Awantura o Basię - moje streszczenie.docx

(24 KB) Pobierz

Kornel Makuszyński: Awantura o Basię  - streszczenie  GR

1.      Jeden pociąg przychodzi, a drugi odchodzi.                                          s.5

Na dworcu zdarzył się wypadek: zginęła mama 5-letniej dziewczynki, Basi Bzowskiej. Przed śmiercią zdołała wyszeptać imię, nazwisko i adres w Warszawie. Doktor Budzisz i jego żona (Natalia Budziszowa) przygarnęli na kilka dni Basię, a potem wysłali do Warszawy pociągiem z tabliczką na szyi. Pani Doktorowa barski zżyła się z Basią i z żalem się żegnała. Na dworcu Doktora zaczepił młodzian z prośbą o lek dla babci na mdłości. Roztargniony Doktor napisał na kartce z warszawskim adresem i dał mu.

2.      Słowa ważne należy ryć na miedzi, a nie na papierze.                             s. 18

W przedziale pociągu siedziały dwie panie: w czerwonym i zielonym kapeluszu i gburowaty pan-mruk. Basia bawiła się przedrzeźnianiem pana, a panie to obserwowały niby troszcząc się o dziewczynkę. Na stacji kupiły jej szklankę mleka. Pijąc Basia rozlała Meko na kartkę i ołówkowy napis rozmazał się. Na stacji końcowej panie czmychnęły, a Basia została ze strasznym panem. Chciał ją zostawić, ale wtuliła się w jego dłoń i niósł ją aż do wyjścia z dworca w Warszawie.

3.      Polowanie na pana z ulicy Chmielnej.                                                        s. 31

Panem-upiorem był pan Antoni Walicki, aktor grający krwawe role. Jedyną udaną rolą był u niego Hamlet-ojciec. Mieszkał bardzo skromnie razem z młodym początkującym aktorem Szotem. Zdziwił się Basią. Dziewczynka chciała się bawić i śmiać. Szot opowiedział jej niby bajkę na sen. Potem razem odszyfrowali w wielkim trudzie w pocie czoła nazwisko i adres z tabliczki. W końcu po wielu wysiłkach dzięki książce telefonicznej wyszło, że to „Stanisław Olszowski, Chmielna 15”. To był znany Walickiemu literat, autor sztuk teatralnych. Walicki rozmarzył się, chciałby zatrzymać dziewczynkę. Ale potem zdecydowali, że ją zaprowadzą. Basia obudziła się i wyciągnęła ręce, aby się przytulić. Walicki zarumienił się, poczuł się szczęśliwy.

4.      Wielki pisarz i mała dziewczynka.                                                                      s. 43

Literat Stanisław Olszowski po północy wrócił do mieszkania z premiery. Przerażony zauważył gościa – małą dziewczynkę w swoim łóżku. Wodą z dzbanka zbudził twardo śpiącego służącego Michasia. Opowiedział o dwu panach, jeden Walicki aktor, którzy przyprowadzili dziewczynkę. Spał w gabinecie. Straszny sen pana Walickiego: pełno wrzeszczących dzieci w teatrze. Obudziły go wesołe rozmowy: Basi, Michasia i pani Walentynowej, żony dozorcy. Basia usiadła mu na kolanach i wyprosiła całus . Zobaczył tekturkę i swój adres i nazwisko. Walentynowa i wszyscy w kamienicy twierdzili, że powinien zatrzymać wesołą Basię. Olszowski szuka dalej. Po 3 dniach odnalazł adres Walickiego – ten wyjechał na miesiąc na Kresy. Ale Szot opowiedział szczerze wszystko i że są zbyt biedni.

W domu literata zapanowały porządki Basi. Pan Stanisław poproszony nawet wcześniej wrócił i zmówili razem własną modlitwę dziewczynki. Zrezygnował z poszukiwań. Obiecał Basi napisać śmieszną książeczkę. Wzajemnie przepadali za sobą. Dzięki Basi Zycie literata stało się wesołe i pogodne. Pewnego dnia Michaś przyniósł gazetę. Tam przeczytali ogłoszenie o zaginionej 5letniej Basi. Pisarz zdecydował, ze Basi nigdy nie odda, a Walentynowa obroni ją: już z miotłą stoi w bramie.

5.      Łowy na grubego zwierza.                                                          s. 57

Pani Barbara Tańska („przecież ja mam 70 lat”) była apodyktyczna i żywa. Gdy służąca Marcysia przyniosła list polecony do panienki Stasi, kazała go schować. Wychowywała wnuczkę Stanisławę Olszańską (25 lat) – teraz wyjechała, ale wróciła po miesiącu. Po otwarciu listu rozpłakała się: doktor Budzisz donosił, że jej przyjaciółka Helena Bzowska wpadła pod pociąg, ale zdążyła jeszcze wybłagać odesłanie do niej córki Basi. Gdzie jest dziecko?? Wysłała depeszę do Natalii Budziszowej o natychmiastowy przyjazd. Ojciec Basi był uczonym, zaginął na badaniach w puszczy w Ameryce Południowej, a Helenka z córką mieszkały w Gdyni.

Po przyjeździe Budziszowej panie naradzały się: zdecydowały o ogłoszeniu zaginięcia dziecka w gazecie. Budziszowa zamieszkała u Tańskiej. Przyszła panie w czerwonym kapeluszu, potem ta w zielonym. Wspólnie ustaliły, że zbrodniarzem jest pan z przedziału (Walicki). Przypadkiem na przystanku tramwajowym złapała go Budziszowa. Przyszedł i wyznał im całą historię w przedziale: wylane mleko i że odesłali dziewczynkę do literata Olszowskiego. Babcia Tańska łagodziła złości w rozmowie i wyznała sympatię Walickiemu. A Budziszowa ciągle wypytywała o wiarygodność jego słów.

6.      Nowy sąd Salomona.                                                                                    s. 70

Walicki wymyśla Szotowi za pomyłkę literową: „do Stanisławy Olszańskiej”, a nie Stanisława Olszowskiego, ul. Chmielna, a nie Zielna. Walicki zapowiada spór. Szot chce uprzedzić Olszowskiego, Walicki mu zakazuje. Ale ten idzie i tak daje cynk. Olszowski ma dylemat: rozum podpowiada, że nie da rady, a serce chce Basi. W domu autora Basia jest jak królewna. Kupił jej też foksteriera Kibica. Pies rozumie, że głównym decydentem w domu jest Basia. Wyczuwa tez nastrój wyczekiwania i ciszy przed burzą. Olszowski jest zdeterminowany, chce zatrzymać Basię.

Nadchodzą trzy panie: babcia Barbara, doktorowa Budziszowa i panna Stanisława. Pomimo walki słownej w bramie i na schodach Walentynowa nie dała rady ich zatrzymać. Autor chowa Basię w gabinecie. Walą pięściami w drzwi mieszkania. Pisarz przyjmuje je spokojny na zewnątrz. Deklaruje, ze Basia jest i pozostanie u niego. Zaprasza, aby usiadły. Spierają się o treść kartki. Babcia Barbara apeluje do mądrości i rozumu autora. Budziszowa krzykiem woła Basię. Dziewczynka przychodzi, ale pobiegła i przytuliła się do Olszowskiego. Babcia rozmawia o odżywianiu i chytrze o wychowaniu. Potem panie naradzają się w sąsiednim pokoju. Barbara oznajmia, że mają prawo formalne do dziewczynki, a on prawo serca. Proponuje sąd polubowny. Stanisława gorąco prosi, aby dziewczynka pozostała szczęśliwa. Olszowski się godzi i umawia z jednym stronnikiem następnego dnia u Tańskiej. Treść wyroku sądu podpisali ksiądz proboszcz i powieściopisarz.

 

 

7.      Tak się musiał skończyć                                                                       s. 85

Basia szczęśliwa od roku jest u jednego, a po miesiącu u drugiego opiekuna. Panna Stasia lubi Walickiego, a babcia Tańska wyznaje Olszowskiemu, że wnuczka przepada też za nim. Z kucharką radzą, że powinna wyjść za niego za mąż. Basia z wujciem była w teatrze w pierwszym rzędzie. Wbiegła na scenę i strasznemu Herodesowi rzuciła się w ramiona, ściągnęła brodę i ucałowała (aktora Walickiego). Tańska wypominając mu wspominała o swoich doświadczeniach: murzyn zdusił żonę. Olszowski: to Otello.

Zaprosiła aktora na obiad, a tu telefon: Basia zachorowała. Miała bardzo wysoką gorączkę i zapalenie płuc. Dom Olszowskiego zamienił się w sanatorium. Tańska czuwała, panna Stasia i Olszowski. Nie spali, byli milczący i smutni. Wreszcie Basia wyzdrowiała. Olszowski uściskał i ucałował babcię. Walicki odwiedza babcię i daje popis strasznej gry aktorskiej. Basia się cieszy. Tańska zaprasza na pączki. Przy usypianiu Basi dziewczynka prosi, aby panna Stasia ożeniła się z  wujciem. Oboje słuchają i są wzruszeni.

Radosny wiersz o wiośnie, wizycie u Matki na cmentarzu, dorastaniu Basi i ciężkiej pracy pisarza.

8.      Oj, Basiu, Basieńko                                                                                    s. 100

Basia Bzowska została przybraną córką państwa Olszowskich. Mają małego synka Tadzia. Walicki odwiedzał Tańską, Basia też – mówiąc żartobliwie, że w domu krzyczą na siebie. Dziewczynka ma już 15 lat, a babcia Tańska 80.

              Walicki mówi żartobliwie i z przekąsem, że kocha się w Tańskiej. A w Basi kochają się silny i pomysłowy Julek oraz delikatny poeta Zygmunt. Klasa i szkoła płakała po lekturze książki wujcia o miłości. Basia obserwowała cud tworzenia. Olszewskiemu zaczęły znikać pióra, atrament, kołnierzyki, aż wreszcie 6 kartek rękopisu. Pisarz zrobił w domu trzęsienie ziemi. Basia przyznała się, że to ona dla 6 koleżanek. Ale one nie chciały oddać pamiątek. Wujcio zgodził się na handel wymienny: wpisy do pamiętnika za rzeczy.

Popularność pisarza jeszcze wzrosła. Koleżanka Wanda zazdrościła im autografu. Gdy spotkała się z odmową Basi, obraziła ją, że kpi z „niby-wujaszka i znajdy”. Basia długo zastanawiała się nad szyderstwem, ze faktycznie jest sierotą. Dopytywała rodziców. Pani Olszowska opowiadała jej o mamie i tacie, o znalezieniu jej oraz że ją bardzo kochają. Basia błyskiem myśli przypomniała sobie scenę tragedii na dworcu i westchnęła przytulając się do pani Olszowskiej.

9.      Uśmiech krwawego Heroda                                                                      s. 115

Po szyderstwie Basia stała się nieco mniej radosna. Zajęła się geografią, aż poprosiła Olszowskiego o list polecający do profesora Somera, sławnego geografa. Na spotkaniu z nim odbywa podróż po mapie Ameryki Południowej oraz dowiaduje się o ojcu, Adamie Bzowskim. Pojechał do Górnego Ekwadoru aby badać ziemię. Tam zerwała się górska ścieżka i spadł w przepaść. To już 10 lat. Basia modli się za Tatę. Odwiedza też grób matki, jest 3 dniu u pani Budziszowej.

Walicki zachorował – jest szpitalu na zapalenie płuc. Babcia Tańska narzekała, że nie dbał o zdrowie. Chodził w dziurawych butach. Nie chciał kupionych mu nowych. Pan Antoni Walicki ironicznie mówi Szotowi, że po śmierci będzie straszył dyrektora teatru. Mówi mu również skromny testament majątkowy. Chwali się rolą Heroda i ojca Hamleta. Na wieść o wizycie Basi ożywia się, z trudem wyznaje jej, że zawsze miał serce i duszę, całe życie był sam, a dzięki niej nie czuje się samotny. Zmarł, a po odejście jego twarz rozpromieniła się łagodnym jasnym uśmiechem.

10.  „Intryga i miłość”                                                                                     s. 127

Zamyślona Basia wracała – o mało nie wpadła pod samochód. Zatrzymał ją policjant – Michałek, dawny służący wujcia. Zapłaciła złotówkę. Piękny był pogrzeb Walickiego. Babcia Tańska położyła u stóp trumny zawiniątko, nowe niechciane buty. Potem zaprosiła Szota na obiad – aby się kłócić z nim.

Basia była bez humoru – wysyłała i przychodziły tajemnicze listy z Paryża. Amant Juliusz zdecydował się na pojedynek z Zygmuntem. Po dyskusji wybrali pojedynek głodowy. Basia się zatrwożyła, ale babcia uspokoiła ją wspomnieniem o brunecie na jednej nodze. Zygmunt się poddał, ale była to intryga zazdrosnej koleżanki, Zielonookiej Wandy: wysłała mu list wyśmiewający jego miłość. Basi było to obojętne.

Zbliżały się imieniny przełożonej szkoły: pomysł nauczycielki literatury: apoteoza literatury. Zielonooka miała fochy, ale zgodziła się być bóstwem, bo miała klęczeć przed nią Basia. Basi było to zupełnie obojętne. Na uroczystości było przepięknie: były skrzypce i śpiew, a potem bóstwo z pochodnią. Nieszczęśliwie zapaliła się szata Zielonookiej Wandy. Wrzask i panika. Basia rękami i zasłoną gasiła płomienie. Szot ogień zdusił swoim frakiem i wyniósł poszkodowaną.

11.  Głos zza świata                                                                                                   s. 140

Wanda gorąco przeprosiła Basię. Zapanowała wilka przyjaźń między dziewczynkami choć babcia była niezadowolona z tego. Przyszedł list do pana Olszowskiego z ambasady francuskiej. Babcia tłumaczyła się ze zniszczenia 3 poprzednich listów. We Francji czeka na Basię spadek po prawdziwej babci. Pomogła w tym znajomość listowa z Gastonem Dimauriac, ocalałym towarzyszem wyprawy z ojcem. Babcia jest bardzo krytyczna wobec wyjazdu, ale tez otwiera oczy na biedę.

Telegram od pana Gastona: Ojciec może żyć oraz prośba o szybki przyjazd. Profesor Somer rekomenduje Basię listownie w Paryżu. Babcia Tańska też chce jechać. Jedzie Olszowski, a ona się obraża. Basia uroczyście żegna się z klasą, z 6 przyjaciółkami, a najbardziej odświętnie z błogosławieństwem na kolanach – z babcią. Dostała też duży tłumok z rozmaitymi przedmiotami i sporo jedzenia. Olszowski był tym bardzo rozdrażniony.

12.  Szukanie duszy                                                                                     s. 155

Pan Gaston Dimauriac był ruchliwym i gadatliwym Gaskończykiem. Opisał dokładnie wypadek w górach: nocna lawina kamieni. A teraz amerykański przyrodnik M. S. Williams znalazł białego człowieka żyjącego wśród Indian i przewiózł go do stolicy Ekwadoru. Miał dokumenty – Francuskie Towarzystwo Geograficzne zajęło się tą sprawą. Williams przewiózł Polaka do Nowego Jorku, ale stracił pamięć i nic nie wie. Olszowski radzi przysłać ojca do Francji: tu szybciej.

Po przyjeździe Basia niecierpliwie wyczekuje, unika paryskich rozrywek. Wreszcie wyjeżdżają do Hawru. W porcie jest zgiełk powitań. W końcu wyprowadzają Adama Bzowskiego: jest siwy z mętnym wzrokiem, bezwiednie porusza się. Gorące powitanie (przytulenie się) Basi jest jednostronne. Palcami wykonuje dziwne ruchy: u Indian przez 10 lat plótł kapelusze z cienkiej słomki. Jest bez kontaktu – nie odpowiada.

Basia chce go zabrać do cichej miejscowości nad morzem. Dimauriac radzi St. Malo. Olszowski wraca do kraju, a Basia opiekuje się tam „swoim dzieckiem”. Uczy go wszystkiego swoją miłością. Gdy w nocy jest burza, ojciec w nocy krzyczy. Przytulając się do ściany osłania głowę. Ludzie w miasteczku szanują Basię. W końcu Adam po raz pierwszy mówi „To jest Basia”: jest szczęśliwa.

13.  Narodziny człowieka                                                                                                   s. 171

Basia wytrwale leczy ojca. Bzowski powoli poznaje  to, co go otacza – akceptuje Basię. Wracają. Przypłynęli drogą morską, potem pociągiem do Warszawy. Zamieszkali u babci Tańskiej. Przy powitaniu Adam Bzowski wyglądał jak dżentelmen. Witał się głaskając po głowie Olszowską i babcię. Tańska pomagała w opiece nad ojcem. Szot czytał po południu na głos książkę (Pan Tadeusz), ale jego rozwój zatrzymał się na Bzowski zareagował niepokojem, potem nienaturalnym podnieceniem: sam wyszedł, zadzwonił wszedł, odnalazł drzwi uczonego. W środku zaczął poznawać wszystko. Profesor obserwował wszystko z oddali, potem odezwał się witając. Adam Bzowski krzyknął i rzucił się w ramiona profesora szlochając.

14.  Znowu zaczyna się wiosna                                                                                    s. 182

Obawy Basi o zdrowie Basi. Sama zajmuje się opieką nad małym Tadziem. Bzowski się wyprowadza z Basią. Szot się żeni, babcia mu to odradza. Czuje się opuszczona i niepotrzebna. Uzdrowiony wstrząsem Bzowski pisze dwa listy z podziękowanie dla Williamsa i Dimauriaca. Przypomina sobie szczątkowo pobyt u Indian Jibarów i opowiada o sztuce zmniejszania u Indian głów ludzi zmarłych. Bzowski pracuje z profesorem. Basia oddała połowę majątku na wychowanie bezdomnych i sierot. Basia powróciła do radości 15latki. Potem wróciła do szkoły – powitanie w grupie „sześciu”. Zielonooka Wanda zakochała się w Szocie i rozpacza, bo ten chce się ożenić.

4

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin