1.
Nawet we wnętrzu swego grubego skafandra Billie mogła wyczuć zimno nocy docierające do ciała. Owszem, pełzacz osłaniał przed lodowatym wiatrem i mogły zabrać ze sobą jeden z przenośnych piecyków udając, że to ognisko, ale mimo to ciągle było zimno. Zrobiły wszystko co mogły. Na planecie Ferro nie było ani kawałka drewna. Nawet gdyby był jakiś, to z pewnością nie do spalenia. Drewno było w tym świecie więcej warte niż platyna o takiej samej masie. Nierealne było nawet myślenie o takim marnotrawstwie.
Mroźny wicher skowyczał jak jakaś nieszczęśliwa poczwara i ciągle uderzał swymi podmuchami w przysadzistą bryłę pełzacza. Czasem jego pieśń przechodziła w przeciągły gwizd, gdy powietrze padało pomiędzy gąsienice traktora. Powstawały przy tym zupełnie niesamowite dźwięki. Przez przetaczające się po niebie grube chmury błyskały gwiazdy, jaskrawe punkciki na tle śmiertelnie czarnej kurtyny, które lśniły jak diamenty oświetlone światłem lasera. Nawet bez chmur panował tu mrok; Ferro nie miała księżyców.
No cóż. Nie było tu zbyt wygodnie, ale przynajmniej one trzy w całej kolonii nie miały nic do zrobienia i nudziły się śmiertelnie.
– Fajnie – odezwała się Mag – Co jeszcze możemy zrobić? Zjadłyśmy już nasze zapasy, śpiewałyśmy głupie piosenki o kołku i zającu w morzu. Koniec zabawy, Carly.
Mając dwanaście lat, Mag była o rok młodsza niż Billie i Carly, i zawsze miała na ustach jakąś cierpką uwagę.
Billie wstrząsnęła się wewnątrz skafandra.
– No tak, sprytny móżdżku, co jeszcze było na tym starym dysku o biwaku w terenie?
Jak się zamkniecie, głupie kwoki, to wam powiem.
Mag chwyciła się za serce.
– Och, zabójco spryciarzy – jęknęła – Trafiłaś mnie.
– Zwykle opowiada się historyjki – zakomunikowała Carly, ignorując zupełnie wygłupy koleżanki – O duchach, potworach i takie tam gówna.
– Wspaniale – stwierdziła Mag – Opowiedz nam jakąś.
Carly zaczęła snuć opowieść o wampirach i upiorach. Billie wiedziała, że jest to ściągnięte ze starego filmu. Jednak co innego oglądać obraz wideo, siedząc sobie w ciepłej kabinie, a co innego, gdy siedzi się tutaj, z dala od Głównego Budynku, pod gołym niebem, w ciemnościach. Brrr.
...
renfri73