylko krótkie, białe szaty i jako jedyną broń krótkie, szerokie miecze z żelaza. Nie nosili ani pancerzy, ani spiczastych hełmów W okresie długiego pokoju żadne niebezpieczeństwo nie zagrażało Babilonowi, królowi i jego dowódcom.

- Tartanu już się o was pytał - powiedział jeden z wartowników.

- A mówiłem? - zaniepokoił się adiutant. - Zobaczysz, że dostaniesz, kije.

Szybko minęli bramę pałacu i znaleźli się w długim korytarzu, prowadzącym na wewnętrzne podwórze Stąd stąpając po pięknie ułożonej posadzce, weszli do jednej z otaczających je sal Pośrodku, w wygodnym, wyplatanym trzciną fotelu siedział dowódca quradu, tartanu Isztar-szum-eresz Na białą długą szatę miał narzuconą zwierzchnią, wełnianą, purpurową, ozdobioną frędzlami i bogatym haftem Piękny, srebrem przetykany pas, szeroki na dwie dłonie, krył cenny sztylet. Tylko złota rękojeść w kształcie głowy lwa wystawała z fałd pasa.

Generał był mężem lat około sześćdziesięciu. Głowę pokryła mu już siwizna. Broda - ufarbowana na czarno i misternie ufryzowana - zgodnie z ówczesną babilońską modą była przycięta w kwadrat. Na rękach tartanu złociły się i srebrzyły bransolety zakończone głowami jałówki. W ręku trzymał wysoką laskę. Na niskim stoliku przed generałem leżała jego pieczęć. W przeciwieństwie do zwykłych wałków z palonej gliny, tę pieczęć snycerz wykonał z półszlachetnego kamienia wyraźnie wycinając formy i symbole! Obok leżała druga oznaka władzy tartanu - szeroki miecz w drogocennej pochwie, nabijanej onyksami i agatami.

Za generałem stało dwóch niewolników. Jeden miarowo poruszał rozłożystym wachlarzem, drugi packą odganiał muchy, których całe roje unosiły się w sali. Nieco z boku, na stołku, siedział inny wojskowy, Był trochę młodszy od tartanu i ubrany znacznie skromniej Na bawełnianą szatę miał narzucony dłuższy, żółty płaszcz, ozdobiony frędzlami ale bez haftów. Również jego pas, choć z purpurowej wełny, był węższy i dużo uboższy od generalskiego.

Wysokie do pół łydki, sznurowane buty, używane tylko w czasie wojny i w marszach, świadczyły, że gość generała musiał niedawno przybyć z dalekiej podróży Inaczej nosiłby - podobnie jak tartanu i żołnierze garnizonu babilońskiego oraz cała ludność miasta - wygodne sandały, wiązane powyżej kostki rzemykiem przechodzącym pomiędzy dużym a następnym palcem nogi.

W sporej sali nie mającej okien, tylko niewielkie otwory pod sufitem, byłoby o tej porze dnia już zupełnie ciemno, gdyby wzdłuż ścian nie umieszczono licznych kaganków z płonącym olejem sezamowym W ich świetle można było zauważyć, że’ ściany pałacu są bogato zdobione. Do wysokości wzrostu człowieka biegł od ziemi pas czarny, nad nim znacznie węższy, niebieski, a następnie, aż do sufitu, pasy żółty, biały, zielony. Podłoga - co świadczyło już nie tylko o zamożności, ale nawet o przepychu - ułożona była na przemian z kwadratów czerwonego drzewa cedrowego i białej sosny. A przecież w Babilonie drzewo cedrowe i sosnowe miało wysoką cenę Zdobywano je w górach Libanu, przenoszono przez pustynię, by później przez długie tygodnie spławiać Eufratem. Zawartość podłogi tej jednej sali można było kupić co najmniej ośmiu niewolników albo szesnaście wołów!

Setnik Adapa skłonił się nisko dowódcy i pozostał przy drzwiach. Wolał nie zbliżać się do tartanu i do jego laski, Nie byt pewny dobrego przyjęcia. Jednakże generałowi dopisywał widać humor, bo zapytał jedynie:

                Co się z wami działo? Dlaczego tak długo nie przychodziliście?

                Nie mogłem go znaleźć - usprawiedliwiał się adiutant.

                Sprawdzałem na murach, czy straże czuwają - tłumaczył Adapa.

                Na pewno siedziałeś gdzieś w kącie i grałeś w kości - powiedział generał.

Adapa energicznie zaprzeczył.

                Słuchaj, setniku - tartanu przeszedł do porządku nad poprzednią sprawą - to jest mój przyjaciel, setnik Ribat, Znamy się od wielu.lat. Braliśmy razem udział w bitwie pod Karkemisz, jeszcze za życia króla Nabopolassara, ojca króla Nabuchodonozora. W czasie walk w Judei Ribat ocalił mi życie, zasłaniając mnie własną tarczą przed ciosem wroga. Przy tym sam został ranny.

                Stare dzieje - roześmiał się człowiek w żółtym płaszczu.

                Ribat - ciągnął tartanu - już dawno zostałby generałem, a przynajmniej tysiącznikiem, ale ma za długi nos i wtyka go zawsze tam, gdzie nie trzeba. Teraz też miał spokojną służbę w mieście nad morzem, w Fenicji. Dowodził trzema setkami żołnierzy, stanowiącymi garnizon babiloński w Simirra. Pokłócił się jednak z dzierżawcą podatków, a następnie z gubernatorem prowincji Nic na tym nie zyskał. Pozbyto się go z Simirra i wysłano jako dowódcę konwoju do Babilonu. Mam go teraz na karku.

Adiutant, który stał z boku, tak że tartanu nie mógł widzieć jego twarzy, uśmiechnął się nieznacznie Podobnie jak obaj setnicy, dobrze wiedział, że wyższe stopnie w armii dostępne są wyłącz-


nie dla członków rodziny królewskiej, przedstawicieli arystokracji i możnych rodzin kapłańskich. Taki Ribat, którego nazwisko wskazywało, że pochodzi z ludu, nie mógł nawet marzyć o większej karierze niż stopień setnika, najwyżej tysiącznika.

- Muszę coś z tym Ribatem zrobić - ciągnął tartanu. - Weźmiesz go, Adapa. do swojego oddziału. Niech pełni służbę razem z tobą i uczy się nowych obowiązków Co innego dowodzić choćby większym oddziałem w małej twierdzy pogranicznej, a co innego być oficerem gwardii królewskiej w stolicy. Potem, gdy otworzą się możliwości awansu, zrobię go tysiącznikiem.

                Rozkaz., generale - rzekł krótko Adapa.

                Zabierz go do swojej kwatery - powiedział tartanu. - Jutro pisarz zapisze go na listę, jutro wydany mu będzie nowy ubiór, żywność i tyle srebra, ile mu się należy. A teraz weź go na nocny patrol po Babilonie. Przecież to twój oddział pełni tej nocy straż w mieście? On wcale nie zna Babilonu.

- Tak jest, generale. Zabiorę go na kwaterę, wezmę na patrol. Tartanu skinął ręką Ribat podniósł się ze-swojego stołka i obaj

setnicy wyszli z sali Na dziedzińcu cytadeli panował mrok. Nikt nie grał już w warcaby, ustały walki” bokserskie. Jedynie przed bramą dzielącą zabudowania od stolicy stal spory oddziałek żołnierzy. Byli to ludzie setnika Adapy, czekający na rozpoczęcie nocnej służby.

Obaj oficerowie zbliżyli się do bramy, Adapa szybko wydawał rozkazy dziesiętnikom We wszystkie strony wielkiego miasta rozsyłał patrole, aby krążyły po ulicach przez całą noc, zapewniając mieszkańcom stolicy bezpieczeństwo i spokój. Wreszcie przed bramą pozostało tylko trzech żołnierzy, stanowiących osobistą straż setnika Ńie mieli przy sobie żadnej broni, nawet krótkich mieczy, jakie zawsze nosili członkowie quradu. Byli pewni, że odprawa skończy się jak zazwyczaj - setnik i jego ochrona pójdą spać w jednym z pomieszczeń /cytadeli. Toteż słowa Adapy bardzo ich rozczarowały.

                Przejdziemy się po Babilonie i sprawdzimy, jak sprawują się nasze patrole. Razem z nami uda się setnik Ribat.

                Oni są bez broni - zauważył Ribat.

                Dlaczego nie macie broni? Co to za porządki? - oburzył się Adapa.


- Myśleliśmy, że będziemy pełnić służbę wewnątrz twierdzy - wyjaśnił jeden z żołnierzy. - Czy wziąć łuki, tarcze i hełmy?

- Wystarczą miecze. Ribat wyczuł, że Adapa jest niezadowolony z otrzymanej misji. Rozumiał dobrze, że gdyby nie rozkaz generała, setnik nie musiałby włóczyć się nocą po mieście, lecz chrapałby spokojnie we własnym łóżku, Kiedy więc żołnierze pobiegli po broń, powiedział cicho;

                Nie gniewaj się na mnie, stary. Ja także wolałbym spać, a Babilon poznawać w dzień, mając parę szekli srebra w kieszeni.

                Trudno, będziemy spacerować - Adapa nie krył złego humoru. - Słyszałeś, co mówił Isztar-szum-eresz.

                Nie sądź też, że chcę ci podstawić stołka i odebrać twój oddział - tłumaczył przybysz. -. Jestem setnikiem już od dwudziestu trzech lat i maro dosyć tej służby. Tylko tego się na niej dorobiłem - to mówiąc rozchylił szatę i pokazał szeroką bliznę przez całą klatkę piersiową.

                Gdzie cię tak naznaczyli?

                To ślad egipskiego miecza. Mam też inne pamiątki. Z każdej bodaj Wyprawy.

- Może zostaniesz tysiącznikiem... Ribat roześmiał się gorzko.

                Na pewno! Słyszałem te śpiewki już przed kilku laty. Tymczasem sam wiesz, że musiałem opuścić Simirra, gdzie spokojnie żyłem przez prawie dziesięć lat.

                A co się stało?

                Nic Po prostu dzierżawca podatków łupił miejscową ludność, ile tylko wlazło Zamiast tego, co należy się królowi, ściągał od mieszkańców Simirra trzy razy więcej i przywłaszczał sobie całą nadwyżkę Poskarżyłem się gubernatorowi ale poborca przekupił gubernatora, sprawie ukręcono głowę, a. dowódcę twierdzy, głupiego setnika Ribata odesłano do Babilonu pod pozorem przewiezienia poczty - królewskiej. Tylko dlatego wylądowałem na twoim karku i obaj musimy włóczyć się nocą jak bezdomne szakale.

                Trudno, taki los żołnierza - zauważył melancholijnie Adapa.

- U was w stolicy jeszcze nie najgorzej Quradu regularnie dostaje mundury broń i ma co jeść Płacą wam żołd W dalekich granicznych prowincjach gubernatorzy uważają, że można sobie przywłaszczyć to, co należy się wojsku. A żołnierz niech sobie radzi, jak potrafi.

- Jakoś sobie jednak radzicie. Kto przyjeżdża z prowincji, zawsze przywozi z sobą trochę srebra. Ale za to, żebyś wiedział, jak nas kocha tamtejsza ludność! Jak przedtem Asyryjczyków.

                Niezbyt mnie to martwi - Adapa wzruszył ramionami. - Wystarczy, żeby się bali.,

                Boją się, dopóki jesteśmy silni,. Ale niech nam się tylko gdzieś nie powiedzie, wszyscy powstaną przeciwko nam.

                To sprawa króla i tartanu, a nie nas, żołnierzy - Adapa zakończył rozmowę, gdyż jego gwardziści wrócili z bronią u pasa. - Idziemy - zakomenderował.

Wyszli przed bramę cytadeli i znaleźli się w stosunkowo wąskim przesmyku, który otaczały ze wszystkich stron potężne mury z wysokimi basztami Ribat przygląda) się z niekłamanym podziwem tym fortyfikacjom, rysującym się czarnymi konturami na tle gwiaździstego nieba.

                Nie do zdobycia! - zauważył.

                ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin