UŚMIECHNIĘTY GRÓB.rtf

(14 KB) Pobierz
UŚMIECHNIĘTY GRÓB Wielkanoc Łk 24,1-12 „Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał

UŚMIECHNIĘTY  GRÓB 

                                         

                                               

           - „Dlaczego na Wielkanoc nie ma w kościele Aniołów? – zapytała Angela księdza na lekcji religii Na Boże Narodzenie w szopce i w Jasełkach jest ich zawsze sporo. A przecież w Ewangelii są i to przy samym Jezusowym grobie”. Ksiądz się uśmiechnął, bo wiedział, że Angela uwielbiała Anioły. W Jasełkach grała zawsze najładniejszego, no tak, ale teraz nie mogło być Jasełek. - „Szkoda, bo mogłyby być” – powiedziała Angela i uśmiechnęła się nagle do swojego pomysłu, ale nie zdradziła go nikomu. W domu wyprasowała swój śliczny anielski kostium z Jasełek, wyjęła wzory liter i zaczęła tworzyć jakiś napis, ale jego też nikomu nie pokazała. W Wielką Sobotę umyła i rozczesała swoje jasne włosy, wzięła jakieś zawiniątko i gdzieś zniknęła. Kiedy w kościele zaczęło się świętowanie Zmartwychwstania, rozdzwoniły się dzwony i rozśpiewało się Alleluja, ksiądz odczytał Ewangelię i spojrzał w stronę Jezusowego grobu. Patrzyli bowiem tam już wszyscy i uśmiechali się jak nigdy w kościele. Ale do czego albo do kogo? A tam na wielkim nagrobnym głazie siedział sobie…Anioł! Nie, to była Angela w anielskim kostiumie, trzymająca świetlisty napis: „Nie ma Go tu – zmartwychwstał” - z roześmianym wykrzyknikiem. Za Angelą był ciemny otwór grobowy, nad nim krzyż z koroną cierniową, ale za to na jej twarzy był ten uśmiech, za który wielu ją uwielbiało. Uśmiech, do którego nie można było się wprost nie uśmiechnąć. I teraz taki swój uśmiech Angela-Anioł posłała księdzu, a on uśmiechnął się tak, że aż mu w oczach coś się zaświeciło. I kiedy ksiądz mówił kazanie, to ledwie zerknął w stronę Angeli-Anioła, to uśmiechał się od ucha do ucha, a słuchający go ludzie razem z nim. Bo jak to mówią niektórzy, że uśmiech jest zaraźliwy. Ale ten uśmiech Angeli-Anioła był w tej chwili i na tym miejscu jak najbardziej właściwy i prawdziwy.  A potem każde śpiewane w kościele alleluja było też jasne, dźwięczne i uśmiechnięte, jak i sami ludzie wychodzący z kościoła. – „Dziękuję ci, mój aniele – szepnął potem ksiądz do Angeli – za tę tak pięknie roześmianą Wielkanoc!”  Na to Angela z tym swoim uśmiechem, który wielu u niej uwielbiało: „Ja tu nic nie zrobiłam, oprócz tego, że zaprosiłam tych Aniołów, którzy byli wtedy przy Jezusowym grobie. Oni tylko na to czekali, bo rzadko kto o nich dziś pomyślał. A bez nich byłaby szkoda świąt, nieprawdaż?”

                                                

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin