Spis treści:
I. Książka z wyczerpanego nakładu
II. Człowiek z podziemia
III. Czerwona stonoga
IV. Kobieta z podziemia
V. Rozmowa po latach
VI. Skóra i kości
Podziękowania
Dla Dennisa, Patii, Melissy i Phillipa
Istoty, które poznałem, nie są ludźmi i nigdy nimi nie były. Są to zwierzęta, ale zwierzęta uczłowieczone – arcydzieła sztuki chirurgicznej.
Herbert George Wells, Wyspa doktora Moreau
I
KSIĄŻKA Z WYCZERPANEGO NAKŁADU
wtorek, 5 listopada, południe
ROZDZIAŁ 1
Piwnica.
Musiała zejść do piwnicy.
Chloe nie cierpiała tego miejsca.
W sklepie skończyły się już jednak numery dziesięć i dwanaście Rue du Cannes – tandetnych, kwiecistych sukienek z głębokim dekoltem i wykończeniem muszelkowym – musiała więc wypełnić wieszaki dla buszujących w ciuchach klientek. Chloe nie była specjalistką od handlu konfekcją, ale aktorką, a w sklepie pracowała od niedawna. Nie pojmowała więc, dlaczego w listopadzie udającym styczeń akurat te sukienki tak dobrze się sprzedają. Dopiero szefowa jej wyjaśniła, że choć sklep znajduje się w alternatywnym SoHo na Manhattanie, kody pocztowe podawane przez klientów wskazywały, że pochodzą z Jersey, Westchester i Long Island.
– I co z tego?
– Polują, Chloe. Polują.
– Aha.
Chloe Moore weszła na zaplecze. Ta część stanowiła przeciwieństwo głównej sali sklepu i wyglądała równie elegancko jak magazyn. Chloe odnalazła właściwy klucz w pęku, który trzymała w dłoni, i otworzyła drzwi do piwnicy. Zapaliła światło i przyjrzała się chybotliwym schodom.
Z westchnieniem ruszyła w dół. Wyposażone w samozamykacz drzwi zatrzasnęły się za nią. Chloe, bynajmniej nie chudzinka, ostrożnie stawiała stopy na stopniach. Miała na nogach podróbki Very Wang. Pseudomarkowe szpilki i stuletnia architektura to mogło być niebezpieczne połączenie.
Nie znosiła jej.
Nie, nie bała się intruzów. Prowadziły tu tylko jedne drzwi – właśnie te, którymi przed chwilą weszła. Ale piwnica była wilgotna, zatęchła... i zasnuta sidłami pajęczyn.
Co oznaczało obecność przebiegłych, krwiożerczych pająków.
Chloe wiedziała, że czekają później żmudne oczyszczanie ciemnozielonej spódnicy i czarnej bluzki (Le Bordeaux i La Seine) przylepną rolką do zbierania sierści.
W końcu stanęła na spękanej, betonowej posadzce. Zrobiła krok w lewo, by uniknąć kolizji z wielką pajęczyną. Ale od...
renfri73