Dedykuję George’owi i Rafaelowi
Przedmowa
Na mojej drodze pisarskiej odkryłem, że najlepsze opowieści to takie, które zabierają czytelnika tam, dokąd nigdy nie spodziewał się trafić. Kiedy przystępowałem do lektury Zagubionych, sądziłem, że będzie to dosyć prosta opowieść o dzieciakach, które po katastrofie lotniczej trafiają do dżungli na końcu świata. Kevin Wignall niewątpliwie stworzył fascynującą, trzymającą w napięciu historię o katastrofie, jednak z zachwytem przekonałem się, że dokonał czegoś znacznie większego.
Wypadki oglądamy oczami Toma – odludka, który marzy tylko o tym, by dano mu spokój. Wydaje mi się, że każdy z nas przypomina nieco tego chłopca. Każdy z nas czasami ma wrażenie, że nie pasuje do reszty. Tom zmuszony jest stawić czoła nieprzewidzianym sytuacjom – walczyć o przeżycie w dżungli oraz zmagać się z hierarchiami społecznymi obowiązującymi w liceum. Jak szybko się przekonuje, są to bardzo wymagający przeciwnicy.
Na jeszcze głębszym poziomie mamy tu opowieść o tym, że zagubienie może mieć wiele znaczeń oraz medytację nad tym, co naprawdę znaczy się odnaleźć.
James Patterson
PROLOG
Nazywają to efektem motyla. Żadna inna część teorii chaosu nie budzi w ludziach większego entuzjazmu. Clou jest takie: trzepot motylich skrzydełek w jednym zakątku świata może wywołać huragan na drugim jego końcu. Oczywiście nie w sposób bezpośredni. Nie chodzi o to, że motyle skrzydła poruszą powietrze, a to poruszenie spowoduje jeszcze większe poruszenie, co w rezultacie miałoby przerodzić się w huragan. Takie założenie nie miałoby sensu.
Efekt motyla oznacza co innego – dowodzi on, że wszystko jest niezwykle złożone, a na każde zjawisko składają się miliony niewyobrażalnie drobnych czynników. Usunięcie choćby jednego z nich (w tym przypadku trzepotu motylich skrzydełek) będzie miało istotny wpływ na przebieg owego zjawiska, a być może zjawisko takie w ogóle nie zaistnieje.
Wiele lat temu idiota znany jako Matt Nicholson wpadł na kretyński pomysł – postanowił, że ukradkiem doleje wódki do drinków pitych przez pewną dziewczynę. Mimo że może się to wydawać mało prawdopodobne, Matt Nicholson jest w tej historii motylem, a dolewanie wódki do drinków jest trzepotem jego skrzydeł.
Dziewczyna, którą chciał upić, nazywała się Sally Morgan. Wódka uderzyła jej do ...
renfri73