Płonąca lampa scenariusz.docx

(12 KB) Pobierz

A. Gabriel, Baśń o płonącej lampie

(rekwizyty: dwa lampiony, chusta dla babci, flet maski wilków i owiec, alba dla Pasterza, sztabki złota albo złote łańcuchy, okulary/opaski na oczy z symbolem dolara, kociołek, czarne chusty, wstążki kolorowe ( w tym jedna czarna i jedna biała), błękitna szata/husta,)

 

Postacie:

zbiorowe: owce i wilki (do obu grup przydzielić kumatych przewodników stada, najlepiej zaangażować animatorów), mężczyźni z kopalni, kobiety znachorki

 

chłopcy:

Kondziu, pasterz Olek, Pasterz, Ojciec

 

dziewczynki:

Nelka, Babcia, pani Dominika, Piękna Pani, Znachorka, Mama

 

Prolog (muzyka: newcomers)

              Była noc. Niebo, usiane zwykle miriadami gwiazd było szczelnie pokryte chmurami. Ciemności pochłonęły niewielką wioseczkę i tylko w jednym oknie paliło się nieśmiałe światło świecy. To Kondziu i Nelka czuwali przy łóżku swojego chorego braciszka. Ich babcia, zwykle pogodna i wesoła, wpatrywała się z troską w bladą twarz wnuka. Rano znowu był u nich lekarz, ale mimo swojego doświadczenia i wiedzy nie potrafił pomóc. Być może w mieście lub za granicą byli jacyś lekarze, którzy znają tę chorobę i umieli sporządzić odpowiednie lekarstwo, ale podróż byłaby kosztowna, a nikogo w wiosce nie byłoby na nią stać. Jedno tylko było pewne – jeżeli wkrótce czegoś się nie zrobi, chłopiec umrze. Rodzice już kilka dni wcześniej, zniecierpliwieni nieskutecznością lekarza wyruszyli szukać pomocy gdzie indziej, lecz od tamtego czasu nie było od nich żadnych wieści.

              W pewnym momencie babcia zamknęła oczy i skłoniła głowę, jakby czegoś nasłuchiwała. Jej twarz rozjaśnił przelotny uśmiech. Wstała i wyszła do sąsiedniego pokoju, by po chwili wrócić z niewielkim, kartonowym pudełkiem. Zaintrygowane dzieci spojrzały z zainteresowaniem na swoją babcię, którą cała wioska uważała za bardzo mądrą kobietę. W pudełku znajdowały się lampy, które zostały zapalone w dniu ich narodzin. Dzięki nim będą mogli odnaleźć rodziców i sprowadzić ich z powrotem do domu. Babcia stwierdziła, że ich obecność jest niezbędna, by ich braciszek wrócił do zdrowia.

 

Scena 1. (rekwizyty: dwa lampiony, chusta dla babci)

W fotelu śpi Wiktorek w szlafroku. Za nim stoi babcia, Kondziu i Nelka klęczą/siedzą na podłodze po obu stronach. Babcia wychodzi i wraca z kartonem, wyciąga z niego lampy, które wręcza Kondziowi i Nelce. Następnie przytula oboje. Dzieci podchodzą do przodu. Babcia z Wiktorem wynoszą fotel po czym wracają wraz z chórkiem, który ustawia się za Konradem i Nelką

 

Piosenka – Gdzie jesteście?

 

1. Nelka:Mamo gdzie jesteś? Wróć do domu już!

Konrad: Bo nie pamiętam, jak tulisz mnie do snu.

 

Ref. K i N, Powtórka z chórem: Wróćcie do domu

Bez was smutno jest i źle

Wróćcie do domu

Bez was życie nie jest fair

 

2. K: Tato gdzie jesteś? Wróć do domu już,

N: Bo niebezpiecznie i strasznie jakoś tu.

 

Interludium 2. (muzyka: magna ingres 04)

Narrator: Lampę należącą do ojca dzieci odnalazły roztrzaskaną w pobliżu niewyraźnej ścieżki prowadzącej w ciemny las. Rodzeństwo chwyciło się mocno za ręce i bez słowa zeszło z bezpiecznej drogi, by odszukać swojego ojca. Dzielne serduszka ściskał coraz silniejszy strach. Lampy płonęły niepewnie, dając niewiele światła, a im bardziej dzieci zagłębiały się w las, tym wyraźniej słyszały skradające się w mroku postaci. Wiedziały, że dopóki mają światło, nic im nie grozi, lecz ich lampy płonęły coraz słabiej i słabiej… W końcu Kondziu i Nelka trafili na niewielką polanę, gdzie postanowili się zatrzymać i uzupełnić oliwę. Niestety, gdy tylko otworzyli swoje lampy, podmuch wiatru zgasił chwiejne płomyki i dzieci znalazły się w całkowitych ciemnościach.

 

Scena 2.(rekwizyty: flet) (muzyka state of despair)

Las. Dzieci wychodzą na środek i siadają na ziemi. Wycie wilków. Lampy gasną dzieci się podrywają, stają plecami do siebie, gotowe do obrony. Wilki otaczają dzieci szerokim kręgiem i chodzą dookoła. Nagle jeden wilk biegnie w kierunku chłopca i zostaje odepchnięty. Kolejny przewraca chłopca na ziemię. Rozlega się dźwięk fletu. Na scenę wchodzi pasterz Olek. Wilki uciekają. Zostaje jeden który podchodzi do pasterza i zmienia się w baranka. Pasterz pomaga dzieciom wstać i razem wychodzą.

Opcjonalnie można zrobić do tego cały układ taneczny. Pasterz zjawia się wraz z nową, łagodną muzyką, wilki-tancerze uciekają wraz z wejściem nowego instrumentu.

 

Interludium 3. (muzyka: sals piano solo)

Narrator: Dzieci znalazły schronienie w chatce pasterza Olka. Mężczyzna nie spotkał wprawdzie ich ojca, ale domyślał się, że poszedł on do znajdującej się nieopodal kopalni złota. Zaopatrzywszy ich lampy w świeżą oliwę, pasterz wręczył Konradowi medalion z wizerunkiem wyjątkowego Pasterza, któremu on i jego towarzysze zawdzięczali moc przemiany wilków w owce. Potem wskazał dzieciom drogę do kopalni i poradził, żeby w razie niebezpieczeństwa wezwali Pasterza z medalionu.

              Po dłuższej wędrówce dzieci trafiły do kopalni. Wzdłuż korytarza oświetlonego słabym światłem pochodni widzieli brudnych i poranionych mężczyzn, którzy wydobywali złoto. Jedni mieli go więcej, inni mniej. Wszyscy natomiast mieli oczy pokryte złotym pyłem, który stopniowo ich oślepiał. Gdy wreszcie udało im się odnaleźć ich ojca, okazało się, że przestał on widzieć cokolwiek poza złotem. Nie chciał też opuścić kopalni, a gdy dzieci próbowały siłą go wyciągnąć, wezwał strażników...

 

Scena 3. (rekwizyty: alba dla Pasterza, sztabki złota, okulary/opaski na oczy z symbolem dolara) (muzyka: demons)

Wraz z drugim akapitem na scenę wchodzą kopacze wraz z ojcem w dwóch rzędach tworząc szpaler, ustawiają się plecami do siebie. Ojciec dzieci siada z przodu sceny oczy ma zasłonięte złotą przepaską. Dzieci przechodzą pomiędzy kopiącymi mężczyznami, podchodzą do ojca i podnoszą go na nogi. Rozlega się wycie wilków. Dzieci próbują zabrać ojca, ale ten nie chce ruszyć się z miejsca. Na scenę wpadają wilki i idą powoli w kierunku dzieci (można dodać uderzenia bębna, którym będzie towarzyszył kolejny krok wilków). Gdy są blisko pojawia się PASTERZ w białej szacie i zagradza wilkom drogę. Wilki warczą, ale nie mogą zaatakować, ani ominąć pasterza. Dzieci zabierają ojca i wyprowadzają go z kopalni. Wilki uciekają, a Pasterz wychodzi w tym samym kierunku co dzieci. Kopacze wychodzą.

Kondziu i Nelka wracają na scenę, za nimi ustawia się chórek. Wykonują wspólnie piosenkę, na refren wychodzą tancerki-owieczki i wykonują w tle układ taneczny.

 

Piosenka: Jak dobrze mieć Pasterza

1. Zna moją drogę lepiej niż ja sam

Zaufam Jemu, gdy przybędzie tu.

Poprowadzi mnie dobrze będzie znów

 

Ref. Pasterzu mój, owieczka twa

przy Tobie chce już wiernie trwać

ja tańczyć chcę, weselić się

Bo Pasterz mój odnalazł mnie

 

Raduje mną się, opiekuje się

Gdy się zagubię to ratuje mnie

Kiedy strasznie jest przy mnie Pasterz jest.

 

Interludium 4. (muzyka: crumbling dock)

Narrator: Dzieci zostawiły ojca pod opieką pasterza Olka, który obiecał uleczyć jego oczy. Dalsza droga zaprowadziła rodzeństwo na bagna, gdzie znalazły lampę należącą do ich mamy. Wiodąca tamtędy ścieżka była niewyraźna, a gęsta mgła, która unosiła się nad mokradłami wręcz uniemożliwiała bezpieczną podróż. Dzieci niechybnie by się zgubiły, gdyby nie pani Dominika, Córka Pięknej Pani, która zapewniła im schronienie i wskazała drogę wiodącą do chaty znachorki, gdzie prawdopodobnie znajdowała się ich mama. Podarowała im też w prezencie dwa sznury świetlistych koralików, które chroniły przed wężami czającymi się na bagnach, a także medalik z wizerunkiem Pięknej Pani, którą w każdej chwili mogli wezwać na pomoc.

              (muzyka: magna ingres)Droga prowadząca do chaty znachorki była wąska i kręta. Wiła się przez bagna, tak, że każdy nieostrożny krok mógł skończyć się utonięciem. Nie przerażało to jednak dzieci. Nie bały się też drzew, które we mgle przypominały upiorne cienie rodem z koszmarów. Jedyną rzeczą, która budziła u dzieci strach, była złowroga cisza, jakby nawet zwierzęta bały się przychodzić w te okolice.

              Chata wyłoniła się nagle, jakby chciała przestraszyć zbłąkanych wędrowców. Na dzieciach nie zrobiło to większego wrażenia. Weszły do środka najciszej jak umiały. Wewnątrz, pośród wielu bladych, ubranych na czarno kobiet z łatwością odnalazły swoją matkę, która mieszała jakieś mikstury. Chciały do niej podejść, ale drogę zastąpiła im elegancko ubrana kobieta o groźnym spojrzeniu.

 

Scena 4. (rekwizyty: kociołek, wstążki kolorowe, w tym jedna czarna i jedna biała, błękitna szata)(muzyka darkside)

Mama w fartuchu laboratoryjnym stoi na środku z jakimś pojemnikiem. Wokół niej tańczą kobiety z kolorowymi wstążkami. Po kolei wrzucają swoje wstążki do pudełka. Gdy to zrobią odchodzą na bok i zatrzymują się w pewnej odległości. Mama miesza zawartość pojemnika, potem wyciąga garść wstążek i próbuje tańczyć z nimi, ale jej nie wychodzi. Siada na ziemi i zasłania twarz rękami. Kobiety robią to samo. Dzieci obserwują to wszystko z daleka. Kiedy mama siada na ziemi chcą do niej podejść, ale drogę zagradza im ubrana na czarno Znachorka. Próbują ją ominąć, ale im się nie udaje. Wtedy rozwijają srebrną wstążkę i obwiązują nią Znachorkę. Ta wije się jak wąż, ale przez jakiś czas nie może się uwolnić.

              Dzieci podbiegają do mamy i pomagają jej wstać. W tym czasie znachorka uwalnia się z więzów, zmienia się w węża i zaczyna tańczyć z czarną wstęgą, nie pozwalając dzieciom wyjść.

 

Opcjonalnie – dzieci wychodzą w trakcie ostatniego akapitu, przechodzą przez scenę, po czym zatrzymują się na jej skraju. Po przeciwnej stronie ustawia się mama z kociołkiem. Kiedy mowa o znachorce, ta wychodzi i zatrzymuje dzieci. Następuje układ taneczny matki z kolorowymi wstążkami (kobiety mogą mieć prosty układ w tle). Wraz z kolejnym wejściem narratora dzieci krępują znachorkę białą wstęgą i podbiegają do mamy. Plucie jadem, czyli uderzanie czarną wstęgą na prawo i lewo w odpowiedniej chwili.

 

Narrator: Dzieci nie czekały na dalszy rozwój sytuacji i podbiegły do swojej mamy. Pozostałe kobiety, zajęte pracą, w ogóle nie reagowały na to, co się dzieje. Ich mama też nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co robi. Nie stawiała oporu, gdy dzieci usiłowały ją wyprowadzić z pomieszczenia. Kondziu próbował ją nakłonić do biegu, ale okazała się tak osłabiona, że z trudem się poruszała. W dodatku, ku przerażeniu dzieci znachorka zamieniła się w ogromnego węża, który zaczął pluć naokoło siebie żrącym jadem tak, że nie sposób było się przedostać do wyjścia.

W tej chwili Nelka pomyślała o Pięknej Pani. Nie miała wprawdzie pojęcia, w jaki sposób mogłaby im w tej sytuacji pomóc. Zapragnęła po prostu ujrzeć jej twarz, spojrzeć w pełne mądrości oczy i w nich znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Już chciała się podzielić tą myślą z bratem, gdy spostrzegła, że Piękna Pani zjawiła się właśnie u wejścia.

Wchodzi Piękna Pani z białą wstążką i staje naprzeciw znachorki.

              Świetliste sznury, dotąd połyskujące nieśmiało, zaczęły świecić intensywnym światłem. Wąż miotał się jeszcze bardziej zaciekle, Piękna Pani zaś szła w jego stronę, nic sobie nie robiąc z jego jadu. (muzyka: vivaldi)

Następuje układ taneczny – bitwa z wykorzystaniem wstążek. Kobiety wykonują układ w tle, ożywiając się kiedy atakuje znachorka, a wycofując się gdy atakuje Piękna Pani. Stopniowo zła strona słabnie. Na koniec Piękna Pani chwyta czarną wstęgę i owijając sobie wokół dłoni zbliża się do znachorki. Gdy jest już przy niej wyrywa jej wstążkę z ręki i znachorka pada na ziemię. Następnie Piękna Pani wyprowadza dzieci i ich mamę ze sceny.

 

Epilog

 

Narrator: Piękna Pani, zanim znikła, obiecała Kondziowi i Nelce, że wspomoże ich, gdy będą tego potrzebowali. Pocieszeni tym zapewnieniem raźnie wyruszyli w drogę powrotną. Do domu dotarli bez większych przygód. Musieli wprawdzie nocować pod gołym niebem, ale mieli ze sobą wystarczająco dużo oliwy, żeby za pomocą lamp móc nie tylko rozświetlić ciemności, lecz także się ogrzać. No i była z nimi ich mama.

W domu czekał na nich ojciec. Klęczał przy łóżku chorego syna i wpatrywał się w jego bladą twarz. Oczy ojca nie były już pokryte złotym pyłem, więc gdy tylko dostrzegł dzieci i żonę, rzucił im się w ramiona. Przez dłuższą chwilę trwali tak objęci, ciesząc się, że znowu są razem. Wkrótce dołączyła do nich babcia, a po niej… Wiktorek! Rodzice pytali babcię, jak to możliwe, ona jednak uśmiechnęła się tylko tajemniczo. Wiktor natomiast opowiedział im sen, w którym widział stada owieczek i Pasterza. On sam też był owieczką i chciał się pobawić z innymi, ale Pasterz podszedł do niego i powiedział, że jeszcze nie czas i że jest teraz potrzebny rodzicom.

Mama i tata oczywiście nic z tego nie zrozumieli, ale cieszyli się z wyzdrowienia synka i odtąd nigdy już bez powodu nie opuszczali swoich dzieci na dłużej, niż to było konieczne.

 

(muzyka 03 so go we)

Wiktorek siedzi na krześle z zamkniętymi oczami. Od czasu do czasu kaszle. Obok niego stoi babcia, która dotyka jego czoła, żeby sprawdzić gorączkę. Po drugiej stronie klęczy ojciec ściskając Wiktorka za rękę. Na scenę wchodzą Kondziu i Nelka wraz z mamą. Mężczyzna wstaje i przytula całą trójkę. Po chwili dołącza do nich babcia. Wtedy Wiktorek otwiera oczy i również podchodzi do nich. Wszyscy się cieszą i płaczą ze wzruszenia. Potem wszyscy wychodzą na środek, za nimi ustawia się chórek i tancerki, które będą śpiewać wraz z nimi (chyba, że wymyśli się jakiś ładny, stonowany układ, który nie zaburzy odbioru piosenki finałowej)

 

Piosenka – Tu jest nasz dom

1. Dzieci: Tu jest nasz dom, gdzie mama z tatą są

Rodzice: Tu jest nasz dom, gdzie nasze dzieci są

Razem: Pobłogosław Boże nasz rodzinny dom

 

ref. dzieci, po powtórce rodzice; po drugiej zwrotce refren wykonują wszyscy

Nie chcemy pieniędzy ani „cudów” nędznych

bo skarb najcenniejszy i cud najpiękniejszy

to dla nas rodzinny jest nasz dom

 

2. wszyscy: Tu jest nasz dom gdzie przebaczenia gest

Tu jest nasz dom gdzie jedność wielu serc

Pobłogosław Boże nasz rodzinny dom

KONIEC

Zgłoś jeśli naruszono regulamin