W pustyni i puszczy - moje streszczenie.docx

(34 KB) Pobierz

Henryk Sienkiewicz: W pustyni i w puszczy - streszczenie  GR

              I.                                           s.5

Staś i Nel rozmawiają o złym mahdim w Sudanie, o areszcie domowym dla Fatmy i jej dzieci, żony Smaina i ciotecznej siostry Mahdiego. Spacerują nad kanałem w Port Saidzie. Ich ojcowie, wdowcy inżynierowie pan Rawlinson i Władysław Tarkowski przyjaźnią się. Chłopiec jest bardzo uzdolniony i bardzo aktywny fizycznie. Uczył się wielu języków. ale lekceważąco traktował Nel jako dziecko.

II.                                           s. 10

Jest grudzień przed Bożym Narodzeniem. Ojcowie mają wyjechać na miesiąc do Medinet. dzieci się cieszą: będą mieszkać w namiotach. Nel chce jeździć na wielbłądzie, Staś polować na ptaki i wilki. Pani Olivier (guwernantka) jest niechętna opuszczać komfort hotelu w Port Saidzie. Staś pyta i ojciec objaśnia mu politykę kolonialną w Egipcie. Późna wizytę składa Fatma. Błaga pana Rawlinsona o protekcję w wyjeździe. Kobieta kłamie, otrzymuje obietnicę rozmowy z chedywem (wicekrólem). Ojciec objaśnia Stasiowi napięcia wewnętrzne w Egipcie. Fatma wysyła Chamisa do Medinet do Idrysa (coś przygotowuje).

III.                                           s.18

Ojcowie wyjechali do Medinet. Panią Olivier ukąsił w szyję skorpion i musiała zostać. Głównym opiekunem Nel został Staś i służąca Dinah. Pojechali pociągiem do Kairu: mijali piękne widoki za oknem. Poznali w przedziale dr Clary'ego (brat Rawlinsona jest żonaty z jego siostrą) i kpt. Glena. Zaprzyjaźnili się.

              IV.                                          s. 22

Dzieci przyjechały do El-Medine dzień przed wigilią, zamieszkały w luksusowych namiotach. Był tam już Chamis, syn dozorcy Chadigiego, chłopiec do posług. Szczekanie Saby zdradziło p. Tarkowskiego dla Nel. Wieczorem przyszli przewodnicy wielbłądów, Sudańczycy Idrys i Gebhr, wycieczka będzie pojutrze.

              V.                                          s. 27

Wigilia, tuja-choinka i prezenty, lalka dla Nel i sztucer dla Stasia. Robili wycieczki po okolicy: kolejką, na osłach i na wielbłądach. Przyszedł czas wyjazdu inżynierów na inspekcję robót wodnych. Wiele razy przyjeżdżali. Nel została pod opieką Stasia. Ich posłańcem był Chamis. Wrócili na Trzech Króli, potem 8I1885 wyjechali. Około 11I przyjechał Chamis. Zapowiedział szybki wyjazd, nie chciał Dinah, dziwny kierunek - piaszczyste wzgórza Wadi-Rajan na pustyni libijskiej (pd-zach od Medinet). Powolna jazda kolejką do Gharak, potem dalej 7 wielbłądami od godz. 5 po południu. Za wzgórzami na pustyni jechali ostrym cwałem, nawet nocą, nie słuchali krzyków Stasia, po 2 godz. Staś zrozumiał - porwali ich.

             

 

              VI.                                          s. 34

Ojcowie czekali w El-Fachen, przyjazd się opóźniał, pociąg był bez dzieci. Wysłali depeszę, otrzymali odpowiedź, że dzieci wyjechały. Obarczają Stasia. Na stacji El-Gharak okrutna prawda: pojechały z Beduinami na pustynię. Pan Tarkowski, jako były żołnierz chłodno myślał: do Mahdiego nie dla okupu, ale za rodzinę Smaina. Chce wysłać depesze: zarządzić pościg wzdłuż Nilu, bo do Chartumu jest 2 tyś. kilometrów.

              VII.                                          s. 38

Staś podtrzymywał Nel w galopie. Kazał jej po kolei upuszczać rękawiczki (też swoje). Wyznał jej prawdę o porwaniu: płakała. Mieli postój w kamiennym wąwozie (khor). Gebhr wściekły znalazł białe rękawiczki . Uderzył Nel korbaczem. Staś rzucił się na niego, powalił i chwycił za gardło. Ten odrzucił go i smagał batem. Idrys oddzielił go. Rozmawiali, że w nocy będą czerpać wodę i mijać wioski. Rozpalili ognisko z krzaków dzikich róż. Staś próbował ich przekonać (złapią ich) i przekupić, ale względy religijne islamskie pozbawiły go nadziei. jedynie udało mu się ich przekonać, aby dbali o Nel: zbudowani dla niej i Dinah wielki głęboki kosz. O świcie modlili sie do Allaha, Staś też modlił się "Pod Twoją obronę".

              VIII.                                          s. 47

Przybiegł do nich Saba. Sudańczycy chcieli go zabić. Chamis nie umiał strzelać, rozstrzygnęli, że lepiej aby został. Po świcie ruszyli. Staś mądry zauważył, że jadą w głąb pustyni. W wąwozie zobaczyli węża, nie zdołali go zabić. Przestraszyli się - to zły znak. Staś sprytnie podsycał w nich strach - jego ojciec to czarownik i przysłał go. Zbliżała się burza piaskowa: było duszno i śmiertelnie cicho. Pierwsza fala. Staś myślał o ucieczce. Chciał przesiąść się do Nel. Idrys odgadł jego myśli. Kolejna fala - straszliwe wiry piaszczyste, wielbłądy zbiły się i ledwo stały. Idrys związał Stasia, gdy chciał przejść do Nel. Przeciągły długi grzmot - potem cisza, krople dżdżu. Stanęli nad wąwozem (khor).

              IX.                                           s. 57

Wśród skał była płytka jaskinia. Schowali się, rozpalili ognisko z krzaków cierniowych. Zaczęło padać - ulewa, oni w środku, wielbłądy na zewnątrz. Staś zaopiekował się Nel - czuł się jej opiekunem i obrońcą. Usnął snem kamiennym i usnęli Arabowie. Obudziło go zimno kapiącej wody. Rozmyślał o sztucerze, miał rozterki: czy zabić 4 ludzi; potem żeby zabić wielbłądy, albo też ich sterroryzować i przekupić obietnicą pieniędzy. Bardzo cicho i powoli przeniósł od Chamisa pudło ze sztucerem i puszkę z nabojami. Ostrożnie wysunął się z groty, gdy radośnie zaszczekał Saba. arabowie zobaczyli go ze sztucerem i puszką w rękach.

              X.                                          s. 62

Wszyscy (5 porywaczy) rzucił się, powaliło, biło i związał Stasia. Gebhr chciał obciąć mu prawą pięść, ale Idrys zdecydował, że otrzyma 10 korbaczów. Beduin uderzył go tylko raz. Osłoniła go Nel i warcząca Saba. Dinah rozcięła mu więzy i ruszyli w drogę.

 

              XI.                                          s. 64

Dalej jechali 2 dni na zachód. Wody nie potrzebowali, było jej dosyć w khorach po ulewie. Staś zauważył zapasy durry i daktyli w rozpadlinach, czyli porwanie było dużo wcześniej zorganizowane. Czuł się upokorzony. Idrys zarządził straże na noc, ale też nie wiązał chłopca. Staś wyjaśnił Nel za co go tak obili i związali. Naiwna obraziła się na Sabę.

              XII.                                          s. 82

Najdłuższy etap, miał 18h. Idrys przewidywał pogoń i chciał dotrzeć do Asuanu (katarakta). Staś opiekował się Nel i Arabowie czuli, że wiozą ważną brankę. Widzieli bardzo wyraźnie fatamorganę: Medinet. Szybko wracający i machający Beduin - zjechali i schowali się w khorze. Staś podsłuchał, że spotkali młodego Araba na straży: wszystkie khory są strzeżone i zatrzymywane wszystkie karawany na południe na dwa dni drogi od rzeki. Rzeką płyną na południe parowce z wojskiem. Beduin Abu-Anga zabił chłopaka nożem, ukrył ciało, zabrał strzelbę i juczną wielbłądzicę. Staś pociesza Nel, że ich ścigają. Pustynne piaski grają i śpiewają. Odtąd będą jechać tylko nocą.

              XIII.                                          s.74

Przejechali za Asuan i zbliżyli się do rzeki na pół dnia.  Staś rozkręcał ładunki sztucerowe aby dać Beduinom proch do strzelby i tak ukrył 7 ładunków. Sprytnie przekonał Idrysa do nauki obsługi sztucera (bo: dzikie zwierzęta i rozbójnicy). Idrys dostrzegł spryt chłopca, ale się zgodził. Składał, otwierał, zamykał, trzymał przy twarzy, strzelał z gilz (kapiszonów). Poszedł ustawić gurdę do wody  - cel na 100 kroków. Staś zamienił ładunek i czekał. Wahał się: nie chciał strzelać w plecy, gdy Idrys wracał zaczął podnosić broń do oka. Nagle okrzyki - 20 krzyczących jeźdźców. Pomyślał, że to pogoń. Idrys też - klęczał przerażony błagając litości. Staś usunął ładunki, ale to Arabowie wiwatowali: Chartum wzięty, a Gordon zabity przez Mahdiego. Ci ludzie mieli go schwytać, a teraz jadą z nimi do proroka.

              XIV.                                          s. 79

Bez nadziei. Staś wpadł w rozpacz. Z rozmów zrozumiał, że, co prawda wojska angielskie pobiły wojowników plemiennych proroka, ale wycofały się na wieść o zdobyciu Chartumu i w południowym Egipcie zapanował chaos. Wszystkie załogi wojskowe dostały depeszę o nagrodzie za porywaczy (1000funtów).  Jechali coraz bardziej otwarcie wzdłuż lewego brzegu. Za 3cią kataraktą panował straszliwy upał - jechali tylko nocą. Staś na niebie spostrzegł nowe układy gwiazd i Krzyż Południa (nieszczęście).

              XV.                                          s. 82

Karawana była w kraju Mahdiego. Pustynia zmieniała się w step. Mijali stada wielbłądów i oddziały zdziczałych wojowników Mahdiego, którzy grozili im dzidami. Idrys czuł się rozczarowany - nie było dla niego sławy. Eskortował ich oddział Tadhila. Mówił o głodzie w całym Sudanie i trudno dostać się do proroka. Nocą ostatni etap płynęli Nilem płaskimi łodziami - dotarli do Chartumu.

             

XVI.                                          s. 86

Pierwszą noc w mieście spędzili w domu (Nel i Dinah) i w stajniach Tadhila. Idrys powoli tracił złudzenia czy będzie nagrodzony. Idą pieszo przeprawić się przez rzekę. Obstępuje ich złowrogi tłum, eskortę stanowią żołnierze. Okropny widok trupów w fosie i opieka nad Nel. Idrys dowiedział się, że Smaina znajdą w Omdurmanie (po drugiej stronie rzeki) podczas popołudniowej modlitwy. Tam też spotkały ich nieprzyjazne okrzyki i biali niewolnicy. Grecki urzędnik proroka zaciekawił się nimi i obiecał wspomnieć Mahdiemu.

              XVII.                                          s. 91

Na rynku zobaczyli zatkniętą wysoko głowę (generał Gordon). Było wiele straganów, ale niewiele jedzenia i bardzo drogie. Wrócił zły Tedhil i ich (Idrysa) zostawił. Zawiedzeni i rozzłoszczeni Beduini po naradach zrobili szałasy na obrzeżach miasta. Poszli na rynek modłów. Tłum wpadł w szalony zapał, gdy zjawił się Mahdi, zdziwiony Staś: pyzata dynia. Nauczał o raju dla zwycięzców i walczących i swoim mesjanizmie. Manipulował emocjami tłumu: rozpłakał się. Po modłach podszedł Grek: prorok chce ich widzieć. Dał Stasiowi po angielsku kilka rad: rzucić sie na kolana, ucałować dłoń i błagać o opiekę, też przyjąć islam, nie ma innego ratunku.

              XVIII.                                          s.97

Dzieci stanęły przed łagodnym, ale pewnym siebie prorokiem. Staś szczerze przyznał, że nie są tu z własnej woli. Nie przyjął wiary Mahometa, gdyż jej nie zna, a nie chce być tchórzem i człowiekiem podłym. Mahdi zmieszał się, nie posłuchał rady kalifa Abdullahiego aby go ukarać. Kazał odesłać dzieci do Smaina do Faszody. Kazał też nagrodzić Idrysa i innych. Po posłuchaniu złorzeczył mu Grek: zgubił siebie, Nel i jego, w Faszodzie panuje febra, a sama podróż jest o wiele bardziej trudna. Gdy wracali, Nel opadła z sił, Staś niósł ją. Idrys dostał zawrotów głowy (choroba). Myśleli o nagrodach u Smaina. Dzieci miały dla nich pewną wartość. Wszyscy spali w szałasach. W nocy Staś był przygnębiony  i zrezygnowany, szlochał, że zgubił Nel.

              XIX.                                          s.102

Idrys zachorował, leżał nieprzytomny. Reszta otrzymała marne nagrody: funt egipski i konia. Liczą na hojność Smaina, bo głodują strasznie. Staś dla Nel żebrał i pracował, misjonarz umocnił jego wiarę i też dał dwa proszki chininy. Muzalem od szejka Abdullahiego powiedział, że na noc wychodzi poczta wielbłądzia do Faszody. Gebhr buntuje się, chce zostać z bratem, ale ustępuje. Grek-opiekun wstawił się za dziećmi, też dał chininę i na pożegnanie wyznał, że ma taką córkę jak Nel i to powód zmiany jego wiary.

              XX.                                          s. 106

Stary szejk Hatim wiozący pocztę opiekował się dziećmi. Za uderzenie Stasia ukarał Gebhra 30 bambusami w pięty. Nel bardzo schudła i jest osłabiona. Dinah zemdlała i później zmarła. W Faszodzie zastali zgliszcza. Emir Seki-Tamala: Smain wyruszył po niewolników, a sam ma wyruszyć na południe. Kłopot dla emirów: co zrobić z dziećmi?  Obaj zdecydowali odesłać je do Smaina: na południowy wschód ku górom, śladem palonej przez niego dżungli. Szejk uprosił emira o niewolnicę dla Nel. Mieli jechać konno, a Mea i Kali-niewolnik Gebhra mieli iść pieszo.

              XXI.                                          s.111

Gebhr bił strasznie Kalego. 9-go dnia wjechali w kraj skalisty. Chamis starą strzelbą polował. Gebhr niepokoił się o znalezienie Smaina. Dwa dni jechali skalistym wąwozem w górę. Nagle Saba umilkł i wtulił ogon. Na środku, na skale leżał lew. Nie było gdzie go objechać. Chamis chce poświęcić Kalego, Gebhr chce go zarżnąć, aby nie uciekł. Staś zażądał sztucera, dali mu i garść naboi.  Bardzo powoli i ostrożnie podszedł na 20 kroków. Strzelił i zabił. Po chwili strzela i zabija Gebhra i Chamisa w siodle. Beduini rzucili się na niego z nożami, ale ich też zabija. Pomaga mu Saba, gryzie kłami w kark jednego. Byli wolni i zabłąkani w dzikiej bezludnej puszczy.

              XXII.                                          s.117

Odciągnęli na boki zabitych i lwa. Kali sprytnie złapał konie, ale nie wszystkie. Odjechali około 1 km i Kali rozpalił ogień. Ustawili namiocik i płot kolczasty (zeribę). Staś poczuł się bardzo zmęczony i miał wyrzuty sumienia. Myślał, że odjechali od febry. Nagle warczenie Saby: głuchy tętent kopyt: to przybiegły konie Gebhra i Chamisa. Nel się obudziła, bała się, siadła przy ogniu: Staś wytłumaczył jej powody zabicia Arabów. Bała się zmarłych. Potem nieludzki śmiech, aż włosy stanęły dęba. Kali: to hieny śmieją się z Gebhra i Chamisa.

              XXIII.                                          s.123

Jechali dalej wąwozem, czuli zapachy: siarki, kotów piżmowych i wanilii. Staś dowiedział się, że Kali jest królewiczem z plemienia Wa-hima, gdzieś z daleka. Był zawiadowcą. Staś upolował antylopę i strzelił do bawoła, ale ten trafiony uciekł. Zwierzę oporządził Kali: Staś nie chciał jeść świeżej wątroby. Saba pobiegła za bawołem. Nel martwiła się o psa. W nocy zniknął Kali z mieczem Gebhra. Smutny Staś myślał o jego ucieczce. Rano wrócił z Sabą. W nagrodę dostał naszyjnik ze szklanymi paciorkami.

              XXIV.                                          s.132

Zbliżała się pora dżdżysta, przelotnie padało. Postanowili nocować na górze wąwozu. Zrobili wielki zapas drzewa. W nocy usłyszeli stękanie, potem ryk dwóch lwów. Otaczały ich i zbliżały się. Potem przyszła ulewa, pod drzewem dopiero po chwili, ognisko zgasło. Kali wszedł na powrozie na drzewo. Nagle ulewa, grzmoty i wiatr, i bezradność dzieci pod drzewem. Kali kazał małej Bibi, Mei i Stasiowi wejść na drzewo do niego. Staś martwił się o Nel, że się przeziębi. Usłyszeli straszny kwik, lwy zabiły konie, reszta uciekła. Kali ocalił im życie, słyszeli i czuli ucztę lwów i czekających hien i szakali.

              XXV.                                          s.140

Lwy zabiły im 3 konie. Staś odnalazł osła i dalej 2 konie. Jeden uciekł. Saba przyniósł upolowaną hienę. Nel zdrzemnęła się, wypiła ostatnią tabletkę chininy i pojechali dalej. Oglądali las tropikalny, Staś dużo opowiadał o nim: mrówki, tukany. Trzymał ją, gdy spała w czasie jazdy. Usłyszeli szum wodospadu. Dalej skała zamknęła wąwóz, wysoko rósł baobab, a za nią był osłabiony słoń. Nel go broni przed zabiciem, a potem karmi z resztą. Wszyscy byli bardzo radośni od czasu Port Saidu. Nel wierzy, że jest dobry i rozumny i chce, aby Staś go uwolnił.

              XXVI.                                                        s.154

Nel z radością karmiła Stasia. Kali lubił, gdy go Staś chwalił (śmieszne: "donkey"). Mea też chciała dostać szklane paciorki - nagrodę. Staś zabił młodą zebrę. Obejrzał dokładnie ogromny baobab i zdecydował z Nel, ze tam zamieszkają tydzień  lub dwa. Wcześniej jednak dymiącym gałęziami wyprosił jego mieszkańców.

              XXVII.                                          s. 157

Wyleciały nietoperze, ogromny boa - rozprawił się z nim słoń. Kali przyniósł zabitą zebrę. Z drzewa zaczęły wypełzać różne owady i pająki. Kali strasznie bał się, że tam jest Mzimu (zły duch, śmierć). Gdy opadło rude próchno, wrzeszczał ze strachu. Porządkowali wnętrze (2 izby). Staś zrobił z kory okap nad otworami. Kali lekceważąco o kobietach: Staś powiedział mu, że Bibi to dobre Mzimu. Kazi padł przed Nel na twarz i oddawał jej cześć.

              XXVIII.                                          s.162

Dom w drzewie nazwali "Kraków". Nastała pora deszczowa. Gdy było ciemno, Staś zapalał lampę tłuszczową wysoko w okienku. Nel sama poszła do słonia: był oswojony, bawił się. Ona wyjęła mu kolce. Staś, gdy wrócił, też pomógł, siadł mu na karku, a on nie chciał się rozstać. Kali złowił ryby. Staś chce zrobić z ich pęcherzy szybę w oknie i latawce ratunkowe. Dzieci nazwały słonia King.

              XXIX.                                                        s. 169

Staś myśli nad uwolnieniem słonia: wysadzenie skały prochem, ale szkoda mu psuć ładunki. Kalego pokąsały dzikie pszczoły, ledwo uszedł życiem. Konie chudły i chorowały: ugryzły je muchy tse-tse. Kali je nacierał wonną rośliną (jak cebula). W końcu przyszła też febra.

              XXX.                                                        s.171

Nel nie ma apetytu, nie mogła usiedzieć na miejscu, zaczęła mieć dreszcze i gorączkę. Zachorowała na febrę. Niespokojna noc; miała majaki, widziała zabitych. Staś modlił się, zastanawiał się też w sumieniu nad zabiciem porywaczy. Swoiście modlił się Kali. Rano Nel ledwo chodziła. Staś zrozpaczony; nie ma lekarstwa na drugi atak febry.

              XXXI.                                                        s. 176

Nel wybuchła i zmizerniała i dużo spała. Nie miała siły chodzić. Wynosi ją Staś. Kali z wierzchołka cypla w oddali zobaczył dym. Myśląc, że to Smain i derwisze Staś zakazał ognia. Rozważa wszystko i jeszcze tej nocy idzie po ratunek dla Nel. Ciężko i długo idzie. Zauważył 5 koni, białego człowieka leżącego pod namiotami i usługującego mu murzynka Nasibu.

              XXXII.                                          s.182

Przedstawił mu się i błagał o pomoc. Dostał chininy w proszku dwa słoiki (zapas roczny) i konia. To Szwajcar (Henryk) Linde, jest ranny: 2 dni temu zaatakował go dzik. Reszta murzynów z wyjątkiem Nasibu zapadła w śpiączkę. Kilka tygodni temu Linde pobił mahdystów (może Smain), daje mu też broń i 300 nabojów. Staś szybko nocą konno wraca do Nel (do domu). Powiedział jej, że wraca z apteki o 4 mile. Zrelacjonował wszystko. Dał Nel lekarstwo w fidze. Nel bardzo go podziwiała.

              XXXIII.                                           s. 187

Staś zawiózł Lindemu świeżo upolowane pentarki. Ten miał wielkie uznanie dla Stasia, gdy dowiedział się całej historii. Radził poróżować na wschód, do oceanu (900km). Jest świadomy, że umrze. Dużo mówi o sobie i swojej wyprawie , jest geografem, badał przyrodę. Linde nie chce opuścić śpiących murzynów. Prosi Stasia, aby ich ochrzcił przed śmiercią. Staś płakał.

              XXXIV.                                          s.192

Chrzest śpiących. Linde nie poznawał Stasia i wkrótce zmarł. Pochowali go w wąskiej jaskini. Staś przewoził różne toboły. Z ładunków urządził minę. Powili śpiący murzyni umierali. Wysadził skałę i uwolnił słonia. Przenieśli się na górę polecona przez Lindego: orszak Saba, 5 objuczonych koni i słoń. Góra miała płaski szczyt z lasem bananów i wioskę pełną białych kości. Uprzątnęli je, zajęli chatę naczelnika. Nazwali ją góra Lindego, a wioskę Nel.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin