Artykuł opublikowany przez Oficjalny Magazyn Aikido DOJO.doc

(83 KB) Pobierz
Artykuł opublikowany przez Oficjalny Magazyn Aikido DOJO

Artykuł opublikowany przez Oficjalny Magazyn Aikido DOJO

 

 

opowiada: Dariusz Nowicki

 

 

"O rywalizacji i psychologii sportu."

> Twoje pierwsze kroki jako psychologa rozpoczęły się od...?
W styczniu 1986 r. zacząłem pracę jako psycholog sportu i dwie pierwsze grupy, którymi się opiekowałem to były zapasy i judo. Miałem prawdziwą przyjemność pracy z zawodnikami judo, którzy przygotowywali się do Igrzysk Olimpijskich w Seulu. Waldemarem Legieniem, Januszem Pawłowskim. Miałem również okazję kontaktu z wybitnymi trenerami judo, takimi jak: Marek Rzepkiewicz, który w tym okresie był trenerem kadry juniorów, oraz z trenerem Ryszardem Zieniawą, który był wtedy trenerem kadry seniorów i kadry olimpijskiej. Tak, że była to dla mnie świetna szkoła, co się robi z zawodnikami, jak się ich prowadzi? Miałem również okazję rozszerzać własny warsztat trenerski poprzez obserwowanie tych ludzi w pracy. A psychologia sportu jest o tyle ciekawą dziedziną , że psycholog sportu na okrągło się uczy. Pracując z zawodnikiem sam się uczy, dlatego , że ta praca w gruncie rzeczy polega na tym, żeby od mistrzów sportu , prawdziwych mistrzów takich jak, między innymi był Waldemar Legień brać to co w nich było najlepsze, co im pozwalało osiągnąć taki poziom mistrzostwa i za pomocą różnych strategii psychologicznych gdyby zaszczepić te umiejętne zawodnikom na niższym poziomie

sportowym. A, więc jest to stały proces.
Moje kontakty z kadrą judo trwały dalej, dlatego że później miałem okazje co prawda już mniej intensywnie pracować z Waldkiem Legieniem w jego przygotowaniach do Igrzysk w Barcelonie. Następnie z Pawłem Nastulą w jego przygotowaniach do Igrzysk Atlancie.
 

>Kogo oprócz tych mistrzów sportu miałeś możność poznać na polu sztuk walki?
Jeżeli chodzi o judo. to na pewno; Anton Geessing, z którym miałem się okazje spotkać podczas jego wizyty w Polsce. I muszę przyznać, że ten człowiek wywarł na mnie wielkie wrażenie. Przed laty organizowany był kongres naukowy judo i tam A. Geessing miał swoje wystąpienie, Było to naprawdę ciekawe! Jest on bardzo interesującym człowiekiem i wielkim sportowcem, bo tak trzeba by było go głównie nazwać ponieważ był tym, który pokonał jako pierwszy Japończyków, I to w czasie Igrzysk Olimpijskich w Tokio! Zdobył zloty medal na historycznych, pierwszych zawodach olimpijskich w judo. Miałem okazję wielu kontaktów, rozmów z tak wybitnymi postaciami judo, jak choćby: Antek Zajkowski, Był on pierwszym medalistą olimpijskim z Polski, Tak, że to na pewno dawało bardzo dużą inspirację w mojej własnej pracy. Oprócz A. Zajkowskiego również w przygotowaniach do Sydney poznałem Hiromi Tomitę -legendę, prekursora judo w Polsce, który wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Jeżeli chodzi o TaeKwonDo, to praktycznie z większością wielkich postaci tej sztuki walki, na terenie Korei, Stanów Zjednoczonych. Chociaż, by: Jhoon Rhee, który w warunkach Stanów Zjednoczonych, generalnie kontynentu amerykańskiego jest uznawany za ojca TaeKwonDo, Zresztą nie tylko TaeKwonDo, bo dzięki jego pomysłowi na sprzęt ochronny zaczął rozwijać się Kikbixing. Jeżeli chodzi o mój własny trening, to chyba największy wpływ na mnie wywarła osoba mistrza Lee Kyong Mycng. Jest to mój nauczyciel i razem z nim wydałem 4 książki o Taekwondo w j. polskim. Obecnie posiada On stopień 9 dan w TeKwonDo. Jest człowiekiem, który był pionierem TaeKwonDo w Polsce. Przyjeżdżał i nauczał nas tej sztuki walki jeszcze w okresie, kiedy to z przyczyn politycznych a dokładnie interwencji ambasady Północno koreańskiej byliśmy jako sztuka walki na indeksie w Polsce.
 

>Co charakteryzuje te wielkie postacie sztuk walki?
Przede wszystkim, to co właśnie tak paradoksalnie jest kojarzone wręcz mitologicznie ze sztukami walki: wewnętrzny spokój (który można powiedzieć „promieniuje wkoło") i głęboka wiedza na temat sztuk walki, w ogóle! Nie tylko wyłącznie jednej swojej dziedziny ale generalnie ogólnych, uniwersalnych zasad związanych ze sztukami walki. W dodatku, mistrz Lee Kyong Mycng,jeston bliski modelowi, o który się ciągle dopytujesz bo jest to człowiek, który z wy kształcenia jest filozofem, a dopiero pasją życia było TaeKwonDo. Był jednym z najwybitniejszych specjalistów europejskich, przez lata był Dyrektorem Technicznym na Europę w tej sztuce walki i sporcie. Później był pracownikiem sekretariatu Światowej Federacji TaeKwonDo. Teraz jest profesorem w Departamencie TaeKwonDo na jednym z uniwersytetów w Korei.
 

> Wracając do twojej pracy. Jak zostałeś pierwszym psychologiem sportu?
To nie jest tak, że jestem pierwszym psychologiem sportu. Generalnie, gdyby tak zapytać: czy w ogóle są psycholodzy sportu w Polsce? To można powiedzieć, że ich nie ma. Bo nie ma kierunku, który by ich kształcił!
W moim przypadku kończyłem psychologię kliniczną, konkretnie specjalność: neuro-psychologię; na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Miałem to szczęście, że tam mieszkał, nadal mieszka i pracuje jeden z pierwszych psychologów zajmujący się sportem od strony praktycznej. A, więc nie tylko od strony badawczej ale i od strony współpracy z zawodnikiem. Nikodem Żukowski jest obecnie Dyrektorem Wojewódzkiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej w Lublinie. U niego, jak gdyby stawiałem pierwsze kroki z zakresu wiedzy praktycznej psychologii w sporcie. Poza tym jeździłem po Polsce do różnych ośrodków: do Poznania, Krakowa. Starając się uczyć różnych rzeczy, które były by przydatne w psychologii sportu. Miałem kurs z zakresu hipnozy klinicznej u Profesora Aleksandrowicza. Wtedy spotkało się to z olbrzymimi jego protestami: jak można wykorzystywać hipnozę w sporcie?! Ale skoro można w każdej innej dziedzinie życia, to dlaczego nie w tej? Potem na moją pracę miała wpływ jego ówczesna asystentka Anna Trzcieniecka - ekspert hipnozy eriksonowskiej. A następnie kiedy już ukończyłem studia zacząłem pracę zawodową i zaczęły się również wyjazdy zagraniczne, do ważnych ośrodków, w których mogłem się
czegoś nauczyć. W owym okresie w Niemieckiej Republice Demokratycznej, w Lipsku był jeden z najsilniejszych ośrodków psychologii sportu. Tam miałem możność przez pewien czas przebywać przy okazji Światowego Kongresu Psychologii Sportu. Potem była Wielka Brytania, Irlandia Północna, Stany Zjednoczone, Kanada. Tak, że we wszystkich tych ośrodkach starałem się czegoś nauczyć od wybitnych postaci psychologii sportu ale tej praktycznej strony Federacji Psychologii Sportu. A ostatnio Robert Niddefer wybitny psycholog oraz posiadacz stopnia dan wAikido! To te najbardziej wybitne postacie, które miały wpływ na mój rozwój.

>A, kim są ci „wielcy" w psychologii sportu?
Jeżeli chodzi o Europę, to największy wpływ mieli i najwięcej się od nich nauczyłem:
Lars Eric Unestahl ze Szwecji. Jeden z największych specjalistów światowych jeżeli chodzi o trening mentalny. A więc ten trening psychologiczny ,który jest czysto praktyczną stroną w sporcie".
Stuart Biddlle z Anglii, który przez kilka lat był przewodniczącym Europejskiej
 

>Dochodząc do
najważniejszej sprawy: gdzie i co można przeczytać z zakresu uprawianego przez Ciebie zawodu?
W Polsce, jeżeli chodzi o praktykę psychologiczną w sporcie jest raczej niewiele materiałów. Jest taki podręcznik wydany przed laty przez zespół psychologii sportu z Instytutu Sportu. Są to nasze materiały opracowane przy okazji przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Seulu. Wydane to zostało przez AWF warszawski w pracy pt: "Psychologia i sport". To daje podstawową wiedzę natury praktycznej, jeżeli chodzi o zastosowanie psychologii sportu. Natomiast inne publikacje, to publikacje które wydawane są przez Resortowe Centrum Metodyczno Szkoleniowe i Centralny Ośrodek Sportu. Są one osiągalne w księgarni Centralnego Ośrodka Sportu na Torwarze, w Warszawie, przy ulicy Łazienkowskiej. Jest tam kilka dobrych pozycji, takich jak: „Psychologia sprzymierzeńcem trenera" czy „Przekraczanie umysłem
możliwości ciała". Są to rzeczy czysto praktyczne, które w prostych słowach pokazują trenerom i zawodnikom w jak sposób mogą wykorzystać potencjalne możliwości jakie tkwią w umyśle i układzie nerwowym.
 

> Kilka lat temu przeglądając czasopismo „Black Belt" natrafiłem na reklamę publikacji naukowej, której okazałeś się autorem. Co to było?
Jak na razie jest to jedyna publikacja z zakresu psychologii sportu jaka z terenu Polski została opublikowana na rynku amerykańskim, czy generalnie anglosaskim. Ponieważ książka ta sprzedawana jest także w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Australii.
A, jest to zestaw podręcznika z taśmami audio, który prezentuje moją metodę treningu psychologicznego w sztukach walki i sportów walki. Jest ona plonem pracy praktycznej jak i naukowej z zakresu przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Seulu, Olimpiadzie w Barcelonie, aż po Atlantę. Jest to plon 12 lat pracy! Ma on formułę czysto praktyczną.
jest to podręcznik adresowany do ludzi, którzy nie mają styczności z psychologią sportu a chcą coś z sobą zrobić. A, więc w postaci „krok po kroku", lekkich wskazówek i ćwiczeń nagranych na taśmie magnetofonowej jakby prowadzą zawodnika czy trenera przez kolejne etapy trzy miesięcznego kursu szkoleniowego, z zakresu psychologicznych aspektów przygotowań do walki.
 

>Czy publikacja ta została przetłumaczona na język polski?
Paradoksalnie nie! Stało się to w ten sposób: przy okazji wizyty na stażu naukowym w Stanach Zjednoczonych zainteresowałem swoją pracą miejscowego wydawcę, który zamieścił właśnie tę publikację. Pierwotnie zacząłem pisać ją w języku polskim a następnie po napisaniu pierwszego rozdziału siadałem, żeby go przetłumaczyć. Po przetłumaczeniu go doszedłem do wniosku, że zdecydowanie łatwiej będzie mi to robić w ten sposób, że będę od razu pisał w języku angielskim, na tyle na ile potrafię. Poprzez to , doszło do tego, że publikacja ta została wydana w j. ang. Natomiast, praktycznie rzecz biorąc tak zwartej pracy w języku polskim nie ma. Są różnego rodzaju artykuły, rozdziały w podręcznikach związanych z psychologią sportu ale w formie zwartej do dzisiaj, przynajmniej się to jeszcze nie ukazało.
 

> Jaki tytuł nosi ta praca?
Tytuł jest czysto amerykański, tzn. bardzo komercyjny. Mający chwycić jak gdyby od strony marketingowej u nich na rynku, a mianowicie: „Gold
Medal Mental Worker" czyli „Mentalne ćwiczenia prowadzące do złotego medalu".
 

> „Oddech, Koncentracja, Relaks ciała i umysłu" to tylko niektóre z rozdziałów twojej publikacji. W związku z tym mam pytanie: co może wynieść człowiek uprawiający Aikido a nie angażujący się w rywalizację sportową?
Przede wszystkim musimy zrozumieć jedną rzecz, a może nie koniecznie zrozumieć ale zaakceptować! Fakt, że ktoś jest zafascynowany rywalizacją sportową to nie znaczy, że on błądzi. „Bo na szczyty góry prowadzą różne ścieżki". Jest to znane w sztukach walki powiedzenie. Sportowa ' i tradycyjna strona (podejście) do sztuk walki to tylko 2 strony jednego medalu, które się wzajemnie uzupełniają.
Rywalizacja sportowa daje jedną rzecz; daje jednoznaczną informację natemattego jak radzisz sobie w sytuacji skrajnego stresu. Jednoznaczną dlatego, że zewnętrzną! To nie jest tak, że mnie się wydaje, że jaz daną sytuacją stresu, zagrożenia bezpośrednią walką sobie poradzę. Tylko jest to zewnętrzna informacja w postaci oceny sędziowskiej: jak Ty sobie z tym wszystkim radzisz. A więc sport dla uprawiających sztuki walki jest pewnego rodzaju zwierciadłem pokazującym: zobacz jaki jesteś? To mówi o tobie świat z zewnątrz!
I teraz jeżeli mówimy o pewnych metodach przygotowania do startu w zawodach, to są to jednocześnie metody, które przygotowują ciebie do poradzenia sobie z sytuacją trudną. Sytuacją stresową, sytuacją nawet walki realnej. Dlatego, że te same cechy psychiczne potrzeba do poradzenia sobie z sytuacją trudną w pracy zawodowej, do poradzenia sobie z sytuacją trudną w życiu rodzinnym jak i do poradzenia sobie z sytuacją kryzysową na ulicy. Liczy się umiejętność koncentracji uwagi i opanowania emocji. Liczy się fakt,
że jesteś pewny siebie. Ja to w swoim czasie ubrałem w słowo, które wręcz idealnie pasuje do sportowi sztuk walki. A mianowicie trzeba mieć „kopa". Czyli: koncentracja, opanowanie i pewność siebie, żeby móc funkcjonować prawidłowo w sytuacjach jakie stawia życie.
 

>Czy miałeś styczność ze sportową stroną Aikido?
Nie było to w postaci bezpośredniej styczności. Po prostu, przez pewien czas TaeKwonDo jako dyscyplina znajdująca się w zasięgu zainteresowań Komitetu
Olimpijskiego ale jeszcze nie dyscyplina olimpijska brała udział w czymś, co się nazywa Igrzyska Światowe (World Games) I tam ze sztuk walki jako dyscyplina sportowa w ramach tych igrzysk znajdowało się Aikido. Z konkretnie określonymi przepisami sportowymi, a więc bezpośrednią rywalizacją sportową. Rywalizacją oczywiście mającą w przypadku Aikido formę walki umownej ale ocenianej przez zespół sędziowski. Igrzyska te rozgrywane są w cyklu czteroletnim tak jak Igrzyska Olimpijskie.
 

>l uważasz, że taka rywalizacja jest konieczna?
Przede wszystkim rywalizacja leży w naturze ludzkiej. Jest potrzeb Masłowa (psycholog amerykański-przy. red), który pokazuje, że najpierw muszą być zaspokojone podstawowe potrzeby ludzkie, po to żeby doszły do głosu potrzeby wyższego rzędu. Przekładając to na model sztuk walki, można powiedzieć, że tymi podstawowymi potrzebami są:
- potrzeba bezpieczeństwa, którą zabezpieczasz poprzez trening obronny a więc czysto praktyczne
- potrzeba rywalizacji, ponieważ każdy z nas chce się porównać, zobaczyć jaki jest!
Chociaż by, system stopni, to jest często systemem rywalizacyjny. Z jednej strony jest to system motywacyjny bo przez to mamy kolejny cel do treningu. Tym celem jest zdobycie wyższego stopnia, założenie kolejnego pasa, Jest to bardzo dobrze przemyślany system motywacji, wzbudzanie motywacji wewnętrznej i ćwiczących ale z drugiej strony jest to system rywalizacji. „Bo ja mam wyższy stopień niż ty i z tego tytułu przysługują mi konkretne prawa, które przysługują z posiadania takiego stopnia. A więc ta rywalizacja ciągle istnieje! I tą rywalizację sportową trzeba w jakiejś formule zabezpieczyć, zrealizować. I dopiero wtedy mogą dojść do głosu potrzeby wyższego rzędu. Potrzeba taka jak: potrzeba samodoskonalenia, potrzeba samopoznania, potrzeba rozszerzania własnej wiedzy. A więc to wszystko co jest stricte związane z głębokim pojmowaniem sztuki walki. Jedno od drugiego nie da się rozerwać, jest to nieodłączny element rozwoju psychicznego człowieka. I nie da się tego sztucznie oddzielić.
 

>?????????
Zgadza się! Wielcy mistrzowie, którzy są zwykle ludźmi starszymi, po 50-tce, często po 60-tce właśnie są na tym poziomie zaspakajania potrzeb wyższego rzędu. Dlatego oni • przede wszystkim akcentują kwestie związane z samo rozwojem, samodoskonaleniem a więc sztuką walki. Młodzi mistrzowie, ci napoziomie4danu, którzy są jeszcze sprawni, aktywni oni bardziej akcentują kwestie bezpośredniej sprawności fizycznej i bezpośredniej rywalizacji. Bo oni są jak gdyby na wcześniejszym etapie rozwoju. Ale to jest integralna część tego rozwoju. I tu się nie da przeskoczyć jednego piętra i pojechać windą od razu na sam szczyt. Nie można! Trzeba iść schodami, krok po kroku. Przejść wszystkie etapy. A, to czegoś ci brakuje
 

>Ale są przeciwnicy rywalizacji sportowej, bo uważają że ogranicza ona realizm!
Nie prawda, nie ogranicza realizmu! Zmienia trochę realia. Popatrz! Poprzez uprawianie sztuk walki masz stać się wojownikiem. Oczywiście szeroko rozumianym wojownikiem. O wartości wojownika świadczy jego sprawność na polu walki. Prawda?! No i teraz sztuki walki uprawiasz w zaciszu dojo. W ciszy, spokoju. Czasami z niewielką ilością współćwiczących albo wręcz w samotności. Ćwiczysz, doskonalisz jakieś elementy w postaci tak walki umownej. Umownego ataku, umówionej obrony. Ale przełóż to
A teraz weź skrajny przykład z drugiego końca continuum. Masz się przygotować do walki sportowej. Masz się przygotować do walki sportowej, która będzie toczona na ringu, na polu walki, w 10-ciotyś. hali. Tłum ludzi, wrzask, reflektory tylko na ciebie. I teraz, zachowaj odporność psychiczną, zachowaj spokój umysłu, zachowaj to co się określa teraz na realia walki, gdzie atak może nastąpić w każdym momencie i różny. Ta walka, tak zwana w zaciszu sali treningowej nie przygotowuje Cię do tego od strony psychicznej. A, przecież w sztukach walki mówi się o rozwoju właśnie tej strony. To cię do tego nie przygotuje.
A teraz weź skrajny przykład z drugiego końca continuum. Masz się przygotować do walki sportowej. Masz się przygotować do walki sportowej, która będzie toczona na ringu, na polu walki, w 10-ciotyś. hali. Tłum ludzi, wrzask, reflektory tylko na ciebie. I teraz, zachowaj odporność psychiczną, zachowaj spokój umysłu, zachowaj to co się określa w sztukach watki „umysł jak woda". Spróbuj zareagować zgodnie z tym co umiesz! Wymogi tej sytuacji są niesamowite. Trzeba być naprawdę bardzo dobrze przygotowanym od strony psychicznej, mentalnej. Pewnym, opanowanym, skoncentrowanym by móc poradzić sobie w tej sytuacji. A, przecież do tej sytuacji przygotowuje sport.
Prędzej uwierzę, że ten sportowiec ćwiczący którąś z usportowionych sztuk walki poradzi sobie lepiej i szybciej na „polu bitwy", zawodach niż ten który w zawodach nigdy nie brał udziału, a jego jedyne doświadczenie walki realnej opiera się na walce odbywanej w zaciszu sali treningowej, Teraz powiedz mi, co jest ważniejsze: fakt pewnych ograniczeń wynikających z przepisów sportowych jakie mają miejsce właśnie tam na tej hali sportowej, czy to że w zaciszu swojego dojo też ćwiczysz i walczysz z ograniczeniami. Bo przecież nie zabijasz swojego przeciwnika w walce, nie łamiesz mu kończyn. Jest to umowne pomimo, że tak bardzo akcentuje się, iż to sport jest umowny. Nie! Sztuka walki jest również umowna. To, że w sztukach walki kładziono nacisk na kata, nie wynikało z filozofii. Wynikało z tego, że technologia treningu sztuk walki nie pozwalała na inny charakter treningu. A jednocześnie tam gdzie wprowadzono sprzęt ochronny (np. Kendo) walka jest na pełny kontakt. Walka ma mniejsze ograniczenia i jest bardziej zbliżona do realiów.
To samo dzieje się w innych sztukach walki, które wprowadziły ochraniacze. Owszem, moda na wykorzystanie pewnych technik prowadzi do pewnych wynaturzeń. Ale sztuka walki jako taka wykorzystująca sprzęt ochronny jest bardziej zbliżona do realiów niż ta sztuka, która nie wykorzystuje sprzętu ochronnego i w związku z tym walczy w sposób naprawdę umowny.
 

>Ale w jednej i drugiej sztuce osiąga się pewien etap psychiczny i to bez względu na charakter uprawianej sztuki!
Zgadza się! jedną rzecz chciałbym tu powiedzieć, żebym nie został uznany za maniaka sportu i nic więcej! Jedno i drugie podejście do sztuk walki jeżeli skrajnie się w
nim zamkniemy jest szkodliwe. Jedno i drugie ma swoje wynaturzenia. Ja, może bardziej skupiłem się w tych wypowiedziach na ukazaniu dobrych stron sportu w sztukach walki ponieważ częściej mówi się o złych stronach sportu w sztukach walki. Dlatego akcent jest położony bardziej tu.
Oczywiście jeżeli kształcisz sportowca to w pewnym momencie dochodzisz do limitu technik przygotowywania się od imprezy do imprezy. I to też w pewnym sensie zabija rozwój, bo nagle może się okazać, iż ten sportowiec w sztukach walki w momencie kiedy zacznie przegrywać na zawodach całkowicie zakończy swój kontakt ze sztukami walki. I w ogóle nie będzie się tym zajmował. I to jest bardzo częsta sytuacja! Ale czy to wina sportu, czy wina trenerów-nauczycieli, którzy tak kształcą i prowadzą? Nie pokazując im głębi sztuk walki i tej „drogi" po karierze sportowej.
 

>A, jaka jest „droga" po karierze sportowej?
To o czym mówiliśmy. Samodoskonalenie! Ćwiczenie dla siebie, Już zaspokoiłem głód sukcesu, głód medali, pucharów, dyplomów, bycia w mas mediach. Teraz robię to dlatego, że sprawia mi to niekłamaną przyjemność bo jestem uzależniony od sportu i
sztuk walki. W dosłownym znaczeniu uzależniony!
 

>Co w takim razie jest szczytem osiągnięć w twojej pracy zawodowej?
Mam olbrzymią satysfakcje gdy zawodnik przeze mnie prowadzony zdobywa złoto na olimpiadzie. Mam szalona satysfakcję z tego powodu bo wiem, że gdzieś tam cząstkę tej układanki budowałem osobiście w pracy z tym zawodnikiem. Tej układanki, którą on wykorzystał, żeby zdobyć ten największy zaszczyt jaki sportowiec może osiągnąć. Ale z drugiej strony mam olbrzymią satysfakcję jeżeli wiem, że ten zawodnik, ten sportowiec po zakończeniu kariery sportowej radzi sobie wyśmienicie w życiu codziennym. Potrafi w harmonii ze światem działać i osiągać tak zwane „sukcesy" lub rzeczywiste sukcesy w życiu poprzez stworzenie rodziny, domu, pracę zawodową. To, też jest dla mnie olbrzymia satysfakcja, bo wiem, że ten człowiek potrafi w wyśmienity sposóbte cechy psychiczne, które pozwoliły mu zdobyć złoto olimpijskie przełożyć na to, żeby osiągnąć sukces jakim jest dobre życie.
 

>Mam nadzieję, że to się przeniesie na naszych czytelników i artykuły wychodzące spod twego pióra dotyczące treningów i psychologii sztuk walki nam w tym pomogą

Dziękuję za rozmowę.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin