POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 2.docx

(142 KB) Pobierz

POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz. 2

 

Wielka deportacja latem 1942 i jej następstwa

Zaczynają się zmieniać żydowskie postawy

The Great Deportation in Summer 1942 and Its Aftermath

Jewish Attitudes Begin to Change

 

Między końcem lipca i połową września 1942, Niemcy deportowali co najmniej 265.000 Żydów z warszawskiego getta do obozu śmierci w Treblince. Tę operację poprzedził okres wzmożonego terroru, kiedy niemal co nocy agenci Gestapo wchodzili do getta i mordowali ofiary albo losowo, albo z listy przygotowanej przez ich agentów w getcie. [128] Historyk Yehuda Bauer potwierdził, że zydowska policja porządkowa odegrała "główną rolę" w wielkiej deportacji, z podobną rolą odegraną przez żydowskie siły policyjne w innych miastach takich jak Lublin, Kraków i Łódź. [129] (Żydowska policja – w liczbie około 2.500 – była 3 razy liczniejsza niż żydowscy bojownicy w getcie. Polska policja nie uczestniczyła w łapankach Żydów. [130]) Żydowska policja otrzymała pomoc od pracowników Judenratu (Rady Żydowskiej), pogotowia i innych służb społecznych, jak i lekarzy ze szpitali, wyłapywaniu Żydów. [131] Operacja nie napotkała na żaden opór ze strony żydowskiej społeczności. Liczbę Żydów zmniejszono do około 60.000 – w większości młodych i zdrowych Żydów potrzebnych do funkcjonowania niemieckich warsztatów.

 

Co warszawscy Żydzi wiedzieli o niemieckich planach? Począwszy od końca 1941, do warszawskiego getta docierały liczne informacje o masowym mordzie Żydów. Raporty żydowskich informatorów Gestapo pokazują, że zasięg wiedzy i dyskusji o różnych nazistowskich okrucieństwach przez mieszkańców getta był dużo większy niż przyznają żydowskie źródła. [132] Pierwszy raport z placówki zagłady w Chełmnie (Kulmhof), gdzie Żydów gazowano w grudniu 1941, prawdopodobnie dotarł do warszawskiego getta pod koniec stycznia 1942, i szeroko o nim pisano w podziemnej prasie w getcie. [133] Marek Edelman, lider Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB), mówi, że zrozumiał prawdziwe zamiary Niemców pod koniec 1941, kiedy zaczął funkcjonować pierwszy obóz śmierci w Kulmhof: "Słyszeliśmy historie o masowych mordach, ale nie wierzyliśmy w nie. Po rozmowach z ludźmi którzy uciekli z Chełmna, uwierzyłem, że wszystko było możliwe". [134]

 

[128] Samuel D. Kassow, Kto napisze naszą historię? / Who Will Write Our History? Emanuel Ringelblum, the Warsaw Ghetto, and the Oyneg Shabes Archive (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, 2007), 299.

 

[129] Yehuda Bauer, Przemyślenia o holokauście / Rethinking the Holocaust (New Haven and London: Yale University Press, 2001), 143–44.

 

[130] Raul Hilberg, jeden z najwybitniejszych historyków holokaustu, twierdzi: "Ze wszystkich tubylczych sił policyjnych w Europie wschodniej, te Polsce najmniej uczestniczyły w akcjach przeciwko Żydom… Niemcy mogli nie postrzegać ich jako kolaborantów, bo w oczach Niemców nawet nie zasługiwali na tę rolę. Oni z kolei nie mogli dołączyć do Niemców w głównych operacjach przeciwko Żydom czy polskim oponentom, by   nie byli uważani za zdrajców przez praktycznie każdego polskiego obserwatora. Dlatego ich zadanie w niszczeniu Żydów było ograniczone". Zob. Raul Hilberg, Sprawcy, ofiary, gapie: żydowska katastrofa 1933-1945 / Perpetrators, Victims, Bystanders: The Jewish Catastrophe, 1933–1945 (New York: Aaron Asher Books/HarperCollins, 1992), 92–93. Mary Berg pisze w swoim dzienniku 3.06.1942, że polskiej policji nakazano rozstrzelać 110 Żydów w więzieniu przy Gęsiej w Warszawie, ale odmówili. Wtedy rozkazano im obserwować egzekucję. "Jeden ze świadków powiedział mi, że kilku polskich policjantów płakało" – powiedziała – "i że niektórzy z nich odwracali wzrok podczas egzekucji". Zob. Mary Berg, Warszawskie getto: dziennik / Warsaw Ghetto: A Diary (New York: L.B. Fischer, 1945), 154.

 

[131] Barbara  Engelking  i  Jacek  Leociak,  Getto  warszawskie:  Przewodnik  po  nieistniejącym  mieście (Warsaw:  IFiS  PAN,  2001),  672;  The  Warsaw  Ghetto:  A  Guide  to  the  Perished  City  (New  Haven, Connecticut, and London: Yale University Press, 2009), 5.1 (“The Great Deportation Aktion, 21 July–24 September 1942”).

 

[132] Christopher R. Browning i Israel Gutman, "Raporty  żydowskiego 'informatora' w warszawskim getcie" / The Reports of a Jewish ‘Informer’ in the Warsaw Ghetto—Selected Documents, Yad Vashem Studies, vol. 17 (1986): 247–73.

 

[133] Stefan Ernest, O wojnie wielkich Niemiec z Żydami w Warszawie, 1939–1943 (Warsaw: Czytelnik, 2003), 133 n.70; Daniel Blatman, En direct du ghetto: La presse clandestine juive dans le ghetto de Varsovie (1940–1943) (Paris: Cerf; Jerusalem: Yad Vashem, 2005), 441–44.

 

[134] Sheldon Kirshner, wywiad z  Markiem Edelmanem. "Komendant warszawskiego getta wybacza oprawcom" / Warsaw Ghetto commander forgives tormentors,” The Canadian Jewish News (Toronto),  9.11.1989. Zob. też See Marek Edelman, "Walki w getcie" /The Ghetto Fights, w The Warsaw Ghetto: The 45th Anniversary of the Uprising (Warsaw: Interpress, 1988), posted online at <http://www.english.upenn.edu/~afilreis/warsaw-uprising.html>. Edelman mówi, że "kilkadziesiąt kopiii raportu o mordach w Chełmnie krążyło w getcie".

 

Niestety, bardzo niewielu innych w warszawskim getcie podzielało to przekonanie. Vladka Meed pisze: "Kilka miesięcy wczesniej, trzech zydowskich grabarzy, którzy jakimś cudem uciekli z Chełmna, zdumieli getto opowiadaniami o Żydach gazowanych na śmierć. Niektórzy nie chcieli wierzyć w tę historię, nawet ci którzy nie chcieli myśleć  iż pewnego dnia może nas spotkać taki sam koniec. Że Warszawa, nasza stolica, miałaby doświadczyć takiego nieszczęścia przekraczało myślenie". [135]Żydzi nie chcieli wierzyć docierającym ze wschodniej Polski doniesieniom: "W listopadzie 1941 miało miejsce masowe rozstrzeliwanie Żydów w Wilnie, Słonimie, Białymstoku i Baranowiczach. W Ponarach (koło Wilna) w szybkim rozstrzeliwaniu zginęły dziesiątki tysięcy Żydów. Wiadomość dotarła do Warszawy, ale niedoinformowana społeczność znowu przyjęła krótkowzroczny pogląd na sytuację". [136]Tę informację znali nawet Żydzi w ostępach. [137] Informacja o brutalnej deportacji Żydów z Lublina, głównego miasta w Geberalnej Guberni, w marcu i kwietniu 1942, szybko dotarła do warszawskiego getta i wywołała wielką panikę. Ale ostrzeżenia wydane przez żydowską organizację podziemną w warszawskim getcie, głównie postrzegano ze sceptycyzmem nie słuchano. David Wdowiński, lider Żydowskiego Związku Wojskowego poinformował:

 

Zimą 1941-1942 z Wilna do Warszawy przybyło czterech młodych ludzi. Dwaj z nich należeli do naszego ruchu młodzieżowego Betar. Przedostali się udając Aryjczyków. Przez nich dostaliśmy pierwsze prawdziwe raporty z polskich wschodnich regionów. Powiedzieli nam o masowych deportacjach, egzekucjach, unicestwianiu. W ciągu kilku tygodni z 70.000 Żydów w Wilnie zostało tylko 13.000. Jeszcze gorsze były raporty z innych miast. Całkowita likwidacja… 80% czy więcej żydostwa we wschodnich regionach już zgładzono…

 

Pod koniec kwietnia 1942 z Lublina przyjechali by spotkać się ze mną dwaj członkowie Betaru, bracia Zvi i Moshe Zilberberg. Mówili o tym, że zlikwidowano getto w Lublinie. W ciagu kilku dni zastrzelono lub spalono na śmierć ponad 40.000 lubelskich Żydów. To samo już miało miejsce z Żydami w mniejszych rejonach koło Lublina. Sytuacja była jasna. Eksterminacja Żydów nie miała nic wspólnego z tym czy tamtym terenem, czy nawet tą czy tamtą administracją… Z tą informacją poszedłem do przewodniczącego Rady Żydowskiej., Eugeniuszem Czerniakowem. Dwaj uciekinierzy z Lublina powtórzyli  mu co powiedzieli mnie. Wiadomości uznał za przesadzone. Wtedy powiedział, że miał zapewnienie od głównego gubernatora Franka, że 3 duże getta zostaną – Warszawa, Radom i Kraków…

 

Następnie poszedłem do syjonistycznych liderów, miedzy innymi do dr Schippera, byłego członka Polskiego Sejmu, do dyrektora naczelnego Żydowskiego Funduszu Narodowego, p. Blocha, i do dyrektora Wspólnego Komitetu Dystrybucyjnego, Davida Guzika. Powiedziałem im co wydarzyło się w Lublinie. W międzyczasie z Lublina przyjechał inny uciekinier… i powtórzył historię braci Silberberg. Zaproponowałem żebyśmy zorganizowali obronę.Dr Schipper, bardzo inteligentny i dobrze wykształcony człowiek, spojrzał na mnie jakbym miał gorączke i majaczył. "Wy rewizjoniści zawsze byliście pasjonatami", powiedział mi z przyjaznym usmiechem. "Niemożliwa jest likwidacja pół miliona dusz" – stwierdził. "Niemcy nie ośmieliliby się zgładzić największej społeczności zydowskiej w Europie. Oni będą musieli liczyć się z opinia publiczną. I w końcu, jest zapewnienie gubernatora generalnego Franka, że Warszawa, Radom i Kraków zostaną".

 

[135]Vladka Meed, Po obu stronach muru: wspomnienia z warszawskiego getta / On Both Sides of the Wall: Memoirs from the Warsaw Ghetto (New York: Holocaust Library, 1979), 14.

 

[136] Marek Edelman, "Walki w getcie" / The Ghetto Fights, w Warszawskie getto: 54 rocznica powstania / The Warsaw Ghetto: The 45th Anniversary of the Uprising (Warsaw: Interpress, 1988), online: <http://www.english.upenn.edu/~afilreis/warsaw-uprising.html>.

 

[137] Tekst ten pochodzi z dzienników wojennych z Sokołów, miasteczka koło Białegostoku: "W tych dniach znowu szerzyły się straszne pogłoski o masowym mordzie Żydów. Tym razem pogloski dotarły z terenu wokół Warszawy. Latem 1942 każdego dnia Niemcy łapali tysiące Żydów z Warszawy i okolic i wysyłali ich wagonami do Treblinki, miejsca gdzie Niemcy wybudowali ogromną rzeźnię do zabijania Żydów prądem elektrycznym i duszeniem gazem. Dokładne szczegóły jak zabijali Żydów nie są jeszcze znane, ale wiadomo było, że codziennie dziesiątki wagonów załadowanych Żydami przybywały do Treblinki". Zob. Michael Maik, Uwolnienie: dziennik Michaela Maika. Prawdziwa historia / Deliverance: The Diary of Michael Maik. A True Story (Kedumim, Israel: Keterpress Enterprises, 2004), 84−85. Nie ma żadnych podstaw by twierdzić, że przeciętny Polak w jakiś sposób wiedział więcej niż Żydzi o istnieniu obozów śmierci. Prawdopodobnie jest odwrotnie.

 

 

Odszedłem z pustymi rękami, nic nie osiągając. [138]

 

Sytuacja nie uległa zmianie nawet kiedy uciekinierzy z Treblinki wrócili do Warszawy przed wielką deportacją, i przekazali szczegółowe opisy tego czego byli świadkami. Bernard Goldstein, działacz Bundu, wspomina:

 

Do trudnego zadania zdobycia bardziej dokładnych informacji mianowaliśmy Zalmana Friedrycha [Friedrich], jednego z najodważniejszych i niestrudzonych jednostek w podziemiu…

 

Polski socjalista, kolejarz, który często jeździł tą linią i znał kierunek wybrany przez pociągi deportacyjne, poradził Friedrychowi którą trasę badać. Z wielką trudnością Friedrych w końcu dotarł do Sokołowa. Tam dowiedział się, że Niemcy zbudowali mała odnogę kolei do wioski Treblinka. Codziennie załadowane Żydami pociągi skręcały na nową odnogę. W Treblince był Duzy obóz podzielony na dwie części, jedna dla Żydów, jedna dla Polaków. Mieszkańcy Sokołowa słyszeli, że w Treblince działy się przerażające rzeczy,ale nie mieli dokładnych informacji.

 

W Sokołowie Friedrych natknął się na naszego towarzysza, Azriela Wallacha, bratanka [sowieckiego ministra spraw zagranicznych] Maxima Litvinova, który właśnie uciekł z Treblinki. Był w strasznym stanie, bardzo posiniaczony, pokrwawiony, ubranie w strzępach. Od Wallacha Friedrych dowiedział się, że wszystkich Żydów przywożonych do Treblinki natychmiast wysyłano na śmierć. Rozładowywano ich z wagonów i mówiono, że zostaną wykąpani zanim zabierze się ich do kwater i wyznaczy im pracę. Następnie prowadzono ich do wielkich hermetycznie zamykanych komór i gazowano. Wallacha złapano w Warszawie. Wywieziono go do Treblinki, ale oszczędzono przed natychmiastową śmiercią dzięki pracy przy sprzątaniu wagonów towarowych i zdołał uciec.

 

Z tą informacją Friedrych wrócił do Warszawy. Natychmiast opublikowaliśmy makabryczny raport  w specjalnym wydaniu Storm. W ten sposób mogliśmy przekazać gettu relacje świadka tego co faktycznie działo się z codziennymi ładunkami deportowanych.

 

Jeszcze raz Storm ostrzegł: "Nie dajcie się oszukać. Odrzućcie iluzje! Zabierają was na śmierć i zagładę. Nie pozwólcie im was niszczyć! Nie oddawajcie się dobrowolnie w ręce zabójców". [139]

 

[138] David Wdowinski, I nas się nie ratuje / And We Are Not Saved (New York: Philosophical Library, 1985), 53, 54–55.

 

[139] Bernard Goldstein, Gwiazdy to poświadczą / The Stars Bear Witness (London: Victor Gollancz, 1950), 118. Zob. też Vladka Meed, Po obu stronach muru: dzienniki z warszawskiego getta / On Both Sides of the Wall: Memoirs from the Warsaw Ghetto (New York: Holocaust Library, 1979), 103–104; Jacob Celemenski, Elegia dla mojego narodu: dzienniki  podziemnego kuriera żydowskiego Bundu w okupowanej przez nazistów Polsce 1939-1945 / Elegy For My People: Memoirs of an Underground Courier of the Jewish Labor Bund in Nazi-Occupied Poland 1939–45 (Melbourne: The Jacob Celemenski Memorial Trust, 2000), 124; Daniel Blatman, En direct du ghetto: La presse clandestine juive dans le ghetto de Varsovie (1940– 1943) (Paris: Cerf; Jerusalem: Yad Vashem, 2005), 476–81. Przykładów pomocy ze strony rolników i kolejarzy uciekinierom z Treblinki, albo częściej, z jadących tam pociagów, jest wiele, pomimo częstych polowań prowadzonych przez Niemców szukających Żydów. W relacji z maja 1944 (odtworzonej tutaj) Joseph S. Kutrzeba pisze: "W pierwszych dniach września 1942, w wieku 14 lat, wyskoczyłem z jadącego do Treblinki pociągu przez okienko bydlęcego wagonu załadowanego do pełna Żydami z warszawskiego getta. Włócząc się po polach, lasach i wioskach, najpierw w okolicy Wołomina, później Zambrowa, znalazłem się, pod koniec listopada, na terenie Hodyszewa (koło Łomży). W czasie tych wędrówek chłopi w większości byli przyjaźni w dawaniu mi noclegu i nakarmienia mnie - niektórzy albo podejrzewając moje pochodzenie, albo naciskając bym to potwierdził". Ruth Altbeker Cyprus, która wyskoczyła z pociągu jadącego do Treblinki, wspomina rózne przypadki pomocy kolejarzy, chłopów, przechodniów, pasażerów a nawet gangu rabusiów. Zob. Ruth Altbeker Cyprys, Skok o życie: dziennik ocalonej z okupowanej przez nazistów Polski / A Jump for Life: A Survivor’s Journal from Nazi-Occupied Poland (New York: Continuum, 1997), 97, 102–110. Żyd który uciekł z obozu śmierci w Treblince wspominał pomoc otrzymaną od chłopów: "Byłem wolny. Poszedłem do wioski… Zapukałem by poprosić o chleb. Chłopi patrzeli na mnie w milczeniu. 'Chleb, chleb'. Widzieli moje czerwone ręce, podartą marynarkę, podarte kapcie, i dali mi trochę twardego, szarego chleba. Wieśniaczka, opatulona szalami, dała mi miskę gorącego mleka i worek. Nie rozmawialiśmy: moje ciało było czerwone i niebieskie od wiatru i zimna, i ubranie, wszystko mówiło Żyd! Ale dali mi chleb. Dziękuję wam polscy wieśniacy. Spałem w stajni koło zwierząt, rano pijąc ciepłe mleko od krowy. Worek wypełniony chlebem". Zob. Martin Gray i Max Gallo, Dla tych których kochałem / For Those I Loved (Boston and Toronto: Little, Brown, 1972), 178. A.L. Bombe, uciekinier z Treblinki, dostał pomoc od kilku lokalnych chłopów: "Leżąc na polu, zobaczyliśmy przejeżdżającego wozem chłopa. Zaczepiliśmy go i powiedzieliśmy, ze uciekliśmy z Treblinki, i może mógłby zabrac nas do swojej stodoły… W końcu przekonaliśmy go i wskazał nam z odległości stodołę i poszliśmy do niej. Ale on nic nie wiedział. I jeśli zapytają, powinnismy powiedziec, że się wkradliśmy. I tak zrobiliśmy. Byliśmy tam przez cały dzień. W nocy przyszedł szef wioski i wskazał nam drogę. Zabrał nas do głównej drogi, i szliśmy aż do rana. Rankiem doszliśmy do wioski. Przed domem zobaczyliśmy, że kobieta otwiera drzwi. Podeszliśmy do domu i kobieta kazała nam wejść. Tam byliśmy tydzień. Drugi tydzień spędzilismy u przyjaciela chłopa w tej samej wiosce. Pamiętam, że ten chłop nazywał się Piotr Supel… Było to w wiosce Zagraniki [Ogrodniki] koło Ostrovek Vengravski [Ostrówek Węgrowski]. Chłop pojechał z nami do Warszawy". Zob. A.L. Bombe, "Moja ucieczka z Treblinki" / My Escape from Treblinka, Czentochov: A New Supplement to the Book “Czenstochover Yidn”, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/Czestochowa/Czestochowa.html>, translation of S.D. Singer, ed., Tshenstokhover: Naye tsugob-material tsum bukh “Tshenstokhover Yidn” (New York: United Relief Committee in New York, 1958), 57ff. Abraham Kolski uciekł z Treblinki z dziewięcioma przyjaciółmi podczas powstania 2 sierpnia 1943; ukrywano ich w piwnicy domu koło obozu przez resztę wojny. Zob. wywiad z Abrahamem Kolskim, przez Linda Gordon Kuzmack, 29.03.1990, United States Holocaust Memorial Museum, Washington, D.C. Pomimo kary śmierci za najmniejszą polską pomoc Żydom, lokalni polscy chłopi pomogli Samuelowi Willenberg nie mniej niż w dziewięciu róznych okazjach w pierwszych dniach po jego ucieczce z Treblinki. Zob. Samuel Willenberg, Przeżyć Treblinkę / Surviving Treblinka (Oxford: Basil Blackwell w powiązaniu z Institute for Polish-Jewish Studies, 1989), 143–48. Bracia Sandor i Shalom Spector wyskoczyli z dwóch innych pociągów jdących do Treblinki i obaj przeżyli z pomocą przyjaznych Polaków. Zob.  Sandor Spector, "Wyskoczyłem z pociągów śmierci" / I Jumped From the Death Trains, w  Yerachmiel Moorstein, red., Zelva Memorial Book (Malwah, New Jersey: Jacob Solomon Berger, 1992), 81–82. Według trzech osobnych świadectw żydowskich uciekinierów z obozów śmierci w Treblince i Sobiborze, "chodzili po wioskach" gdzie "wszyscy ich znali", łącznie z pomocnikami w gospodarstwie i uczniami, nikt nie doniósł. Zob. Teresa Prekerowa, “Stosunek ludności polskiej do żydowskich uciekinierów z obozów zagłady w Treblince, Sobiborze i Bełżcu w świetle relacji żydowskich i polskich,” Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu—Instytutu Pamięci Narodowej, vol. 35 (1993), 108. Więcej relacji Żydów którzy uciekli z Treblinki albo jadących tam pociągów, i którzy wrócili bezpiecznie do swoich domów przy pomocy przypadkowych Polaków po drodze, zobacz relację Davida Wolfa w Entertainment and Ball Given by the United Wisoko-Litowsker and Woltchiner Relief, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/Vysokoye/Vysokoye.html>, przekład Samuel Levine i Morris Gervitz, reds., Yisker zhurnal gevidmet diumgekumene fun Visoka un Voltshin (New York: United Wisoko-Litowsker and Woltchiner Relief, 1948); Alexander Donat, ed., The Death Camp at Treblinka: A Documentary (New York: Holocaust Library, 1979), 135, 142, 248–89 (Jednym z Polaków który pomógł był członek prawicowo- nacjonalistycznej organizacji); Michał Grynberg, Księga sprawiedliwych (Warsaw: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1993), 438–39, 481; Richard Glazer, Trap With a Green Fence: Survival in Treblinka (Evanston, Illinois: Northwestern University Press, 1995), 149–53 (autor przeszedł przez szereg miejsc i kiedy w końcu został złapany, to nie przez Polaka a Volksdeutsche); Alina Bacall-Zwirn i Jared Stark, Niezwykłe: świadectwo o holokauście Aliny Bacall-Zwirn / No Common Place: The Holocaust Testimony of Alina Bacall-Zwirn (Lincoln and London: University of Nebraska Press, 1999), 32–35; Eddi Weinstein, Hartowana stal: historia ucieczki z Treblinki / Quenched Steel: The Story of an Escape from Treblinka (Jerusalem: Yad Vashem, 2002); Irene Shapiro, Powrót do cieni: wspomnienia od rozdartej wojną Polsaki do Statuły Wolności / Revisiting the Shadows: Memoirs from War-torn Poland to the Statue of Liberty (Elk River, Minnesota: DeForest Press, 2004), 189–90; Israel Gutman i Sara Bender, red., The Encyclopedia of the Righteous Among the Nations: Rescuers of Jews during the Holocaust (Jerusalem: Yad Vashem, 2004), vol. 4: Poland, cz. 1, 246, 348, 362–63, 364, 366–65, 384, i t. 5: Poland, cz. 2, s.703; Michael Maik, Wyzwolenie: dziennik Michaela Maika: prawdziwa historia / Deliverance: The Diary of Michael  Maik.  A  True  Story  (Kedumim,  Israel:  Keterpress Enterprises, 2004), 87; Halina  Grubowska, Haneczko, musisz przeżyć (Montreal:

 

Z wojennego raportu  Yitzhaka Zuckermana, członka żydowskiego podziemia:

 

Likwidacja Żydów w Generalnej Guberni rozpoczęła się w Passover 1942. Pierwszymi ofiarami byli Żydzi z miasta Lublin, i wkrótce potem Żydzi z całego regionu Lublina. Ewakuowano ich do Bełżca, i tam zabito w nowych komorach gazowych wybudowanych specjalnie w tym celu. Żydowskie dzienniki podziemne opisywały szczegóły tej masowej rzezi. Ale warszawscy Żydzi nie wierzyli! Zdrowy ludzki rozsądek nie mógł zrozumieć iż możliwa była eksterminacja dziesiątków i setek tysięcy Żydów. Uznawali, że Żydów transportowano do pracy na roli w częściach Rosji okupowanej przez Niemców… Żydowską prasę krytykowano i oskarżano o wywoływanie paniki, mimo że opisy 'wykorzeniania' populacji dokładnie pokazywały rzeczywistość. W zbrodnie niemieckie nie wierzono nie tylko zagranicą, ale nawet tutaj, blisko Ponarów, Chełmna, Bełżca i Treblinki, nie wysłuchan...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin