CZUJ I CZUWAJ.doc

(29 KB) Pobierz
CZUJ I CZUWAJ

CZUJ I CZUWAJ!

                                

            Zielona szkoła jest w często w lesie, a las jak wiecie, ma mnóstwo niespodzianek, zwłaszcza dla kogoś, kto las zna tylko z telewizji. Maja i Kaja były w takim wielkim i starym lesie pierwszy raz i trochę się bały tych leśnych cieni, odgłosów, ptaków i zwierzaków. Tu nic nie było na ekranie, ale otaczało je dookoła i wciąż zaskakiwało, a w nocy nawet przerażało. Tej nocy Maja i Kaja miały mieć wartę w lesie. I z tego lasu – jak im powiedziano - miał przyjść albo ksiądz Jan, albo taki przebrany Leśny Lud, żeby sprawdzić ich wartowanie. Tylko, że nie wiadomo kiedy, jak i z której strony. Księdza one się nie bały, ale ten Leśny Lud był chyba straszny… Druhna zastępowa pokazała im, gdzie mają chodzić i jak pilnować. Odchodząc powiedziała krótko: Czuj - czuwaj” i zostawiła je same. Zrobiło się cicho, ale tylko przez chwilę, bo las powoli zaczął się odzywać głosami sów, puchaczy, nietoperzy, a drzewa w świetle księżyca pozmieniały się jakby w widma i upiory. Maja zaczęła drżeć i zamykać oczy, aż w końcu powiedziała: „Ja się w to nie bawię. Nikt tu na pewno nie przyjdzie. Zimno mi i straszno – idę spać do namiotu.” I poszła. Kaja została więc sama. Bała się bardzo, ale przypomniała sobie słowa piosenki: „Kiedy się czegoś bardzo boisz, to wiedz, że Anioł blisko stoi.” Dlatego starała się go czuć przy sobie blisko. I czuła. Bo czuwać we dwoje jest łatwiej. Powoli uczyła się patrzeć na cienie bez strachu i jakoś mniej bała się odgłosów lasu. Nawet starała się coś mówić do Anioła i słuchała, co jej odpowie. Kiedy oparła się o drzewo, popatrzyła w księżyc i przymknęła oczy, usłyszała nagle szept: „Czuwaj!” I wtedy zobaczyła skradającego się jakiegoś przebierańca – tego niby Leśnego Luda. – „Przestraszymy go?” – szepnęła do Anioła i ruszyła ku niemu pohukując, jak puchacz na cmentarzu. Ten przebrany Leśny Lud tak się przestraszył, że uciekając zgubił czapę, brodę i kostur. I wtedy Kaja zobaczyła kogoś z drugiej strony. – „Ktoś ty? –zawołała – Ja czuwam!” I zapaliła latarkę. A to był ksiądz Jan. – „Brawo! – powiedział do Kai – To się nazywa czuwanie. Czujne, uważne i odważne! I to jeszcze sama tu jesteś. Jakim to cudem nie zasnęłaś, nie uciekłaś stad, no i jeszcze przepędziłaś Leśnego Luda?” Na to Kaja: „Bo czuwając czułam, jak mój Anioł Stróż czuwa ze mną i o tym czuwaniu wciąż mi przypomina. A czy można się bać czując Anioła tuż tuż? A poza tym księżyc dziś jest taki pyzaty i uśmiechnięty jak nigdy w mieście.

                                          

         

Zgłoś jeśli naruszono regulamin