Budzynski Wieslaw - Milosc i smierc Krzysztofa Kamila (biografia K.K. Baczynskiego)(1).pdf

(1060 KB) Pobierz
WIESŁAW BUDZYŃSKI _
MIŁOŚĆ I
ŚMIERĆ
KRZYSZTOFA
KAMILA
biografia
K. K. Baczyńskiego
Krzysztof Kamil Baczyński, człowiek
i poeta wielkiej wyobraźni,
Ŝarliwy
wyznawca i głosiciel trudnej miłości
ojczyzny, pełen niepokojów i mrocznych
przeczuć, którym dawał wyraz w swych
strofach, nie był lekkomyślnym chłopcem,
ale człowiekiem nad wiek dojrzałym
i
świadomym
miejsca, w którym postawiła
nas historia (...). Wśród
Ŝyczliwych
mu
ludzi, patronujących jego pisarstwu, byli
i tacy, którzy w obawie o jego
Ŝycie
próbowali odwieść go od walki. Nie
usłuchał ich rad i ostrzeŜeń, nie mógł ich
przecieŜ usłuchać. Wiarygodność swego
poetyckiego przesłania musiał i chciał
potwierdzić całym sobą, swym własnym
losem. (...) Jego natchniona twórczość
dowodzi, iŜ musiał być
świadom, Ŝe
stawia
wszystko na jedną kartę - kartę praw
ludzkich, kartę naszych praw do
wolności...
(Jerzy Ficowski)
WIESŁAW
BUDZYŃSKI _
MIŁOŚĆ I
ŚMIERĆ
KRZYSZTOFA
KAMILA
WIESŁAW
BUDZYŃSKI.
MIŁOŚĆ I
ŚMIERĆ
KRZYSZTOFA
KAMILA
biografia
K. K. Baczyńskiego
Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie
ŚWIAT
KSIĄśKI
Projekt okładki i stron tytułowych
Maciej Sadowski
Redakcja techniczna
Mirosława Kostrzyńska
Redaktor prowadzący
Ewa Niepokólczycka
Korekta
Teresa Steinhagen
Jolanta Spodar
GraŜyna Henel
Wydanie IV
uzupełnione
Copyright © by Wiesław Budzyński
Warszawa 1999
Bertelsmann Media Sp. z o.o.
Klub
Świat
KsiąŜki
Warszawa 1999
ISBN 83-7227-255-7
Nr 2264
Rodzicom
. '
CENTRUM WARSZAWY (plan z połowy lat trzydziestych). WaŜniejsze adresy występu-
jące w ksiąŜce: 1. Bagatela 10; 2. Kościół Zbawiciela; 3. Wspólna 75; 4. Gimnazjum i Li-
ceum im. Stefana Batorego; 5. Holówki 3 (Wczasowa); 6. Kościół
Świętej
Trójcy na Solcu;
7.
Śniegockiej
10; 8. Ratusz i paląc Blanka.
MR
e
__jj
1. WSTĘP.
MOJA PRZYGODA Z BACZYŃSKIM
śyjemy
na cmentarzu. Miasto, które w czasie wojny straciło
milion mieszkańców, jest naszym domem. Tragiczne doświadcze-
nie pokolenia Baczyńskiego nie kończy się w 1945 roku i nie koń-
czy się na tym sprawa Baczyńskiego. Spisane przeze mnie powo-
jenne losy kolegów poety stały się powodem, dla którego w PRL
oficjalnie nawet nie starałem się wydać tej ksiąŜki. Miałem zre-
sztą przedsmak cenzury, publikując w prasie efekty moich ustaleń.
Na przykład z artykułu „Ekshumacja" („Tygodnik Powszechny"
- 33/1983) cenzura usunęła dwie jakŜe charakterystyczne kwe-
stie. Pierwsza dotyczyła wypowiedzi odnoszącej się do pochówku
na Powązkach szczątków wydobytych z powstańczych mogił:
„W końcu, jak juŜ mieliśmy działki «Zośki» i «Parasola», i by-
ły równieŜ działki «Miotły», «Zywiciela», «Baszty» - zorientowa-
no się,
Ŝe
«za mało» jest poległych AL-owców. I zaraz ktoś wpadł
na pomysł,
Ŝeby
chować dzielnicami. Nie chcieliśmy się zgodzić
i sztuczka się nie udała.
Pamiętam,
Ŝe
z szopy cmentarnej, gdzie było kilka trumien,
skradziono zwłoki mego brata ciotecznego, przygotowane do cho-
wania. Chcieli grzebać jako AL-owca. Ale grabarze mnie juŜ znali
i zwłoki zaznaczyli. Więc odebrałam..." (z relacji Haliny Karwickiej).
Inny ocenzurowany fragment wiązał się z uroczystościami po-
grzebowymi 14 stycznia 1947 roku w kościele ojców Kapucynów
przy ulicy Miodowej:
„ZbliŜały się wybory do Sejmu (19 stycznia) i juŜ sam pogrzeb
poety zagraŜał «bezpieczeństwu publicznemu». Upłynąć miał ja-
1. Krzysztof Kamil Baczyński z matką i Basią, 1942
Miłość i
śmierć
Krzysztofa Kamila
11
kiś czas, zanim kondukt wyruszy! na Powązki. Nie wiadomo z ja-
kiej przyczyny szczątki przez ten cały czas leŜały na terenie przy-
kościelnym pod płotem!"
Teraz, gdy moŜemy mówić pełnym głosem i nie ma lęku
przed cenzurą, martwi jedynie to,
Ŝe
tylu
świadków
odeszło, pew-
nych spraw nie uda się juŜ wyświetlić, a niektóre relacje udało się
wydrzeć mrokom niepamięci niemal w ostatnim momencie.
W 1979 roku, w sierpniu, w „Hybrydach" miał miejsce wie-
czór poświęcony poezji Baczyńskiego. A była tam grupa osób,
które znały poetę osobiście. Moją uwagę zwrócił męŜczyzna pięć-
dziesięcioparoletni.
...Przedstawiłem się, powiedziałem,
Ŝe
chciałbym o nim coś
napisać, mówiłem o swoich zainteresowaniach, by usprawiedliwić
śmiałość,
ba! - moŜe zuchwalstwo. Tyle juŜ przecieŜ napisano!
CzegóŜ chce młody jak ja człowiek, urodzony po wojnie i nie zna-
jący zapachu prochu. Z pokorą nowicjusza przekraczającego ta-
jemne furty klasztorne pytałem o niezbadane
ślady,
o ludzi, którzy
dotąd milczą. I usłyszałem,
Ŝe
takich spraw jest sporo...
MęŜczyzna ów - a był nim Juliusz Bogdan Deczkowski, do-
wódca Baczyńskiego z „Zośki" - przyjął mnie niezwykle serdecz-
nie i wkrótce stał się moim Przewodnikiem po rejonach wielkiej
legendy. Jemu teŜ zawdzięczam,
Ŝe
nie zraziły mnie trudności, po-
tknięcia i pułapki czyhające na „wchodzącego w temat".
Tak zaczęła się wielka przygoda. Teraz, gdy lata minęły,
wiem, ile jej zawdzięczam i jak zawaŜyła na dalszym moim
Ŝyciu.
Znaczna część wędrówek po
śladach
K.K.B. przypadła na lata
stanu wojennego i pamiętam, jak z panem Deczkowskim chodzi-
liśmy w rejony silnie strzeŜone, bo akurat przy willi generała Ja-
ruzelskiego wypadał jeden z interesujących nas adresów.
W atmosferze stanu wojennego rozmawialiśmy o stalinowskich
obozach w Polsce; słuchałem o więzieniu we Wronkach, którego
mury widziały cierpienie nie pierwszego juŜ pokolenia Polaków;
gdzie więziono akowców, towarzyszy broni Baczyńskiego, i gdzie
od 13 grudnia był obóz internowanych działaczy „Solidarności".
12
Wiesław Budzyński
Na pototalitarnym klepisku biograf staje się detektywem; nie
tylko „opisywaczem" cudzego
Ŝycia,
ale geologiem grzebiącym
w popiołach i w ludzkiej pamięci...
Ogrom materiału, nowe fakty, sprzeczne i wykluczające się
pogłoski - to wszystko pchało mnie do dalszych poszukiwań. Re-
lacje spisywałem, jako się rzekło, począwszy od 1979 roku i nie-
które publikowałem w prasie „na gorąco", m.in. w tygodniku „Li-
teratura", następnie w „Tygodniku Powszechnym" i w „śyciu
Warszawy"; początkowo bez zamiaru nadania temu formy ksiąŜ-
kowej (nawet nie myślałem o pisaniu ksiąŜki!).
Te wydobyte z milczenia wiadomości układają się w ciąg,
który pozwala na tyle precyzyjne, na ile to moŜliwe, odtworzenie
wypadków z
Ŝycia
poety i jego najbliŜszych. Nie jest to jednakŜe
dosłowny zapis tego, co mówili moi rozmówcy, a styl, mimo nar-
racji w pierwszej osobie, jest w zasadzie mój. Starałem się przede
wszystkim zachować oryginalny język, niepowtarzalne słownic-
two, charakterystyczne dla tamtego pokolenia.
Niektóre informacje, jako nie wytrzymujące próby, zostały
wyeliminowane bądź skorygowane w kolejnych etapach pracy; in-
ne - czekają na uwiarygodnienie czy uzupełnienie i dlatego nie
weszły do ksiąŜki. Jeszcze inne rozrosły się i stały podstawą osob-
nych rozdziałów - opowieści, które znajdzie Czytelnik w mojej
ksiąŜce o Baczyńskim pt. „Testament Krzysztofa Kamila" (wyda-
nie pierwsze 1998).
W pewnych przypadkach, na przykład, gdy chodzi o okolicz-
ności
śmierci
poety, podaję takŜe sprzeczne tropy i poboczne wąt-
ki, jako miarę przebytej drogi i wielości pułapek czyhających na
badacza.
Uczył mnie przed laty mój mistrz i nauczyciel - Krzysztof Ką-
kolewski - nie bagatelizować
Ŝadnej
informacji, sprawdzać i wery-
fikować, i tej zasadzie starałem się być wierny. KaŜdy szczegół,
nawet błahy, moŜe okazać się waŜny, wyzwolić lawinę. Pozwala
ziarnko do ziarnka ułoŜyć gmach, który rozsypała wojna, a reszty
dokonały, miaŜdŜące wszystko na proch, krwawe totalitaryzmy
i zwykła głupota...
2. Bagatela 10. Dom, w którym urodził się poeta. Stan z roku 1983
14
Wiesław Budzyński
Będzie to więc opowieść o losach K.K.B. i jego kolegów, wpi-
sana w otoczenie, w którym mieszkał, szkołę, do której chodził,
w dzieje Polski Niepodległej, wojnę i w to, co w końcu przyszło
czerwona chmury ze wschodu i trwało do dni naszych, a zwało się
socjalizmem.
Zamiarem moim było uchwycenie wspomnień ludzi, którzy
z takich czy innych względów (przede wszystkim politycznych)
0 Baczyńskim wcześniej nie mówili, choć się z nim stykali, przyjaź-
nili i walczyli w jednym szeregu. W efekcie tego przymusowego
milczenia mamy nad miarę i do nieprzyzwoitości rozdęty wizeru-
nek poety z wczesnego okresu twórczości, młodego lewicowca,
1 związany z ty"1- takŜe naciągnięty, portret Baczyńskiego-ateisty,
rozdmuchiwany z upodobaniem przez antyklerykałów ze
śp.
tygo-
dnika Argumenty". A na zasadzie kontry - straszy równie kośla-
wy obraz poety narodowca (Polak-katolik), stawiany w niektórych
publikacjach w jednym rządzie z twórcami „Sztuki i Narodu", choć
znamy przecieŜ dwuznaczny stosunek poetów tej grupy do Krzy-
sztofa i dystans, z jakim poeta traktował narodowców.
Te półprawdziwe - a więc nieprawdziwe! - zakłamane maski
miały się dobrze lata całe, aŜ przyszedł wreszcie dzień, który
nadejść musiał. ?• OtóŜ moŜemy i musimy sobie dziś jasno powie-
dzieć: Baczyński w dojrzałym okresie swej twórczości był p o-
n a d podziałami (nie w jakimś centrum, na lewo czy obok); wy-
brał walkę o niepodległość kraju, ale i nie był - w wąskim tego sło-
wa znaczeniu - patriotą polskim; był - rzec moŜna -jak Piłsudski
patriotą Rzeczypospolitej i jak on, kiedy nastał czas
walki o niepodległość, wysiadł z „czerwonego tramwaju" i poszedł
w pole, a w jego poezji brzmi echo Legionów.
Teeo dnia, kiedy Krzysztof Baczyński napisał słowa o osaczo-
nym przez wrogów
Ŝołnierzu
AK, który ostatnią kulę zostawił dla
siebie, tego właśnie 26 marca 1943 roku jego dawni szkolni kole-
dzy dokonali
śmiałego
ataku pod Arsenałem. W tym widzę prze-
łom, przewartościowanie dotychczasowej „biernej" postawy poe-
ty wobec okupacyjnej rzeczywistości - wybór, co zamknie się
w słowach: dlaczego inni mają walczyć, a ja mam stać z boku.
Miłość i
śmierć
Krzysztofa Kamila
15
Nie trzeba być historykiem, by zrozumieć sens
śmierci
Ba-
czyńskiego... To,
Ŝe
wielki poeta ginie za wolność Ojczyzny, jest
tragedią, ale faktem, nie
Ŝadnym
„mitem, kombatanctwem czy
martyrologią", jak chce krytyk Stanisław Stabro. Ciągle wypomi-
nano Baczyńskiemu,
Ŝe
poszedł walczyć. Stabro posuwa się jesz-
cze dalej i w zakończeniu swej ksiąŜki „Chwila bez imienia" (wyd.
I 1992) imputuje wręcz zaślepienie młodym
Ŝołnierzom
„Zośki"
i „Parasola", towarzyszom broni Baczyńskiego.
Zaślepieniem tym miała być walka o wolną Polskę!?
Zginął w wieku 23 lat na zawsze pozostając „młodym Baczyń-
skim". Trudno nawet wyobrazić sobie Baczyńskiego — starca.
W potocznym odbiorze stał się symbolem, wizerunkiem poety-
-Ŝołnierza, legendą, która otacza bohaterów, ludzi wielkich.
W efekcie tego zatarł się nieco Baczyński ze swoimi powszednimi
wyborami, a niektórych jego wierszy nie sposób odczytać, nie wie-
dząc w jakich okolicznościach powstały i czego dotyczą, na przy-
kład wiersz „Z lasu". W tym sensie Baczyński jest nie do końca
znany... Trzeba tu jeszcze powiedzieć,
Ŝe
analiza poezji nie wcho-
dzi w zakres niniejszego opracowania (chociaŜ to poezja uczyniła
Go wielkim!), a odwołanie do poezji występuje o tyle, o ile ma
bezpośredni związek z opisywanymi wydarzeniami.
Gdyby przeŜył - u kresu wieku miałby prawie 80 lat. Czy je-
go losy byłyby zbliŜone do losów Borowskiego, RóŜewicza czy Mi-
łosza - zastanawia się krytyk i odpowiada: „MoŜe zgodnie z talen-
tami i zamiłowaniami byłby redaktorem w wydawnictwie lub cza-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin