tekst.docx

(14 KB) Pobierz

Boże broń studentów przed profesorem Majcherkiem

Ze zdumieniem, a nawet rosnącym zażenowaniem przeczytałem w Polityce nr 34/2017 artykuł Janusza A. Majcherka „Chcieliście Polski? No to ją macie.” Ponieważ pierwsza lektura owego tekstu wprawiła mnie w osłupienie, przeczytałem go jeszcze raz i zdumienie moje nie minęło, co więcej, wzrosło znacznie. Pan Majcherek zaprezentował się w owym tekście jako dogmatyczny i nieustępliwy obrońca III RP, co więcej obronę postanowił przeprowadzić metodami rodem z PRL. To znaczy: RP III była krajem mlekiem i miodem płynącym, jest to prawda absolutna i nie wymagająca dyskusji. A kto zgłasza zastrzeżenia, czy ośmiela się głośno krytykować, ten kiep i przede wszystkim neobolszewik! Tak, dokładnie tak. I nie ważne, czy krytyka III RP płynie z lewa, czy z prawa. Każdy kto krytykuje zasługuje, według Majcherka, na miano neobolszewika. Oczywiście Majcherek broni w ten sposób systemu gospodarczego, jaśnie nam panującego od czasów balcerowiczowskich reform, a który skończył się (na szczęście!) w ostatnich latach. Czyli neoliberalizmu. W swojej pogardzie dla przeciwników królującego w III RP neoliberalizmu Majcherek zachowuje się tak, jakby nie zdarzył się kryzys 2008 roku i jakby cała, przetaczająca się ekonomiczna debata z udziałem, było nie było, noblistów krytykująca neoliberalizm nie miała miejsca. Skwitować Majcherka i jego wynurzenia powiedzeniem o klapkach na oczach, to nic nie powiedzieć.

To, ze Majcherek przegapił ostatnie 10 lat dysput intelektualnych można po chrześcijańsku wybaczyć, choć oczywiście nie świadczy to najlepiej o kondycji umysłowej profesora filozofii. Gorzej, że Majcherek chce ni mniej, ni więcej tylko przywrócenia cenzury! Utyskuje, że „GW” oddaje swoje łamy piszącym o patologiach III RP (prekariat, czyszczenie kamienic – proszę zresztą zwrócić uwagę z jakim lekceważeniem pisze o ofiarach tych procederów), narzeka na filmowców, że kręcone przez nich filmy „to tendencyjne historie tragicznych skutków i ofiar transformacji, społecznego wykluczenia, patologii kapitalizmu, ogólnej nędzy i rozpaczy”. No i po co takie rzeczy kręcić? Komu to jest potrzebne? Nie lepiej, żeby dawać pieniądze na filmy chwalące sukcesy III RP? Opiewające jej bohaterów? Albo ewentualnie ostrzegające obywateli przed knowaniami zaplutych (ot, pardon, „spoconych”, by użyć terminologii Celińskiego) parszywców, którzy ciągle na kochaną III RP narzekają i plotą o jakiś jej urojonych patologiach? Tak panie profesorze, już takie kino było, w czasach socrealizmu. Podejrzewam, że pan Majcherek wychował się na takich produkcjach teraz z sentymentem je wspomina i chętnie by zobaczył podobne obrazy znowu w kinie.

Tonący w oparach absurdu Majcherek chyba nie wie, że zachowuje się jak sędzia  z „Rejsu”, który mówi: mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie.Trzeba chwalić, trzeba do pustych polskich głów cały czas kłaść, że żyjemy w najlepszym ze światów, że III RP jest super, bo inaczej przyjdzie zły Kaczyński i wszystko zniszczy.

 

Byłoby to wszystko śmieszne, warte jedynie  skwitowania żartem albo grubą złośliwością, gdyby nie jeden fakt. Ten człowiek jest profesorem filozofii, uczy studentów, przekazuje młodym ludziom jakieś wartości intelektualne i  światopoglądowe. Zaraża swoim myśleniem ileś młodych umysłów. Więc śmiech trochę zamiera w gardle.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin