Rock Joanne - Rozkoszne niespodzianki.pdf

(711 KB) Pobierz
Joanne Rock
Rozkoszne niespodzianki
Tłumaczenie:
Elżbieta Chlebowska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Emma Layton mocniej ścisnęła wodze narowistej klaczy.
Nerwy miała napięte jak postronki, a był to dopiero drugi dzień
zdjęć w Cheyenne, stolicy stanu Wyoming.
Oby dotrwać do trzeciego.
Siwa klaczka rasy andaluzyjskiej, Mariana, tresowana do
robienia różnych sztuczek, jedna z szóstki koni dowiezionych na
Ranczo Rozlanego Strumienia, gdzie ekipa filmowa kręciła
„Zdobywanie Dzikiego Zachodu”, potrząsnęła długą grzywą
i niecierpliwie przebierała nogami. Była lepiej przygotowana do
wyzwań dzisiejszego dnia niż ludzie.
Kiedy Emma Layton zgłosiła się na casting – już piąty płatny
występ w roli kaskaderki – bez wahania odpowiedziała
twierdząco na pytanie o jazdę konną. Chciała dostać tę rolę, i to
za wszelką cenę.
Tymczasem jej umiejętności ograniczały się do lekcji, które
pobierała jako nastolatka, kiedy matka pracowała w posiadłości
rodziny Venturów. Emma podejrzewała, że tylko dzięki
znajomości z Antoniem Venturą dostała angaż, choć reżyser
zapewne nawet jej nie zauważy. Była małą rybką w wielkim
oceanie, a jego uwaga skupiała się na wykonawcach głównych
ról.
Do Rozlanego Strumienia zjechały na dwa tygodnie obie
grupy kaskaderskie. Emma miała nadzieję, że pobyt się
przeciągnie – potrzebowała pracy, a im dalej od Los Angeles
tym lepiej. Jej eks już jutro miał wyjść z więzienia. Wyjazd do
innego stanu spadł jej z nieba, nawet jeśli będzie musiała
udawać profesjonalną amazonkę.
Rano zameldowała się ze swoją klaczą pod stajniami, z piątką
pozostałych dublerów oraz ich wierzchowcami. Czekali na
instrukcje od szefowej, treserki koni Zoe Bettle. Zoe miała za
sobą długą karierę jeździecką, a mimo czterdziestki z okładem
wciąż była w świetnej formie.
Teraz całą swoją postawą wyrażała niezadowolenie,
a powodem irytacji była gwałtowna wymiana zdań z wysokim,
obłędnie przystojnym kowbojem w czarnym kapeluszu.
W każdym razie mężczyzna wyglądał jak kowboj.
Miał na sobie szarą bawełnianą koszulkę i dżinsy tak sprane,
że niemal białe w miejscach, gdzie materiał opinał się na
mocnych udach. Kowbojskie buty także sprawiały wrażenie
schodzonych, choć zapewne był to efekt pracy kostiumologów,
którzy postarzyli je za pomocą papieru ściernego i acetonu.
Tylko twarz zdradzała, że jest aktorem – kamera kocha takie
wystające kości policzkowe, mocno zarysowane szczęki i pełne
wargi. Musi być kimś ważnym, skoro zadziera z Zoe.
Emma z góry się do niego uprzedziła. Zależało jej, by szefowa
była w dobrym humorze, wtedy przymknęłaby oko na jej
jeździeckie niedoróbki. Tymczasem sztywne ramiona i mars na
twarzy Zoe zapowiadały, że kaskader, który jej się dzisiaj
narazi, wyleci z planu.
Emma poklepała klacz po pysku, żeby się uspokoić.
– Okej – powiedziała Zoe głośno i zwróciła się do swojej ekipy.
– Zmiana planów, panie i panowie.
Zbliżyła się do kaskaderów, wzbijając pył przy każdym kroku.
Miała niewiele ponad metr pięćdziesiąt wzrostu, ale poruszała
się jak gimnastyczka na olimpiadzie, a bryczesy i czerwona
koszulka podkreślały sportową muskulaturę.
– Nasz gospodarz, pan McNeill, martwi się o niedostateczne
umiejętności jeździeckie kaskaderów. – Nie próbowała ukrywać
ironii. – Zapewniłam go, że zmodyfikujemy trening, aby nie
naruszać zasad bezpieczeństwa obowiązujących na jego
terenie.
Gospodarz? Emma spojrzała na mężczyznę przychylniejszym
okiem. Skoro jego zasługą są świetnie utrzymane pastwiska
i czyste stajnie, to znaczy, że zna się na swojej robocie. Ranczo
Rozlanego Strumienia przypominało świetnie zorganizowane
miasteczko w samym środku głuszy, począwszy od
przestronnych baraków dla robotników rolnych, po dobrze
wyposażoną letnią kuchnię i wieżę ciśnień zapewniającą stały
poziom wody w kranach.
Pani Bettle, proszę nie brać tego do siebie – zawołał
McNeill, ale Zoe go zignorowała.
‒ Podzielimy się na dwie grupy. Pani Layton i wszyscy biorący
udział w scenie pościgu dowiodą naszemu gospodarzowi, że
jesteśmy dobrze przygotowani do akcji. – Wbiła oczy w Emmę,
jakby ją ostrzegała, że nie może zawieść. – Reszta uda się za
mną. Będziemy trenować na dalszym pastwisku, żeby tutejsze
konie miały czas przyzwyczaić się do naszej obecności.
Jeśli nie przewracała przy tym oczami, to tylko dlatego, że
samym tonem wyraziła najwyższe niezadowolenie.
Dwaj dublerzy, jeźdźcy znacznie lepsi niż Emma, wzięli konie
i skierowali się do ranczera.
‒ Pani Layton – zatrzymała ją szefowa, ściszając głos. Można
było wychwycić ślady wschodnioeuropejskiego akcentu. –
Carson McNeill podpisał umowę, w której zastrzegł sobie
ostatnie słowo w sprawach bezpieczeństwa. Nie możemy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin