2015 09 15 ,Grossowi śpieszno pod nóż, czyli o karpiach i Bożym Narodzeniu.pdf

(186 KB) Pobierz
Grossowi śpieszno pod nóż, czyli o
karpiach i Bożym Narodzeniu
opublikowano: 6 godzin temu · aktualizacja: 27 minut temu
fot. PAP/EPA
Głośny tekst Jana Tomasza Grossa, w którym ów historyk histerycznym
tonem potępił Polaków (także Węgrów, Słowaków i Rumunów) za
niedostateczny entuzjazm, z jakim przyjmują niemiecki dyktat ws.
migrantów komentowany był głównie jako przejaw antypolskich emocji
autora. I słusznie.
Równie słusznie zwrócono też uwagę na to, iż jednym z celów tej publikacji (po wojnie
Żydzi uciekali z antysemickich krajów wschodnioeuropejskich do Niemiec, a dziś
Polacy nie chcą wesprzeć 
humanitarnych
 postulatów Berlina dotyczących przyjęcia
„uchodźców”)jest przeprowadzenie moralnej rehabilitacji dziedziców III Rzeszy. Ja
dodałbym – w celu wyposażenia ich w moralne prawo do sprawowania przywództwa,
protektoratu nad zapóźnioną cywilizacyjnie hołotą z Mitteleuropy.
Jest jednak jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Aspekt zadziwiający i w jakimś nieco
horrorystycznym sensie – zabawny. Dotyczący nie tylko samego Grossa. I nie tylko
Polski, i nie tylko Europy Środkowo­Wschodniej.
Chodzi mianowicie o tę masę , przede wszystkim lewicowych, intelektualistów
pochodzenia 
żydowskiego
 (tych uważających się za Żydów, ale także Polaków,
Francuzów, Włochów itd. Żydami się nie czujących, choć o żydowskich korzeniach)
którzy w obecnym kryzysie stanęli na pierwszej linii walki o to, by praktycznie znieść
granice, dzielące Europę od krajów arabskich. By nie stawiać żadnych przeszkód
muzułmańskiej (co znaczy przede wszystkim – arabskiej) masowej imigracji na
nasz kontynent.
Spowodowana tą migracją zmiana europejskiej tożsamości uderzy we
wszystkich
lewicowych
 kombatantów walki o kapitulację przed tą
inwazją, w ich ideały (emancypacja jednostki, wolność kobiety itd.), dlatego
można ich określić jako samobójców. Ale to w przenośni. Natomiast tych spośród
nich, którzy są Żydami, można określić już jako samobójców bynajmniej nie w
przenośni, nie metaforycznie,tylko całkowicie dosłownie.
Bo przecież każdy, kto nie zamyka oczu i uszu wie, że Arabowie w większości
Żydów nienawidzą. Nie „mają do nich jakieś pretensje”, nawet nie „nie
lubią”, tylko właśnie nienawidzą. I nie dotyczy to tylko Izraela. Nienawidzą Żydów
jako takich, bo w kształtujących świat 
arabskiego
 myślenia legendach są oni
obsadzeni w roli zwornika światowego spisku, na skutek którego muzułmanie nie
otrzymali jeszcze obiecanego im przez Proroka dziedzictwa ­ władzy nad całą planetą.
Spora część Arabów, zwłaszcza młodszego pokolenia chciałaby – dosłownie ­ powtórki z
Holocaustu. Niemal wszystkie akty antysemityzmu, które mają miejsce w zachodniej
Europie – od ataków, których celem jest zabijanie, po profanacje cmentarzy i synagog –
są przecież ich dziełem.
Gross i grossoidalni poputczycy arabskiej inwazji gotują więc sobie grób
najzupełniej realnie i dosłownie. To oni 
pierwsi
 pójdą pod nóż. Rozumiany
również jak najbardziej realnie – podrzynanie gardła to przecież ulubiona metoda
zabijania bojowników dżihadu. Chyba nigdy dotąd nie miałem poczucia, że powiedzenie o
karpiach, żądających przyspieszenia Bożego Narodzenia może tak dokładnie
opisywać rzeczywistość.
Oczywiście niektórzy z nich to tzw. „self 
hating
 Jews”, czyli Żydzi nienawidzący
Żydów i żydowskości. Tych można w jakimś sensie zrozumieć. Zdecydowana większość to
jednak zupełnie inni ludzie. Bez jakichkolwiek świadomie samobójczych tendencji, nie
nienawidzący własnej wspólnoty pochodzeniowej. Jak zatem można wytłumaczyć ich
entuzjastyczne wsparcie dla procesu, który może kiedyś kosztować ich – znów dosłownie
– gardło?
Tak wiem, oczywiście chodzi o klasycznie lewacką nienawiść do tradycyjnych
europejskich tożsamości. O projekt uderzenia w nie za pomocą masowej imigracji. Z
drugiej strony – o niesłychaną naiwność zachodniej lewicy, która zakochała się w postaci
Araba jako w 
nowym
, lepszym wcieleniu Światowego Proletariusza. O… długo
można by tak ciągnąć.
Tym niemniej jeśli chodzi o uczestniczących w tym przedsięwzięciu Żydów i osoby
pochodzenia żydowskiego, za Żydów się nie uważające, wszystkie te tłumaczenia, ze
względów opisanych 
wyżej
, nie wystarczają. Nie wystarczają tak dalece, że próbujący
wyjaśnić ten fenomen analitycy polityczno­socjologiczni powinni chyba poprosić o pomoc
ekspertów z innej dziedziny. Mianowicie psychiatrów. A zwłaszcza tych, którzy
specjalizują się w masowych psychozach.
autor: Piotr Skwieciński
Absolwent historii, od 1990 roku dziennikarz między innymi Życia Warszawy,
telewizyjnych Wiadomości, Życia. W latach 1999­2002 był zastępcą redaktora
naczelnego, a w latach 2006­2009 prezesem Polskiej Agencji Prasowej. Obecnie jest
publicystą tygodnika "wSieci".
Zgłoś jeśli naruszono regulamin