Alex Kava
ZABÓJCZYWIRUS
Maggie O’Dell
tom 6
Tłumaczyła Katarzyna Ciążyńska
1.
Jezioro Wiktorii, Uganda, Afryka
Waheem nie czuł się dobrze, gdy wchodził na pokład zatłoczonej łodzi motorowej. Przyciskał do nosa zakrwawioną szmatkę z nadzieją, że współpasażerowie niczego nie zauważą.
Właściciel łodzi, zwany przez mieszkańców wyspy pastorem Royem, pomógł mu załadować zardzewiałą klatkę z małpami i upchnąć ją na ostatnim wolnym skrawku pokładu. Nie odpłynęli nawet półtora kilometra od brzegu, kiedy Waheem spostrzegł, że pastor Roy przenosi wzrok z zaciśniętych warg swojej żony na krew, która skapywała na koszulę Waheema.
Sprawiał wrażenie, jakby żałował, że zaoferował mu ostatnie wolne miejsce.
– Na tych wyspach krwawienie z nosa zdarza się dość często – powiedział pastor Roy takim tonem, jakby oczekiwał wyjaśnienia.
Waheem tylko skinął głową. Udawał, że nie zna angielskiego, choć rozumiał ten język dość dobrze. Przez kolejne dwa dni nie spodziewano się żadnego statku z węglem czy bananami, więc cieszył się, że szczęście mu dopisało. Był wdzięczny pastorowi Royowi i jego małżonce, że wzięli go na pokład, i to razem z klatką. Ale Waheem wiedział też, że przeprawa z wyspy Buvuma do portu Jinja potrwa czterdzieści minut i wolałby spędzić je w ciszy niż słuchać, jak pastor peroruje o Jezusie.
Wsiadł na pokład ostatni, a zatem tkwił ściśnięty na samym przodzie, w zasięgu głosu nawracającego maluczkich duchownego.
Nie chciał w żaden sposób podsuwać pastorowi myśli, że podczas podróży przez jezioro zdoła u – ratować jeszcze jedną duszę.
Zresztą pozostali pasażerowie – smętna grupa kobiet i bosych dzieci oraz ślepy starzec – już na pierwszy rzut oka o wiele bardziej potrzebowali zbawienia. Poza krwawiącym nosem i nagłym pulsującym bólem głowy Waheemowi nic nie dolegało – był młody i silny. Jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli, on i jego rodzina będą bogaci i kupią sobie kawałek ziemi, zamiast zaharowywać się dla innych.
– Bóg jest z wami! – zawołał pastor, który najwyraźniej nie potrzebował żadnej zachęty, by zająć się nawracaniem niewiernych. Jedną ręką trzymał ster, drugą zaś wymachiwał w stronę otaczających go mieszkańców wyspy, rozpoczynając kazanie.
Pasażerowie niemal mimowolnie pochylili głowy, słysząc ...
renfri73