Carroll Jonathan - Kości księżyca.txt

(380 KB) Pobierz
Jonathan Carroll

Koci księżyca

(Przełożyli: Roman Palewicz, Maria Machnik-Korusiewicz)

Gdzie kto szaleńczo pędzi już ku tobie, Niewiarygodnie szybko pędzi dzień i noc
Poprzez  zamiecie  i  upał pustyni,  wšskie  przesmyki  i  rwšce
strumienie,
Ale czy zdola cię odnaleć, Rozpoznać, kiedy cię zobaczy, Czy da ci to, co dla ciebie niesie?
John Ashberry, Na Pólnocnej Farmie
CZĘĆ PIERWSZA
Siekierka mieszkał na dole. Ponieważ nieustannie wyprowadzał na spacer brzydkiego, małego psa, którego poklepywałam, wpadajšc na nich w hallu, odnosilimy się do siebie przyjanie.
Jak widzielicie już na zdjęciach, nie było w nim nic szczególnego. Jedyna dziwna rzecz, którš zauważyłam, to jego okulary - były prawie zawsze brudne. Znacie te zamglone, zamazane szkła, które sprawiajš, że macie ochotę wyjšć chusteczkę i wytrzeć je do czysta.
Dobry chłopiec. Dlaczego gazety bez przerwy używajš takich okreleń? Każdy, kto go znał, mylał o tym mordercy jako o dobrym chłopcu, który kochał rodziców, należał do drużyny skautów, a wolny czas powięcał kolekcjonowaniu azjatyckich znaczków.
Nawet mój wspaniały mšż, Daniel, tak włanie się wyraził, kiedy już wykryto większoć koszmarnych szczegółów.
 - Wyglšdał na dobrego chłopca, prawda Cullen? - Siekierka? Boże, jak można tak kogo nazwać!
 - Słuchaj, Daneczku, nasz młody przyjaciel Siekierka, Alvin Williams, posiekał na kawałki swojš matkę i siostrę dokładnie jedno piętro pod nami. To nie jest dobry chłopiec.
wiatu należy przebaczyć - taki był poglšd Daniela, i z reguły bardzo go za to kochałam. Mordercy tacy jak Siekierka, psy srajšce na rodku chodnika, niebezpieczni kierowcy... wszyscy oni nie wiedzieli, co czyniš.
Ja niczego nie przebaczam. Jeżeli w pištej klasie ukradłe mojš pomarańczowš kredkę, to do dzisiaj jeste na mojej czarnej licie, łobuzie.
Jedlimy niadanie i Danek czytał mi fragmenty z gazety o naszym sšsiedzie. Na myl, że ta mordercza kreatura jeszcze niedawno snuła się piętro niżej, trzęsłam się.
 - Mówi, że nie wie, co go opętało.
 - Och, naprawdę? Cóż, mam nadzieję, że następnš rzeczš, która go opęta, będzie stryczek.
__ Cullen, przerywasz mi już czwarty raz. Chcesz, żebym
dalej czytał ci ten artykuł, czy raczej wolisz wygłosić monolog?
Mówišc to, umiechał się, bo tak naprawdę to nie był zły. Kiedy Danek rzeczywicie się wcieka, to milknie. Wtedy lepiej uciekaj i schowaj się pod łóżkiem, bo minie wiele czasu, zanim się znowu odezwie.
 - Czytaj dalej, ale on nie zasługuje na współczucie. Danek odwrócił stronę gazety i odchrzšknšł.
 - Powiedział, że nie wie, co go opętało, bo bardzo kochał matkę i siostrę. - Potrzšsnšł głowš. - Mój Boże, a co by mówiła, gdyby to było twoje dziecko?
Spojrzał na mnie, jakbym znała odpowied.
 - Ile razy oglšdasz w telewizji, jak przesłuchujš rodziców takiego dzieciaka, to zawsze sš oni tacy skrzywdzeni i zmieszani. Tyle czasu, tyle wysiłku na marne. Nowe rowery, które kupowali, wyprawy do lekarza, paczki od babci... I czym się to kończy? Mama pożycza sobie jego pióro, a on z jakiego powodu dostaje szału. Zastanawiam się, czy dawniej też było tak le?
 - Danek, proszę, nie zaczynaj. Dawniej było prawdopodobnie tak samo le jak dzisiaj. Ludzie po prostu używajš takiej wymówki, by potępiać różne rzeczy.
 - Nie mam zamiaru zaczynać, tylko ilekroć czytam o czym takim, czuję się winien. Wiesz, co mam na myli? Dlaczego nas nie miałoby to dotyczyć? Nadal się kochamy, dziecko jest wspaniałe, zarabiani sporo pieniędzy...
Wzruszył ramionami i dopił kawę. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, ponieważ miał rację. Bylimy szczęciarzami i gdyby to ode mnie zależało, przez najbliższe pięćdziesišt lat nie zmieniłabym niczego w naszym życiu.
Zakochałam się w Danielu Jamesie w okresie, kiedy jedynš rzeczš, w której wypadało się zakochiwać, była sprawa. I to przez duże S, jeli łaska. Było to na poczštku lat siedemdziesištych, kiedy wszyscy nienawidzili wojny w Wietnamie, a sklepy sprzedawały głównie kadzidełka i tandetne indiańskie stroje dla milionerów. Nie powinnam być taka złoliwa, bo ja też używałam zbyt dużo perfum z paczuli i wszędzie targałam ze sobš własny egzemplarz Proroka. Dzięki Bogu wszystko się zmienia. Czy jest kto, kto się nie kurczy, kiedy wspomina własnš przeszłoć?
Spotkalimy się w college'u, w New Jersey. Przedstawiła nas sobie dziewczyna, z którš Danek się póniej ożenił - Evelyn Hernuss. Mieszkałam z niš na pierwszym roku.
Kochał jš. Ale ja w tym czasie kochałam się w Jimie Vanderbergu, więc nie zwracałam większej uwagi na Daniela Jamesa. Jim i ja bylimy przekonani, że naszym przeznaczeniem jest pobrać się i wyjechać na placówkę Sił Pokojowych, do jakiej spustoszonej częci wiata, gdzie rozpaczliwie by nas potrzebowano, a my przez parę lat żylibymy, czujšc się jak pomniejsi więci. Ale i więty nie zawsze wytrzymuje!
Powodem, dla którego ze sobš zerwalimy, była apatia. A trzy miesišce po swoim lubie, na drugim roku, Evelyn Hernuss James zginęła razem z rodzicami w wypadku samochodowym, kiedy wracała do domu z meczu koszykówki, w którym grał Daniel.
Wzięłam wtedy urlop dziekański na jeden semestr i udzielałam się w kampanii na rzecz pokojowego kandydata na prezydenta, tak więc byłam w Chicago, kiedy otrzymałam wiadomoć o jej mierci. Niewiele mogłam zrobić poza napisaniem do Danka listu, w którym donosiłam, jak bardzo mi przykro. Evelyn należała do dobrych ludzi - tych, co cały czas sš pod kreskš.
Gdzie po tygodniu dostałam list od Danka. Przelał na papier wszystkie swoje żale. Odpisałam, potem on odpisał, a potem znowu ja... I kiedy wróciłam zimš, oczekiwał mnie na lotnisku w Newark. Wyglšdał jak kto, kto ledwo przeżył Dachau. Był w tak złym stanie, że aż mnie przestraszył.
Obudziły się we mnie wszystkie instynkty Matki Ziemi. Uwierzcie mi, nie miałam zamiaru go pokochać - chciałam tylko pomóc mu w potrzebie. Postanowiłam też nie zajmować się miłociš w tym semestrze. Chciałam być poważna, przyzwoita, pracowita, niedostępna... i jeć tylko zdrowš żywnoć.
Spędzalimy razem mnóstwo czasu. On potrzebował kogo, przed kim mógłby się wypłakać, ja - kogo, dzięki komu poczułabym się mniej zaabsorbowana sobš. Wszystko pasowało.
Był to rok, kiedy Danek ustanowił uniwersytecki rekord zdobytych punktów i, mimo że nienawidzę sportu, chodziłam na mecze tak często, jak to było możliwe. Na poczštku siedziałam w przejciach, odrabiajšc zadania domowe, ale nie mogłam opanować podziwu, widzšc, jak Danek miękko i zręcznie porusza się po boisku. Szybko przestałam odrabiać zadania, zostałam wielkim fanem i wiedziałam na temat koszykówki więcej, niż wypadało poważnej dziewczynie.
Po skończeniu college'u Bankowi zaproponowano dwa próbne mecze z zawodowymi drużynami, ale on, zamiast z tego skorzystać, zgodnie ze swš naturš Marco Polo postanowił zagrać dla drużyny w Mediolanie. Uważałam, że to wietny, a zarazem zwariowany pomysł - i powiedziałam mu to bez wahania. Wzruszył ramionami, mówišc, że i tak nie zamierza grać w koszykówkę do końca życia, a oto nadarza się okazja, żeby grać i zarazem trochę pozwiedzać bez problemów i nacisków wielkich profesjonalistów amerykańskiego sportu.
Europejscy zawodowcy okazali się gburowaci i równie delikatni jak cios cegłš w głowę. Brak tam finezji i tanecznoci, które cechujš najlepszš koszykówkę w Stanach. Amerykańscy gracze sš często przerażeni metodš walca parowego, stosowanš przez ich kolegów z eleganckiej częci wiata.
W cišgu pierwszego roku pobytu za granicš listy Danka pełne były wietnych opisów meczów rozegranych w domach młodzieży, w bazach wojskowych i salach widowiskowo-spor-towych. Drużyna dała mu samochód, który eksplodował, i tyle pieniędzy, że musiał ukrócić swój wilczy apetyt.
Pracowałam dla nowojorskiego czasopisma jako asystentka dziennikarza i przez większoć czasu czułam się samotna. Mieszkaj w Nowym Jorku, jeli jeste bogaty lub zakochany, ale omijaj to miejsce, jeli masz tylko pracę, zatęchłe mieszkanko przy Dziesištej Ulicy i brak szczęcia. Był to rok, który spędziłam, pożerajšc wszystkie ksišżki z gatunku tych czytanych latem na plaży. Nauczyłam się gotować i dziękowałam Bogu, że kto był na tyle litociwy, by wynaleć telewizję.
W cišgu dnia wydzwaniałam na Alaskę i pytałam uczonych
0 zwyczaje godowe wołu piżmowego. Byłam w tym dobra, ponieważ miałam dużo czasu i nie przeszkadzały mi nadgodziny, tysišce dodatkowych pytań i wykonywanie dodatkowych odbitek moich raportów.
Umawiałam się z całym pęczkiem facetów o imionach typu Ryszard czy Krzysztof (znów zapanowała moda na długie imiona), którzy nawet wzięci do kupy nie dorównywali jednemu Danielowi Jamesowi. Jego listy z Włoch były wieże
1 pełne życia. Typki, z którymi się spotykałam, robiły wszystko, by uważać ich za zimnych, mšdrych i nieomylnych. Zabierali mnie na ponure bułgarskie filmy (w wersji oryginalnej), a póniej wyjaniali mi fabułę w nędznych kafejkach. Danek lubił opowiadać o swoich zabawnych błędach i o tym, jak głupio potem czuł się lub wyglšdał. Potrafił napisać cały Ust o le przyrzšdzonym makaronie i rozmieszyć mnie do łez. Tak wiele z tych zdań wyrażało jego osobowoć. Na nieszczęcie owych Krzysztofów i Ryszardów nieodmiennie otrzymywałam który z tych cennych listów na parę godzin przed randkš z jednym z nich i w rezultacie przez cały wieczór zachowywa-łam się jak zrzęda.
Jednakże, tuż przed poczštkiem lata tego roku, zrobiłam co niemożliwie głupiego. Zmęczona mojš wydajnš pracš w cišgu dnia i samotnociš w nocy, przespałam się z pięknym niemieckim fotografem o imieniu Peter (wymawiało się to Pej-ter), na którego widok omdlałam w swym fotelu już przy pierwszej jego wizycie w naszym biurze. Zawsze odstręczały mnie przypadkowe romanse, ale też nigdy nie dowiadczyłam żšdzy od pierwszego spojrzenia. Przespałam się z nim na drugiej randce. Zabrał mnie na kolację do wysokiego ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin