Nowy10.txt

(18 KB) Pobierz
10
    
    Dla pogan serc, co ufnie czczš
    Dymišcy kij, w żelazie skroń,
    Gdy wojów proch w pył broczy krwiš,
    A bronišc, Twš odrzuca broń,
    Dla głupców mowy, pychy słów...
    Twš łaskę, Panie, okaż znów.
    
    Recessional
    Rudyard Kipling, 1897
    
    Fort Indiantown Gap, Pensylwania, Stany Zjednoczone Ameryki, Sol III 22:37 letniego czasu wschodniego USA, 28 lipca 2004
    
    Druga drużyna Stewarta wybiegła naprzód i przywarła do ziemi, podczas gdy karabiny grawitacyjne jej członków przez cały czas namierzały i zasypywały ogniem atakujšce ich wirtualne oddziały Posleenów. Tam, gdzie srebrne strumienie pędzšcych z prędkociš podwietlnš kropli dosięgały ciany nacierajšcych obcych, potężne eksplozje wyszarpywały w niej głębokie wyrwy. Nieprzyjaciel odpowiadał gęstym gradem pocisków strzałkowych i hiperszybkich rakiet, z których większoć, wystrzelona bez namierzania, padała daleko od celu. Ale mimo to miliony nadlatujšcych pocisków penetrujšcych czysto statystycznie musiały spowodować jakie straty.
     Dziesięć-Dwadziecia-Dwa, Dziesięć-Dwadziecia-Dwa, wykonać!  powiedział Stewart spokojnym głosem, kiedy zgasła ikona reprezentujšca szeregowego Simmonsa. Połowa drużyny wstrzymała ogień na krótkš chwilę, potrzebnš, by sięgnšć do zasobników przy boku i wyjšć z nich małe kulki. Żołnierze wyćwiczonymi ruchami zerwali osłonki, wcisnęli znajdujšce się pod nimi przyciski, cisnęli kulki na prawo od siebie i znów zaczęli strzelać.
     Gotowe, Dziesięć-Alfa  powiedział dowódca drużyny Alfa, gdy drużyna Bravo wykonała ten sam manewr.
    Kiedy Bravo wznowiła ogień, odpaliły ładunki dršżšce Alfy.
    Żołnierze znowu wstrzymali ogień, wlizgnęli się do zaimprowizowanych wyrwanych w ziemi nor i wznowili ostrzał.
     Gotowe Dwadziecia-Dwa, Alfa  krzyknšł dowódca drużyny.
    Chwilę póniej cały pluton był już pod osłonš.
    
  *
     Więc na tym polega pana instrukcja  powiedział pułkownik Hanson.
     Tak, sir  odpowiedział ONeal, obserwujšc, jak drugi pluton przeprowadza natarcie pod ostrzałem. Pospieszna obrona zorganizowana przez drugš drużynę skutecznie zatrzymała Posleenów, nacierajšcych wšskim przejciem między przełęczš i rzekš Manada, na potrzeby szkolenia o wiele szerszš, niż w rzeczywistoci.
     Mamy jak dotšd około dwustu scenariuszy, dopasowanych poziomem trudnoci do sprawnoci kompanii w każdym z nich. Całoć opiera się na czym w rodzaju kawaleryjskich sygnałów dawanych przez trębacza. W tym wypadku drużyny wykonujš DziesięćDwadzieciaDwa, czyli szybko stworzyć pozycje strzeleckie i kryć się. Chociaż w tym ćwiczeniu na wiele im się to nie zda.
    Mike przesunšł tytoń pod policzek i splunšł do kieszeni w biotycznej wyciółce hełmu. lina i tytoń zostały natychmiast pochłonięte przez system, tak samo jak wszystkie wydzieliny.
     Czy to test równych szans?  zapytał pułkownik Hanson, obserwujšc, jak drugi pluton kurczy się niczym kostka cukru w goršcej wodzie. Żałował, że nie może zapalić papierosa, ale w pancerzu było to cholernie trudne.
     Sšdzę, że tak. Kiedy Nightingale zauważyła manewr oskrzydlajšcy, było już za póno, żeby drugi pluton zajšł optymalne pozycje, czyli z Posleenami sto metrów dalej w górę rzeki. Przesmyk ma tam tylko trzydzieci metrów szerokoci, więc porucznik Fallon mógłby ich tam trzymać w nieskończonoć. W tej chwili nie sšdzę, żeby im się udało.
     A co pan by zrobił?
     Pewnie próbowałbym szturmować, stosujšc jakie psychologiczne sztuczki, i zepchnšć ich z powrotem w przesmyk  powiedział ONeal. Popatrzył na rodek rzeki, a potem znów na walczšcych.
     To nie jest kwestia czasu. Niezależnie od tego, czy Posleeni przełamiš obronę teraz, czy za trzy godziny, zmiotš obrońców na całej długoci rzeki.
     Uda im się?  spytał pułkownik Hanson, powięcajšc teraz więcej uwagi swojemu rozmówcy, niż właciwie już zakończonemu starciu.
     Według scenariusza, udaje się w niektórych wypadkach, zależnie od pewnej iloci czynników, na które testowani nie majš wpływu  odparł precyzyjnie ONeal. Cały czas zastanawiał się, jak by to wyglšdało w rzeczywistym wiecie. Dostawał gęsiej skórki za każdym razem, gdy wspominał Diess. Ryzyko, które podjšł, było szaleństwem, i tylko niewiarygodne szczęcie pozwoliło plutonowi przeżyć. Wszyscy nadal okrelali jego ocalenie jako cudowne. Mike za obawiał się, że zużył już nie tylko własny przydział szczęcia, ale też całej kompanii. Jeli jego plany były złe, czekała ich masakra. A odpowiedzialnoć za to spocznie na jego barkach.
    Obrócił w ustach bryłkę tytoniu i znów splunšł.
     Posleeni mogš mieć słabego Wszechwładcę, mogš mieć za mało siły przebicia, drobne właciwoci powierzchni pancerzy wpływajš na penetrację i tak dalej. Ale kiedy sytuacja zaszła aż tak daleko, trzeba uderzać jak piekielny legion, a porucznik Fallon nie jest typem dowódcy piekielnego legionu.
     Więc porucznik Nightingale popełniła błšd dużo wczeniej?
     Tak, sir  odpowiedział z roztargnieniem Mike. Dowiadczenie podpowiadało mu, że co w tym scenariuszu nie gra.
     Prawie zawsze zostawiam pierwszy pluton w rezerwie, co wkurza pozostałe dwa plutony  cišgnšł.  Ale Rogers jest w goršcej wodzie kšpany, więc kiedy wysyłam go do wsparcia albo błyskawicznego ataku, działa jak młot pneumatyczny.
    Pierwszym plutonem dowodził wysoki, przystojny porucznik.
    W normalnych okolicznociach dowodziłby plutonem wsparcia albo miał stanowisko w sztabie. Obowišzki podporucznika stawały się dla niego nie do zniesienia. W cišgu ostatnich szeciu miesięcy Mike przesłał do góry jego cztery proby o przeniesienie.
     Nightingale wierzy w równy przydział obowišzków. Próbuję jej to wybić z głowy. Liczy się tylko misja. Oddziały wybiera się tylko pod tym kštem, a nie pod kštem sprawiedliwoci. W końcu doszedłem do wniosku, że potrzebna jej pomocna dłoń. Ale sam się z tego wycofałem, bo jestem zbyt wymagajšcy.  Skrzywił się, przyznajšc do błędu.
     Ostatecznie sam przejšłem większoć zadań, które wykonywał starszy sierżant, a jego wyznaczyłem na jej instruktora. Spędzili ze sobš cholernie dużo czasu i porucznik zaczyna wreszcie chwytać. Sierżant Pappas jest pierwszorzędnym instruktorem. Ale mimo to nadal nie jestem całkiem zadowolony z jej umiejętnoci taktycznych.
     To wymaga czasu  zgodził się Hanson.
     Tak, sir. I mam nadzieję, że go mamy.
    Mike sprawdził wykres przewidywanego rozwoju sytuacji i przesłał go do dowódcy. Wykres strat wyglšdał jak górskie zbocze.
    Dla Hansona, który osišgnšł dojrzałoć wojskowš w kotle południowo-wschodniej Azji lat siedemdziesištych, rzeczywistoć wirtualna, w której szkoliła się jednostka, był cudem na miarę science fiction.
    Miał już siedemdziesišt lat, kiedy ponownie wezwano go do służby. Chociaż pracował w wojsku jeszcze długo po powrocie z Wietnamu, należał do oficerów, dla których komputery były czarnš magiš. Stosowane tutaj systemy różnił się jednak od nowoczesnych komputerów mniej więcej tak samo, jak ferrari od rydwanu.
    Kiedy przejšł dowództwo od swojego dowiadczonego poprzednika, nazwał swój przekanik obdarzony sztucznš inteligencjš  dostarczony przez Galaksjan superkomputer wielkoci paczki papierosów  Małš Zołzš. Używał go do wszelkiej oficjalnej korespondencji i kiedy już przyzwyczaił się do jego irytujšcej dosłownoci, uznał go za najlepszš sekretarkę, jakš kiedykolwiek miał. Jeli chodzi o ćwiczenia, w których uczestniczył batalion, Mała Zołza lepiej orientowała się w rozmieszczeniu sił sojuszniczych i nieprzyjacielskich oraz wszystkich innych szczegółach, które składały się na pomylnš operację wojskowš, niż jakikolwiek sztab. Nowoprzybyły oficer operacyjny sztabu i reszta oficerów batalionu przyzwyczaiła się do swoich przekaników i sztab powoli osišgał poziom perfekcji, o jakim rzadko zdarza się nawet marzyć.
    Na polu bitwy powstało nagłe zamieszanie; druga drużyna opuciła swojš pozycję, a reszta ruszyła, by wesprzeć rozwinięte szyki frontu. Zmniejszona siła ognia pozwoliła Posleenom wolno ruszyć do przodu; padali setkami, ale godzili się na tš ofiarę, chcšc przetoczyć się przez pozycje ludzi. Tymczasem jednak niedobitki drugiej drużyny przelizgnęły się obok reszty w kierunku prowadzšcego do rzeki parowu. Jeden po drugim żołnierze znikali pod wodš.
     A niech mnie  szepnšł Mike i przełšczył się na mapę taktycznš, ledzšc pršcš pod pršd rzeki drugš drużynę. Umiechnšł się i znowu splunšł tytoniem.
     Co się dzieje?  zapytał pułkownik Hanson.  Dla mnie wyglšda to na samobójczy atak.  Wcisnšł kilka wirtualnych przycisków i przed oczami wywietliła mu się trasa natarcia drużyny.
    Jej dowódca, plutonowy Stewart, którego pułkownik spotkał pierwszego dnia w jednostce, poprowadził grupę omiu niedobitków korytem rzeki w kierunku wšskiego przesmyku, którego pluton nie mógł zajšć.
     Niekoniecznie, sir. Nawet tych kilku niedobitków z drugiej drużyny może w sprzyjajšcych okolicznociach zajšć i przez jaki czas utrzymać przesmyk. Może nawet wystarczajšco długo, żeby reszta plutonu przypuciła atak i ich odcišżyła. Cholera, nie sšdziłem, że ten upierdliwy sukinsyn ma taki talent.
    Mike patrzył, jak żołnierze drużyny formujš szyk pod osłonš zielonego nurtu rzeki i rzucajš się naprzód. Woda wzburzyła się i zakotłowała, na powierzchnię jednak wynurzyła się nie grupa pancerzy, lecz kłębišca się masa robaków o szarych cielskach i paszczach pełnych kłów. Węże srebrnych błyskawic unicestwiły Wszechwładców, a robaki cišgnęły kilku wrzeszczšcych Posleenów w pożółkły nagle nurt rzeki. Powietrze aż zadrżało od złowrogiego ryku dudów i grzmotu bębnów.
     Czy to jest to, co mylš?  zapytał pułkownik Hanson. Jego umiech był niewidoczny pod hełmem. Zagrania dowódcy kompanii najwyraniej udzieliły się któremu z jej czł...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin