Obrażanie uczuć - czyli o satyrze na poważnie.txt

(4 KB) Pobierz
"Przestańcie jęczeć... jeszcze dzi będziemy w niebie" - Jezus do ukrzyżowanych współtowarzyszy.
Tytułem wstępu
"Jesus Lives... so does Elvis" -  uzupełniony przeze mnie napis na pobliskim kociele.

Nie chcę aby ktokolwiek się z dla mnie powięcał... bez mojej zgody" - A?.A??ee?
"Koniec satyry to poczštek totalitaryzmu"
"Módlcie się...ale mylcie w przerwach." - M.Nowak
"I asked God for a bike, but I know God doesn't work that way. So I stole a bike and asked for forgiveness".
"Miłoć do bliniego powinna być dobrowolna" -  A?.A??ee?
"Radujcie się głupcy! Lepiej być głupim w demokracji niż mšdrym w totalitaryzmie" - A?.A??ee?
"Tylko samobójca jest w stanie okrelić swojš przyszłoć z bardzo duża dozš prawdopodobieństwa" - A?.A??ee?
"Najpierw zdobšd fakty. Potem możesz je wypaczać ile zechcesz!" -  Mark Twain
"Religia jest dla ludu prawdš, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna" - Seneka Młodszy (4 r. p.n.e. - 65 r.n.e.)
"Ileż korzyci przyniosła nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie?" - papież Leon X

"Im głupsza religia tym lepsza" - papież Aleksander VI.
"Kolektyw jest najwyższš formš samorealizacji człowieka"  maksyma marksistowska.
"Przez to wiatło elektryczne widać ten brud i karaluchy po kštach" -  Michaił Zoszczenko o tragicznych skutkach elektryfikacji w ZSRR.
"Polska należy do Kocioła" - obecny prezydent RP i były wykładowca w seminarium duchownym Bronisław Komorowski

Jerzy Giedroyć szef paryskiej "Kultury" swego czasu  ostrzegał inteligencję polskš, która padała przed KK na klęczki? Prawie nikt nie posłuchał tego mšdrego głosu!
Teraz wplštalimy Nasz Naród w ten żenujšcy i poniżajšcy nas cuchnšcy redniowieczem mezalians z Watykanem.
Nie martwcie się o mnie... wszystko jest ok. na Golgocie tylko żartowałem...
Wielu religijnych entuzjastów zarzuca mi, że swoimi satyrycznymi artykułami obrażam uczucia religijne bšd tzw. "wartoci religijne" (cokolwiek to ma oznaczać).
Przede wszystkim satyra rzšdzi się pewnymi kanonami. Trochę mnie to nawet dziwi bowiem w tzw. "więtych księgach" chrzecijan, muzułmanów, scjentologów czy mormonów pierwiastków humorystycznych bynajmniej nie brakuje. Zabawnym samym w sobie jest fakt, że fanatyczni dogmatyczni religianci wcale ich nie zauważajš. Ale problem ten pozostawiam psychoanalitykom i psychiatrom.
Schizofreniczne, defensywne reakcje tzw. "obrońców wiary (w siły nadprzyrodzone)" wiadczš o bardzo wštłych podstawach intelektualnych i moralnych, na których opiera się ich religia. Zresztš tzw. "obrona uczuć" i publiczne wymachiwanie symbolami religijnymi zawsze było i jest ostatnim rozpaczliwym bastionem religijnych apologetów w dialogu z nami - wieckimi humanistami, sceptykami i racjonalistami. Innš często obserwowanš reakcjš jest oskarżanie nas o "słabe zrozumienie teologicznej metaforyki". Kiedy już tracš cierpliwoć "modlš się za zbawienie naszych grzesznych dusz", bšd uciekajš się do prostackich zarzutów o wojujšcy ateizm, a nawet przypisujš nam... choroby psychiczne (stara zapożyczona od sowieckiego, totalitaryzmu metoda).
Religijni czarnoksiężnicy/inżynierowie dusz od tysišcleci w sposób bardzo prymitywny ale skuteczny używajš tych "argumentów" przy manipulowaniu nie chcšcymi bšd nie zdolnymi do samodzielnego mylenia masami.
Te oskarżenia o "obrazę uczuć" zawsze przypominajš mi pewne bardzo ważne, można powiedzieć przełomowe w moim życiu wydarzenie z dzieciństwa.
Santa
Santa / google images
Miałem 6 lat, gdy pewnego grudniowego ranka rozpakowujšc wišteczne prezenty dowiedziałem się od mojego - kilka lat starszego ode mnie - brata, że więty Mikołaj to "bujda na resorach". Pamiętam ten szok... "A więc rodzice mnie okłamywali?" W dobrej wierze zapytałem ich czy to, co mówi brat to prawda. Po raz pierwszy widziałem tak rozzłoszczonego tatusia. Za karę mój bardzo religijny Ojciec wydał mojemu bratu całodniowy zakaz wychodzenia z domu. Pamiętam płakałem... ale nie z powodu więtego Mikołaja... z powodu "aresztu domowego" brata, który miał mnie włanie tego dnia wzišć na lodowisko.

Była to zupełnie nie zamierzona przez moich rodziców lekcja etyki. Z czasem pomogła mi ona zrozumieć potrzebę i piękno dociekania prawdy. Poznałem wyzwalajšcš siłę samodzielnego, twórczego, konstruktywnego mylenia. Już podczas pierwszych lat nauki w liceum miało i uczciwie kwestionowałem autorytety wiadomie stosujšc klasycznš dialektycznš metodykę w dyskusjach i debatach, bezlitonie obnażajšc luki i sprzecznoci w tezach/twierdzeniach prezentowanych przez moich rozmówców. Zostało mi to do dzi. Dšżšc do obiektywizmu nigdy nie miałem problemów z przyznaniem się do własnych błędów w rozumowaniu w przypadku, gdy moi interlokutorzy przedstawiali mocne, niepodważalne kontrargumenty.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin