2003 06 15 Stalinowscy kaci.pdf

(192 KB) Pobierz
Stalinowscy kaci, ofiary Marca
Tadeusza M. Płużańskiego
15, czerwca 2003
Prof. Jerzy Eisler, dyrektor warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Na-
rodowej w ostatnim nr Biuletynu IPN w obszernym wywiadzie o Marcu
1968 r. powiedział m. in.: "Wśród tych kilkunastu tysięcy ludzi, którzy wte-
dy wyemigrowali z Polski, byli i tacy, którzy nie powinni wyemigrować, ale
powinni stawić się przed prokuratorem z racji swojej działalności w aparacie bezpie-
czeństwa, Informacji Wojskowej, sądownictwie wojskowym w okresie stalinowskim".
Prof. Eisler szacuje liczbę tych osób na kilkaset i stwierdza dalej. "Najbardziej znanym przy-
kładem jest tu zapewne Helena Wolińska [prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej,
mieszkająca obecnie w Oksfordzie, która w 1950 r. bezprawnie wydała nakaz tymczasowego
aresztowania gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila"]. IPN występuje o jej ekstradycję z Wiel-
kiej Brytanii [Polska przesłała Anglikom wszystkie dokumenty, ruch należy teraz do ministra
spraw wewnętrznych Jacka Strawa]. Powinna ona odpowiadać za swoją działalność z okresu
stalinowskiego, ale to nie zmienia faktu, że w 1968 r. rzeczywiście była ofiarą nagonki anty-
semickiej. Niektórym ludziom trudno jest zrozumieć, że ten sam człowiek może być i katem,
i ofiarą. Historia zna różne warianty: ktoś jest najpierw katem, potem ofiarą lub odwrotnie,
najpierw ofiarą, a potem katem. Nie jest tak, że gdy ktoś raz był po dobrej stronie i służył
słusznej sprawie, to zawsze przedtem i potem był przyzwoity (...)".
Zmarły dwa lata temu, wybitny znawca stalinizmu, prof. Jerzy Poksiński szacował liczbę za-
gorzałych stalinistów, a potem marcowych emigrantów - na ok. tysiąc. Poniżej przedstawia-
my sylwetki niektórych z nich.
PAULINA KERN
Wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL. Podobnie jak Helena Wolińska wyjechała
do
Wielkiej Brytanii,
gdzie zmarła w 1980 r. W Departamencie Specjalnym Kernowa pracowa-
ła od września 1950 r. do października 1951 r. Raport tzw. komisji Mazura z 1956 r., stwier-
dza, że nagminnie łamała prawo: "W dniu 30 listopada 1950 roku w toku toczącej się rozpra-
wie sądowej odbywającej się w więzieniu przeciwko Eugeniuszowi Grzybowskiemu sprzeci-
wiła się wezwaniu na rozprawę świadków powołanych przez oskarżonego, a w szczególności
świadka Ejmego, motywując to trudnościami w doprowadzeniu na rozprawę, mimo że świa-
dek ten przebywał w tymże więzieniu. Świadek ten, będąc zwierzchnikiem Grzybowskiego,
mógł najbardziej wiarygodnie naświetlić działalność organizacyjną oskarżonego". Paulina
Kern zignorowała również fakt, że Grzybowski odwołał wszystkie złożone w śledztwie ze-
znania, oświadczając, że zostały na nim wymuszone. "W swoim wystąpieniu oskarżycielskim
zarzuciła Grzybowskiemu prowokację i szkalowanie organów MBP - jeśli chodzi o stosowa-
nie »niewłaściwych metod śledztwa« - co znalazło swój wyraz w wyroku skazującym go na
karę śmierci".
Komisja przywoływała też udział Kernowej w sprawie Władysława Cisowskiego. "W lipcu
1951 roku (...) dokonując końcowego przesłuchania, nie umieściła w protokole wyjaśnień
podejrzanego o torturowaniu go w toku śledztwa, a przeciwnie, oświadczyła mu, że »władze
śledcze Polski Ludowej nie biją«. Odmówiła również Cisowskiemu zapoznania z całością
materiałów śledztwa".
Z kolei 6 grudnia 1951 r. Kernowa zatwierdziła akt oskarżenia przeciwko członkom „Startu” -
ekspozytury delegata rządu RP na kraj (w sprawie zapadły trzy wyroki śmierci). Komisja na-
pisała: "Sprawa ta oparta była na wymuszonych i sztucznie dobranych dowodach" i wnio-
skowała wobec Kernowej: "Zwolnić z pracy w Prokuraturze PRL, gdyż stawiane jej zarzuty
wskazują na to, iż nie daje ona gwarancji należytego spełniania funkcji prokuratora".
STEFAN MICHNIK
Kapitan, sędzia, przyrodni brat naczelnego "Gazety Wyborczej". Gdy w 1951 r. zaczął wy-
dawać wyroki w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, miał 22 lata. Podobnie jak
inni młodzi stalinowcy, zawodu uczył się na przyspieszonych kursach w Oficerskiej Szkole
Prawniczej, którą ukończył jako prymus. Jego kariera pokazuje, w oparciu o jakich ludzi two-
rzono system bezprawia w Polsce. Orzekając w wielu procesach o dużym znaczeniu politycz-
nym, przyświecała mu zapewne myśl, którą zawarł w podaniu o przyjęcie do szkoły: "do OSP
chcę wstąpić dlatego, że szkoła ta kształci tych, którzy będą realizować dyktaturę proletariatu
w praktyce". Ludziom jego pokroju wiara w dyktaturę proletariatu nie wystarczała. Stefan
Michnik wiarę tę przekuwał w czyn.
Kpt. Michnik ma na swoim koncie co najmniej dziewięć wyroków śmierci na niewinnych
ludzi (część została wykonana). We wspomnianym raporcie Mazura czytamy, że po 1956 r.
wszyscy skazani zostali zrehabilitowani. Michnik wydał m.in. wyrok na mjr. Zefiryna Ma-
challę. Ten przedwojenny oficer, żołnierz Września, wywieziony do ZSRR, potem w PSZ na
Zachodzie, od 1947 r. w Sztabie Generalnym WP, 19 listopada 1951 r., w odpryskowym pro-
cesie od sprawy gen. Stanisława Tatara, został skazany na karę śmierci. Podczas ostatniego
widzenia z żoną mówił, że zeznania zostały na nim wymuszone. Zofia Machalla długo nie
mogła uwierzyć w śmierć męża.
Stefan Michnik dostąpił nawet zaszczytu orzekania w sprawie, którą prowadziła Helena Wo-
lińska. Tadeuszowi Jędrzejkiewiczowi (oskarżonemu o działalność kontrrewolucyjną w Szko-
le Morskiej w Gdyni) udało się jednak ujść z życiem - mimo dwukrotnej kary śmierci wyrok
złagodzono mu do 10 lat więzienia.
W 1956 r., podczas narady partyjnej, sędzia Michnik tłumaczył się: "Nam wtedy imponowało
powiedzenie o zaostrzającej się walce klasowej i nieprawdę powie ten, kto by twierdził, że
wtedy z niechęcią rozpatrywał te sprawy. Ja wiem, że raczej ludzie garnęli się do tych spraw,
sam muszę przyznać, że kiedy dostałem pierwszy raz poważną sprawę, to nosiłem ją przy
sobie i starałem się, żeby mi tej sprawy nie odebrano".
W 1957 r. przeniesiony do rezerwy, z kraju wyjechał w 1969 r. i osiadł
w Szwecji.
Dodać
warto, że przepojona duchem socjalizmu Szwecja udzieliła schronienia również innym ko-
munistycznym zbrodniarzom. Były stalinowski sędzia pędził spokojne życie bibliotekarza na
uniwersytecie w Uppsali. W połowie lat 90. przeszedł na emeryturę. Stefan Michnik zyskał
też uznanie polskiej emigracji (podobnie, jak w pewnym okresie Wolińska). W latach 70 na
łamach paryskiej "Kultury" publikował teksty o Czechosłowacji, używając pseudonimu Karol
Szwedowicz.
Dziś Stefan Michnik twierdzi, że nie wiedział o fałszowaniu akt przez UB. Wierzył, że służy
swojemu krajowi (komunistycznej Polsce), ale z perspektywy czasu widzi, że został oszuka-
ny, a przeszłość jest jego prywatną sprawą. Tak tłumaczy się dziś większość funkcjonariuszy
stalinowskiego systemu bezprawia.
Część stalinowców wyjechała z Polski wcześniej - po 1956 r., a nawet pod koniec lat 40.
HENRYK PODLASKI
Podpułkownik. Jako zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego (słynnego kata Polaków
Stanisława Zarako-Zarakowskiego) do spraw szczególnych czuwał nad "właściwym" prze-
biegiem śledztw i procesów.
W dokumentach czytamy: Podlaski Hersz, syn Mojżesza i Szpryncy Austern, ur. 7 marca
1919 r. w Suwałkach. Potem imiona rodziców zmieniono - odpowiednio - na Maurycego i
Stanisławę. W 1956 r. Henryk Podlaski zaczął używać imienia Bernard, po czym ślad po nim
zaginął. Przez dłuższy czas szukała go KG MO, bezskutecznie. Mówiło się, że utonął w nur-
tach Bugu. Był to albo akt samobójczy, albo wynik nieudanej ucieczki na Wschód. W 1966 r.,
po trwającej 10 lat sprawie, żona krwawego prokuratora uzyskała potwierdzenie jego zgonu.
Istnieją jednak relacje, że cała sprawa została sfingowana, a Podlaski... zamieszkał
w ZSRS
u
boku swojej siostry, która wyszła za mąż za wysokiego funkcjonariusza NKWD. Niektórzy
twierdzą, że żyje do dziś. Jego ostatni adres w Warszawie to ul. Lądowa 5 m. 91.
RUBIN SZWAJG
Major Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Urodzony 15 listopada 1898 r. w Jarosławiu, syn
Dawida. Podobnie jak Henryk (Hersz) Podlaski w stalinowskiej prokuraturze był odpowie-
dzialny za sprawy szczególne. 10 lipca 1948 r. Szwajg napisał list do MON o zwolnienie ze
służby wojskowej: "z uwagi na to, że zamierzam wraz z żoną wyjechać do Izraela, by tam
połączyć się z naszą najbliższą rodziną. Mamy w Izraelu córkę naszą, rodziców i rodzeń-
stwo". Niedawno Interpol, w ramach pomocy prawnej, dostarczył stronie polskiej jego dane:
"Rubin Szwajg - Shatkay Reuben, s. Davida, ur. 15 listopada 1898 r., zm. 19 kwietnia 1992 r.
w Izraelu".
***
Do Izraela wyjechali też m.in.: w październiku 1969 r. podpułkownik Naczelnej Prokuratury
Wojskowej
MAKSYMILIAN LITYŃSKI
(Maks Lifsches, zmarł w 1982 r. w Göteborgu), a
w latach 90. - oprawca z obozów w Świętochłowicach i Jaworznie.
SALOMON MOREL.
Sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego, mjr
MARIAN ROZENBLIT
(Rozenbluth Marian
Meir) zmarł w Izraelu w 1992 r. Stalinowcy uciekali również
do Australii, Brazylii, Kanady
i na Kostarykę.
Wielu zostało w Polsce (niektórzy żyją do dziś), ale nigdy nie dosięgła ich
ręka sprawiedliwości.
Tadeusz M. Płużański
Zgłoś jeśli naruszono regulamin