Błękitnokrwiści 5 - Zbłąkany Anioł Krwawe Walentynki.pdf

(1512 KB) Pobierz
MELISSA DE LA CRUZ
ZBŁĄKANY ANIOŁ
KRWAWE WALENTYNKI
Dla Taty,
Alberta B. de la Cruz
(7 września 1949 - 25 października 2009),
który uważał, że dedykacje i podziękowania to
najlepsze części
moich książek, ponieważ zawsze jest tam mowa o nim.
Misguided angel hanging over me,
Heart like a Gabriel, pure and white as ivory
Soul like a Lucifer, black and cold like a piece of lead.
Misguided angel, love you till I'm dead.
- Cowboy Junkies, Misguided Angel
Wszystko się zmienia, nic nie ginie.
- Owidiusz
Z osobistego dziennika
Lawrence'a Van Alena
11 listopada 2005 r.
Było nas siedmioro, kiedy zakon został powołany do
życia. Zwołano radę, aby zająć
się rosnącym zagrożeniem ze strony Ścieżek Umarłych.
Oprócz mnie na tym spotkaniu obecni
byli: słabowity kuzyn cesarza, Gemellus, westalki
Oktylla i Alkione; dowódca cesarskiej
armii, generał Aleksandrus; oddany nam senator
Panteliusz i uzdrowiciel Onbazjusz.
Dzięki długoletnim badaniom ustaliłem, że Alikone
została najprawdopodobniej
odźwierną Bramy Obietnicy, trzeciej spośród Bram
Piekieł. Doszedłem także do wniosku, że
ta właśnie brama kryje rozwiązanie zagadki ciągłej
obecności naszych wrogów, którzy mieli
zostać całkowicie zniszczeni. Na tej bramie musimy się
skoncentrować, ponieważ jest ona
najważniejsza ze wszystkich.
Przypuszczam, iż Alikone osiedliła się we Florencji i
mam podstawy sądzić, że jej
ostatnim odnotowanym wcieleniem byłą Katarzyna ze
Sieny, słynna włoska mistyczka,
„urodzona” w roku 1347. Jednakże po „śmierci”
Katarzyny w życiu społecznym Florencji nie
pojawiały się już żadne znaczące kobiety. Zupełnie
jakby nie pozostawiła żadnych dziedziców
swojego nazwiska, a jej linia po prostu wygasła w 1429
r., wraz z zakończeniem rządów
Giovanniego de Medici.
Od piętnastego wieku miasto było związane z rosnącym
w siłę zakonem
petruwiańskim, którego założycielem był ambitny
duchowny, Benedykt Linardi. Obecnym
zwierzchnikiem szkół i zakonów petruwiańskich jest
ojciec Roberto Baldessarre. Nawiązałem
z nim korespondencję i jutro planuję udać się do
Florencji.
Pościg
Odgłos kroków na bruku rozbrzmiewał echem wśród
pustych ulic miasta. Tomasia w
safianowych ciżmach stąpała niemal bezgłośnie, słysząc
za plecami stukot ciężkich butów
Andreasa i lżejsze kroki Giovanniego. Nie zwalniając,
biegli jedno za drugim, blisko siebie,
przyzwyczajeni do tego rodzaju karności i
przyzwyczajeni do wtapiania się w ciemność. Na
środku placu rozdzielili się.
Tomi wzniosła się na gzyms najbliższego budynku i
przycupnęła, patrząc na rozległą
panoramę miasta: od budowanej właśnie bazyliki przez
Most Złotników, aż do dzielnic za
rzeką. Wyczuła, że zbliża się do nich potwór i
przygotowała się do ataku. Ich cel jeszcze nie
wiedział, Że jest śledzony, a Tomasia miała zamiar
uderzyć szybko i niepostrzeżenie,
wymazując i niszcząc każdy ślad srebrnokrwistego.
Zupełnie jakby bestia, przebrana za
pałacowego strażnika, nigdy nie istniała. Nawet
umierając, nie mogła wydać żadnego
dźwięku. Tomasia nie ruszała się Z miejsca, czekając,
aż bestia podejdzie bliżej i wpadnie w
ich zasadzkę.
Usłyszała, że Dre odchrząkuje, lekko zadyszany. Obok
niego pojawił się Gio z
obnażonym mieczem, sygnalizując, że wampir znalazł
się już w zaułku.
Teraz przyszła jej kolej. Tomasia zeskoczyła ze swojego
posterunku, trzymając w
zębach sztylet.
Ale kiedy wylądowała na ulicy, nie zobaczyła ani śladu
bestii.
- Gdzie...? - zaczęła szeptem, ale Gio położył palec na
ustach, wskazując ciemną
uliczkę.
Tomi uniosła brwi. Coś niezwykłego. Srebrnokrwisty
zatrzymał się, aby porozmawiać
z zamaskowanym nieznajomym. To dziwne: Croatanie
nienawidzili czerwonokrwistych i
zwykle unikali ich albo torturowali dla rozrywki.
- Ruszamy? - zapytała, kierując się w tamtą stronę.
- Czekaj - rozkazał Andreas. Miał dziewiętnaście lat,
był wysoki i dobrze zbudowany,
wyrzeźbione muskuły i gęste brwi sprawiały, że był
zarazem przystojny i bezlitosny. Był ich
przywódcą, jak zawsze.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin