Dornberg Michaela - Ida wśród Magnolii 29 - Nie mam już dziecka.doc

(915 KB) Pobierz

Dornberg Michaela

 

 

 

 

Ida wśd Magnolii 29

 

 

 

 

 

 

Nie mam już dziecka

 

 


WSTĘP

 

Posiadłość Waldenburg połona jest wśd malowniczych łąk i lasów, otoczona zewsząd zielonym oceanem wiekowych drzew i urzekających magnolii.

W dniu swoich 60. urodzin nestor rodziny Waldenburw, Benedykt, podejmuje decyzję o przejściu na emeryturę i przekazuje majątek najmłodszej córce Idzie, zamiast pierworodnemu synowi Danielowi.

Oburzony Daniel zrywa więzi z rodziną. Ucieka się do najbardziej drastycznych środków, by odzyskać to, co stracił.

Podczas samotnego wypadu do kina Ida poznaje tajemniczego Jasia i zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Nieszczęśliwy splot wypadków sprawia, że do kolejnego spotkania nie dochodzi. Gdy po wielu perypetiach Ida odnajdu­je Jasia, okazuje się, że jest on już zaręczony z inną kobietą Benitą von Ahnenfeld. Jan wyjeża na kontrakt do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i wciąż nie znajduje okazji, by zerwać z Benitą. Związek z Idą buduje w tajemnicy.

opoty z Danielem nie ustają. Choć przebywa w Nowej Zelandii, próbuje zorganizować pieniądze w Niemczech.

Liliana z Markiem wprowadzają się do willi dr. Gerloffa. Lil jest podekscytowana nowym etapem ich związku, ale bardzo źle się czuje cały czas chce jej się wymiotować. Ida podejrzewa, że przyjaciółka jest w ciąży.

 


Mimo rozstania Olaf nie mó zapomnieć o Marii. Opowiadałnie o niej Idzie i porównywał z inną byłą narzeczoną.

- Te kobiety dzielą całe światy... To tak, jakbyś porównywała małego fiata z por­sche, przy czym Maria jest tym drugim... To niemożliwe, ilekroć widzę, odżywa dawne pożądanie.

- Musisz się z tym pogodzić. To nieod­powiedni moment na taką rozmowę, ale chyba wiesz, że związek z Marią jest za­mkniętym rozdziałem?

- Jasno mi to zakomunikowała, ale mi­mo to nie porzucam nadziei. Muszę tylko przejść terapię i zmienić swoje zachowanie.

Ida nie komentowała, wiedziała, że wszelka dyskusja jest teraz bezcelowa. Dla­tego poprosiła jedynie o teczkę ze szkica­mi i pożegnała się. Dobrze sięo, że

 


w tym samym momencie do galerii weszło kilkoro ludzi. Może była to grupka tury­stów, która chciała obejrzeć dzieła Sama Scotta, a może paczka przyjaciół, którzy umówili się w galerii.

Przed Julią rysowały się znakomite per­spektywy.

Miejmy nadzieję, że dziewczyna podej­mie włciwą decyzję, pomyślała spogląda­c ku niebu.

 

* * *

Niekiedy nasza droga życiowa jest bez­nadziejnie wyboista i nie widać światełka w tunelu. Innym razem wszystko idzie jak po maśle, aż wydaje się to podejrzane.

W życiu Idy teraz wszystko rozwijało się nader gładko; po prostu ż nie umie­rać.

Julia, wbrew opiekunom, zdecydowa­ła się na studia plastyczne. I nie posiadała się z radości, dowiedziawszy się o wolnym miejscu na kursie w Mediolanie.

 


Nie było już mowy o praktyce na Waldenburgu ani o marzeniu, by zostać ku­charką lub pracować w ogrodzie.

Także Katarzyna Brehme stanęła na wysokości zadania i zadzwoniła do Svena z podziękowaniami. Wywiązała się z tego bardzo długa rozmowa telefoniczna, pod­czas której ustalili, że bę ze sobą w kon­takcie. Co więcej: razem pojadą do Brukse­li na wykłady o rolnictwie.

Sprawę jej kredytu też udało się pomyśl­nie rozwiązać.

Ida natychmiast umówiła się członkiem zarządu banku, którego dobrze znała, i bły­skawicznie zdobyła odpowiedni dokument. Nie było to z pewnością tylko zasługą jej pięknych, niebieskich oczu.

W bankach trzeba znać odpowiednie osoby i do nich należy uderzać. Oczywiście pomagało jej nazwisko, w końcu Waldenburgowie byli największymi i najlepszymi klientami tutejszego banku.

Jednak biznesplan Katarzyny również odegrał waż rolę. Dokumenty były do­brze opracowane, a poza tym gospodarstwo

 


wraz z gruntami rolnymi i lasem miało o wiele większą wartość niż zaciągnięte dłu­gi. Nawet po przymusowej licytacji, która przecież i tak nie wchodziła w grę, pozosta­łaby solidna nadwyżka finansowa.

I w tej sytuacji marny urzędniczyna od­wił kredytu?

ciwość nie leża w naturze Idy. Ale gdyby Kasia nie była z nią zaprzyjaźniona, gdyby Ida nie dowiedziała się o jej pro­blemach, przyjaciółka znalazłaby się teraz w opałach i nie moaby zrealizować swo­ich planów.

Ida poszła więc do owego urzędniczyny, rzuciła mu na ladę promesę kredytową, spojrzała na niego z góry i słodkim głosem wysyczała:

Trzeba zawsze chodzić do kompetent­nych ludzi, którzy mają szersze horyzonty, a nie do tak ograniczonych i pozbawionych wyobraźni jak pan... Gdzie pan sięa­ściwie uczył, skoro nawet nie umie ocenić zdolności kredytowej klienta? Ma pan szczę­ście, że pani Brehme nie zmieniła banku, bo naraziłby pan pracodawcę na duże straty.

 


Chciała jeszcze zapowiedzieć, że z pewno­ścią zostanie wezwany do przełonego, ale okazało się to niepotrzebne, bo akurat za­dzwonił telefon. A kiedy urzędniczyna zaczął dukać do słuchawki „tak jest, oczywiście, pa­nie dyrektorze, natychmiast idę" - wiedziała, ż...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin