Flynn Joyee - Midnight Matings 15 - Stripes and Twin Horns.pdf

(1557 KB) Pobierz
~1~
Rozdział 1
Blake
Jęknąłem, gdy sala balowa wybuchła w kompletnym chaosie. Czułem się tak,
jakbym nigdy nie miał usłyszał końca tego i chciałem kopnąć się we własny tyłek.
- Nie bądź niegrzeczny, Drake, wypij toast. Ładnie pachnie, Drake. Chodźmy na
konferencję UPAC w tym roku, Drake – nieustannie wyśmiewał się ze mnie mój
bliźniak, Drake. – Dobra robota, zasrańcu. Teraz musimy znaleźć partnera.
- W mojej obronie powiem, że prawdopodobnie i tak musielibyśmy, ponieważ
wypiłem to. Albo jeszcze gorzej, tylko ja bym się sparował. – Podzieliliśmy się
spojrzeniem i zadrżeliśmy. Jednorożce zawsze dzieliły się swoimi partnerami.
- Taa, tak myślę, ale teraz musimy zdobyć tylko jednego partnera zamiast dwóch dla
pary bliźniaków – burknął. Poza tym, wszystkie jednorożce rodziły się jako bliźniaki,
więc kiedy się parowali, brali sobie drugą parę bliźniaków. Dziwne? Może, ale to był
nasz sposób.
Kiwnąłem głową, a potem go usłyszałem. Po prostu nie miałem na to żadnej
odpowiedzi. W tym momencie to było tym, czym było. Nie mogliśmy zmienić tego, co
się stało. Żaden z nas nie ruszył się z miejsca, gdzie opieraliśmy się o przeciwległą
ścianę. Na razie wszyscy wydawali się nas ignorować. Albo nie byli na tyle głupi, żeby
spróbować z nami. W końcu byliśmy dość duzi i onieśmielający, z naszym
dwumetrowym wzrostem, ciemnymi włosami i jeszcze ciemniejszymi oczami. Do
diabła, większość paranormalnych nie potrafiłaby rozpoznać, jakiego rodzaju
paranormalnymi jesteśmy.
- Hej, spójrz na to – powiedział Drake, kiedy trącił mnie łokciem w ramię i skinął
głową w stronę uroczego chłopaka.
- Chcesz mnie? – zwrócił się facet z piskliwym południowym brzmieniem do
jakiegoś wampira na polowaniu, szarpiąc za jego koszulę.
- Nie ma zabawy, jeśli nie ma pościgu – zadrwił wampir i odszedł. Och. Wydawało
się, że to nie wpłynęło na małego faceta, który odwrócił się i zapytał kogoś innego.
~2~
Mężczyzna obejrzał go, podkręcając górną wargę.
- Nie zadaję się z karłami. – Wow! Ludzie byli dupkami.
Chłopak było wspaniały. To ciągnęło się jeszcze przez trzy osoby, dopóki słodziak
nie rozpiął spodni i pochylił się.
- Czy ktoś mnie chce? – krzyknął. Mówmy o byciu zdesperowanym. Zaskoczeniem
było to, że nikt tego nie zauważył. Wszyscy byli zbyt zajęci próbami wzięcia tego,
czego nikt nie oferował, rządziły nimi ich bestie zamiast zwrócić uwagę na tego, który
swobodnie się ofiarowywał. To był smutny testament tego jak wielu tutaj nie miało
kontroli nad sobą i swoimi drapieżnikami.
- Lubię go – szepnął Drake, jakby ktokolwiek tutaj mógł usłyszeć go ponad ten
hałas. Mój bliźniak po prostu nie był najlepszy w rozmowach o uczuciach, a fakt
przyznania się do polubienia kogoś na pierwszy rzut oka, nie był zwykle w jego stylu.
- Ja też – zgodziłem się. Spojrzeliśmy na siebie, zdając sobie sprawę, że znaleźliśmy
naszego partnera. Zrobiłem pierwszy ruch, odepchnąłem się od ściany i ruszyłem w
stronę chłopaka. Drake podszedł do mojego boku, podziwiając najlepszą ofertę, jaką
kiedykolwiek widzieliśmy.
- Wypieprzę cię, ale cię nie zatrzymam – powiedział jakiś facet, gdy wyciągnął
rękę, by dotknąć wypiętego tyłka chłopaka.
- Spadaj – warknął Drake, chwytając niechciany nadgarstek intruza i rzucił nim
przez pokój.
Zasadniczo zająłem miejsce gościa, przesuwając palcami po każdym pośladku.
- Na pewno tego chcesz?
- Chcesz mnie? – Popłynął do mnie jego łagodny, śpiewny głos.
- Chcemy cię, jeśli ty chcesz – powiedział stanowczo Drake, stając przed nim.
Głowa chłopaka uniosła się tak szybko, że niemal upadł. Złapałem go za biodra i
jęknąłem. Był doskonały.
- Jego tyłek się trzęsie – zamruczałem. Nie lubiliśmy mężczyzn bez ciała na swoich
kościach albo takich, którzy byli tak szczupli, że nie było czego się przytrzymać
podczas nagich zabaw.
~3~
- Jestem chętny, jeśli nie wybraliście mnie przez to, że jestem pulchny – powiedział
smutno i zaczął podciągnąć spodnie.
- Nie zrozumiałeś mnie, maleńki. Nie czepiam się ciebie, ani nie jesteś pulchny.
Jesteś perfekcyjny. Chciałbyś być nasz? – spytałem szybko, uspokajając dłonie.
- Okej – pisnął. – Jestem gotowy. – Nie byłem pewny, co miał na myśli, dopóki
mocniej nie rozchyliłem jego pośladków i nie zobaczyłem końca wtyczki w cielistym
kolorze.
- Słodka matko miłosierdzia, zaraz wybuchnę – jęknąłem, gdy nią poruszyłem.
- Naprawdę chcemy zrobić to tutaj? – zapytał Drake, gdy szybko powstrzymał
kogoś przed wpadnięciem na naszego partnera.
- Dobra uwaga. – Podniosłem naszego małego chłopca i zaniosłem go z powrotem
tam, gdzie staliśmy z boku. Zaprowadziłem nas jeszcze dalej za jedną z dużych,
ordynarnych roślin doniczkowych.
- Wstydzisz się mnie? – Jego pulchna dolna warga wydęła się.
- Nie, kochanie, nigdy – wyszeptałem zanim liznąłem tę uroczą, soczystą wargę. –
Nie chcieliśmy, żebyś został zraniony przez wszystkich tych szalonych ludzi wkoło. Na
pewno chcesz bliźniaków na partnerów? To nie będzie tylko jeden z nas.
Szybko pokiwał głową, jego błyszczące, jasnoniebieskie oczy spoglądały z żądzą.
- Po prostu nie mogę uwierzyć, że wy dwoje mnie chcecie. – Och, nasz słodki
partner miał problemy z samooceną. Nie miał pojęcia, jaki jest wspaniały.
Naprawimy to.
- W porządku, żadnego więcej gadania, chyba że to będą krzyki – warknął Drake,
gdy odwrócił do siebie usta naszego partnera i zatwierdził je. Ja masowałem jego krągły
tyłek, podczas gdy Drake wyglądał, jakby próbował zbadać gardło chłopaka. Nagle i
bez żadnego ostrzeżenia, na całej mojej koszuli była sperma, a nasz partner trząsł się w
naszych ramionach, oddychając ciężko.
- Jasna cholera – jęknąłem. Czy naprawdę doszedł od samego całowania? Drake i
nasz partner rozdzielili się, mały facet wciąż łapał powietrze.
- Przykro mi – wyszeptał, zaczynając walczyć, by uciec od nas, gdy jego policzki
poczerwieniały z zażenowania. – To dlatego, że po prostu nikt nigdy wcześniej mnie tak
~4~
nie całował. Nie sądzę, żebym to, co robiłem do tej pory, liczyło się jako pocałunki.
- Dlaczego jest ci przykro? – Drake zamruczał do jego ucha. Sięgnął do mojej
koszuli i przejechał palcami przez stygnącą spermę. Po upewnieniu się, że nasz partner
patrzy, podniósł je do swoich ust i wyssał do czysta. – Mmm, pyszne. Chcę więcej.
- Powiedz nam swoje imię, seksowny – powiedziałem uwodzicielsko, liżąc muszlę
jego ucha.
- Gilbert. Gilbert Quinby – sapnął.
- Posmakowałeś pierwszy. W takim razie, ja pierwszy dostaję jego tyłek –
zażądałem, posyłając Drake’owi spojrzenie, które mówiło, że nie żartuję.
- Sprawiedliwe – zgodził się zanim skupił się na Gilbercie. – Zajmiesz się mną,
kiedy Blake weźmie twój piękny, pulchny tyłek?
- Obciągnąć ci? – zapytał z wahaniem.
- Jeśli chcesz – jęknął Drake. – Miałem nadzieję tylko na palcówkę, ponieważ
umieram tutaj.
- Jestem dobry w ssaniu kutasa – oznajmił z dumą, kiedy postawiłem go z powrotem
na nogi. Spojrzałem na Drake'a. Jak on mógł nigdy wcześniej nie być całowany, ale był
dobry w ssaniu kutasa? Coś wydało się być nie tak, więc w chwili, kiedy znowu będę
myślał moim mózgiem, a nie kutasem, rozgryzę tego.
Gilbert fachowo odpiął brązowe spodnie Drake'a, uwolnił jego fiuta i połknął go w
ciągu kilku sekund. Oczy nas obojga rozszerzyły się tuż przed tym jak Drake'a
przetoczyły się na tył jego głowy.
- Jasna cholera, powinieneś poczuć jego usta, Blake – jęknął mój bliźniak.
Potrząsnąłem głową. Miałem inne plany dla naszego partnera. Odciągnąłem jedną
stronę jego tyłka i wyjąłem wtyczkę. Potem szybko odpiąłem własne spodnie i
ustawiłem mojego kutasa. Wchodziłem powoli, chcąc zobaczyć, czy jest odpowiednio
nawilżony. Był. Jak diabli!
- O, cholera – jęknąłem, gdy jego tyłek praktycznie wessał mnie do środka, jakby
wiedział, gdzie należę. Złapałem jego biodra, kochając odrobinę tłuszczyku na nich, i
powoli wycofałem się zanim pchnąłem z powrotem. Niebo. To był jedyny sposób na
opisanie tego jak czuć było Gilberta.
~5~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin