Marcelino_Chleb_i_WIno_e_0ixm.pdf

(9815 KB) Pobierz
MARCELINO
chleb i wino
wielka podróż
M A RC E L I NA
oraz
J o s É M a r Í a S Á n c h e z - S i lva
T
yTuł oryginału
Marcelino Pan y Vino
P
rzekład z języka hiszPańskiego na język Polski
© Alingua Sp. z o.o.
k
orekTa
Magdalena Jankosz
Agata Pindel-Witek
s
kład
Anna Kendziak
P
rojekT okładki
Izabela Puk
i
lusTracje
Rafał Czwichocki – inspirowane ilustracjami Carmen Segovia
i
lusTracje na okładce
Rafał Czwichocki
Izabela Puk
c
oPyrighT
© By the Heirs of José María Sánchez-Silva
© Publication 2017, Dom Wydawniczy Rafael H. Marchut, T. Balon-Mroczka
sp.j, by arrangement with BookLab Ltd and Ute Körner Literary Agent,
S.L.U. www.uklitag.com
ISBN 978-83-7569-736-0
© 2017 Dom Wydawniczy „Rafael”
ul. Rękawka 51
30-535 Kraków
tel./fax 12 411 14 52
e-mail: rafael@rafael.pl
www.rafael.pl
Kup książkę
część
I
MARCELINO
CHLEB I WINO
Kup książkę
rozdział
1
Prawie sto lat temu trzej franciszkanie poprosili bur-
mistrza małego miasteczka, by pozwolił im zamieszkać
w położonych około dwóch mil od miasta, opuszczonych
ruinach dawnego gospodarstwa. Burmistrz, pobożny czło-
wiek, zgodził się bez wahania, nie omawiając tej decyzji
z radnymi miasteczka. Bracia pożegnali się, błogosławiąc
swego dobroczyńcę, po czym udali się na nowe miejsce,
gdzie natychmiast zaczęli przygotowywać schronienie na
noc. Dawnymi czasy znajdowało się tutaj gospodarstwo.
Około tysiąc osiemsetnego roku, zgromadzili się w  nim
ludzie, aby stawić opór wojskom francuskim atakującym
Hiszpanię, próbując w  ten sposób uniknąć zniszczenia
swojego miasteczka. Wśród zakonników był młody brat,
bardzo zdolny i  pomysłowy, który natychmiast zdecydo-
wał, od czego należy zacząć.  Wokół porozrzucane były
duże kamienie, które swego czasu posłużyły do budowy
prymitywnej konstrukcji. W  okolicy znajdowały się rów-
nież drzewa, z  których można było pozyskać drewno,
a niedaleko przepływał potok, dzięki któremu biedni bra-
ciszkowie mieli nie umrzeć z pragnienia.
–9–
Kup książkę
C
zęść
I
Wyruszyli w  drogę przed świtem, a  dzień powoli
chylił się ku zmierzchowi –  jeden z  zakonników, będą-
cy już w  podeszłym wieku, podążał bardzo niepewnym
krokiem. Dlatego też dobry braciszek postanowił zacząć
od początku, przygotowując dla nich schronienie. Wbił
w ziemię kilka kijków, rozwiesił na nich przyniesiony przez
braci stary koc, między skałami zagospodarował niewiel-
kie zadaszone miejsce, a  następnie, rozpaliwszy ogień,
przygotował siedzisko dla wiekowego zakonnika. Jedne-
go z braci wysłał po wodę do strumyka, a sam zabrał się
do pieczenia na ogniu ziemniaków, które jako jałmużnę
otrzymali od pewnej miłosiernej kobiety. Po odmówieniu
modlitwy, zjedzeniu lichej kolacji i zapadnięciu nocy trzej
zakonnicy ułożyli się do snu, zaś następnego ranka pełni
dobrej woli rozpoczęli pracę.
Tak zaczęła się przebudowa tej oddalonej od mia-
steczka
budowli,
która pięćdziesiąt lat później wyglądała
już zupełnie inaczej. Była prosta i surowa, ale wydawała się
bezpieczna, czasem podczas burz zapewniała schronienie
wędrowcom i pasterzom. Posiadała duży parter i niewielkie
piętro powyżej. Z tyłu domu znalazł się ogród, ogrodzony
kamiennym murkiem, dostarczający braciom pożywienia.
Na parterze umieszczono małą kaplicę, cele zakonne braci,
refektarz i kuchnię ze spiżarnią; powyżej kolejne cele oraz
spory schowek, w którym przechowywano duże i rzadziej
używane przedmioty, a po prawej stronie, u szczytu starych
i zniszczonych schodów, niewielki strych, do którego świa-
tło z zewnątrz wpadało przez małe okienko.
W  domu mieszkało dwunastu zakonników. Z  tam-
tych trzech pierwszych braciszków dwóch zmarło, a jeden
–10–
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin