Brosnan John - Inwazja Opoponaksów.txt

(379 KB) Pobierz
JOHN BROSNAN



INWAZJA OPOPONASKÓW

PRZEŁOŻYŁ: PAWEŁ ZIEMKIEWICZ


SCAN-DAL
 
ROZDZIAŁ I

- Czy był pan już wczeniej kobietš, panie Pryce? - zapytała techmedka z Body Chopu.
Pryce nie dosłyszał, zajęty studiowaniem swojego nowego ciała w wielkim hololustrze w pokoju rekonwalescencyjnym.
- Przepraszam? - spytał z roztargnieniem. Techmedka powtórzyła pytanie, zamykajšc pokrywę cylindrycznego pojemnika z aparaturš medycznš.
- Nie - odpowiedział - nigdy. Dlaczego pani pyta?
Był zadowolony z pracy, jakš wykonało Body Chop. Kobieta, którš widział w hololustrze, była szczupła, elegancka... po prostu doskonała. Jej twarz też mu odpowiadała. Kształtne rysy. Nawet doć atrakcyjna, ale nie przycišgajšca nadmiernej uwagi. Jej ciało nie było wyzywajšce. Gdyby jš zobaczył na ulicy lub plaży, nie spojrzałby na niš ponownie. Odwrócił się i zerknšł przez ramię. Tył też w porzšdku.
Techmedka przyglšdała mu się z założonymi rękoma.
- Ponieważ bez wštpienia będzie pan miał emocjonalne problemy podczas poznawania swojej nowej osobowoci. Nigdy dotšd nie używał pan kobiecego ciała, panie Pryce. Teraz jest pan kobietš. Ma pan kobiecy mózg, a to wišże się z żeńskimi hormonami. Nie będzie pan mylał jak mężczyzna.
- Bzdura - rozemiał się. Postukał się w głowę. - Tutaj wcišż jestem sobš. Michaelem Vincentem Prycem.
- Może pan tak uważać, ale w końcu przekona się pan, że jednak nie. Na przykład, był pan heteroseksualnym mężczyznš. Jakš pan czuje reakcję seksualnš na widok tego ciała?
- Cóż... Nie wyrzuciłbym jej z łóżka - rozemiał się.
- Poważnie. Co pan czuje?
Popatrzył na siebie.
- To doskonale normalne, młode, godne pożšdania kobiece ciało.
- Ale czy go pan pożšda?
- Nie - przyznał wreszcie. Znowu się rozemiał. - To znaczy, że nie jestem lesbijkš.
Umiechnšł się znaczšco do techmedki o surowej twarzy. Nie wypowiedziane pytanie brzmiało: A ty? Nie odpowiedziała umiechem.
- Przepraszam - powiedział i podszedł do kozetki, na której leżało nowe ubranie. Zaczšł się ubierać.
Nagle zmarszczył czoło i spytał:
- Czy będę cierpiał z powodu różnych kobiecych dolegliwoci? No wie pani, okresu i tym podobnych.
- Oczywicie, że nie. Pod skórę lewego przedramienia został wszczepiony syntetyczny hormon. Wystarczy na rok. Powstrzymanie miesišczki czyni pana także niepłodnym.
- Dobrze wiedzieć, ale nie będę potrzebował innych usług - powiedział ze miechem. - To będzie bardzo wstrzemięliwa kobieta. Dziękuję za pani troskę, jednak moja obecna kobiecoć jest wyłšcznie czasowa. Chcę pozostać w tym stanie tylko do czasu rozwikłania moich problemów.
- Skoro pan tak sšdzi - w jej głosie zabrzmiała nuta powštpiewania. - Powinien pan jednak wiedzieć, że z pewnociš dozna pan emocjonalnych zaburzeń w okresie przyzwyczajania się do swego nowego ciała... - przerwała na chwilę. - A w pańskim... zawodzie to może być niebezpieczne.
Wcišgnšł koszulkę i popatrzył na kobietę.
- A jaki jest ten mój zawód?
- Kiedy rozpoczęto prace nad przebudowš pańskiego ciała, pana bionantech wzbudził spore zainteresowanie. Wczeniej nikt nigdy nie widział czego takiego.
- Oczywicie próbowalicie go zbadać? - spytał zakładajšc rajstopy w czarno-białš kratkę.
- Oczywicie. I stwierdzilimy, że zmieniono jego podstawowš strukturę. Zmiany zachodzš na poziomie atomowym, najwyraniej losowo, choć jako system zachowuje cišgłoć. Dlatego zaczęły się spekulacje na pański temat. Niektórzy sšdzš, że pan jest Nim. Osobicie zawsze uważałam, że to tylko mit.
- Kto to jest On?
- No, wie pan. Duch. Duch Maszyny. Czy pan nim jest?
- Jestem Michael Vincent Pryce. Niezależny ekspert od systemów irygacyjnych - nałożył białš bluzkę z syntetycznej satyny z bufiastymi rękawami
- Był pan - podkreliła. - Teraz jest pan Marion Van Hacker, pracownicš pionu kontaktów z mediami w Korporacji Hydra Communications. W czasie pańskiej rekonwalescencji stworzylimy panu nowš osobowoć. Michael Vincent Pryce nie pozostawił po sobie ladu w żadnym pliku komputerowym korporacji, do którego mielimy dostęp. Zniknšł, łšcznie ze swoim kontem bankowym.
Umiechnšł się do niej, wsuwajšc czarnš spódnicę z syntetycznej skóry.
- Ale pienišdze, które przelałem z tego konta, nadal istniejš. Co nie jest dla pani bez znaczenia.
- Tak. Dwadziecia tysięcy jenów wcišż jest na naszym koncie. Nie rozumiem, jak to się dzieje, ale tak jest. Podejrzewam, że to wszystko z powodu pańskiego wyjštkowego bionantechu. Jak pan go zdobył?
- Kiedy wywiadczyłem komu wielkš przysługę. W dowód wdzięcznoci otrzymałem włanie to. I ma pani rację -jest wyjštkowy. Mój dobroczyńca przed mierciš nigdy już nie stworzył drugiego podobnego systemu. - Usiadł na kozetce i założył wysokie do kolan buty z czarnej, sztucznej skóry.
- Tylko tyle chce mi pan powiedzieć?
- Owszem.
- A więc jest pan Duchem?
Podszedł do hololustra i skontrolował swój wyglšd.
- Duchem? Zwanym także Klštwš Korporacji? Tajemniczym człowiekiem, będšcym na licie najbardziej poszukiwanych przez MKS? Nie, obawiam się, że to tylko legenda. I sensacja nakręcana przez media. Uważajš, że ludzie potrzebujš bohatera, więc go tworzš. - Umiechnšł się. - Robin Hood naszej ery. Tyle tylko, że sšdzšc z tego, co o nim słyszałem, Duch nie rozdaje biednym zysków ze swojej działalnoci. Zatrzymuje je dla siebie. - Podszedł do kozetki i przejrzał zawartoć leżšcej na niej dużej torby podróżnej. - Tak, jest wszystko, o co prosiłem - stwierdził usatysfakcjonowany. - Bardzo dobrze. - Zarzucił torbę na ramię i umiechnšł się. - Mogę odejć... chyba że ma pani dla mnie jakie kobiece rady?
- Nie.
- Płatnoci załatwione...
- Jeszcze jedno - wtršciła. - Tak jak pan podejrzewał, skaner wykrył zaburzenia genetyczne w komórce rogówki pańskiego lewego oka. Z analizy komputerowej wynika, że dojdzie do poważnych aberracji DNA i że komórka jest najprawdopodobniej w stadium prerakowym. Ale zgodnie z pańskimi instrukcjami zostawilimy jš w nie zmienionym stanie.
- Dobrze.
- Nie przypuszczam, żeby zamierzał pan nas owiecić w tym względzie.
- Nie zamierzam. I powinna pani uważać się za szczęciarę, że tego nie zrobię. No, ale naprawdę muszę już ić.

* * *
W recepcji technicy i inni pracownicy Body Chopu, łšcznie z kierowniczkš, z zainteresowaniem patrzyli, kiedy przykładał palec wskazujšcy prawej dłoni do czujnika terminalu. Wypowiedział instrukcję, że dwadziecia tysięcy jenów z konta Marion Van Hacker, numer 85719759347193576684-08846, ma zostać przelane na rachunek singapurskiego oddziału Body Chop Incorporated. Wród zgromadzonych pracowników rozległ się szmer aprobaty, kiedy ujrzeli ma ekranie potwierdzenie transakcji.
- Zdumiewajšce - zauważyła kierowniczka. - Pan jest Duchem, prawda?
- Duch jest legendš. - Umiechnšł się.
- Proszę się nie obawiać. Zapewniamy stuprocentowš dyskrecję.
Jego umiech zniknšł. Wiedział lepiej od innych, że obiecać można nie tylko takie rzeczy. Szybko podszedł do drzwi.
- Do widzenia. I dziękuję za wszystko.
Kiedy drzwi zamknęły się za jego plecami, poczuł delikatne wyrzuty sumienia z powodu losu, który z pewnociš spotka personel Body Chopu, ale szybko się ich pozbył. Ostatecznie, trening czyni mistrza.

* * *

Body Chop leżał na czterdziestym siódmym poziomie singapurskiego studniowca. Stamtšd złapał windę na powierzchnię, po czym wsiadł do jednotorowca z Singapuru przez cieninę Malakka na Sumatrę. Jego celem był terminal promowy Clarke w Lubuksikaping. Następnie przemiecił się promem do stacji przesiadkowej Indo na synchronizowanej orbicie jakie pięćdziesišt tysięcy kilometrów ponad terminalem, gdzie czekajšc na lot wahadłowcem do osiedla K6BTL, znanego także pod nazwš Czyciec, zatrzymał się w hotelu. Statek startował dopiero następnego dnia.
W pokoju hotelowym powięcił nieco czasu na dokładne oględziny swojego nowego ciała. Tym razem widział je w zwyczajnym lustrze, które - w odróżnieniu od holograficznego - odwracało jego rysy, choć nie dostrzegł żadnej znaczšcej różnicy. Najwyraniej twarz była idealnie symetryczna. Co do ciała, zdumiewajšco szybko przystosował się do przemiany, nieznanego dotšd uczucia posiadania piersi i bardziej drastycznej różnicy - posiadania pochwy zamiast penisa i jšder. Ze zdumieniem odkrył, że brak tych ostatnich nie wstrzšsnšł nim w większym stopniu. Nie był pewien, czy fakt ten ma jakie znaczenie psychologiczne.
Podróżowanie w kobiecej postaci okazało się całkiem interesujšce. Z czasem zauważył wiele subtelnych różnic. Po pierwsze, uwiadomił sobie, w jaki sposób patrzš na niego mężczyni. Nie było w tym nic przesadnego - rzecz jasna, rozmylnie zadbał o to, by jako kobieta nie wyróżniać się jakš specjalnš urodš - ale mimo wszystko dawało się to zauważyć. W sposobie, w jaki mężczyni oceniali jej atrakcyjnoć seksualnš, było co z wrodzonego odruchu. Uwiadomił też sobie, że i on odmiennie postrzega mężczyzn. Oczywicie, zawsze potrafił odróżnić przystojnego faceta od beznadziejnego przeciętniaka, jednak działo się to na poziomie obiektywnym. Teraz, o dziwo, zaczynał także postrzegać i oceniać mężczyzn na poziomie hormonów. Czuł nawet lekki pocišg do trzech współpasażerów, podróżujšcych wraz z nim promem. Zjawisko to zaniepokoiło go nieco, ponieważ wczeniej go nie przewidział. Zaczšł rozumieć, co miała na myli techniczka z Body Chopu, kiedy go ostrzegała. Co by się stało, gdyby w kluczowym momencie planu utracił kontrolę nad nieznanymi mu dotšd kobiecymi emocjami?
Lecz chwilowo jego głównym zmartwieniem pozostawało wymuszone czekanie na stacji. Nie wiedział, jak bardzo wyprzedził pocig. Kiedy dotrze do Czyćca, wszystko będzie w porzšdku. Tam spokojnie odetchnie i dopracuje szczegóły następnej fazy planu. Poza tym Czyciec wydawał się miejscem aż nadto stosownym, bioršc pod uwagę tożsamoć jednego z jego najwytrwalszych przeladowców.
* * *
Philip Craner wiedział, że z jego życiem dzieje się co bardzo zł...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin