Jacobs_Holly_Krolewski_sekret.pdf

(472 KB) Pobierz
Holl y Jacobs
Królewski sekret
PROLOG
Cara Phillips pochyliła się i wyjrzała przez okno. Sa­
molot schodził do lądowania, w dole już było widać Elia-
son, niewielkie europejskie państewko, o którego istnieniu
większość świata nie miała pojęcia.
Dla niej, dziewczyny urodzonej i wychowanej w Stanach,
Eiiason było miejscem magicznym. To państwo rządzone
przez prawdziwego monarchę. Ciekawe, co odczuwa ktoś, kto
ma świadomość, że cały kraj należy do niego, a jednocześnie
odczuwa ciężar spoczywającej na nim odpowiedzialności za
skrawek ziemi i za ludzi ten skrawek zamieszkujących.
W Eliason przyszła na świat najlepsza przyjaciółka Cary,
Parker Dillon. Księżniczka Anna Maria Parker Mickowicz
Dillonetti z Eliason.
Ale rodowe dziedzictwo okazało się dla Parker zbyt
wielkim obciążeniem. Nie czuła się na siłach, by zmierzyć
się z posłannictwem, jakie nakładało na nią jej urodzenie.
Postanowiła podążyć za tym, co było dla niej ważniejsze,
w czym widziała szansę na samorealizację. Poszła za swoim
marzeniem i odnalazła swoje miejsce pod słońcem. Posta­
nowiła osiąść w Erie w Pensylwanii i związać się z Jace'em,
mężczyzną, który wkrótce zostanie jej mężem. Do ich ślu­
bu pozostał już tylko miesiąc. Krótkie cztery tygodnie.
Tego samego dnia w związek małżeński wstąpi wspólna
przyjaciółka Cary i Parker, Shey Carlson. Wyjdzie za Tan-
nera Ericsona. Za księcia Tannera Ericsona.
Podwójny ślub. W dodatku książęcy ślub.
Dla romantycznej duszy Cary było to spełnienie ma­
rzeń. Bajka, po prostu bajka. Przyjaciółki wygrały swoje
losy na loterii.
Shey nie szukała miłości. Zwłaszcza nie takiej. Książę
Amaru, Eduardo Matthew Tanner Ericson, z założenia nie
był kimś, kim Shey mogłaby się zainteresować. W dodatku
przybył do Erie w konkretnym celu - po narzeczoną. Tym­
czasem znalazł Shey, miłość swojego życia.
Shey zgrywała się na twardą, mocno stąpającą po ziemi
dziewczynę, ale to była tylko maska. Ktoś, kto ją znał, dosko­
nale wiedział, jak bardzo jest delikatna i wrażliwa i jak łatwo
ją zranić. Zasługiwała na swojego księcia, bez dwóch zdań.
Cara znowu westchnęła. Jak cudownie wszystko się
ułożyło! Jej dwie najbliższe przyjaciółki znalazły swoje po­
łówki jabłek, mężczyzn, których pokochały całym sercem,
z którymi chcą spędzić resztę życia.
Kiedyś miała nadzieję, że jej życie też potoczy się ta­
kim torem. I przez chwilę, ulotną chwilę, łudziła się, że tak
właśnie się stało. To było trzy miesiące temu.
Mike King pojawił się w jej życiu nieoczekiwanie,
a wraz z nim obudziły się uczucia, jakich dotąd nigdy nie
doświadczyła, o jakich nie miała pojęcia. Obudziła się też
nadzieja, że oto znalazła człowieka, na którego czekała, za
którym w skrytości duszy tak bardzo tęskniła. Tymczasem
jej wymarzony mężczyzna zniknął równie szybko, jak się
pojawił. Po prostu nagle rozpłynął się w niebycie, pozosta-
wiając po sobie tęsknotę i niekończące się rozważania na
temat tego, co mogłoby być, gdyby...
Pozostało wspomnienie jednej, jedynej nocy, kiedy Ca­
ra myślała, że oto spełniają się jej marzenia, gdy uwierzyła
w miłość od pierwszego spojrzenia i w szczęśliwą przyszłość.
Ale po nocy nastał ranek i Mike zniknął bez śladu. Cara
obudziła się z pięknego snu, a zetknięcie z rzeczywistością
było jak uderzenie obuchem.
Cudowna, magiczna noc wydawała się teraz sennym
marzeniem zatopionym w nierealnej mgle, która rozwia­
ła się wraz ze wschodem słońca. Zostało tylko wspomnie­
nie ciemnowłosego mężczyzny o przepastnych błękitnych
oczach, przenikających Carę na wskroś. Oszukiwała samą
siebie, sądząc, że Mike, tak jak ona, czuł tę niezwykłą więź,
która ich połączyła.
Zniknął, ale coś po nim pozostało. Coś namacalnego
i bardzo realnego.
Koła samolotu dotknęły ziemi.
Cara jeszcze raz westchnęła głęboko. Dość tego. Powin­
na myśleć o ślubie przyjaciółek. To musi być wspaniała,
niepowtarzalna uroczystość, w iście królewskiej oprawie.
Tak, Parker i Shey odnalazły swoje przeznaczenie. Mają
kogo kochać. Znalazły miłość na całe życie, aż po grób. Ją
też to kiedyś spotka.
I co z tego, że nie będzie to Mike King? On przemknął
przez jej życie jak meteor, ich drogi zeszły się tylko na krót­
ką chwilę, ale wkrótce w życiu Cary pojawi się ktoś, kto zo­
stanie przy niej na zawsze.
Dziecko.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Michael, przestań wreszcie tak krążyć. Wyglądasz jak
zdenerwowana panna młoda przed nocą poślubną, a nie
jak książę i następca tronu.
Michael, słysząc to porównanie, nie mógł się nie
uśmiechnąć.
- Jak panna młoda? Marstel, chyba przesadziłeś. Raczej
jak pan młody.
- Daj spokój, tak mi się powiedziało - uśmiechnął się
Marstel.
Z Marstelem znali się od dziecka, dlatego wolno mu by­
ło znacznie więcej niż innym ludziom z otoczenia księcia.
Jako osobisty asystent i prawa ręka orientował się dosko­
nale w wielu sprawach, a jako przyjaciel z dzieciństwa wie­
dział o księciu bardzo dużo.
Naraz Marstel przestał się uśmiechać.
- Weź głęboki oddech i uspokój się trochę.
- Uspokój się? - Michael nerwowym gestem przesunął
palcami po włosach. - Uspokój się? - powtórzył. - Do­
brze ci mówić. Czekam na koleżankę siostry, by wspomóc
ją w przygotowaniach do ślubu. - Do ślubu Parker, siostry
Michaela, pozostał niecały miesiąc, a jej przyjaciółka miała
Zgłoś jeśli naruszono regulamin