2001 02 18 IBM & Holocaust.pdf

(96 KB) Pobierz
IBM & Holocaust
Dodano 18 lutego 2001 
1
Dlaczego w 1937 r. Hitler wręczył Thomasowi Watsonowi, założycielowi firmy
IBM, medal "za zasługi dla Rzeszy"? Czy rzeczywiście technologia kart
perforowanych opracowana przez amerykański koncern pomogła
faszystowskim Niemcom w perfekcyjnym zrealizowaniu planu zagłady Żydów?
Edwin Black, autor opublikowanej właśnie w USA książki "IBM i Holocaust",
twierdzi, że sympatia dla nazistów oraz perspektywa zarobienia olbrzymich
pieniędzy skłoniły jedną z największych korporacji na świecie do współpracy
z niemiecką machiną zagłady.
Zdaniem Blacka, nowoczesne maszyny liczące, w których posiadanie Niemcy weszli
za pośrednictwem firmy Dehomag (europejskiego oddziału koncernu IBM), pomogły im w lepszej
organizacji państwa, a nawet w przeprowadzeniu w 1939 r. w Polsce osławionej "wojny
błyskawicznej".
Nie jest tajemnicą, że kontakty IBM z Dehomagiem nie ustały nawet po wybuchu wojny w Europie.
Ich rzeczywisty koniec przyniosło dopiero rozpoczęcie wojny między Niemcami i Stanami
Zjednoczonymi. Tym, co zwróciło uwagę na książkę Edwina Blacka, jest jej prowokacyjna
konkluzja. "Holocaust dokonałby się z firmą IBM albo bez niej, ale Holocaust, jaki znamy, zagłada
ludzi na wielką skalę, to Holocaust technologii IBM. To ona umożliwiła nazistom osiągnięcie
wielkiego wymiaru, szybkości i skuteczności [zagłady]" ­ uważa Black. 
Black twierdzi, że Niemcy posłużyli się technologią kart perforowanych podczas spisów
powszechnych w 1933 r. i w 1939 r. Właśnie dzięki amerykańskiej technologii mieli uzyskać
dokładne informacje na temat struktury społeczeństwa, co pozwoliło im później na precyzyjne
śledzenie osób pochodzenia żydowskiego. "Nie ulega wątpliwości ­ pisze Black, który przez trzy
lata wnikliwie studiował materiały archiwalne w Niemczech i Ameryce ­ że do maja 1939 r.
zarejestrowano, zbadano, ponumerowano i odpowiednio zaklasyfikowano niemal każdego
praktykującego Żyda". Czy do osiągnięcia takiej precyzji potrzebne były amerykańskie maszyny?
Black twierdzi, że tak, bowiem czas na opracowanie danych demograficznych narzucony przez
przywódców III Rzeszy był niezwykle krótki. Tak krótki, że tradycyjnymi metodami nie można było
przeprowadzić analiz. Rzeczywiście użyto kilkuset maszyn Holleritha dostarczonych przez firmę
Dehomag, a w trakcie opracowania danych wykorzystano 80 mln kart perforowanych. 
Niemcy deklarowali, że dokładne informacje potrzebne im są w celach podatkowych. Po co jednak
urzędowi skarbowemu dane o pochodzeniu dziadków podatnika? W rzeczywistości pierwszym
odbiorcą informacji opracowanych przez berliński Urząd Statystyczny było SD i Referat II
112 Adolfa Eichmanna. Nie rozstrzygniętą kwestią pozostaje jednak to, czy centrala firmy
w Nowym Jorku udzieliła zezwolenia na wykorzystywanie swojej technologii do celów
ewidencjonowania ludności. Edwin Black sugeruje, że poczynania nazistów nie były tajemnicą,
a mimo to kierownictwo IBM nie odżegnało się od współpracy z Niemcami. "Pod koniec 1939 r.
za zgodą Thomasa Watsona otwarto w Berlinie międzynarodową szkołę inżynier­ów­serwisantów
IBM" ­ pisze Black. "Przedsiębiorstwo często organizowało w niej wykłady i pokazy dla dowódców
wojskowych i przywódców politycznych". Biznesmeni mieli wywierać naciski na doradców
ekonomicznych, zatrudnionych przez rządy swoich państw, by ci przyjęli ich propozycje ustępstw
wobec Rzeszy, co w rezultacie miało uchronić świat od wojny". Czy była to wykorzystywana przez
Hitlera naiwność Amerykanina, czy też cyniczna gra w imię "pragmatyzmu"? 
Książka Blacka wywołała dyskusję, nim pojawiła się w sprzedaży. "To świetnie udokumentowane
dzieło odsłania jeden z najtragiczniejszych przykładów w historii, kiedy zysk postawiono ponad
moralnością" ­ uważa Fred Thierberger, były analityk Rady Prawnej Trybunału Norymberskiego.
Nie brakuje jednak także sceptyków, twierdzących, że tezy Blacka są przesadzone, a maszyny
Holleritha wykorzystywano przed II wojną światową w całej Europie. Znany badacz Holocaustu
Raul Hilberg przyznaje, że Niemcy faktycznie posługiwali się technologią IBM, ale nie odgrywało
to tak ważnej roli, jak sądzi Edwin Black. "Oni potrafili być wystarczająco skuteczni nawet wtedy,
gdy używali ołówka i papieru" ­ twierdzi Hilberg.
Niezależnie od dyskusji historyków koncern IBM znalazł się w niezręcznej sytuacji. Przesadą
byłoby oskarżanie Thomasa Watsona o współudział w Holocauście, jednak kwestia czystości
etycznej prowadzonych z Niemcami interesów pozostaje otwarta. Rzecznik firmy Rob Wilson
stwierdził, że "fakt używania maszyn Holleritha przez Niemców nie jest niczym nowym", jeśli
jednak książka Blacka ujawni nowe fakty, wówczas "IBM zbada je i poprosi o to samo historyków". 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin