Christie Agatha - Poirot 09 Czarna kawa.txt

(234 KB) Pobierz
Agatha Christie


Czarna kawa


Adaptacja Chailesa Osborne'a sztuki Agathy Christie Black Coffee"
Przełożyła Beata Chšdzyńska
I


Herkules Poirot miał małe, ale przytulne mieszkanko w eleganckim bloku mieszkalnym Whitehall Mansions, w Mayfair, najbardziej ekskluzywnej dzielnicy Londynu. Jadł włanie niadanie, na które składały się słodki rogalik i filiżanka goršcej czekolady. Choć był człowiekiem o okrelonych przyzwyczajeniach, które rzadko zmieniał, tego dnia wyjštkowo poprosił swojego służšcego George'a o jeszcze jednš porcję czekolady. Dla zabicia czasu zaczšł przyglšdać się swojemu odbiciu w dużym lustrze wiszšcym naprzeciw. Był niskim, szećdziesięciokilkuletnim mężczyznš o jajowatej głowie, dosyć szczupłym, choć z przyjemnie zaokršglonym brzuszkiem, a zadbane wšsy miał fantazyjnie zakręcone w górę. Skinšł głowš, najwidoczniej zadowolony ze swego wyglšdu, i powrócił do przeglšdania leżšcej na stole porannej korespondencji.
Z właciwš sobie pedanteriš ułożył rozrzucone koperty w jeden stos. Otworzył je bardzo starannie nożem do papieru w kształcie miniaturowego miecza, który dostał wiele lat temu w prezencie urodzinowym od swego starego przyjaciela kapitana Hastingsa. W drugiej kupce znalazły się przesyłki, które Poirot uznał za nieważne - przeważnie były to druki, zawiadomienia, zaproszenia itd.; zaraz poprosi George'a, by je wyrzucił. Trzeci stos zawierał listy, na które wypadałoby odpowiedzieć, a przynajmniej potwierdzić ich otrzymanie. Postanowił zajšć się tym po niadaniu, ale nie wczeniej niż o dziesištej. Poirot uważał, że rozpoczynanie dnia pracy przed godzinš dziesištš byłoby rzeczš niegodnš prawdziwego profesjonalisty. Kiedy zajmował się jakš sprawš... cóż, wówczas oczywicie co innego. Pamiętał, że pewnego razu wyruszyli razem z Hastingsem jeszcze przed witem, aby... Nie, Poirot nie chciał rozpamiętywać przeszłoci. Szczęliwej przeszłoci. Po rozwišzaniu zagadki mierci lorda Edgwa-re'a i tym samym zamknięciu ostatniej sprawy, nad którš razem prš-
cowali, Hastings wrócił do swojego rancza i żony w Argentynie; chociaż teraz ponownie zjawi} się w Londynie na kilka tygodni w interesach, jego współpraca z Herkulesem Poirot przy rozwišzywaniu intrygujšcych zagadek należała już do przeszłoci. Niegdy życie było takie ekscytujšce - mylał Poirot. - Ale teraz, co my właciwie robimy? Kilkakrotnie bylimy na kolacji w Ritzu, wytwornym, luksusowym hotelu, gdzie Hastings się zatrzymał. Było bardzo miło, podobnie jak w teatrze, dokšd wybralimy się razem parę razy. To jednak były czasy, kiedy... Nie, naprawdę nie powinien myleć o przeszłoci, ale przychodziło mu to z trudnociš teraz, kiedy Hastings znowu pojawił się na krótko w Londynie.
Czy to dlatego Herkules Poirot był niespokojny tego wspaniałego majowego poranka w 1934 roku, kiedy nadeszła włanie spóniona wiosna? Pozornie na emeryturze, Poirot powracał do zawodu za każdym razem, kiedy zwracano się do niego z wyjštkowo interesujšcš sprawš. Lubił pracować z Hastingsem, który spełniał rolę rezonatora dla jego teorii i pomysłów. Teraz jednak Hastings spędzał większoć czasu na drugim końcu wiata, a Poirot w cišgu ostatnich kilku miesięcy nie natrafił na nic, co mogłoby go zainteresować z zawodowego punktu widzenia. Czy przestępcy z wyobraniš już wyginęli? Została tylko prostacka przemoc i brutalnoć, ten typ podłych morderców i rabusiów, którymi zajmowanie się byłoby poniżej jego godnoci?
Rozmylania te przerwało pojawienie się milczšcego George'a, który przyniósł drugš, z utęsknieniem wyczekiwanš, filiżankę czekolady. Wyczekiwanš nie tylko ze względu na przyjemnoć picia tego napoju, ale również dlatego, że dzięki temu choć na kilka chwil będzie mógł zapomnieć o tym, że tego wspaniałego, słonecznego poranka nie czeka go nic więcej poza spacerem w parku i przechadzkš z Mayfair do Soho, gdzie w samotnoci zje lunch w swojej ulubionej restauracji - co zamówi tym razem? - na poczštek może kawałek pasztetu, potem solš bonne femme i...
Uwiadomił sobie, że George, stawiajšc na stole filiżankę czekolady, co do niego mówi. Zawsze spokojny, zachowujšcy się bez zarzutu George, na wskro angielski, z twarzš o nieprzeniknionym wyrazie, był lokajem Poirota już od pewnego czasu i doskonale dostosował się do wymagań detektywa. Nigdy nie wtršcał się w cudze sprawy i niechętnie wypowiadał swoje poglšdy, ale był kopalniš informacji na temat angielskiej arystokracji i człowiekiem równie pedantycznym, jak sam wielki detektyw. Poirot często mu powtarza}: Masz doskonale wyprasowane spodnie, George, aie jeste pozbawiony wyobrani". Wyobrania była jednak tym, czego Herkules Poirot miał w nadmiarze. Umiejętne wyprasowanie spodni było w jego mniemaniu o wiele większym wyczynem. Tak, ma prawdziwe szczęcie, że George dla niego pracuje.
- ...więc pozwoliłem sobie złożyć obietnicę, sir, że dzi rano pan do niego oddzwoni - mówił służšcy.
- Przepraszam cię, George - wykrzyknšł Poirot. - Nie uważałem, mylałem o czym innym. Mówiłe, że kto dzwonił?
- Tak, proszę pana. Wczoraj wieczorem, kiedy był pan w teatrze z paniš Oliver. Poszedłem spać jeszcze przed pańskim powrotem do domu, nie zostawiajšc żadnej wiadomoci, gdyż było bardzo póno i uznałem, że to nie jest konieczne.
- Kto to był?
- Przedstawił się jako Claud Amory, sir. Zostawił swój numer, z którego można wnosić, że telefonował z Surrey. Powiedział, że chodzi o bardzo delikatnš sprawę, i poprosił, żeby dzwonišc nie przedstawiał się pan nikomu i rozmawiał tylko z nim.
- Dziękuję ci, George. Zostaw ten numer na moim biurku. Zadzwonię do niego, jak tylko przeczytam dzisiejszego Timesa". Jest jeszcze zbyt wczenie na rozmowę, zwłaszcza w delikatnej sprawie.
George ukłonił się i wyszedł, a tymczasem Poirot pił powoli swojš czekoladę. Powrócił mylami do przedstawienia, na którym był poprzedniego wieczoru w teatrze razem z Ariadnš Oliver, swojš starš przyjaciółkš, uważajšcš się za detektywa-amatora. W sztuce tej, pod tytułem Alibi", chodziło o wyjanienie tajemnicy morderstwa; Charles Laughton, sławny aktor brytyjski, grał rolę detektywa rozwišzujšcego tę zagadkę. Pani Oliver nie była bynajmniej zadowolona, kiedy Poirot pierwszy wykrył mordercę.
- Nie wiem, jakim sposobem tak szybko pan zgadł, Poirot - żaliła się, ale detektyw przerwał jej, wykrzykujšc z urazš:
- Ja nigdy nie zgaduję, droga pani Oliver. Wykorzystuję mojš inteligencję. Małe szare komórki... - Nie zdšżył dokończyć, gdyż pani Oliver, która wiele razy słyszała jego wykład na temat szarych komórek, przerwała mu gwałtownie:
- Nie! Tylko nie te przeklęte szare komórki. Chodmy lepiej do kawiarni Café Royal, tu na rogu. Może mi pan postawić drinka przed kolacjš.
Poirot umiechnšł się i potrzšsnšł głowš. Kochana Ariadna Oliver, naprawdę bardzo jš lubił. Wypił czekoladę i, chichoczšc na wspomnienie wieczoru w teatrze, który tak przyjemnie spędził w jej towarzystwie, wyszedł na balkon z porannš gazetš w ręku.
Kilka minut póniej odłożył Timesa" na bok. Wiadomoci ze wiata były jak zwykle przygnębiajšce. Ten okropny Hitler zamienił sšdy w organy partii nazistowskiej, w Bułgarii doszli do władzy faszyci, a co najgorsze, w Belgii, ojczynie Poirota, czterdziestu dwóch górników z kopalni w pobliżu Mons prawdopodobnie zginęło w eksplozji. Wiadomoci z kraju były nieco bardziej optymistyczne. Pomimo zastrzeżeń oficjeli, tenisistkom bioršcym udział w turnieju wimble-dońskim pozwolono w tym roku nosić krótkie spódniczki. Nekrologi również nie były pocieszajšce, gdyż zdawało się, że osobom w wieku Poirota, a nawet młodszym, wyjštkowo pieszy się na tamten wiat.
Odłożywszy gazetę, Poirot wycišgnšł się wygodnie na swoim wiklinowym krzele, ze stopami opartymi o podnóżek. Claud Amory" - pomylał. To nazwisko wydawało mu się znajome. Musiał już przedtem gdzie je usłyszeć. Tak, sir Claud był znanš postaciš w pewnych kręgach. Ale w jakich? Polityk? Adwokat? A może emerytowany urzędnik służby cywilnej? Claud Amory. Amory.
Balkon znajdował się od wschodniej strony, co umożliwiło Poirotowi wygrzewanie się przez kilka minut na słońcu. Wkrótce miało się zrobić bardzo ciepło, a on nie był amatorem opalania się. Kiedy upał zapędzi mnie do rodka - pomylał - zadam sobie trud i zajrzę do Who is Who". Jeżeli ten sir Claud jest kim znaczšcym, z pewnociš będzie tam figurował. A jeżeli nie?... Mały detektyw wzruszył ramionami. Jako zdeklarowany snob od razu poczuł sympatię do Clauda Amory z racji posiadania przez niego szlacheckiego tytułu. Jeżeli w Who is Who", gdzie można przeczytać również o dokonaniach Herkulesa Poirota, znajduje się wzmianka o nim, to może ten sir Claud jest kim godnym uwagi.
Poirot, pod wpływem nagłego, zimnego podmuchu wiatru i rosnšcej ciekawoci, wrócił do biblioteki. Podszedł do półki z księgozbiorem podręcznym i zdjšł stamtšd opasłe, czerwone tomisko; na jego grzbiecie złotymi literami wytłoczony był tytuł: Who is Who". Przewracajšc strony, natrafił na hasło, którego szukał.
- Amory - odczytał. - Sir Claud (Herbert); tytuł szlachecki od roku 1927; urodzony 24 padziernika 1878, ożeniony w 1907 r. z Helenš Graham (zmarłš w 1929 roku); jeden syn. Wykształcenie: Weymouth Grammar School; King's College, Londyn. Fizyk w laboratoriach GEC1, 1905; RAE2, Farnborough (Departament Łšcznoci), 1916; uczestnik Projektu Badawczego Ministerstwa Obrony Powietrznej, Swanage, 1921; odkrył nowy sposób przypieszania czšsteczek: liniowy akcelerator fal, 1924. Otrzymał Medal Monroe'a Stowarzyszenia Fizyków itd. Autor licznych publikacji naukowych. Adres: Abbot's Cleve, Market Cleve, Surrey. Tél.: Market Cleve 304. Klub: Athenaeum.
Ach tak - powiedział do siebie Poirot. - Sławny naukowiec.
Przypomniał sobie rozmowę, jakš odbył kilka miesięcy temu z członkiem rzšdu Jej Królewskiej Moci, po tym jak udało mu się odzyskać zaginione dokumenty, których treć mogła się okazać komprom...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin