Wieczór -z-szejkiem-Kendrick-Sharon(1).pdf

(768 KB) Pobierz
Sharon Kendrick
Wieczór z szejkiem
Tłumaczenie:
Agnieszka Ludwiniak
PROLOG
„Wierzymy, że w naszym hotelu każdy gość odnajdzie to,
czego mu potrzeba”.
Usta Kulala wykrzywiły się w cynicznym uśmiechu. Czy
kiedykolwiek zdarzyło się, że ktoś naprawdę odnalazł w życiu
to, czego mu potrzeba? Zgniótł napisaną ręcznie notatkę –
kolejny objaw troski o klienta w luksusowym hotelu na
Sardynii – i wcelował nią do kosza na śmieci.
Wyszedł na balkon. Jego oczy niespokojnie przebiegały
wzdłuż linii horyzontu. Zastanawiał się, dlaczego nie
odczuwał ani krzty radości. Nawet w blasku słońca wydawał
się sobie zlodowaciały. Przecież właśnie osiągnął najbardziej
ambitny cel swojego życia – zjednał sobie wielu
z największych potentatów naftowych świata. Nikt nie
wierzył, że mu się uda. Jednak on wychodził na przekór
przewidywaniom otoczenia od dnia, w którym starszy brat
zrzucił na jego barki odpowiedzialność za rządzenie
Królestwem Zahristanu.
Pracował dniami i nocami, żeby doprowadzić do spotkania
magnatów na szczycie. Słynął z siły perswazji i dołożył
wszelkich starań, by przekonać elity związane z przemysłem
naftowym, że nadszedł czas odnawialnych źródeł energii.
Oklaski zakłócały ciszę nocy jeszcze długo po jego mowie
wstępnej. Władcy i szejkowie złożyli wstępne deklaracje.
W ciągu kilku najbliższych dni mieli dopracować szczegóły
porozumienia, a to wszystko w miejscu, które uchodziło za
raj na ziemi. Mimo to nie był upojony chwałą, jak czułaby się
większość ludzi na jego miejscu. Nie wiedział dlaczego. Miał
trzydzieści cztery lata i mówiono o nim, że jest u szczytu
władzy i w kwiecie wieku. Uchodził za sprawiedliwego, mimo
że czasem autokratycznego władcę dostatniej krainy. Miał
kilku wrogów, to prawda. Tych, którzy chętniej widzieliby na
tronie jego brata, ponieważ był bardziej uległy. Jednak
ryzyko wybuchu rebelii to chleb powszedni dla każdego
władcy.
Dlaczego nie unosił rąk w geście zwycięstwa? Być może
pracował tak morderczo, że zaniedbał podstawowe potrzeby
swojego ciała. Mówiąc bez ogródek – nie zaspokajał swojego
niespożytego popędu seksualnego. Kilka miesięcy temu
odprawił kochankę. Cóż z tego, że udzieliła płaczliwego
wywiadu dla jednego z kolorowych magazynów dla kobiet,
które mieszają im w głowach, a w rezultacie jego imię
znalazło się z powrotem na liście najbardziej pożądanych
„mężczyzn do wzięcia”. Jego związek z supermodelką trwał
prawie rok – niespodziewanie długo jak na jego standardy.
Odpowiadała mu nie tylko dlatego, że była długonogą
blondynką zaprawioną w sztuce miłości oralnej, ale przede
wszystkim zdawała się przystawać na jego warunki
w związku. W końcu i ona okazała się desperatką. Od
początku określił jasno, że nigdy się jej nie oświadczy, bo nie
zamierza zakładać rodziny. Udusiłby się jako zwierzę
domowe. Obiecał jej seks, biżuterię i luksusowy apartament.
Z nawiązką wypełnił każdą z obietnic. Jednak ona zapragnęła
więcej, jak to zwykle kobiety. Chcą całkowicie
przyporządkować sobie mężczyznę.
Odepchnął od siebie gorzkie wspomnienia. Oparł się
o balustradę, przyglądając się statkom kołyszącym się na
wodzie. Jakże ruchliwe zdały mu się szlaki Morza
Śródziemnego w porównaniu do spokojnej toni Morza
Murjaan, które wyznaczało wschodnią granicę jego krainy.
Z drugiej strony, wszystko było tu zupełnie inne. Zapachy,
dźwięki, kobiety wygrzewające się w skąpych bikini. Jeden
z jego doradców wyjawił mu, że leżaki znajdujące się
bezpośrednio w zasięgu wzroku z jego balkonu, rozchodziły
się najszybciej. Czyżby wylegujące się na nich kobiety
usiłowały wpaść w oko pustynnemu władcy? Skrzywił się
z pogardą. Nie odczuwał ani odrobiny podniecenia, patrząc
na ich połyskujące półnagie ciała. Wyglądały jak naoliwione
kawałki kurczaka, które zaraz miały wylądować na grillu. Ich
usta pokrywała gruba warstwa szminki, a sztucznie
przedłużane włosy chroniły słomkowe kapelusze.
Wtedy zobaczył ją. Zmrużył oczy, żeby lepiej się jej
przyjrzeć. Czy zwróciła jego uwagę tylko dlatego, że nie była
obnażona, a w dodatku z wyrazem lęku na twarzy szybko
przemierzyła taras? Miała na sobie standardowy uniform
obsługi hotelu – prostą, żółtą sukienkę, która opinała się na
jej bujnych piersiach i krągłych pośladkach. Włosy związane
w prosty koński ogon poruszały się w powietrzu z każdym jej
ruchem. Wyglądała ożywczo w porównaniu do parady nagich
ciał, które wystawiały się na co dzień na jego widok niczym
na sprzedaż. Miła odmiana i rzadkie znalezisko. Szybko się
upomniał, że zaciąganie do łóżka personelu jest zawsze
fatalnym pomysłem.
Odwrócił się, lekko wzdychając z żalu. Szkoda.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin