Wójcicki W - Historya literatury polskiej w zarysach. T 4 [1861].pdf

(35077 KB) Pobierz
HISTORYA
|
|ERATURY
POLSKIEJ
W ARYSACH
Z
K. W Ł. WÓJCICKIEGO.
Wojci
c
Kazimierz
Włady-low
ki,
POWIĘKSZONE.
WYDANIE D RUGIE OPRAWNE I
P
TOM V.
I
WARSZAWA.
*niem GUSTAWA SENNHwAIDA
księgarza
przy u licy iodowej Nr 481.
M
1861.
Wolno drukować, pod warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury,
po wydrukowaniu, prawem przepisanéj liczby egzemplarzy.
Warszawa dnia 18 (30) Kwietnia 1861 r.
Cenzor, Stanisławski.
-
-
W Drukarni J. Ungra
TPG
*/O 12
y/5%
1957
+
Wkres
*
Od roku 1825 do 1859. Epoka Kazimierza
rodzińskiego i Adama Mickiewicza.
„Literatura jest nieśmiertelnością mo
wy. Nabalsamowała ona na długie wieki
imiona zeszłych mocarzów myśli, i stoi
na straży przy nich, u wiekuistych pi
ramid ich sławy. Swiatło geniuszu ni
gdy nie zachodzi, lecz rozlewa się na
inne twarze, połyskując na nich odbi
ciem barw téj samej światłości."
Whilmot.
Przystępujemy
do najważniejszego okresu, bo od r.
1825 do dni naszych, w którym literatura polska stanę
ła na czysto narodowym gruncie, i z niego zaprawdę
już nie zstąpi.
Wyniosło wybujał cudny kwiat poezyi na ziemi
naszéj. Nigdy nie znajdujemy tylu wieszczów jenialnych,
co w tym okresie. W téj świetnéj plejadzie polskiéj, jak
zorza, pierwszy na błękicie jasnym poezyi narodowéj,
zajaśniał Kazimierz Brodziński; – światłem i ciepłem
słońca Mickiewicz, awkrótce po nim lub równocześnie, J.
Bohdan Zaleski, Goszczyński, Juljusz Słowacki, Zygmunt
Krasiński, Stefan Garczyński, jako najświetniejsze gwia
zdy, błysnęli, by stale oświecać rodzinną ziemię na cześć
jéj i chwałę.
II
Daleko wieszczów naszych odbiła już sława: oni
to, po raz pierwszy zmusili cudzoziemców do uczenia
się naszego języka; oni zdobyli poszanowanie dla litera
tury naszéj, którą pogardzano; oni zdeptali naśladowni
ctwo obczyzny, i tę prawdę dziejową widomie okazali,
że naród co sam siebie nie szanuje, nie będzie miał i
obcych szacunku.
Nie mamy poetów nadwornych jak niegdyś, ale
mamy wieszczów narodu; ci stanowisko i podniosłe zna
czenie poezyi dopiero wskazali. Za ich pojawem zni
knęły fraszki, epigrammata, bajki, anakreontyki, poemata
żartobliwe, i tym podobne bzdurstwa wierszopiskie już
skonały bez odrodzenia. W ich miejsce stanęła pieśń,
wykołysana łzami i rzewnem sercowem uczuciem, przy
strojona w cudne godowe szaty harmonijnego języka,
upromieniona i natchnioną jeniuszem. Obok niej stara
przeszłość z dziejów dobyta, i z całą prawdą, barwą
swego wieku oddana. Tak z starodawnéj literatury XVI
wieku, utrzymała się pieśń liryczna, jakby sprawdzając
wieszczbę Szymonowicza:
O pieśni! nigdy na was nie padnie śmierć głucha.
(a).
Historyczna poczya zaczęta za Jagiełły pieśnią o
zwycięztwie pod Grundwaldem 1410 r. podniesiona
proporcem Jana Kochanowskiego, wielkim poematem
bohatyrskim Wacława Potockiego Wojny Chocimskiej,
rozwinęła się w dumach J. B. Zaleskiego, w Zamku Ka
niowskim Goszczyńskiego, w Mohorcie Pola, w Dworcu
mego dziadka Fr. Morawskiego, dosięgnęła szczytu swe
go w Panu Tadeuszu Mickiewicza.
Ze świetnéj plejady poetów, Mickiewicz, Słowacki,
Zygmunt Krasiński, Garczyński, już spoczęli w mogi
(a) Sielanki. Zamość 1614 r. Zalotnicy, sielanka XIII.
III
łach, żałoba całego narodu uświetniła ich pamięć. No
we jednak gwiazdy, mniej może świetne wybiły na nasz
błękit. Wincenty Pol rej wiedzie, po nim Teofil Lenar
towicz, Kornel Ujejski, Olizarowski, Magnuszewski, Ro
man Zmorski, Karol Baliński, Antoni Czajkowski, Gu
staw Zieliński, obok tych stanął zastęp naszych polek,
których poetyczny talent znalazł powszechne uznanie,
jak Jadwiga Łuszczewska (Deotyma), Gabryela Żmi
chowska, Seweryna z
Żochowskich Pruszakowa i Ma
rya Ilnicka (b)
Okres ten, dwa ogniwa łączyły ze starą Rzeczpos
politą naszą. Jan Woronicz prymas i wieszcz, i Julian
Ursyn Niemcewicz.
Pierwszy prawdziwego namaszczenia poeta, to wzno
sił głos poważny do Boga, w gorącej modlitwie wzywa
(b) Wspomnieć tu nam należy o dwóch młodych poetach, którzy
dają rękojmię, że mogą być niedługo policzeni do rzędu wieszczów na
rodowych. Mamy tu na myśli Henryka Jabłońskiego i Felicjana Faleń
skiego. O pierwszym mówimy w niniejszym tomie, o Faleńskim nie
wspominamy, jak w tém miejscu dopiero. Zbiorek jego poezyi p. n.
Kwiaty i Kolce w r. 1856 w Warszawie wydany, obojętnie przez kry
tykę przyjęty i zlekceważeniem, ocenionym należycie został przez Lucja
na Siemieńskiego w Dodatku Czasu. Znamy jego inne utwory rozrzucone
po pismach czasowych potężne władanie ojczystym językiem, prawdzi
we natchnienie poety i wielki talent cechuje je wyraźnie.
Nie możemy przepomnieć Maurycego Gosławskiego (urod. 1805
umarł 1839), który do równoczesnych Goszczyńskiemu, Mickiewiczowi
i Zaleskiemu należy. Pierwsze jego utwory poetyczne drukowane były
w Dzienniku Warszawskim redakcyi J. K. Ordyńca, napiętnowane potę
żnym talentem poetycznym. Tu umieszczał wyjątki z większych poema
tów i drobniejsze pieśni. W r. 1833 wyszedł zbiór jego poezyi w 2 to
mach. W r. 1859 w Paryżu wydał Leon Zienkowicz, Gosławskiego po
emata: Renegat czyli odstępca i w Banku, wraz z życiorysem i pomniejszemi
utworami. Pieśni jego, były długo narodowemi, po 1832 r. cała Gali
cya brzmiała ich odgłosem. W młodym wieku zgasł zawcześnie niesłu
sznie zapomniany, chociaż śmiało policzonym być może do ówczesnéj
plejady wieszczów polskich. Zapał serdeczny, myśli świeże, wdzięk poe
tycznego słowa i wiersz mistrzowski, wszystko stawia Gosławskiego na
podniosłem stanowisku.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin