Inber Wiera - Oblężone miasto.pdf

(1526 KB) Pobierz
OBLĘŻONE
MIASTO
Wiera Inber
22 sierpnia 1941 roku
Rozjazd Nr 1
Dwie wyrwy po bombach, które
utworzyły razem jeden olbrzymi lej,
rozwalona cysterna, ziemia brunatna od
nafty,
spalona
lokomotywa
pod
nasypem. Obok przedwojenna tablica:
„Palenie
wzbronione
pod
odpowiedzialnością
sądową!”
Zwrotniczy - zapłakana kobieta w ciąży,
wyglądająca, jakby miała rodzić za
chwilę - ponuro trzyma chorągiewkę...
Znowu
stoimy.
Zamaskowane
brzozowymi
gałęziami
platformy
towarowe, wyładowane maszynami i
częściami maszyn, idą w przeciwnym
kierunku:
to
ewakuacja
fabryk
leningradzkich. Po świeżości gałęzi
można określić, jak długo pociągi
znajdują się w drodze.
Koła zamachowe, obrabiarki, duże i
małe koła zębate, jakieś płaszczyzny,
trójkąty.
Części
maszyn
wysmarowane tłuszczem i opakowane w
papier impregnowany. Za platformami -
„ciepłuszki”, w których jadą rodziny
robotnicze. W jednej z „ciepłuszek” -
dzieci na pryczach. Główki dziecięce,
przytulone mocno do siebie, wyglądają
przez okno. Ani jednego uśmiechu.
W Moskwie opowiadano mi, że podczas
pospiesznej ewakuacji jednego ze
żłobków dziecięcych na rączce każdego
dziecka
wypisano
chemicznym
ołówkiem jego imię i nazwisko.
Jednakże po przybyciu na miejsce, w
czasie kąpieli nazwiska zmyły się.
Trzeba było wezwać z Moskwy matki,
żeby rozpoznały swoje dzieci.
Jedno dziecko
rozpoznane.
nie
zostało
jednak
O! Moskwo!... Nie pozostawiasz mnie
samej, podążasz za mną i ranisz serce.
Ciągle stoi mi przed oczami mój
półroczny wnuczek Miszeńka, w chwili
gdy wnoszono go do pociągu, w
płóciennym kapturku, nazbyt wielkim na
jego główkę, w koszulinie i bluzeczce.
Leżał spokojnie w wagonie dla dzieci,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin