Oddziałowa ballada Halo, halo jak to więc leci ? Na mym odzdziale nie ma już dzieci Zgwałcono babcię, lekarz więc leci i jej do dziury latarkš wieci Skradziono cnotę siotrzycce Zosi Kierownik oddziału o ratunek prosi Halo, halo, tu mówi Żbik Macie kłopoty, zjawię się w mig Ani King Kong ani Janosik Nie podobal się siostrzyczce Zosi Jej się podoba ratownik Żbik Cerwony mundur, to jego szyk Pomaga dzieciom i chorej pani Leczy staruszki,zakłada pieluszki Komu potrzeba, basen podaje a pote z Asikš leki wydaje. Był przemytów pampersów gdzie do RPA Boi się spekulant, uciekajš skiny Mafia się rozpada, poddajš się Chiny Robiš w gacie ze strachu, odziałowe gliny Gdy Żbik się pojawia u siostry Balbiny. Póna pora dnia, nie ma się co bać W razie jakby co, Superman z ZPO ratownik Żbik pomoże ci. Łapie więc złodziei oraz włamywaczy Każda gdy go widzi z chęciš się rozkraczy. Kiedy się pojawia zawsze jest na fali A lekarze znów dupy przy nim dali. ,To dla ciebie ratowniku Siostry cisnš się w składziku I dla niego Schmit wcišż kręci Papież porodówkę więci I dla niego w ciężkich czasach kurwa chodzi w w adidasach A ty gówno z tego masz. Zróbię więc ten błšd połynę pod pršd Niech dzieje się co chce, bo już odziałowa wie. O mój Bożeż o mój, Boże, zginę przez to marnie: Kogo ja nie kocham, ten się do mnie garnie. A kogo ja kocham, ten ode mnie stroni. Wejdę więc, na oddział, Żbika poddam próbie będę więc na fali niech się oddział wali i już jedzie dyskoteka , kto na babcię niebie czeka , A Ja czekam dzi na Zbika mego ratownika.
marcin7914