Braun Jackie - Noc zapomnienia.pdf

(633 KB) Pobierz
Jackie Braun
Noc zapomnienia
Tytuł oryginału: Inconveniently Wed!
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Dla kogoś takiego jak Serena Las Vegas to istny raj. Wszystko tam jest
ekscentryczne, barwne i nadzwyczajne – podobnie jak ona sama. Wielka
szkoda,
że
miała tam spędzić tylko weekend.
Przyjechała do Vegas z trzema przyjaciółkami: Molly Hunter,
Alexandrą Lowell i Jayne Cavendish. Narzeczony Jayne okazał się oszustem
i draniem, więc przyjaciółki postanowiły jej to jakoś zrekompensować. W
piątkowy wieczór i przez większą część soboty bawiły się do upadłego.
Nawet Jayne udało się trochę zrelaksować. Wybrała się do salonu
fryzjerskiego i
ścięła
włosy. Wyszła stamtąd z nową fryzurą, na widok
której jej były narzeczony dostałby palpitacji. Jednak kiedy w sobotę dzień z
wolna wygasał, oczy Jayne też gasły.
Mimo
że
przyjaciółki zaplanowały kolejne wyjście, Jayne postanowiła
spędzić ten wieczór w hotelowym spa. Alex, która dzieliła z nią pokój,
zdecydowała się z nią zostać nie tylko po to, by dotrzymać jej towarzystwa,
ale dlatego,
że
chciała przemyśleć kilka spraw. Właściciel hotelu, w którym
się zatrzymały, zaproponował jej pracę. Okazja była
świetna,
ale oznaczała
przeprowadzkę z San Diego do Las Vegas.
– Bawcie się dobrze, także w naszym imieniu – rzekła Alex do Molly i
Sereny, które chciały zrezygnować z wyjścia.
– Na pewno? – zapytała Molly.
– Tak – odparła Jayne. – Nie ma powodu,
żebyście
nie poszły się
zabawić. – Uśmiechnęła się przy tym szczerze, choć jej oczy przesłaniał
smutek.
L
T
1
R
No dobrze, skoro nalegacie – Serena uśmiechnęła się szelmowsko –
zdobędziemy to miasto.
– Dobry Boże, co myśmy zrobiły? – Alex udała przerażenie. – Las
Vegas już nigdy nie będzie takie samo.
Jayne była bardziej ostrożna.
– Postarajcie się za bardzo nie szaleć. Zwłaszcza ty, Sereno.
Serena niewinnie zatrzepotała rzęsami i uniosła dwa palce.
– Słowo harcerza! Nie zrobię niczego, czego ty byś nie zrobiła.
Jej obietnica już pół godziny później poszła w zapomnienie, gdy razem
z Molly stanęły na patio jednej z zatłoczonych restauracji Bellagio,
podziwiając słynne fontanny w oczekiwaniu na wolny stolik.
– Ciekawe, czy wsadziliby mnie za kratki, gdybym zatańczyła w
fontannie? – zastanowiła się głośno.
Molly,
przyzwyczajona
przewróciła oczami.
– Lepiej nie próbuj się przekonać, co?
– Nie powiedziałam,
że
to zrobię. – Serena wzruszyła ramionami. –
Tak sobie tylko pomyślałam.
– Szkoda,
że
Alex i Jayne się z nami nie wybrały.
– No właśnie. Myślisz,
że
Jayne dobrze się bawi?
– Tak dobrze, jak to możliwe w tych okolicznościach.
– Gdybym ja złapała tego...
– Lepiej jej bez niego – wtrąciła Molly.
– Bez dwóch zdań. Ale wkurza mnie,
że
Rich tak ją upokorzył, i to bez
żadnych
konsekwencji.
– W końcu za to zapłaci – stwierdziła Molly.
– Chciałabym to widzieć. Chętnie bym przyłożyła do tego rękę.
2
L
T
do
ekstrawagancji
R
przyjaciółki,
tylko
– Ja też. Faceci czasami zachowują się jak idioci – powiedziała Molly.
– A jednak bywają potrzebni.
– Są i tacy, na których miło zawiesić oko – dodała Serena,
zauważywszy jasnowłosego mężczyznę.
Był przystojny, ale nie chodziło wyłącznie o urodę. Zanim jednak
stwierdziła, co ją w nim zafascynowało, zniknął w tłumie.
Pierwszą osobą, która wpadła w oko Jonasowi Benjaminowi, kiedy
pojawił się w gwarnej zatłoczonej sali, była rudowłosa kobieta stojąca na
patio. Trudno było jej nie zauważyć, nie tylko z powodu neonowych kolo-
rów jej
żakietu.
Stała do niego tyłem, więc nie widział jej twarzy. Za jej nogi niejedna
kobieta dałaby się zabić. Były szczupłe i zgrabne, co podkreślały wąskie
nogawki dżinsów. Stroju dopełniały szpilki w lamparcie cętki.
Kiedy woda z fontanny wystrzeliła do góry, kobieta się odwróciła.
Była olśniewająca. Miała wysokie kości policzkowe, ocienione długimi
rzęsami oczy, lekko zadarty nos i pełne wargi. Nie zdziwił się,
że
wzbudziła
w nim pożądanie, za to wrażenie,
że
skądś ją zna, było niezrozumiałe.
Nigdy dotąd nie widział tej kobiety i pewnie już jej nie zobaczy.
Większość gości restauracji stanowili turyści. Na dodatek nie była w jego
typie – zbyt niekonwencjonalna, wyrazista i rzucająca się w oczy. Przyjrzał
się jej
żakietowi,
a potem przeniósł wzrok na kolczyki sięgające niemal
ramion. Kobiety, z którymi się umawiał, ubierały się dość tradycyjnie. Jeśli
chodzi o biżuterię, wybierały perły albo małe złote kolczyki.
Umarłyby ze wstydu, gdyby ktoś je przyłapał w kolczykach w
kształcie wielkich kół, nie wspominając o srebrnych kolczykach z
mnóstwem opalizujących koralików. Przy najmniejszym ruchu kolczyki
rudowłosej kołysały się. Efekt był niemal hipnotyczny.
3
L
T
R
Jonas przetarł oczy i odsunął od siebie niepojęte wrażenie,
że
to na nią
czekał. Był przepracowany. Z powodu dobiegającej końca kampanii
wyborczej zbyt długo nie znajdował czasu na kobiety. Zbliżała się jedenasta
w sobotni wieczór, a on właśnie wrócił ze spotkania z szefem swojej
kampanii, Jamesonem Culverem. Prawie pięć godzin debatowali, jak zbić
kapitał na wynikach najnowszych sondaży, według których Jonas nieco
wyprzedzał drugiego kandydata na urząd burmistrza miasta.
To nie byle co,
że
taki polityczny nowicjusz jak Jonas prześcignął
weterana stratega. Mimo to Jameson był bez humoru. Potrafił być bardziej
apodyktyczny niż ojciec Jonasa, Corbin Benjamin, który przez dwie
kadencje w latach dziewięćdziesiątych piastował urząd gubernatora stanu
Nevada, zanim trafił do Senatu.
– Potrzebujesz w
życiorysie
czegoś więcej niż zasiadanie w radzie
planowania miasta, jeśli chcesz pewnego dnia rządzić stanem czy
przeprowadzić się do Waszyngtonu – powtarzał synowi Corbin. – Na począ-
tek dobry będzie urząd burmistrza.
Jonas czuł,
że
jako burmistrz miałby Las Vegas wiele do
zaoferowania, ale polityka wyższego szczebla –stanowa czy krajowa –
zupełnie go nie interesowała. Niestety nie zdołał przekonać o tym ojca.
Boże, musi się napić. Po to tutaj przyszedł. W tłumie turystów mógł
się zrelaksować. Niewielu miejscowych odwiedzało te lokale, chyba
że
towarzyszyli przyjezdnym gościom. Kątem oka dojrzał wychodzącą parę.
Ruszył do zajmowanego przez nich stolika, docierając tam
równocześnie z rudowłosą kobietą, z którą była atrakcyjna brunetka.
– Rzucimy monetą? – powiedziała.
Spodziewał się schrypniętego głosu. Tymczasem jej głos był gładki jak
aksamit.
4
L
T
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin