Siły życia - Martin Gray.txt

(295 KB) Pobierz

Siły życia
Martin Gray



Przełożyła
Ewa Waliszewska
























Od autora
Pamięci moich dzieci, dla których chciałem tę ksišżkę napisać,
których już nie ma.
Tym moim dzieciom, które przyjdš na wiat.
Niech ta ksišżka stanie się przewodnikiem ich codziennego
szczęcia.
Dla was, którzy czujecie, że istnieje w was energia, bogactwo,
inwencja, ale nie zawsze potraficie je wyrazić.
Piszę tę ksišżkę, by wam pomóc pełniej być sobš,
by możliwoci w was istniejšce rozkwitły.
Ta ksišżka ma wam pomóc w uwolnieniu waszych ogromnych,
niespodziewanych sił duchowych.
Piszę tę ksišżkę, bycie otworzyli się dla wiata,
by w was zakiełkowały i rozwinęły się SIŁY ŻYCIA.
          Podobnie jak to uczyniłem we wstępie do Le lwie de la Vie, pragnę podziękować Pani H. C. Erikson, z którš dyskutowałem nad tekstem tej ksišżki i która przejrzała również mój rękopis. Odczuwam też głębokš wdzięcznoć dla doktora F., psychologa i psychoanalityka, który przeczytał ostatecznš wersję tekstu i wspomógł mnie swojš ogromnš wiedzš i swoim humanitaryzmem.












Wprowadzenie


Istniejš ludzie, którzy umiechajš się ironicznie, kiedy im się mówi o prostych uczuciach. Utrzymujš, że nie uznajš uproszczeń. Miłoć? Życie? Przyroda? mierć? Szczęcie? Nieszczęcie? Zdrowie? Tych słów już nie znajš. Posługujš się słowami rozumianym wyłšcznie przez nich samych. Uważajš się za inteligentnych, za sceptyków. Nie potrafiš powiedzieć tak" lub "nie  odpowiadajš, że być może". Twierdzš, że przeczytali wszystkie modne ksišżki, o których się pisze w gazetach. Często zresztš sami piszš ksišżki, artykuły lub z minami znawców przeglšdajš czasopisma. Na wszystkim się znajš. Nie majš zamiaru pać ofiarš prostych pojęć  to dobre dla naiwnych i dla kobiet bez wykształcenia. Dla każdego, ale nie dla nich. 
       Jeli ta ksišżka znajdzie się w rękach tych eleganckich panów czy pań, tych snobów i pseudointelektualistów, którym się wydaje, że znajš życie, których jedynymi uczuciami sš wyższoć próżnoć, którzy wyobrażajš sobie, że kilka zdań napisanych przez nich daje im prawo do wydawania opinii na każdy temat, że wiedzš, czym naprawdę jest egzystencja, cierpienie i szczęcie - niech jš natychmiast odłożš. Siły życia nie sš dla nich odpowiedniš ksišżkš.
       
       Oto jedyny powód:
       NIE POTRAFIĽ JUŻ CZYTAĆ SERCEM
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
     Częć I
       	
    POMÓWMY 
    O TOBIE
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
    
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
1. Przed chwilš otworzyłe tę ksišżkę


       Przed chwilš otworzyłe tę ksišżkę.
Wyobra sobie, czytelniku, wszystkie okolicznoci konieczne do wykonania tej prostej czynnoci. Być może nie było ci obce moje nazwisko. Być może obiło ci się o uszy, że przebyłem rzeczy wyjštkowe, choć nie szukałem ich. Może czytałe moje poprzednie ksišżki Au nom de tous les Miens czy Le livre de la Vie.
       Być może polecił ci tę ksišżkę który z przyjaciół. Może jaki artykuł w gazecie lub audycja radiowa czy telewizyjna pomogły ci w dotarciu do tego małego tomiku, w którym zawarłem to, o czym  jak mi się wydaje  powiniene przeczytać.
       Być może jednak tylko tajemniczy przypadek sprawił, że sięgnšłe po tę ksišżkę, sam nie wiedzšc, dlaczego. Z pewnociš przycišgnšł twojš uwagę tytuł, może kolor okładki.
       Jakiekolwiek byłyby przyczyny, zbiegi okolicznoci czy przypadków  trzymasz w tej chwili, czytelniku, w ręku tę ksišżkę i przeczytasz jš do końca. Uważnie i z przejęciem.
       Nie dlatego, żebym był wielkim powieciopisarzem opowiadajšcym najpiękniejszš i najdziwniejszš z historii. Chcę po prostu mówić ci, czytelniku, o tobie. O twoim życiu. O tym, w jaki sposób możesz je przemienić, sprawić, że spełniš się twoje pragnienia. i nauczyć się dostosowywać twój umysł i twoje pragnienia do warunków życia.
       Chcę, czytelniku, by w miarę czytania czuł narastajšcš w tobie chęć wzięcia się w garć, żeby każde zdanie było dla ciebie jak woda ożywiajšca rolinę. By ci pomogło. By dodawało ci sił. By wspierało cię w zmianie twojego podejcia do życia.
	Chcę ci pomóc w wyzwoleniu w tobie energii i sił życia.
	Przez chwilę poddaj się marzeniu.
	Przypomnij sobie.
	W dzieciństwie, w młodoci, dopóki nie zderzyłe się jeszcze z problemami tego wiata, przepełniony byłe wielkš nadziejš. Nadziejš pokładanš w samym sobie. W życiu. Marzyłe. Dzi również marzysz  tak przynajmniej sšdzę. Być może marzysz o innym życiu. A nawet jeli nie mylisz o całkowitej i głębokiej zmianie twojego obecnego życia, chciałby zmiany na lepsze niektórych z jego aspektów. 
	Przez chwilę poddaj się marzeniu. 
	Gdyby tak można było...
	Spróbuj umiecić w tym zdaniu, którego nie kończę, swoje najskrytsze, najgłębsze pragnienia. Przypomnij sobie te z twoich pragnień, którym kazałe zamilknšć i ukryłe gdzie głęboko, ponieważ im lepiej poznawałe wiat, tym bardziej wydawały ci się niemożliwe do zrealizowania.
	Razem z mijajšcymi latami gubiłe gdzie po drodze te marzenia i pragnienia.
	Odwróć się.
	Spojrzyj za siebie, na to, co pogubiłe wzdłuż drogi. Na tę pełnię szczęcia, spokoju i wewnętrznego pokoju. Na tę pełnię i delikatnoć swojej duszy.
	Spojrzyj też na miłoć, której potrzebę tak bardzo odczuwałe, której  jak ci się wydawało  musiałe się wyrzec i której nie oczekujesz. Wyobra sobie przez chwilę możliwoć cofnięcia się, pozbierania tych pogubionych, porzuconych nadziei i pragnień, i że one na nowo zacznš w tobie kiełkować.
	Wyobra to sobie.
	Wyobra też sobie, że nie jest to niemożliwe. Jeli tylko tego pragniesz  to jest możliwe.
	Trzeba tylko mocno chcieć. Przez długi czas.
	Trzeba chcieć, by owo pragnienie i zdecydowanie ogarnęły ciebie. Trzeba wyzwolić twojš energiš życiowš.
	Nie możesz tego uczynić sam.
	Będziesz potrzebować wsparcia. Kogo, kto będzie do ciebie mówić. Kogo, dla kogo życie było trudnš i okrutnš szkołš, i kto wie, w jaki sposób nieć w sobie nadzieję. Kto wie, jak w sposób metodyczny i naukowy można poznać siebie w celu zużytkowania całej energii w nas istniejšcej.
	Żeby w końcu stać się sobš.
	Nie wolno pragnšć być kim innym niż samym sobš. Wsłuchaj się w głos swojego wnętrza.
	Wyłšcznie ty możesz go usłyszeć. Powie ci: W życiu codziennym nie potrafisz wysłowić się w sposób, w jaki by pragnšł, w jaki czujesz. Kiedy działasz, rozmawiasz, zwierzasz się  nawet tym, których kochasz, a także gdy mówisz, że kochasz  jakże często wycofujesz się. Nie idziesz na całego. Nie zgłębiasz wszystkich obszarów swego umysłu i ciała. Chciałby się unieć. W swoim wnętrzu czujesz się lekki, wolny, zręczny. Kiedy jednak zaczynasz mówić, działać, chodzić, zauważasz, że jeste ociężały, niezręczny, podobny do jškały, który chce mówić równie szybko, jak myli, jednak wymawia prawie niezrozumiałe zgłoski. Zdaje on sobie sprawę, że tak dobrze potrafi mówić w swoim wnętrzu i że ma do powiedzenia co ważnego, o zasadniczym znaczeniu dla innych, a życiowym dla niego samego".
	Musisz przestać się jškać. Twój głos powinien być zawsze słyszalny. Tak wietnie potrafi mówić w tobie, a tak rzadko udaje mu się z ciebie wyjć  cóż jednak wtedy za radoć, co za wspaniałe porozumienie z innymi, które włanie często nazywa się miłociš. Musisz nauczyć się mówić językiem swojego wnętrza.
	Językiem tylko tobie właciwym.
	Zapewni ci to pokój i radoć.
	Pokój i radoć.
	Nigdy nie osišgnš one doskonałoci. Skłamie, kto powie, że wszystko jest łatwe, że wiat stanie się gładki, a ty będziesz lizgać po jego powierzchni z lekkociš łyżwiarza.
To nie wiat, radoć czy pokój osišgnš doskonałoć, ale twój sposób patrzenia i rozumienia teraniejszoci. Twój sposób poszukiwania radoci i pokoju obdarzy cię nieznanš ci dotšd równowagš.
	Spróbuj zatem.
	Za chwilę odłożysz tę ksišżkę na stół lub na poręcz fotela. Przeczytaj jeszcze kilka zdań. Za chwilę wstaniesz. Otworzysz okno; opucisz ręce wzdłuż tułowia, a otwarte dłonie zwrócisz na zewnętrz.
	Następnie wolno wcišgniesz powietrze przez nos, aż do wypięcia klatki piersiowej. Aż do uzyskania pewnoci, że nie może się ona już więcej rozcišgać. Potem wcišgnięte powietrze miarowo wypucisz przez usta.
	Czynnoć tę wykonaj pięć razy. Nie spiesz się. A teraz podejd do okna...


		Odłóż ksišżkš. Wstań.
		Wolno wdychaj. Głęboko wydychaj.


	Przed chwilš ponownie wzišłe tę ksišżkę do ręki. Czujesz się lepiej. W piersiach odczuwasz dziwnš wieżoć, a wrażenie większej niż poprzednio energii przepełnia cię aż po koniuszki palców.
	A przecież otaczajšcy cię wiat wcale się nie zmienił. Znajdujesz w tym samym co poprzednio pokoju, trzymasz w ręku tę samš ksišżkę. Potrafiłe jednak wydrzeć kilka chwil lepej koniecznoci, która cię unosi. Twój stosunek do życia zmienia kilka łyków powietrza i twoja decyzja, że odetchniesz nimi inaczej, nie jak automat.
	Sam dokonałe wyboru i podjšłe decyzję, że zapanujesz nad swoim oddechem, że potrafisz. Tę mechanicznš i naturalnš czynnoć, jakš jest oddychanie, wykonywanš w każdej sekundzie życia instynktownie, poddałe swojej woli. 
	A teraz już zapominasz, już tracisz całš wieżoć i energię, które przed chwilš cię przeniknęły.
	Jakże mogłoby być inaczej? Siły twojego umysłu, twojej woli użyłe tylko przez kilka minut. I chciałby, żeby już wszystko się w tobie zmieniło?
	Nic w życiu nie zdobywa się w sposób ostateczny. Będziesz zmuszony jeszcze raz przejć tš samš drogš, jesz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin