Gill Sanderson - Pamiętna zima.pdf
(
679 KB
)
Pobierz
Sanderson Gill
Pamiętna zima
Po śmierci żony doktor Mike Curtis przeprowadza się z córeczką do
Rivercut, gdzie szybko zostaje zaakceptowany przez pacjentów. W
rozwiązywaniu problemów pomaga mu pielęgniarka Grace Fellowes,
właścicielka zabytkowego dworku pod miasteczkiem. Grace nie jest w stanie
sfinansować remontu domu, toteż z bólem serca wystawia go na sprzedaż.
Mike, urzeczony starym dworem, postanawia przywrócić mu dawną
świetność i podarować go Grace na Gwiazdkę. Ona jednak nie jest jego
propozycją zachwycona…
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Siostra Grace Fellowes nieprzychylnym wzrokiem spoglądała na pacjenta. Problem z
farmerami z
wrzosowisk polega na tym, że ci faceci uważają, że jeśli na chwilę oderwą się od
pracy, to zaraz umrą.
Przybrała surowy wyraz twarzy.
- Chodził pan na tej nodze, tak?
Albert niecierpliwie poruszył owrzodzoną kończyną.
- Moja mała Grace, daj spokój. Przecież mój syn już ci powiedział, że tylko zaszedłem
do obory, a tam owca weszła mi w drogę.
- Dzisiaj nie jestem dla pana małą Grace, a pielęgniarką, i wiem, có mówię. Po
osiemdziesiątce takie owrzodzenia nie chcą się goić, bo przy zwężonych żyłach nie
dochodzi tam krew. - Jedynym remedium w takiej sytuacji jest opatrunek oraz pończocha
uciskowa, ale to przemilczała. - Do tej pory udało się nam uniknąć zakażenia, ale proszę
uważać. Pański syn słusznie się o pana martwi. Jak teraz ta noga?
- Nieźle. Czasami mnie swędzi, a czasami wydaje mi się ciężka. - Obserwował, jak
Grace nakłada
opatrunek. - Dzięki, dziecko… Że też chciało ci się jechać do nas taki kawał przez te
wrzosowiska. Kto by pomyślał dwadzieścia lat temu, że mała Grace z dworu Rivercut
Manor zostanie naszą pielęgniarką…
Wstała, umyła ręce nad zlewem, po czym nałożyła kurtkę z polarową podpinką.
6
GILL SANDERSON
- Ma to swoje dobre strony - odparła swobodnym tonem. - Bo gdyby stało się inaczej,
to jakaś obca osoba by pana teraz ochrzaniała. Za tydzień przyjadę na kontrolę. W razie
czego niech pan dzwoni. I proszę uważać na tę nogę.
- Postaram się. - W jego głosie zadźwięczała nuta wahania. - Szkoda, że musisz
sprzedać dom.
- Takie jest życie. Mam więcej szczęścia niż inni, bo mam pracę, którą kocham, mały
własny domek i bardzo kochanych pacjentów. - Pospiesznie oddaliła się na ganek, gdzie
włożyła kalosze.
Pielęgniarka w uniformie i kaloszach do kolan? No cóż, to konieczność na wiejskich
podwórzach,
nawet gdy nie przykrywa ich gruba warstwa śniegu.
- Mała Grace z dworu Rivercut, dobre sobie! - mruknęła, jadąc przez wrzosowiska.
Kiedy ta dolina wejdzie w dwudziesty pierwszy wiek? Odizolowana od świata, ale nie tak
bardzo. Z Yorku do Londynu jedzie się tylko trzy godziny. Hm, pod warunkiem że przez
zasypane śniegiem wrzosowiska da się dojechać do Yorku.
Polna droga wyprowadziła ją na wąską szosę. Zorientowawszy się, że nawierzchnię
pokrywa woda,
Grace zwolniła. Ostrożnie przejechała przez rozlewisko, by po chwili, już z
niewielkiego wzniesienia, zachwycić się malowniczym zimowym krajobrazem.
Jechała teraz do Nestoby. Koleżanki ze studiów w wielkim mieście Leeds nie
uznałyby Nestoby nawet za wioskę. Było tam kilka domostw oraz jeden sklepik, ale ani
pubu, ani poczty.
Sklepik od czterdziestu lat prowadzili państwo Kippsowie. Ledwie otworzyła drzwi,
właściciel
powitał ją atakiem rozdzierającego kaszlu.
PAMIĘTNA ZIMA
7
- Oj, chyba nie najlepiej się pan czuje.
Pan Kipps chorował na rozedmę płuc. Palił od dziecka, a przestraszył się i rzucił
papierosy, dopiero gdy ostry bronchit unieruchomił go na kilka miesięcy w łóżku.
Do sklepu weszła z zaplecza pani Kipps, której Grace bała się w dzieciństwie jak
ognia, bo pani Kipps krzywo patrzyła na dzieciaki, które nieraz podkradały cukierki.
- Słyszałam, że sprzedajesz dwór. Wielka szkoda. Grace się uśmiechnęła.
- Tak bywa. Mam nadzieję, że kupi go ktoś, kto tam zamieszka. Nie chciałabym, żeby
wpadł w ręce jakiejś korporacji.
Ruszyła za sklepikarzem do mieszkania, by go zbadać. Jak na kogoś, kto przez
dziesiątki lat palił
czterdzieści papierosów dziennie, pan Kipps cieszył się całkiem dobrym zdrowiem.
- Jak się pan czuje? - zapytała. - Kaszel bardzo dokucza? W taką mroźną pogodę na
pewno się nasila.
- W środę wrócił do domu i śmierdział papierosami - odezwała się ze sklepu pani
Kipps. - Powiedział, że szedł z kumplem, który palił. Na to ja jemu, że jak go przyłapię z
papierosem, to spędzi całą noc na wrzosowisku i będzie miał tylko te swoje papierosy na
rozgrzewkę.
- Nie paliłem - jęknął mężczyzna.
Grace milczała, uznawszy, że sytuacja jest pod kontrolą.
Gdy wyjeżdżała od Kippsów, zaczął sypać śnieg, ale ona tak bardzo lubiła te
zaśnieżone widoki, że nie miała mu za złe, że utrudnia jej podróż. W drodze do Fellowes
Top zauważyła, że w oknach domów farmerów już świecą się drzewka przystrojone
bożonarodzeniowymi lampkami. Uwielbiała Boże
Narodzenie.
8
GILL SANDERSON
Na farmie Fellowes Top czekał na nią Młody Jack Stanley (tak nazywany dla
odróżnienia od ojca).
Młody uważał najwyraźniej, że najlepszą kuracją na ranę w udzie zrobioną widłami
jest wywożenie gnojówki z chlewu. Przemówiwszy mu do rozumu, ruszyła w drogę
powrotną do domu liczącą kilkanaście mil. Fellowes Top leżało na skraju majątku ongiś
należącego do jej rodziny.
Zapadł już zmierzch, śnieg nie przestawał sypać, a temperatura spadła poniżej zera.
Niech Bóg
wynagrodzi temu, kto skonstruował land-rovera z napędem na cztery koła, pomyślała.
W przyszłym
tygodniu trzeba będzie znaleźć czas na wizytę w warsztacie. Może Bert Machin
policzy jej mniej, zwłaszcza że na pewno już wie o sprzedaży dworu. Przygryzła wargi.
Wszyscy o tym mówili, żałowali jej i podziwiali za odwagę, a ona się uśmiechała,
prawiła komunały i nikomu nie dawała poznać, że serce jej pęka, bo musi sprzedać dom
rodzinny, by spłacić podatek spadkowy oraz długi matki.
Nagle się zorientowała, że zamiast szosą, jedzie krótszą polną drogą. Kurczę, musi się
skupić.
Wcześniej tędy jechała i nie było źle. Po prostu musi bardzo uważać.
Znajdowała się kilka dobrych mil od najbliższych domostw, gdy na zakręcie tylne koła
land-rovera zaczęły się ślizgać, po czym auto powoli zaczęło się zsuwać z drogi, aż
utknęło w przydrożnym rowie.
Silnik zgasł.
Przez chwilę siedziała, bezmyślnie spoglądając na światła swojego auta bijące prosto
w niebo. To wstrząs, zawyrokowała profesjonalna część jej mózgu, wyrywając ze stuporu
prawdziwą Grace Fellowes, pielęgniarkę. Żadnych obrażeń, to dobrze. Obróciło ją w
dobrym kie-
PAMIĘTNA ZIMA
9
runku, też dobrze. Mając napęd na cztery koła, powinna się z tego wykaraskać.
Gdy pierwsza próba skończyła się niepowodzeniem, Grace przypomniała sobie, że na
ostatnim
przeglądzie technicznym mechanik ją ostrzegał, że ma praktycznie łyse opony, które
wkrótce stracą przyczepność. Nowe opony były luksusem, który odkładała na później.
Nie wpadnie w panikę. Zgasiła światła, by oszczędzić akumulator, wyjęła komórkę z
Plik z chomika:
uzavrano
Inne pliki z tego folderu:
Gill Sanderson - Punkt zwrotny.pdf
(786 KB)
Gill Sanderson - Warto było czekać.pdf
(128 KB)
Gill Sanderson - Punkt zwrotny.epub
(289 KB)
Gill Sanderson - Przychodnia w - aaaa.pdf
(823 KB)
Gill Sanderson - Pamiętna zima.pdf
(679 KB)
Inne foldery tego chomika:
G. Hendricks
Gabriel Garcia Marquez
Gabriel Grula
Gabriela Przystupa
Gabriela Wolska
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin