Nowy61.txt

(10 KB) Pobierz
60
    
    Fairfax, Wirginia, Stany Zjednoczone Ameryki, Sol III 06:06 letniego czasu wschodniego USA, 11 padziernika 2004
    
    Keren gwałtownie złapał za kierownicę, kiedy suburban zaczšł zjeżdżać z drogi.
     Przepraszam  rzuciła żołnierz za kierownicš i potrzšsnęła głowš, żeby się rozbudzić.
    Keren nie znał nawet imienia dziewczyny; na plakietce widniało tylko nazwisko Elgars. Kobieta nosiła naszywkę trzydziestej trzeciej dywizji piechoty, co oznaczało, że jest całe mile od swojej jednostki. W jaki sposób dotarła do Lake Jackson, a potem wydostała się z tego piekła, kiedy rozleciał się dziewišty korpus, było zagadkš. Keren zwinšł jš z pobocza, gdzie starannie oliwiła częci rozmontowanego AIW. Było oczywiste, że postanowiła skończyć z uciekaniem.
     Kurwa, gdzie my jestemy?  spytał Keren ochrypłym głosem.
    W cišgu ostatnich czterdziestu omiu godzin spał zaledwie trzy.
    Dywizja miała dostać nowe rodki pobudzajšce, ale ich  tak jak wielu innych rzeczy  nie otrzymała. Pluton zadowalał się więc kofeinš. A ona włanie przestawała działać.
     Minęlimy Beltway  odpowiedziała kobieta.  Mamy pewien problem.
     Tak? To nic nowego.
    Droga krajowa numer 66 była głównš trasš przejazdowš przez hrabstwo Fairfax w Wirginii, prowadzšcš do stolicy kraju. Żeby nie utrudniać żołnierzom przemieszczania się wraz z transportem obowišzywał tu zakaz jazdy pojazdów cywilnych, ale od czasu, kiedy Posleeni przełamali obronę Lake Jackson, na drodze tkwiły nieruchomo tłumy spanikowanych cywilów, którzy nie przyjmowali zakazu do wiadomoci oraz cofajšce się jednostki dziewištego i dziesištego korpusu. Dezercje z szeregów żandarmerii spowodowały, że nikt nad tym nie panował, a droga została zatkana zwartym gšszczem pojazdów. Z miejsca, w którym tkwili w korku, roztaczał się widok na drugorzędne drogi. Główne przelotówki były zablokowane, ale na szczęcie niektóre drogi boczne pozostawały przejezdne.
     Dobra wiadomoć jest taka  szepnšł Keren  że to na trochę zatrzyma kucyki.  Chwycił radio i wystawił antenę przez okno.  Reed, słyszysz mnie?  zapytał.
     Tak  brzmiała odpowied z odbiornika.
     Chyba musimy ruszyć bocznymi drogami.  Keren wycišgnšł mapę DeLorme. Wielostronicowa mapa Wirginii nie raz okazała się użyteczna, kiedy skończyły się mapy taktyczne w mniejszej skali.
     Zetniemy róg szećdziesištej szóstej i skierujemy się na Arłington  powiedział przez radio, szukajšc odpowiedniej trasy na mapie.  Muszš się tam zbierać jakie jednostki. Reed, kilka samochodów blokuje nam drogę, więc postaraj się je zepchnšć ciężarówkš. Jeli się nie przebijemy, objedziemy je bocznymi drogami.
    Przejed nawet przez budynki, jeli będzie trzeba.
     Robi się.
     Dobra, ruszajmy. Ja pojadę za tobš, a za mnš wóz Trzy i wóz Jeden. Trzymajcie się razem i miejcie się na bacznoci. Te przeklęte kuce mogš być w pobliżu.
    
  *
    Kenallurial spojrzał na raport i jego grzebień uniósł się w niemym podziwie.
    Starszy Kessentai popatrzył mu przez ramię i zamiał się.
     Sieć najwyraniej doceniła twoje zasługi. Ale i moje też.
    Obszar wokół Fredericksburga został uznany przez Sieć informacyjnš jako bezpieczny, więc zaczęto już rozdzielać łupy. Sposób, w jaki Sieć decydowała, któremu Kessentai przydzielić dany obszar, był dla centaurów niejasny. Ale jednoczenie czuli, że tylko dzięki niemu nie popadajš w ornaadar, apokalipsę wiatów ujarzmionych w wyniku podboju.
     W miarę, jak będziemy zajmować coraz więcej ziem tych thresh  włšczył się do rozmowy Kennallai  iloć nagród będzie rosła.
    W tym tempie niedługo zostaniemy najbogatszymi Kessentai w siedmiu systemach. Wkrótce będzie ci potrzebny kasztelan.
    Kenallurial rozdšł nozdrza na znak potwierdzenia. Wczeniej służył jako mistrz zwiadowców i dało mu to bardzo niewielkie zyski. Miał małš farmę, trochę ziemi i niedużš fabrykę. Przy tak mizernych zasobach nie mógł nawet utrzymać własnego kasztelana.
    Ale ostatnie trzy dni przyniosły mu więcej szczęcia niż zwykle. Otrzymał kilka mil żyznej ziemi uprawnej, parę obszarów przemysłowych i cztery stacje przetwarzania chemikaliów. Teraz mógł się wycofać albo przezbroić. Ardanaath na przykład miał najciężej uzbrojone oolfos w całej armii. Uczestniczył w pięciu podbojach i zdobyte bogactwa posłużyły mu głównie do wyposażenia swoich ooltondar i esonantaiów. W rezultacie ponosił mniejsze straty i zajmował więcej ziemi, a jego wojsko coraz bardziej rosło w siłę. Całe jego oolt dysponowało teraz karabinami kaliber trzy milimetry, a oolt jego podwładnych były prawie tak samo dobrze uzbrojone.
    Kenallurial planował, że wycofa się ze cieżki i rozpocznie długoterminowy program modyfikacji genetycznych.
     To niesamowite  mruknšł, zatopiony w mylach o przyszłoci.
    Zaczšł już nawet pobierać cenne próbki genetyczne od najbystrzejszych wojowników. Planował uruchomienie linii ulepszonych wojowników, niemal tak samo inteligentnych i niezależnych jak Wszechwładcy. Linia wypełniłaby braki w sile roboczej spowodowane niedoborem Kenstain, tchórzliwych kasztelanów, którzy zapełniali szeregi mistrzów bitewnych Kessentai. Zysk z nagrody byłby ogromny.
    Doć, żeby wyposażyć tuzin esonantaiów, ruszyć dalej i podbijać inne wiaty. I to oni będš teraz jego dłużnikami, tak jak on był dłużnikiem Kenallaia. Jego dług został spłacony przed lšdowaniem, więc teraz był czysty.
     A największa zdobycz jeszcze przed nami!  zagrzmiał podekscytowany Ardanaath.
    Jego grzebień znowu się nastroszył.
     Dopóki nie okaże się, że jest tak samo trudna do zdobycia, jak zdobycz z południa  powiedział Kenallurial ponuro.
    W odpowiedzi Kenallai nerwowo poruszył grzebieniem.
  *
    Pułkownik Abrahamson szedł wzdłuż rampy. Jego powiewajšcy żółty szalik był umazany sadzš i ropš, zbryzgany ludzkš i posleeńskš krwiš. Oficer kroczył zdecydowanie, ale widać było po nim ogromne zmęczenie.
    Ledwie trzymajšcy się na nogach generał Keeton przystanšł na chwilę, a idšca za nim grupka żołnierzy zrobiła to samo. Rampa, tak jak reszta nasypu wzdłuż wewnętrznej strony wału przeciwpowodziowego Richmond była słabo ubita, ale nadawała się do chodzenia. Pierwsza poważna powód pewnie jš zmyje, ale jak dotšd dobrze spełniała swoje zadanie.
    Generał Keeton spojrzał na wał i pokręcił zmartwiony głowš.
    Wał wyglšdał jak ponadgryzany. Na szczycie brakowało dużych kawałków betonu i prętów zbrojeniowych, a miejscami wyrwy te sięgały aż do podnóża. Usunięto już ciała martwych i rannych żołnierzy z szećdziesištej dywizji piechoty, ale ciemne plamy krwi i doły z nadtopionš ziemiš wymownie wiadczyły o stratach, jakie poniosła dywizja. Podobnie jak migotliwy blask płonšcych plam paliwa i dymišce pojazdy pancerne wzdłuż drogi.
    Niedobitki brygady krzštały się w najbardziej zniszczonym sektorze, wykonujšc zwykłe czynnoci. Z ciężarówek wyładowywano amunicję, a technicy naprawiali lub wymieniali autonomiczne systemy strzeleckie. Wszyscy żołnierze ze zmęczenia ledwie trzymali się na nogach, ale prace niezmiennie posuwały się naprzód.
    Generał podszedł do oficera kawalerii, stojšcego przy wale i spoglšdajšcego na dolinę. Jak okiem sięgnšć widać było posleeńskie trupy i roztrzaskane spodki. Generał wychylił się przez krawęd wału i spojrzał w dół. Zobaczył tam nasyp utworzony z posleeńskich ciał, cišgnšcy się na długoci co najmniej stu metrów w kierunku bram Czternastej Ulicy. Trudno było nawet oszacować, ile ciał liczy ta sterta. Większoć z nich została zmiażdżona przez własnych ziomków w próżnym trudzie pokonania przeszkody wymylonej przez Johna Keenea.
     Przyszli do nas tak samo, jak zawsze.
    Poranek był spokojny, jedynie z daleka dochodził huk artylerii strzelajšcej do skoncentrowanych grup rozbitej armii wroga.
     Trzecia fala była nieco inna  mruknšł pułkownik Abrahamson.  Chyba w końcu nabrali trochę rozumu albo tym razem było więcej niż zwykle Wszechwładców. Zaatakowali nas, kiedy dopiero zmierzalimy w ich stronę.
     To wtedy stracił pan swój czołg?  spytał generał.
     Tak, byłem przez chwilę w tarapatach.
    Omal nie zginšł, kiedy szrapnele Jeden-Pięć-Pięć dzwoniły o dach czołgu jak stalowy deszcz, a hiperszybkie pociski jeden po drugim uderzały w jego pojazd. Stracił kierowcę, szeć innych czołgów i dwunastu żołnierzy. Posleeni cigali ich aż do muru, gdzie pół miliona żšdnych krwi centaurów tłoczyło się pod ogniem dział, próbujšc przedrzeć się przez wał albo obejć go bokiem. Na koniec nad wałem pojawiło się prawie dwustu Wszechwładców w spodkach.
    Snajperzy strzelali z wieżowców nad umocnieniami albo z przeciwległego brzegu James, a do atakujšcych ich spodków otworzyli ogień obrońcy. Straty były ogromne, bo wzdłuż fortyfikacji latały pociski plazmowe, a pociski hiperszybkie waliły w cysterny z paliwem i skrzynie z amunicjš.
    Ostatecznie ziemscy obrońcy pokonali nacierajšcych Wszechwładców i ich wojowników. Z pół miliona centaurów, które wkroczyły w dolinę mierci, pozostało mizerne kilka setek.
    Keeton zastanawiał się, co robić dalej. Z jednej strony chciał wysłać siedemdziesištš pištš pancernš do ataku, aby zawrócić Posleenów, którzy najwyraniej kierowali się z powrotem na północ, z drugiej jednak strony obrona była w opłakanym stanie.
    Doszedł do wniosku, że jednak lepiej będzie walczyć z nimi w odpowiednim czasie, dobrze przygotowanymi jednostkami. Walka z wrogiem na umocnionych pozycjach to zupełnie co innego, niż ciganie ich po drogach. Jedenasta dywizja piechoty mobilnej była już prawie na miejscu. Niech ona zabawi się z Posleenami w berka.
    Do tego włanie służš pancerze wspomagane. On natomiast zamierzał zajšć się swoimi wojskami, zwłaszcza, że zanosiło się na długš wojnę.
     Będš próbowali wzišć nas w kleszcze  powiedział pułkownik ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin