Krol_biurowej_klasy_sredniej_office.pdf

(2281 KB) Pobierz
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Prolog
9
PROLOG
BLOG
Mój szef zwariował. Naprawdę. Choć nie było to wariactwo pod-
ręcznikowe, typu Napoleon czy Mesjasz. Niemniej jednak wariac-
two ewidentne. Wcale nie chodzi o jakąś moją złośliwość. Po pro-
stu stwierdzam fakt: szef zwariował. Z perspektywy czasu trudno
mi wskazać moment, kiedy to się zaczęło. Szaleństwo narastało
powoli. Zawsze tak jest. Z początku wszystko wydaje się działać
jak należy, ludzie przychodzą do pracy, robią, co mają zrobić.
Klienci po standardowej, czyli zbyt dużej, liczbie poprawek akcep-
tują w końcu projekty i nawet są zadowoleni. Graficy projektują,
detepowcy składają, programiści kodują, akonci przeszkadzają
i wkurzają wszystkich. No, agencja jak agencja. Nic szczególne-
go. Klasyczne, nabrzmiałe truchło. Na powierzchni w porządku,
ale w środku... ech... Sporadyczne pierdnięcia przypominają,
czego częścią jesteśmy. Uśmiechamy się do siebie nawzajem
uśmiechem przypudrowanej pogardy i tuszowanej niechęci.
Krótko mówiąc, wszystko jest w porządku.
Aż któregoś dnia szef zaczyna sabotować własną firmę. Chole-
ra, tego jeszcze nie grali.
Wiecie, on był opętany ideą kreatywności. Wszystko miało
być kreatywne. Po prostu wszystko miało być tak kreatywne,
że David Ogilvy widząc to zamknąłby swoją agencję, zawsty-
dzony i przy-tłoczony ogromem naszej kreatywnej kreatywności
Kup książkę
Poleć książkę
10
Król biurowej klasy średniej
i nie miało znaczenia, że od piętnastu lat nie żyje. Kreatywność
naszych ulotek i banerków 125×125 pikseli powinna go wskrze-
sić, żeby zagrał dla nas na złotych bębenkach, po czym z powro-
tem wpędzić do grobu.
Jak to często bywa — szef owładnięty kreatywnym szaleństwem
miał w sobie tyle kreatywności, ile ma betonowy pustak. Chociaż
nie, potrafił kreatywnie migać się od terminowych wypłat. Cho-
ciaż nie, cofam ostatnie „chociaż nie”, bo to miganie wcale nie
było kreatywne. To było bezmyślne chamstwo. Napisałbym moc-
niej, co o tym myślę, ale mam blokadę rodzicielską na kompute-
rze i gdy mnie ponosi, to żona dostaje alerty na telefon...
Ale wróćmy do szefa. Raz koleżance nie przelał wypłaty w ter-
minie (przed Wigilią). Powiedział jej, że na jego działkę przycho-
dzą robotnicy przycinać jakieś drzewka i on nie wie, ile to będzie
kosztować, więc musi mieć kasę w zapasie. Mimo że ona była
akontem, to wcale nie było śmieszne. Jeszcze mniej zabawnie
było, gdy to ja nie dostałem kasy na czas. Zależało mi, bo zbli-
żał się Dzień Dziecka, chciałem kupić młodemu coś fajnego. Po-
szedłem się spytać: łer da fak is maj manej?! Choć mogło to
zabrzmieć trochę inaczej, bardziej jak: chciałem się nieśmiało
przypomnieć w temacie wypłaty... W każdym razie powiedział,
że teraz nie dostanę, bo on kupuje dla siostrzeńca quada, ale
że może sobie od ust odjąć — i wyciągnął z portfela pięćdziesiąt
złotych.
To był ten moment, kiedy zrozumiałem, co oznacza dostać spo-
conym jamnikiem w pysk. Coś wtedy we mnie pękło i dotarło do
mnie, że mam jeszcze jakieś resztki godności osobistej. Zaczą-
łem więc szukać innej pracy, a że były to tylko resztki godności
osobistej, to pracy szukałem cały czas jako grafik.
Kup książkę
Poleć książkę
Prolog
11
W niespełna dwa miesiące później miałem nową pracę. Poszło
dość szybko, bo doświadczenie miałem spore, a dodatkowo było
ono poparte bardzo niską samooceną. Ze szklistymi oczyma
szczeniaka spoglądałem na mojego przyszłego szefa, na jego
wąs, łysinkę i małe, świdrujące, świńskie oczka. W głowie dźwię-
czały mi słowa: widzimy się w poniedziałek, punkt dziewiąta.
Poniedziałkowa punkt dziewiąta coraz bliżej, więc chyba czas
zostawić blogaska i położyć się spać, żeby być jutro o tej dzie-
wiątej. Nowa firma, nowa przygoda, nowy etap życia.
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin