Lamia - Harry Potter Snarry fanfiction.pdf

(332 KB) Pobierz
Lamia
Posted originally on the
Archive of Our Own
at
http://archiveofourown.org/works/19667878.
Rating:
Archive Warning:
Category:
Fandom:
Relationship:
Character:
Additional Tags:
Stats:
Mature
Choose Not To Use Archive Warnings
M/M
Harry Potter - J. K. Rowling
Harry Potter & Severus Snape
Severus Snape, Harry Potter, OC - Character
Lamia, Harry Potter - Freeform, m x m, snarry, Yaoi, Slash
Published: 2019-07-06 Updated: 2019-08-04 Chapters: 12/? Words:
30260
Lamia
by
Fantastmania
Summary
Harry Potter stracił swoje imię, nazwisko i człowieczeństwo w zaledwie jedną noc. Musi
zacząć wszystko od nowa, a start jest tak bardzo pod górkę, jak to tylko możliwe. Lamia.
Stworzenie o pół gadzim, pół ludzkim ciele pojawiła się na świecie. Skąd się wziął? I
dlaczego wylądowała z Severusem Snape w jednym domu? Opowiadanie w tematyce Yaoi,
Slash, MxM, Snarry.
Prolog
Prolog.
Przyjaciele Harry'ego Pottera nie mieli łatwego życia.
Całe mnóstwo osób powie, w zależności od tego kogo się zapyta, że byli oni równie szaleni, bądź
równie odważni co sam Harry Potter.
Nie to by chłopak specjalnie pakował się w kłopoty, jednak los zawsze zsyłał go w największy z
możliwych bałaganów.
Jeżeli w szkole poszłaby plotka, że każdy, kto wejdzie do wierzy astronomicznej dnia dwunastego
grudnia o godzinie 10:10 to zginie jeszcze tego samego dnia, wypadając właśnie z tej konkretnej
wieży, to idąc tą myślą najpewniej tego pechowego dnia, Harry'emu zepsułby się zegarek i z
wszystkich możliwych opcji, najpewniej wszedłby do wierzy dokładnie dwunastego grudnia o
godzinie10:10
Tak jak powiedziano, taki to już los Harry'ego Pottera.
Tak jakby jakieś uparte przeznaczenie nie chciało zostawić go w spokoju, wyczekując chwili
nieuwagi na to, by jeszcze bardziej go podręczyć, wciąż najwyraźniej sądząc, że nie dość się stało
już w życiu młodego Gryffona.
I w związku z tym, gdy dowiedział się końcem piątego roku nauki w Hogwarcie, że jego koszmarne
przeznaczenie znowu go dopadło, to Wcale, a wcale nie był zaskoczony.
Wracając jednak do przyjaciół Harry'ego, którzy bądź co bądź są najważniejszymi osobami w jego
życiu i można śmiało powiedzieć, że zastępują mu rodzinę jak nikt inny. No wiecie. Gdy walczy się
z trollami, dementorami i wilkołakami ramię w ramię. Między ludźmi tworzy się więź, której raczej
nie da się tak łatwo zerwać. I choć od czasu do czasu się kłócili. To zawsze wiedzieli jedno, a
przynajmniej tak się Harry'emu zdawało, że ich przyjaźni nic nie jest wstanie rozdzielić.
Teraz jednak, niczego już nie mógł być pewien, bo wszystko co znał przestało mieć znaczenie.
Przyjaciele, z którymi łączyło go tak wiele, ci, co byli dla niego najważniejsi w jego życiu z powodu
braku rodziny, zostali mu nagle odebrani, przez osobę, która była równie bliska jego sercu, a on sam
został wystawiony na największą próbę z możliwych.
I teraz, gdy Harry siedział w małym zaniedbanym pokoiku i patrzył w okno na zalany słońcem
trawnik, miał ochotę tylko płakać.
Siedział w tym pokoju już od jakiegoś czasu, wciąż nie do końca pojmując, co tak właściwie się
stało. Spoglądając bezmyślnie na swoje, teraz wyposażone w ostre pazury dłonie, starał się
zatrzymać w swoich płucach wrzask protestu.
- Przykro mi chłopcze.
Harry napiął się na te słowa. Był tak pogrążony w swoich myślach, że nie słyszał jak Dyrektor
wchodzi do pokoju.
- Raczej wątpię by było panu naprawdę przykro. – powiedział, z żalem patrząc w stronę starca.
Zdecydował się na to, że nie będzie uciekał wzrokiem. To nie było wszak jego winą, że znalazł się
w tej popapranej sytuacji. To ten starzec zawiódł jego zaufanie i to on raczej powinien opuścić
wzrok w przeproszeniu.
Jednak mimo tego, że przed chwilą Dumbledor przepraszał. To tak jak Harry podejrzewał, on tak
naprawdę nie poczuwał się do winy, więc i nie opuścił wzroku w skrusze po odpowiedzi chłopaka.
- Zrozum. Zrobię wszystko by pomóc ci wrócić do normalnego życia, ale nie mogę wszystkiego
cofnąć do stanu, jaki był przedtem. Sam widzisz, że nie możesz wrócić do tego, co było. Czas
przestać być Harrym Potterem.
- A moi przyjaciele? -zapytał drżącym głosem- Szkoła, Moje życie?!
- Musisz zaakceptować, że nie możesz być więcej przyjaciółmi Rona i Hermiony. Nie możesz w
takim stanie wrócić do szkoły.
Zacisnął wargi powstrzymując krzyk.
Jego ciało zalał smutek i żal tak wielki, że Dumbledor widząc jego reakcję westchnął lekko i założył
dłonie zza plecami jakby samo ich pokazywanie chłopakowi, miało wyjawić jakąś potworną
prawdę.
Młody gryfon, który tak naprawdę nie był Harrym Potterem, przełknął łzy wciąż nie odwracając
wzroku od Dumbledora. Pragnął w duchu by ten starzec, którego uważał za swojego
sprzymierzeńca przez tyle lat, jakoś mu pomógł.
Dyrektor otwierał już usta jednak nic nie powiedział, a chłopak zobaczył w jego oczach coś tak
strasznego, że złapał głośny oddech, czując bul przeszywający jego ciało niczym włócznia.
Dumbledor w końcu odwrócił wzrok, jednak było już za późno.
On zawsze go prowadził na rzeź.
Uświadomienie sobie tego wyrwało mu jęk bólu z piersi, a najgorsze było to, że to była prawda.
Miał grać Harry'ego Pottera dopóki nie umrze. To, co się działo przez te wszystkie lata. Quirrell,
trolle, wilkołaki. To miało na celu wcześniej czy później go zabić. A gdyby zginął, prawdziwy
Harry Potter ten, którego poznał ledwo parę godzin temu. Mógłby zająć jego miejsce jako ktoś, kto
wyszedł cało z opresji niczym szczęściarz i bohater.
Nie miał pojęcia, dlaczego Dumbledore mu to zrobił. Dlaczego chciał on jego śmierci? Teraz już nie
było nic, co mogłoby ukoić jego cierpienie. Poczuł zbierający się w jego piersi krzyk i palące łzy pod
powiekami.
- Niech mnie pan zostawi samego. Nie chcę pana widzieć na oczy. -Powiedział głosem pustym i
wypranym z emocji podczas, gdy w jego piersi zaciskała się jakaś potężna klucha suchego
cierpienia.
Starzec wyszedł. A dawny Harry Potter ukrył twarz w dłoniach i zapłakał.
Chapter 1: Rozdział 1 cz1
Notka 1
Opowiadanie pisane jest z perspektywy pierwszej osoby. Na początku może wydawać się to
trochę dziwne, ale zaczęłam to pisać w ten sposób i później nie mogłam się już przemóc, by to
zmienić.
Notka 2
Opowiadanie będzie głównie z perspektywy naszego głównego bohatera, jak będę pisała z
perspektywy innej osoby, zaznaczę to na początku rozdziału. (rozdział = perspektywa jednej
osoby, nie będę mieszała co kilka zdań i zmieniać to, kto teraz jest przy „sterach fanfiction")
Notka 2
W tekście jest wspominany bóg z religii voodoo Damballah. Jednak na potrzeby tekstu
zmieniłam jedną literkę w jego imieniu. I jest nie DAMballah, a DANballah. Z prostej
przyczyny, że skrót, który chciałam użyć po Polsku brzmiałby głupio i nasz główny bohater
miałby imię DAM, a nie DAN. Na moją decyzję wpłynęło także to, że Dan to imię powszechnie
używane.
Rozdział 1. 1
To zaczęło się już przed zakończeniem roku szkolnego, a początek był dosyć niepozorny. Nie
czułem się dobrze, ale zwalałem to na niepokój przed SUMAMI, będąc przekonany, że w końcu
udzielił mi się stres egzaminacyjny, przed którym Hermiona ostrzegała nas od tygodni. Lekka
suchość w ustach, trudności z utrzymaniem równowagi, bule pleców, oraz ciągłe nudności.
Nawet Hermiona, która zdawała się być skupiona tylko i wyłącznie na swoich ostatnich powtórkach,
dostrzegła moje nietypowe zachowanie i nalegałabym odwiedził skrzydło szpitalne. Mimo tego, że
w końcu tam poszliśmy, żaden z eliksirów nie pomógł i wciąż czułem się coraz gorzej, a ostatecznie,
na jednym z ostatnich egzaminów zaatakował mnie ból nie do zniesienia.
Później już niczego nie pamiętałem do momentu ocknięcia się już poza granicami Hogwartu,
wyglądając tak jak teraz.
Na początku myślałem, że to jedna z moich szalonych wizji, ale przerażająco szybko się
przekonałem, że to było bardziej prawdziwe niż bym chciał.
Pierwszym szokującym faktem było to, że nie miałem nóg. Może ich odcięcie nie byłoby tak
straszne jak to, że zamiast nóg miałem teraz ogon. Czarny łuskowaty, olbrzymi ogon.
Dodajmy do tego, że nie syrenki, a węży.
Dłonie mi nieco drżały, gdy oglądałem swoje nieco ostrzejsze niż pamiętałem paznokcie. Zęby
wzbogaciły się o wyraźne kły, a źrenice były teraz pionowe jak u kota, co na tle zielonych oczu
wyglądało jakby wycięto mi je skalpelem.
Dumbledor, który stał wtedy w rogu pomieszczenia, patrzył się na mnie z twarzą niewyrażającą
absolutnie nic.
„Co się stało? Dyrektorze, co mi się stało? Gdzie ja jestem? O co chodzi?"
Dyrektor poczekał aż przestanę zadawać pytania, po czym wyjaśnił, że obudziła się we mnie moja
prawdziwa forma. Tłumaczył, że czary, które rzucił na mnie, jak byłem niemowlakiem przestały
działać i właśnie tak, naprawdę wyglądam.
Ale jak to? Moi rodzice? Czy oni też…
Dyrektor miał spokojny głos, gdy odpowiadał.
„Niestety nie znam twoich prawdziwych rodziców."
„Ale Lily i James? Co to znaczy, że pan ich nie zna?"
I wtedy dyrektor powiedział, spokojnym cichym głosem.
„Chciałbym, abyś kogoś teraz poznał."
Drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł… wszedłem Ja.
„To jest prawdziwy Harry Potter."
Chłopak noszący moją twarz, był nieco wyższy niż moje poprzednie ciało. Był tez nieco szerszy i
bardziej umięśniony w ramionach. Niezaprzeczalnie wyglądał zupełnie jak ja jeszcze przed kilkoma
godzinami, a raczej, jak wyjaśnił Dumbledor, to ja nosiłem jego twarz jeszcze do wczoraj.
Harry Potter wykrzywił się nieco, gdy podniósł na mnie wzrok, a ja czułem jakbym się zapadał. Jego
oczy były nieco ciemniejszej zieleni jak zauważyłem zanim mój wzrok się rozmazał z szoku i
przerażenia.
„Widzisz. Po ataku na dom Potterów. Wśród gruzów znaleźliśmy nie jedno. A dwoje dzieci. Jedno
było w postaci… pół węża."
Dyrektor tłumaczył mi jak to przez chwilę był pewien, że węże dziecko to Voldemort, który na
skutek odbitego zaklęcia sam został przemieniony w pół – wężom istotę. Testy potwierdziły jednak,
że owszem, jeden chłopiec jest Harrym Potterem. Ale drugi. Nie był Voldemortem. Więc zmieniając
wygląd dziecka za pomocą magii Dumbledor postanowił podmienić chłopców i ukryć prawdziwego
Harry'ego Potera, a drugiego obserwować jak się potoczy jego życie, jednak jego czary nie mogły
utrzymywać tego wyglądu wiecznie i najwyraźniej czas, jaki spędziłem jako Chłopiec, Który
Przeżył właśnie się skończył i magia zmieniająca wygląd przestała działać.
- Ale. Kim jestem?
Dyrektor powiedział w tedy już ostatnie tego dnia słowa całkowicie pozbawiając mnie wszelkich
nadziei.
- Przykro mi, ale nie wiem. A w książkach o takich istotach jak ty, mówiono tylko w jakiś
niejasnych mitologicznych przesłaniach. Nic co by świadczyło, że ktoś taki żyje naprawdę.
Podejrzewam, że jesteś... Owocem jakiegoś eksperymentu magicznego prowadzonego przez
Voldemorta.
To zdanie wyryło się w serce i wydarło nadzieje. Eksperyment magiczny. Dziwne dziecko bez
Zgłoś jeśli naruszono regulamin