Skąd taka niewdzięczność tak wielu Żydów.doc

(159 KB) Pobierz

Skąd taka nie­wdzięczność tak wielu Zydów?

 

Kiedyś zastanawiałam się - dlaczego? Skąd taka nie­wdzięczność tak wielu Żydów? Zajęło mi to dużo czasu, ale na koniec zrozumiałam.

-    Opowiesz mi o tym?

-    To długa historia.

-    Mamy czas.

-    Jeśli tak, to trzeba opowiedzieć ją od samego począt­ku i już na samym wstępie zaznaczyć, że mieszkający w Polsce Żydzi nigdy, przenigdy nie identyfikowali się
z Polską. Mieszkali tu, to było miejsce ich pobytu, ale
kompletnie nie interesowały ich polskie kultura, historia
czy nawet język, do nauki podchodzili bardzo niechętnie,
co wynikało z tradycji historycznej. Wyjaśnił to profe­sor Chone Szmeruk: „Jeśli już mówiący w jidysz Żydzi
znali język sąsiadów, czyli Niemców - jidysz to język
powstały na kanwie starogermańskiego dialektu i języka
polskiego - to jednocześnie nie znali i nie chcieli znać
alfabetu łacińskiego, bo kojarzył im się po prostu z chrze­ścijaństwem".

Żydzi polscy, choć od wieków tu mieszkali, nie myśleli o Polsce jak człowiek myśli o ojczyźnie, za wolność któ­rej, jeśli trzeba, warto oddać życie. Mieli mocno wpaja­ną przez religię świadomość przynależności do narodu wybranego i mieli własną historię - i własną ojczyznę: mityczny Izrael. Dla nich Polska oznaczała tylko Polin -miejsce tymczasowe. Nic trwałego. Ale żeby naprawdę to wyjaśnić, musimy cofnąć się jeszcze głębiej i na po-


SĄSIEDZI              227

ważnie zanurzyć się w przeszłość. Wtedy dopiero można zrozumieć, dlaczego w 1939 bramami z kwiatów witali Sowietów i przez długi czas mieli całkiem sporo sympatii do Niemców - rzecz, która wydaje się dziś nieprawdo­podobna, a jest po prostu prawdziwa i której ślady moż­na znaleźć w żydowskich pamiętnikach i kronikach. To dlatego tak wielu z nich nie chce, a nawet nie pozwala tłumaczyć z żydowskiego - dojdziemy do tego. Teraz za­nurzmy się jednak w przeszłość i cofnijmy do głębokiego średniowiecza, początków osadnictwa żydowskiego na terenie dzisiejszej Polski. Zacznijmy od tego, że polskie żydostwo jako zjawisko socjologiczno-historyczne stano­wiło ewenement w skali świata. Osiedlając się w Polsce, Żydzi mieli zachowaną tradycję historyczną i zbiorową pamięć o własnym państwie oraz żydowskich władcach, mieli własne religię, język i pismo, mieli tradycję i kultu­rę - to, czego nie mieli, to ochota na asymilację z Polaka­mi. Przyjeżdżali tu, by żyć - ale nie współżyć, w sensie społecznym, z miejscowymi. Światy polski i żydowski, mimo terytorialnego współistnienia, to były światy rów­noległe. I tak rodziły się getta - nie były to jednak miej­sca, jak błędnie sądzi dziś wielu, w których Żydów zamy­kano, a enklawy, w których to Żydzi sami odgradzali się od gojów. Samo pojęcie ma pochodzenie włoskie, wenec­kie właściwie, jest z XVI wieku i oznacza wyspę Ghetto Nuovo, czyli Nowa Huta, gdzie na mocy dekretu Senatu Wenecji mieli zamieszkiwać weneccy Żydzi. Ten izola-


POWRÓT DO JEDWABNEGO

cjonizm nie wynikał jednak z prześladowań, a z tradycji i religii, no i z ochrony po części też, bo Żydzi mało gdzie byli lubiani. Separatyzm nie był jednak narzucany przez żadną polityczną władzę - to był suwerenny wybór Ży­dów, którzy po prostu żyli tu, gdzie goje, ale nie chcieli żyć z nimi, tylko obok. Razem Żydzi czuli się raźniej, no i w zwartych skupiskach rabini - bo to oni decydowali o większości spraw w gminie - mogli skutecznie dbać o tę narodowo-kulturowo- religijną odrębność Żydów rozproszonych po całej Europie. Uważali, że nie powinni wchodzić w kontakt z żadną inną religią. Dla większo­ści Żydów życie poza gminą było wprost niewyobrażal­ne. Wyznawanie judaizmu było tożsame z narodowością, nie było wtedy Żydów obojętnych religijnie. Separatyzm z wyboru był zatem podstawą narodowości żydowskiej, kultury i religii, a przy okazji sposobem obrony, jak pisał Fernand Braudel, znany francuski historyk średniowie­cza, getto to cytadela, za którą Żydzi zamknęli się sami, aby bronić swych wierzeń i ciągłości Talmudu.

W I Rzeczypospolitej było społeczeństwo stanowe, a Ży­dzi stanem nie byli, choć de facto, jako stan byli trak­towani. Zajmowali się handlem, płacili podatki, mieli własne sądownictwo, własną religię, tradycje i język. Od 1580 istniał w Polsce żydowski Sejm Czterech Ziem, na którego obrady swoich delegatów przysyłały poszcze­gólne ziemstwa. Jednym słowem - Żydzi żyli odrębnym


SĄSIEDZI              229

życiem. Polacy nie wnikali, czym dla Żydów jest Polska, choć - jak pokazał czas - zakładali, że skoro Żydzi na tej ziemi żyją, to gotowi będą tej ziemi bronić - ale to była ślepa uliczka. Bo polscy Żydzi zbudowali swoiste państwo w państwie, a jedynym administracyjnym łącznikiem po­między nimi i Polakami był Judeanus, Żyd rezydujący na dworze królewskim.

Rozbiory sprawiły, że powstały i utrwalony przed wie­kami układ społeczno-polityczny nagle runął. Stało się. W historii państw, jak w życiu człowieka, kończy się ja­kiś etap i wtedy pojawia się pytanie: co teraz? Odpowiedź przyszła szybko.

To, co dla Polaków było niebywałą tragedią, jedną z naj­większych w całej tysiącletniej historii, Żydów absolut­nie, ale to absolutnie nie obeszło. Nie miało to dla nich najmniejszego znaczenia, po prostu. Uznali, że zmie­nia się władca, w porządku, ważne, żeby ich życie się nie zmieniło i żeby reprezentujący ich na dworze kró­lewskim przedstawiciel w dalszym ciągu urzędował na dworze królewskim. To nic, że już nie u polskiego króla, a u rosyjskiego cara, cesarza austriackiego czy króla Prus. Przypominało to ucieczkę z tonącego okrętu, z tą różnicą, że tu nie musieli nawet uciekać, bo okręt płynął dalej, a że pod inną banderą - jakie to ma znaczenie, prawda? Zachowały się ciekawe zapisy - właściwie re­lacje prasowe, a więc w miarę obiektywne - wydarzeń,


230              POWRÓT DO JEDWABNEGO

które miały miejsce nie po ostatnim rozbiorze Polski, a po pierwszym - ale w tym przypadku najbardziej istot­ny i ciekawy jest sam przekaz. Żydzi z Brodów, które w 1772 zostały zajęte przez Austriaków, tak oto przy­jęli zmianę władzy:

„Wojska austriackie pod generałem Hadikem ruszyły na Lwów i wkrótce objął hrabia Pergen rządy w nowo za­jętej prowincji. Wszędzie zażądano przysięgi homagialnej dla „najjaśniejszej cesarzowej", a we Lwowie odby­ła się ta uroczystość w katedrze. Żydzi lwowscy złożyli homagium na placu przed katedrą. Homagium Żydów brodzkicli było o wiele uroczyściejsze, gdyż odbyło się w bożnicy; snadź byli Żydzi brodzcy już wówczas bliż­si europejskiej kulturze. Muzyka, dobrze skompletowa­na, powitała gości, a gdy się wszystko uciszyło, wygłosił syndyk żydowski, dr medycyny, Abraham Usiel, dzięk­czynną mowę, skierowaną do reprezentantów rządu, poczem starszy kantor z całym chórem instrumentalnym i wokalnym odmówił modlitwę, której końcowe słowo „Amen" powtarzało zgromadzenie z wielkim krzykiem i piskiem. Następnie raczono wszystkich wyborowem winem, tureckimi owocami i cukrami, a najznakomitsi Żydzi pili zdrowie cesarzowej z wielkim uszanowaniem. Ulicznemu tłumowi rzucano garściami pieniądze, a ubo­gim rozdawano jałmużny. O 9-tej wieczór odeszli zapro­szeni goście do swych domów, wielce zadowoleni, miej­scowi zaś, odśpiewawszy z towarzyszeniem orkiestry


SĄSIEDZI              r» U

psalm 72, bawili się jeszcze do godziny 11-tej. Syndyk żydowski (Judenpromotor) Samuel Rabinowicz sprawił nadto w swoim domu świetną ucztę z muzyką, bawiono się również i po innych domach do późnej nocy, wznosząc wszędzie radosne okrzyki na cześć cesarzowej i nowego rządu". To notatka z wiedeńskiej gazety, zapis tego, jak polscy Żydzi witali austriackiego zaborcę. Później robili takie rzeczy wiele razy, w zasadzie ni mniej, ni więcej -zawsze.

-              Ostatni raz w 1939...

-              Tak, ostatni raz w 1939... Próbuję pokazać, skąd to się
wzięło i jak naprawdę wyglądało. Polacy w rozpaczy -
Żydzi w euforii, kompletny rozbrat. Bo tu nigdy nie było
żadnej wspólnoty, którą się nam na siłę wmawiało i wciąż
wmawia. To piękne, ta wspólnota narodów polskiego
i żydowskiego, tyle że kompletnie nieprawdziwe. Oto sed­
no sprawy. Kto tego nie zrozumie, nie pojmie, dlaczego
Żydzi tak a nie inaczej zachowali się podczas kolejnych
powstań, w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920,
we wrześniu 1939, a potem w latach czterdziestych, gdy
tysiącami mordowali polskich bohaterów - bo tu żadnej
wspólnoty nigdy nie było, a jedynie dwie całkowicie obce
sobie, a nawet niechętne, nacje, na jednej ziemi. Kropka.
Dla Żydów Korona i Litwa były tylko tymczasowym
miejscem zamieszkania. Nasze wołanie o wspólną wal­kę - kiedykolwiek i o jakąkolwiek walkę - trafiało
w próżnię, ale my tego nie rozumieliśmy. Wytłumaczę,


232


POWRÓT DO JEDWABNEGO


jak to działało. Najistotniejszym momentem żydowskiego święta Pesach - najważniejszego święta żydowskiego, obchodzonego na pamiątkę wyjścia Żydów z Egiptu -jest seder, uroczysta kolacja odbywająca się w wigilię święta. Kolacja rozpoczyna się modlitwą i błogosławień­stwem głowy rodziny nad winem i wszyscy siedzący przy stole wypowiadają słowo „amen". Następnie wszyscy podnoszą naczynie z macą i wypowiadają następują­cy ustęp z Hagady: „Otóż to jest ów chleb nędzny, jaki spożywali przodkowie nasi na ziemi egipskiej. Kto głod­ny niech przyjdzie z nami jeść, każdy kto pragnie niech z nami Pesach odprawi. Obecnie jesteśmy tu, na rok przyszły na ziemi izraelskiej. Obecnie jesteśmy niewolni­kami, na rok przyszły będziemy wyzwoleni". Rozumiesz teraz? Żydzi nawet w modlitwach marzyli o powrocie, dla nich to cel nadrzędny - zachowanie życia i tożsamości narodowej, przetrwanie w obcych krajach i powrót do ojczyzny, mitycznego Izraela.

A Rzeczpospolita? To tylko Polin. Miejsce spoczynku -nie docelowe.

Walka o niepodległość Rzeczpospolitej była dla nich kompletnie obcą sprawą...

Tak więc Żydzi pod zaborami spadli na cztery łapy. Dla Polaków nastał czas tragicznej, studwudziestotrzy-letniej niewoli. Pamiętny i doniosły, a zarazem jakże tragiczny czas - wielu było w szoku, ale wszyscy byli bezradni. Pod zaborami Polacy i Żydzi wrócili do swoich


SĄSIEDZI

odrębnych światów, do odrębnych losów.

-      Sama mówiłaś, że nie ma rzeczywistości zerojedynko-
wej. Byli przecież także inni Żydzi.

-      Wiem, o czym mówisz. Przykład Berka Joselewicza,
który walczył w insurekcji kościuszkowskiej w stopniu
pułkownika, a po upadku powstania dowodzonego przez
Tadeusza Kościuszkę zaciągnął się do Legionów, to wy­jątek od reguły. Jeden z nielicznych. Joselewicz na pole­
cenie Kościuszki zorganizował Pułk Lekkokonny Staro-
zakonny, w którym w miarę możliwości przestrzegano
zwyczajów żydowskich. Pułk żydowski walczył w ostat­niej bitwie insurekcji - obronie Pragi - podczas której
Joselewicz dostał się do niewoli rosyjskiej. Żydowski
pułkownik walczył potem w Legionach Dąbrowskiego,
u boku Napoleona Bonapartego. Zginął w bitwie pod
Kockiem w 1809. Joselewicz to przykład chwalebny,
ale niewielu było takich Żydów, którzy walczyli o odzy­skanie przez Polskę niezależności. Musisz wiedzieć, że
obierając drogę służby w wojsku polskim, Joselewicz po­
święcił wszystko, bo służbę wojskową w armii polskiej
utożsamiano z odejściem od żydostwa, oznaczała wręcz
formalne wykluczenie z żydowskiej wspólnoty. Był jesz­
cze kilkusetosobowy oddział milicji żydowskiej, który
walczył w obronie Pragi, ale na tym koniec.

Apele Kościuszki i Joselewicza, formułowane w odręb­nych uniwersałach, nie odniosły większego oddźwięku, bo - jak mówiłam - Żydzi nie identyfikowali się z Rzecz-


234


POWRÓT DO JEDWABNEGO


pospolitą jako ojczyzną. Tak było, chód mieszkali tu od stuleci.

W kolejnych dziesięcioleciach, podczas kolejnych zry­wów powstańczych, powstania listopadowego, wydarzeń z 1846, powstania styczniowego, Polacy potrzebowali w swoich dążeniach solidarności Żydów, właśnie na ba­zie wspólnego zamieszkiwania na tej samej ziemi, ale ni­gdy się jej nie doczekali. Przez setki lat Żydzi korzystali z ochrony swojej egzystencji przez I Rzeczpospolitą i to w dużo większym zakresie niż gdziekolwiek indziej, mieli prawa i przywileje, Polacy i Litwini mieli podstawy, by oczekiwać od nich uczestnictwa w walce o niepodległość wspólnego państwa. Wyglądało to jednak tak, jakby w nocy wychodzili szukać słońca. Nie rozumieli, że tego, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin