2015 09 14 Gross - skandalista i Polska, jako chłopiec do bicia.pdf

(167 KB) Pobierz
Gross ­ skandalista i Polska, jako
chłopiec do bicia. Naród, który nie
szanuje sam siebie, nie zasługuje na
miano narodu
opublikowano: 4 godziny temu · aktualizacja: 3 godziny temu
Fot. YouTube
Czy ktoś jeszcze o tym pamięta? Zdarzyło się to niedawno, bo w kwietniu tego roku, gdy
podczas obchodów Dnia Pamięci o Holokauście dyrektor amerykańskiej, rządowej
agencji FBI James Comey uczynił z nas, 
Polaków
, współsprawców zagłady 
Żydów
.
Jak wywodził, ludzie zwykli podporządkowywać się władzy i zapominać o moralności.
W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu
innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co
było słuszne, to, co musieli zrobić…
On sam, Comey, był przekonany, że wiedział, co mówi i nie spieszył się z
przeprosinami za te słowa. Dopiero pod naciskiem opinii
publicznej, w tym wUSA, m.in. ze strony szefa American Jewish Committee Davida
Harrisa, który skrytykował go za „wyjątkowe niefortunne, nieprawdziwe i bolesne 
słowa
”, Comey półgębkiem, listownie, tłumaczył się, że tak nie myślał jak mówił.
Chcę wierzyć, że w tym przypadku to nie był zamierzony atak na Polskę,
kwitował Harris. Załóżmy, że faktycznie nie był. Jednak tego rodzaju „niefortunne
wypowiedzi” nie są zjawiskiem rzadkim, ani takim, do którego nie należy przywiązywać
większej wagi. Czas leci, świadków historii żyje coraz mniej, więc w pamięci młodych
pokoleń zapisuje się to, co słyszą od tak ważnych postaci, jak np. od
prezydenta USABaracka Obamy, który trzy lata temu mówił o „polskich obozach
śmierci”. Też były przeprosiny za tę „gafę”, jednakże sprostowania zdają się na
niewiele. Tym bardziej, że są tacy, którzy z oczerniania Polski i Polaków, z
wypaczania obrazu historii uczynili swój zawód, własny sposób na złote, czy
dolarowe żniwa.
Skojarzenie z tytułem jednej z paszkwilanckich książek Jana Tomasza Grossa jest ze
wszech miar uzasadnione. W przeciwieństwie do innych, on akurat wie, co mówi i z pełną
świadomością przyprawia nam gęby żydożerców: treblinkowe „Złote żniwa”, „Sąsiedzi”,
jedwabneński „Strach ­ antysemityzm w Polsce po Auschwitz” i inne… ­ zaiste,
imponujący dorobek tego zawodowego, samozwańczego „demaskatora” polskiego,
krwawego antysemityzmu, za co de facto prezydent Aleksander Kwaśniewski
uhonorował go Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi
Rzeczypospolitej Polskiej.
Historyk­amator Gross, syn komunisty, emigrant do USA, nie daje o sobie zapomnieć, co
przychodzi mu to o tyle łatwo, że są tacy, którzy ochoczo sięgają po jego „autorytatywne”
opinie. Tak jak na marginesie toczącej się właśnie nie tylko w Europie debaty o problemie
islamskich uchodźców. Oto w tekście pod znamiennym tytułem: „Czy wschodni
Europejczycy nie mają wstydu?”, opublikowanym w opiniotwórczym dzienniku „Die
Welt”, Gross, „historyk polskiego pochodzenia”, snuje, o „bezlitosnym zachowaniu”
polskiego społeczeństwa i „beztroskiej retoryce” naszych polityków:
„Ohydne 
oblicze
 Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich”,
— nawiązuje autor „Złotych żniw” do przeszłości, gdy Polacy ­ „zabili podczas wojny
więcej Żydów niż Niemców”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczny tekst Grossa w „Die Welt”: „To ohydne oblicze Polaków
pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich. Dla mordowanych Żydów też nie
mieli współczucia”
Gross powołuje się przy tym na „polskiego pisarza o nieskazitelnie patriotycznej
postawie” Józefa Mackiewicza, jakoby w Polsce „podczas okupacji nie było dosłownie
nikogo, kto by nie usłyszał zdania: Jedno Hitlerowi się udało: zgładzić Żydów ­ ale
publicznie nikt tak oczywiście nie mówił”.
Europa Wschodnia musi dopiero dokonać rozprawy ze swoją
zbrodniczą przeszłością”,
— apeluje Gross na zakończenie swego komentarza w niemieckiej gazecie, chwaląc
przy tym niemieckie społeczeństwo za rozrachunek z historią, dzięki czemu „nauczyło się
stawiać czoła moralnym i politycznym wyzwaniom, jakim jest też obecny
napływ uchodźców”.
Jak dla mnie, paranoiczne oskarżenia Grossa o mordowaniu Żydów przez Polaków
kwalifikują się na wytoczenie mu procesu, a już z pewnością na odebranie Krzyża
Kawalerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Niestety, podobne
wynurzenia nie dotyczą tylko tego typa. Wcześniej „grassowaniem” wyróżnił się m.in. były
szef polskiej dyplomacji (sic!) Władysław Bartoszewski, który w kraju potępiał
dyrektora FBI Comey’a za „głupie słowa”, a na gościnnych występach za Odrą zwierzał się
dziennikowi „Die Welt”, o swych przeżyciach z okresu hitlerowskiej okupacji:
„Jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Jeżeli niemiecki oficer widział mnie na ulicy i nie
miał rozkazu aresztowania mnie, nie musiałem się niczego bać. Ale gdy polski
sąsiad zauważył, że kupiłem więcej chleba, niż przyjęto, tego musiałem się bać”.
Osobliwe pojęcie patriotyzmu wykazywał znany i promowany w Niemczech pisarz
Andrzej Szczypiorski, który tak oto opisywał Polskę i 
Polaków
:
„Cechy charakterystyczne społeczeństwa polskiego to: alkoholizm, nieuczciwość,
brak tolerancji względem inaczej myślących, nieposzanowanie pracy, zarówno
cudzej jak i własnej. Wypadałoby zapytać, czy takiemu społeczeństwu przysługuje
miano chrześcijańskiego…”
Gdyby żył, pewnie „Die Welt” poprosiłby także jego o komentarz w sprawie niechęci
Polaków do przyjmowania islamskich uchodźców. Nawiasem mówiąc, dopiero po śmierci
Szczypiorskiego wyszło na jaw, że był współpracownikiem bezpieki i pomagał jej nawet w
zakładaniu podsłuchu i inwigilacji własnych rodziców.
O miano demaskatorki naszej narodowej kulawizny fizycznej i umysłowej starała się
promowana przez „Gazetę Wyborczą” literaturoznawczymi Elżbieta Janicka z Polskiej
Akademii Nauk, która 
odkryła
 w „Kamieniach na szaniec” Aleksandra Kamińskiego…:
„antysemityzm przedwojennych formacji harcerskich, a z analizy języka powieści ­
prawdopodobny homoseksualizm pary głównych bohaterów”.
Nie będę przypominał już takiej odkrywczości, jak np. tygodnika „Przekrój”, który w fazie
schyłkowej opublikował 
cover
 story pt. „My, Polacy, zabójcy Żydów” i dla większego
efektu umieścił na okładce płonącą gwiazdę Dawida na tle biało­czerwonej flagi. Jeśli
ktoś nie lubił czytać, może sięgnąć po takie uświadamiające, eksportowe filmy jak np.
„Pokłosie” Władysława Pasikowskiego, (zrealizowane z udziałem TVP, Canal+ Polska,
Apple Film Production, słowacki Attack Film, rosyjski Metrafilm i holenderski Topkapi
Film, a wyróżniony na Jerusalem Film Festival 2013 nagrodą Instytutu Yad Vashem).
Janie
 Tomaszu Grossie znów zrobiło się głośno. Osiąga, co chce. O reakcji z
Warszawy – cisza. Tak samo, jak w kwestii ustawy o odpowiedzialności karnej za
zniesławienie narodu polskiego. W tym kontekście ciśnie mi się na usta tylko
jedno: naród, który nie szanuje sam siebie, nie zasługuje na miano narodu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin