Klub niewiernych żon - Karasyov Carrie(1).pdf

(1263 KB) Pobierz
CARRIE KARASYOV
KLUB
NIEWIERNYCH
ŻON
Z angielskiego przełożyła Hanna Szajowska
Mojej drogiej przyjaciółce Lesbii,
bez której ta książka nie mogłaby zostać napisana
• • Rozdział 1 • •
Brie się zapadał, wiatr wył, a dzwonek nie przestawał dzwonić.
Była druga sobota stycznia i Eliza i Declan Gallahue wydali jedno
ze swych niedużych, acz szykownych przyjęć, w niedużym, acz
szykownym domu przy Via de la Paz. Zaczęła się druga godzina
imprezy. Większość gości zdążyła już się pojawić, w rękach mieli
drinki i talerze z kanapkami. Pokój jaśniał ciepłym blaskiem dwu-
dziestopięciowatowych żarówek, które Eliza pracowicie umieściła
we wszystkich lampach, usuwając uprzednio preferowane przez
nią siedemdziesiątkipiątki. Na ten wieczór upchnęła je w szufla-
dzie, idąc za radą ulubionej dekoratorki, której zdaniem przyćmio-
ne światło to najlepszy sposób na stworzenie odświętnej atmosfe-
ry. A poza tym wszyscy wyglądają w nim lepiej, prawda? Sztuczka
najwyraźniej zadziałała. Goście wydawali się odprężeni, rozmowy
utrzymywały się na poziomie łagodnej wrzawy i większość była już
przy drugim drinku.
Eliza starała się stłumić niepokój, który zaczęła odczuwać, za-
nim jeszcze podjęła się roli gospodyni. Nie potrafiła się odprężyć i
dobrze bawić, mimo że wszystko szło jak należy. Jednak z jakiegoś
powodu wciąż była zbyt podenerwowana, by cieszyć się sukcesem.
Próbowała przemówić sobie do rozumu. Dom wygląda dobrze -
poprosiła gosposię, by tego ranka przyszła wcześniej i zajęła się
9
licznymi drobiazgami, takimi jak wypolerowanie srebrnych ramek
do zdjęć i prasowanie lnianych koktajlowych serwetek z mono-
gramem, które jako ślubny prezent wydawały się absurdalne, a w
rzeczywistości bardzo się przydawały. W szale ostatnich przygoto-
wań Eliza przemknęła przez dom, wyskubując zabłąkane piórka z
wytrzepanych poduszek, przestawiając fotele od George'a Smitha,
tak żeby stały idealnie symetrycznie, zbierając liście, które opadły z
roślin doniczkowych, i porządkując niewielką kolekcję emaliowa-
nych puzderek Halcyon Days na małym stoliku. To drobiazgi, ale
nikt nie mógłby zaprzeczyć, że dom jest nieskazitelny. Nikt nie
sprząta tak jak Eliza Gallahue, gdy jest zdenerwowana.
Eliza wiedziała także, że dobrze wygląda. Po stresującym po-
ranku zaklepała sobie wolne popołudnie i zamówiła układanie
długich do ramion włosów w salonie Frederica Fekkai, potem
szarpnęła się na sesję u wizażysty. (Tej jednej umiejętności Eliza
nie zdołała opanować: robienia makijażu. Mąż zawsze jej z tego
powodu dokuczał i błagał, żeby wzięła lekcje. Jej niezdarność przy
korzystaniu z pędzelka do malowania powiek była prawie komicz-
na. Matka dość wcześnie powiedziała Elizie, że w drobnych precy-
zyjnych pracach jest beznadziejna, dziewczyna uznała więc, że nie
ma sensu się starać). No i opłaciły się sesje z trenerem, bo naresz-
cie odzyskała po ciąży sylwetkę, o jakiej marzyła. Po raz pierwszy
od mniej więcej czterech lat znów czuła się jak nastolatka, a za-
wdzięczała to największemu w życiu wysiłkowi: ograniczyła
10
Zgłoś jeśli naruszono regulamin