Pasażerka.doc

(73 KB) Pobierz
Pasażerka

Pasażerka

W Kędzierzynie na postoju taksówek przed dworcem PKP jak zwykle przed południem czekał na pasażerów pan Jacek - taksówkarz. Właśnie weszła do jego taksówki atrakcyjna, około 20-letnia dziewczyna i zamówiła kurs do Gliwic. Dziewczyna miała na imię Ela. Miała na sobie krótką spódniczkę, bluzkę i kurtkę. Do Gliwic jest dość daleko i pan Jacek z przyjemnością nawiązał rozmowę z Elą. Okazało się, że dziewczyna studiuje na Politechnice w Gliwicach, spieszy się bardzo na jakieś zajęcia i zaliczenia (na 13.30). Musiała wziąć taksówkę, bo uciekł jej pociąg. Nagle pan Jacek przypomniał sobie, że kilka tygodni czy nawet miesięcy temu dwóch kolegów opowiadało mu, że wieźli do Gliwic „świetną laskę”, która nie miała pieniędzy. Mówiła, że uciekł jej pociąg, a bardzo się spieszy do Gliwic, że ma jedynie 14 zł. Przepraszała, obiecywała, że dopłaci resztę za kilka dni itp. Mówiła i prosiła przekonywująco, podciągając jednocześnie spódnicę. Miała zgrabne kolana i uda, więc bez większych problemów dwa razy udało się jej przekonać taksówkarzy i dojechać do Gliwic prawie za darmo. Niestety tym razem nie udało się! Pan Jacek zapytał wprost czy ma czym zapłacić za kurs. Nie miała nawet połowy potrzebnej kwoty!!!

- Skoro nie masz pieniędzy to zapłacisz inaczej za obecny kurs i poprzednie dwa - powiedział groźnym tonem taksówkarz.

- Masz być cicho i robić co Ci każę!!! - dodał.

W tym momencie byli już niemal w połowie drogi do Gliwic. Pan Jacek skręcił w prawo w leśną drogę. Ela bardzo się bała, ale nie chcąc denerwować kierowcy i nie pogarszać sytuacji postanowiła nie stawiać oporu, nie krzyczeć i być posłuszną. Samochód zatrzymał się w głębi lasu, około 1 km od szosy. Co teraz czekało biedną Elę? Pan Jacek wyszedł z wozu, otwarł drzwi od strony pasażerki i opuścił szybę okna na sam dół. Teraz Ela musiała wyjść z taksówki, pan Jacek silnym ruchem ręki włożył jej głowę w otwarte okno i podniósł szybę tak wysoko, że przyciskała dość mocno szyję dziewczyny. Drzwi zostały zamknięte, a Ela stojąc na zewnątrz miała uwięzioną głowę w oknie samochodu.

- Zostaniesz teraz surowo ukarana za swoje oszustwa, możesz krzyczeć ile zechcesz. Nikt Cię nie usłyszy, bo będziesz krzyczeć wewnątrz wozu! - powiedział pan Jacek.

Następnie kierowca opuścił spódnicę dziewczynie, a majtki zsunął do kolan. Była teraz pochylona, pośladki były dobrze wystawione do ukarania. Zaczęło się wykonywanie kary, najpierw silne klapsy ręką, aż zgrabna pupa zaczerwieniła się. Ela po raz pierwszy w życiu znalazła się w tak rozpaczliwej sytuacji, nigdy wcześnie nie dostała lania. Nawet niewinne klapsy były dla niej bolesne - krzyczała. Nadszedł jednak czas na coś mocniejszego. Pan Jacek odłamał gałązkę leszczyny, która rosła obok, zerwał liście i w ten sposób miał leszczynową rózgę ok. 50 cm długości. Zaczęła się zasadnicza część kary. Pierwsze uderzenie rózgi i pierwsza czerwona pręga na obu pośladkach. Głośny świst rózgi przeszywającej powietrze i odgłos uderzenia, świst i uderzenie i znowu świst i odgłos zetknięcia rózgi z pupą. Biedna dziewczyna dostała 10 rózeg i choć kierowca nie bił z całych sił, to i tak dziewczyna głośno płakała. Jej tyłeczek cały już był zaczerwieniony od klapsów, a od rózgi pojawiły się ciemniejsze pręgi, niektóre przecinały się. Ela niemal od początku krzyczała, była przerażona rozpaczliwą sytuacją, głowę miała uwięzioną i nie mogła się uwolnić. Kiedy taksówkarz powiedział „zapłacisz inaczej” to Ela sądziła, że może chodzi o sex, lecz nawet nie przypuszczała, że taki los ją czeka. W chwili, gdy bolesne uderzenia rózgi spadały na pupę i uda, dziewczyna zrobiłaby wszystko, aby to się skończyło. Po 10 uderzeniach nastąpiła przerwa. Ela poczuła ulgę - egzekutor zaczął delikatnie masować pupę ze śladami rózgi. To było przyjemne - ból łagodniał. Jednak nie trwało to długo, p. Jacek ponownie wziął rózgę i stanął z drugiej strony. Już po chwili nastąpił dalszy ciąg chłosty. Świst rózgi i odgłos uderzenia, świst i uderzenie. Wypięte pośladki coraz bardziej pokrywały się czerwonymi śladami, niektóre pręgi krzyżowały się. Choć kierowca bił już słabiej to dziewczyna płakała i szarpała się bezradnie. Wydawało się jej, że kolejnego uderzenia już nie zniesie. Wytrzymała jednak to najbliższe uderzenie i kilka następnych razów - nie miała przecież wyjścia, była uwięziona, szyba gniotła jej gardło a jej krzyków nikt nie słyszał. Po 10 lub 12 uderzeniach kierowca przestał bić. Dziewczyna dostała, więc ok. 20 rózeg. Teraz Jacek wsiadł do samochodu i powiedział:

- 10 minut przerwy na papierosa i dokończymy karę.

Dziewczyna nie wierzyła własnym uszom, więc to jeszcze nie koniec? Zaczęła prosić o uwolnienie i darowanie reszty kary, obiecywała poprawę. Dowiedziała się jednak, że na razie została ukarana za swoje pierwsze oszustwo (tzn. pierwszy niezapłacony kurs Kędzierzyn - Gliwice). Pan Jacek nie chciał jednak być zbyt surowy i po dłuższych prośbach przez łzy, zgodził się na nadzwyczajne złagodzenie kary:

- No dobrze, daruję Ci większą część kary, dostaniesz jeszcze tylko 10 uderzeń - powiedział.

Zaraz po tych słowach wyszedł z wozu i wyjął z bagażnika stary przecięty pasek klinowy. Właściwie był to tylko ok. 50 cm długości fragment paska klinowego. Już po chwili nastąpił dalszy ciąg chłosty, a właściwie jej zakończenie. Pierwsze uderzenie w obolałe już pośladki Eli nie było mocne, właściwie całkiem słabe. Wiadomo, że pasy klinowe są wykonane z tworzywa, które jest bardzo bolesne przy chłoście, dlatego egzekutor bił ostrożnie. Mimo to dziewczyna krzyknęła. Kolejne uderzenia trafiły nieco niżej od pierwszego, ślady na pupie krzyżowały się z pręgami po rózdze. Ela ciągle jednak płakała, choć kierowca nie bił mocno, by nie zrobić dziewczynie krzywdy. Chodziło o karę a nie skatowanie biednej studentki. Dlatego Pan Jacek zakończył karę już na 8 uderzeniach. Teraz na koniec rozmasował dziewczynie obolałą pupę - czule i delikatnie - dziewczyna umilkła, tylko lekko pojękiwała jakby z ulgą. W końcu została uwolniona. Przestała szlochać, usiadła, a właściwie położyła się na tylnym siedzeniu. Taksówkarz zawiózł ją do Gliwic na miejsce, gdzie sobie zażyczyła. W trakcie jazdy niewiele rozmawiali, studentka wolała już się nie odzywać, by nie pogarszać sytuacji i tak po ok. 30 minutach rozstali się. Kierowca taksówki nie wziął od niej ani grosza, powiedział, że za kurs już zapłaciła w lesie. Minęło prawie 8 tygodni od tego zdarzenia. Pan Jacek, jak każdego dnia, stał na postoju taksówek przed dworcem PKP. Nudno było, pasażerów jak na lekarstwo, taksówkarz czytał więc gazetę, rozwiązywał krzyżówki. Nagle ktoś zapukał w okno, kierowca spojrzał znudzonym wzrokiem i rozpoznał od razu - była to znajoma sprzed kilku tygodni - studentka ELA!!!!!!

- Dzień dobry panie Jacku, spieszę do Gliwic, ale nie mam grosza przy duszy, czy da się to jakoś załatwić? - zapytała.

Przygoda, która przytrafiła się Eli, wywarła na niej głębokie wrażenie. Była wyjątkowa, pierwszy raz ktoś potraktował ją w taki sposób, została bardzo poniżona, obezwładniona, obnażona. Jakby tego nie było dość, zadano jej ból fizyczny - bito ją m.in. rózgą. Dziewczyna była przerażona tą sytuacją, ale z czasem, już po kilku czy kilkunastu dniach, gdy śladów po laniu już nie było, coraz częściej o tym myślała. Wieczorami, gdy kładła się spać i zamykała oczy, wracały te wspomnienia. Oczami wyobraźni widziała się obezwładnioną i chłostaną. Każdy szczegół przeżywała na nowo. Cisnęły się jej do głowy także inne scenki - była w nich w przeróżny sposób karcona. Była przywiązana do drzewa, przełożona przez krzesło lub kolana, leżała na brzuchu i była chłostana. Wiedziała już, co znaczy dostać lanie na gołą pupę, a jednak często marzyła, że jest tak traktowana, że dostaje ręka, pasem, rózgą. Ela nie rozumiała samej siebie, bo jak to możliwe, by marzyć o poniżeniu, bólu, karach cielesnych?

- Nie jestem przecież masochistką!!! NIE!! to niemożliwe - nie akceptowała tego.

Dni i tygodnie mijały, lecz te myśli, marzenia o karach nie mijały, wręcz przeciwnie - nasilały się i nachodziły Elę coraz częściej. Marzyła już, by stało się to rzeczywistością, by był ktoś kto rozliczałby jej złe sprawowanie, lenistwo, przewinienia. Gdzie jest przewinienie, powinna być i kara, a Eli przez ponad 20 lat wszystko uchodziło bezkarnie. Tyle grzeszków i przewinień! To niedopuszczalne, to się musi skończyć. Do takich wniosków doszła Ela dzięki p. Jackowi. Wdzięczna była Jackowi, że jej to uświadomił, że odkryła w sobie te skłonności i zaczynała to akceptować. Co zrobić, by naprawdę był ktoś, kto zająłby się Elą, by mogła do niego należeć, by rozliczał ją ze złych czynów, złych myśli…? Kto mógłby pełnić taką rolę? Niestety na te trudne pytania dziewczyna nie miała odpowiedzi.

- Może pójść do tego taksówkarza? Skoro on wie jak karać przewinienia, to może będzie w stanie mi pomóc - zastanawiała się.

Z dnia na dzień u Eli dojrzewała ta myśl, ale jak to zrobić? Strach i wstyd był silny. Któregoś dnia Ela przechodziła w Gliwicach przez targowisko i nagle znalazła się obok stoiska z galanterią skórzaną. Zawsze lubiła skórzane przedmioty, ale teraz zainteresował ją duży wybór pasków. Dokładnie je obejrzała i kupiła jeden z nich.

- Nie pójdę z pustymi rękami na taksówkę - pomyślała - bez pieniędzy, ale z paskiem.

Nadszedł wreszcie dzień, gdy Ela zdobyła się na odwagę i poszła na postój taksówek przed dworcem PKP w Kędzierzynie. Był tam też p. Jacek w swoim wozie!! Z duszą na ramieniu powoli podeszła, zapukała w szybę i powiedziała:

- Dzień dobry panie Jacku, spieszę się do Gliwic, ale nie mam grosza przy duszy, czy da się to jakoś załatwić? - zapytała.

Kierowca rozpoznał dziewczynę, którą kiedyś w lesie ukarał i szczęka mu opadła ze zdziwienia, ale zaprosił ją do samochodu.

- Nie mam pieniędzy, ale mam to… - powiedziała Ela pokazując otwartą torebkę, w której był kupiony ostatnio pasek.

Dla niej pas był „walutą”, za którą chciałaby być przewożona na uczelnię do Gliwic. W miarę upływu czasu rozmowa była coraz bardziej otwarta, szczera i swobodna. Ela opowiadała co leżało jej na sercu, co czuje, co zawdzięcza bolesnej leśnej przygodzie, którą zafundował jej taksówkarz. Pana Jacka zaskoczyło to co mówiła, lecz nie wyśmiał jej, nie kpił, a nawet sprawiał wrażenie zadowolonego. Ela to młoda, atrakcyjna i chętna dziewczyna, trudno więc nie być zadowolonym z takiej znajomości. Ela chciała już jechać do Gliwic, pozostała jeszcze kwestia ceny tego kursu. W grę wchodziło użycie nowego pasa Eli. Negocjacje cenowe trwały parę minut, stanęło na 20 uderzeniach. Ustalono też, że cena każdego kursu będzie ustalana indywidualnie za każdym razem, albo po prostu będzie narzucona przez taksówkarza. Jest przecież tak, że pasażer pyta o cenę i płaci tę kwotę. Ruszyli do Gliwic, taksówkarz znał doskonale każdy kilometr trasy, skręcił w znaną sobie jedną z leśnych dróg. Było to inne miejsce niż poprzednio.

- Wysiadamy! Tu uregulujesz należność za kurs - oświadczył kierowca.

Obecnie lanie odbyło się inaczej niż poprzednio, nie miała już głowy wkręconej w okno wozu. Tym razem dziewczyna znalazła się tu z własnej nieprzymuszonej woli, sama pragnęła poczuć skórzany pas na swej skórze. Chciała i marzyła, by w ten nietypowy sposób płacić za przejazd na uczelnię i z powrotem. Jacek rozłożył koc na masce samochodu. Ela zdjęła spódnicę, miała na sobie jeszcze ładne seksowne majteczki, ale Jacek pozwolił jej ich nie zdejmować. Dziewczyna położyła się masce wozu. Ładna pupa Eli była wystawiona i czekała na lanie. Kierowca stanął ok. 1 m od dziewczyny i zaczęło się lanie. Uniósł rękę z pasem, błyskawiczny ruch i padło pierwsze uderzenie, smagnięcie trafiło w oba pośladki. Silny ból wstrząsnął ciałem dziewczyny, cała drgnęła, lecz wytrzymała. Ponownie świst, trzask i ból, i znowu - Ela zaciskała usta z całych sił, by nie jęknąć, nie krzyknąć. Zaciskała pośladki, ale i tak ból był silny. Przy szóstym uderzeniu jęknęła, przy kolejnych coraz trudniej było znieść ten ból skórzanego pasa, przy dziesiątym razie wyrwał się z jej gardła okrzyk bólu. Wtedy, na półmetku lania nastąpiła dłuższa przerwa. Kierowca dotknął zaczerwienionej już pupy, zaczął ją głaskać i masować. To była przyjemna ulga dla dziewczyny i jęczała teraz z rozkoszy. Ta odrobina czułości obojgu sprawiła przyjemność. Przerwa trwała kilka minut, Ela mogła odpocząć, tyłek ją bolał i piekł, ale była podniecona, zadowolona i szczęśliwa. Pragnęła dalszego lania. Była zaskoczona swą reakcja - poniżenie i ból, a jednak tego chce - dziwne, bardzo dziwne. Koniec przerwy! Studentka znowu kładzie się na masce wozu i grzecznie czeka na dalsze lanie. Jednak teraz kierowca zsunął jej majteczki aż do kolan i nie spotkało się to z żadnym protestem dziewczyny. Była posłuszna i uległa. Kolejne uderzenia pasa spadały już na gołą pupę. Raz za razem, w jednakowych, krótkich odstępach czasu słychać świst, trzask uderzenia i rozkoszny jęk studentki. Najpierw cichy, zaciskała zęby, oczy miała zamknięte, starała się być dzielna. Wytrwała tak do ostatniego dwudziestego uderzenia. Tyłek był czerwony, palił, buchał żarem, choć nie było to tak mocne lanie jak poprzednie. Ela wstała i sama długo masowała gorącą, obolałą, wrażliwą na dotyk pupę. Dziewczyna była podniecona i wilgotna. Takiego lania potrzebowała, taksówkarz zrobił to właściwie. Nie było to brutalne bicie, ból był odpowiednio dozowany, stosownie do reakcji dziewczyny. Jacek już wiedział jak uderzyć, kiedy należy zrobić przerwę, by nie zrobić Eli krzywdy, by bolało, lecz by mogła to znieść. Po ok. 20-30 minutach wsiedli do taksówki i odjechali. Od tej pory Jacek i Elżbieta są w stałym kontakcie. Dziewczyna często korzysta z jego taksówki, zawsze może na niego liczyć i wcale nie za każdym razem jest bita. Czasem nawet późnym wieczorem lub nocą, gdy nie ma jak się dostać do domu, Ela telefonuje i wzywa Jacka. Wtedy, oczywiście, cena jest wyższa, bo to kurs nocny. Często spotykają się w domu Jacka, gdy żona jest w pracy a córka w szkole. Wtedy następuje zapłata za przejazdy taksówką. Znajomość ta z czasem stała się coraz bardziej zażyła. Spotykają się też, gdy Eli leży coś na sumieniu, gdy przeskrobała coś, ma wyrzuty sumienia itp. Czasem sama prosi o spotkanie, a czasem Jacek ją wzywa i kontroluje, przesłuchuje sprawdzając czy może zasłużyła na skarcenie, na zdyscyplinowanie. Ela jest szczęśliwa, jest już ktoś, kto rozlicza jej lenistwo, złe zachowanie, przewinienia.

              Znajomość Eli i Jacka trwa już grubo ponad pół roku, spotykają się często i niepostrzeżenie przerodziło się to specyficzny związek. Oboje uzupełniają się, ona jest uległa, pokorna, nawet maso, a On dominujący, konsekwentny, stanowczy, lecz często czuły i delikatny. Znajomość ta pozwoliła odkryć obojgu te cechy i z czasem są one rozbudzane. Pasują do siebie, stali się parą o podłożu bdsm. Zaklęty świat bdsm. Jest też między nimi pewien rodzaj uczucia - przyjaźń, może coś więcej niż przyjaźń, zaufanie i coraz większe przywiązanie. Mają przeciwstawne cechy, skłonności, co wzajemnie ich przyciąga, uzupełnia i łączy. Ela zwierza się Jackowi ze swych kłopotów, trosk, jak nikomu do tej pory. Studiuje na Politechnice Gliwicach. Nie jest najlepszą studentką, często ma kłopoty nauką, zaliczeniami, egzaminami. Jest dość leniwa, lubi towarzystwo, imprezy, alkohol - i czasem źle się to kończy. Ela była kiedyś na imprezie w akademiku, zasiedziała się do późna i nie miała czym wrócić do domu. Mogła zanocować u koleżanki, ale Ela dość pijana chciała zaszpanować i postanowiła wrócić do Kędzierzyna taksówką. Trzeźwiejsi koledzy i koleżanki chcieli jej to wyperswadować, zapłaci majątek, a przecież może zanocować. Uparta i pijana dziewczyna nie dała się przekonać i szpanowała: - Stać mnie na to, a zresztą mam znajomości wśród taksówkarzy - przechwalała się. Gdyby Ela była trzeźwa, zapewne nie odważyłaby się wezwać Jacka, tym bardziej, że musiał on przyjechać z Kędzierzyna do Gliwic. Zdawałaby sobie sprawę, że drogo ją to będzie kosztować. Alkohol przytłumił w dziewczynie zdrowy rozsądek i niebawem przekonała się o zgubnych skutkach picia. Zadzwoniła do p. Jacka i poprosiła, aby po nią przyjechał. Kierowca próbował wyjaśnić, że nie warto, że to daleko i noc już jest, że taki kurs jest bardzo drogi. Ela nalegała, by przyjechał. Minęła nieco ponad godzina i komórka Eli odezwała się. To taksówka czekała już przed akademikiem. Trudno było porozumieć się z dziewczyną, była pijana, ale wiedziała, że zapłaci laniem, nawet chciała, by już od razu, tu gdzieś po drodze przetrzepał jej siedzenie. Niestety nic z tego! Jacek odwiózł ją do domu i zapowiedział, że wyciągnie surowe konsekwencje za ten wybryk i że musi być wtedy trzeźwa! Po 3 dniach, w piątek wieczorem, została telefonicznie wezwana do domu taksówkarza. Bała się, ale posłusznie stawiła się o wyznaczonej godzinie. Od razu została zaproszona do głównego pokoju. Kotary były zasunięte, w rogu świeciła się nieduża lampa, na stole, półce i podłodze paliło się kilka świec. Na małym stoliczku pod ścianą stała butelka wina i 2 kieliszki, a obok było coś, co natychmiast rzuciło się w oczy dziewczynie. Na stoliku leżały jeszcze rózgi. Jacek starannie je przygotował, wyciął kilka gałązek brzozy, odciął końcówki i związał je razem. Był to więc, pęk cieniutkich witek leszczynowych długości około 40 cm związanych na końcu ładną czerwoną wstążeczką. Obok witek leżały jeszcze 3 rózgi długie na ok. 70 cm, mniej więcej grubości palca, lekko zwężające się ku końcowi. Rózgi i witki były starannie wyszlifowane drobnym papierem ściernym, aby nie było żadnych ostrych zadziorów mogących zranić skórę. Ela od razu domyśliła się, po co tu leżą i mocno się przestraszyła. Wiedziała, że tymi rózgami zostanie jej wymierzona sprawiedliwość. Wcześniej jednak musiała się gęsto tłumaczyć, odpowiadać na zadawane pytania. Pan Jacek usiadł w fotelu, a Ela musiała stać z rękami założonymi z tyłu. Została zasypana pytaniami, m.in. takimi jak: Jaka to była impreza? z kim tam była? co piła? dlaczego tak dużo wypiła? czy ktoś ją namawiał do picia? czy wie, że sesja się zbliża? dlaczego zachowuje się jak smarkula? dlaczego obudziła go w środku nocy? czy zdaje sobie sprawę, że zarwał pół nocy jadąc tak daleko? czy będzie się jeszcze upijać? czy przestanie balować, gdy musi się uczyć, by zebrać zaliczenia w indeksie? kiedy zmądrzeje? itd. Biedna Ela odpowiadała jak potrafiła, była zawstydzona, Zaczęła gubić się w odpowiedziach, co rozzłościło Jacka i dał jej 3 solidne klapsy w pupę, by ją zachęcić, ośmielić, rozwiązać język. Kolejne 3 klapsy i padło polecenie:

- Na kolana, a ręce na kark!!

W dalszym ciągu przesłuchania Ela musiała już klęczeć przed przesłuchującym z dłońmi splecionymi na karku. Po prawie 30-minutowym przesłuchaniu nastąpiło podsumowanie. Dziewczyna będzie podwójnie ukarana! Zbliża się sesja egzaminacyjna, Ela ma się uczyć, by dostać wszystkie zaliczenia i zdać egzaminy. Imprezy w tym czasie są niedopuszczalne, a kategorycznie zabronione jest upijanie się takiej pięknej i młodej dziewczyny. To pierwszy powód kary. Drugie lanie należy się za wezwanie taksówki w nocy. Jacek w środku nocy został przebudzony i musiał z Kędzierzyna pojechać do Gliwic po Elę i wrócić. To kurs nocny, czyli znacznie droższy. Wcześniej ustalili, że przejazdy mogą być płacone chłostą, a ten kurs był wyjątkowo drogi, więc i chłosta będzie wyjątkowa. Przed Elą było więc podwójne lanie, a każde całkiem solidne, nie była jednak określona ilości razów. Wszystko miało być nowe, wyjątkowe. Wyjątkowa oprawa - ciemny, nastrojowy pokój, blask świec, przesłuchanie, potem do kary musiała się całkowicie rozebrać. Nowe były też narzędzia kary - witki i rózgi brzozowe. Ustalono też, że lanie będzie rozłożone na dwie raty. Dziś dostanie tyle, ile wymierzający karę uzna za stosowne - była to kolejna nowość, dziewczyna nie wiedziała, co ją czeka, jaka dawka bólu jest przed nią. Strach i napięcie ściskał jej gardło, żołądek podchodził do serca. Stała tak nago zażenowana, czerwona ze wstydu. Na początku musiała położyć się na kolanach Jacka. Stopy i dłonie dotykały podłogi, głowa tuż przy podłodze, pupa wysoko, gotowa na przyjęcie kary. Jacek jedna ręką przytrzymywał Elę, a drugą wymierzał klapsy. Pierwsze były delikatne, łagodne, pieszczotliwe. Z czasem klapsy stały się mocniejsze, spadały na zmianę w prawy i w lewy pośladek. Po kilku minutach, gdy pupa się zaczerwieniła nastąpiła mała przerwa, chwila ulgi, moment na czuły, delikatny dotyk, masaż. Znowu klapsy, tym razem w szybkim tempie i mocne, coraz mocniejsze, ale dziewczyna jak zawsze starała się dzielnie znosić ból i poniżenie. Jednak mijały minuty, a lanie trwało, silne ciosy spadały bezustannie, chociaż bijący był już wyraźnie zmęczony. Dziewczyna miała dość, coraz bardziej wierciła się na jego kolanach, które ją gniotły. Była w niewygodnej pozycji, krew uderzała do głowy, pośladki piekły coraz mocniej, jęczała coraz głośniej licząc, że wzbudzi tym litość. Przerażała ją myśl, że to chyba dopiero początek lania - przecież rózgi czekały na stoliku. W końcu pozwolono jej wstać z kolan. Stanęła na środku pokoju, była rozpalona, pupa była rozgrzana i czerwona, paliła bardzo, podobnie jak policzki. Była zawstydzona sytuacją, pierwszy raz podczas lania była całkowicie naga. Dziewczyna płonęła z bólu, wstydu, podniecenia i niepewności. Wiedziała, że to był tylko wstęp do kary zasadniczej. Gospodarz domu postawił teraz na środku pokoju nieduży stolik, dość długi i wąski i położył na nim złożony koc. - Kładź się! - rozkazał cichym, lecz stanowczym głosem. Na Elę nie trzeba krzyczeć, wystarczy cichy i spokojny głos, jest grzeczna, bo wie, że w przeciwnym razie może zaboleć jeszcze bardziej. Wykonała polecenie i położyła się w poprzek stolika. Dziewczyna już wiedziała, co ją czeka, bała się ogromnie, ale uległość, pokora i posłuszeństwo, nawet w obliczu fizycznego bólu coraz bardziej ją podniecała. Emocje wzrastały. Jacek wziął brzozowe witki - przypominały one miotełkę - było to kilkanaście cieniutkich końcówek gałązek brzozy związanych na końcu czerwoną wstążeczką. Stanął z prawej strony dziewczyny i zaczęła się chłosta witkami. Było to nowe doznanie, cieniutkie gałązki bolały, nawet zostawiały wąskie czerwone ślady. Karcona dziewczyna wierciła się na stoliku, z gardła wydobywał się jęk. Po kilkunastu razach, egzekutor stanął z drugiej strony Eli i dalej okładał witkami pupę i uda. Miała to, na co zasłużyła. Przestał ją chłostać, gdy owa miotełka była już mocno wystrzępiona, a podłoga zaśmiecona. Teraz Jacek wziął jedną z trzech rózeg. Głośny świt rózgi przeszywającej powietrze, trzask i ból silniejszy niż poprzednio. Znowu świst i uderzenie. Dziewczyna krzyknęła, oczy zaszły łzami, słychać było jej szloch. Marzyła, by to się już skończyło, chciała zerwać się z tego stolika, błagać o koniec kary, obiecać poprawę. Wiedziała jednak, że musi cierpliwie i posłusznie znosić wszystkie niedogodności, każde cierpienie i karę. Po czterech silnych ciosach Jacek odłożył rózgę i dotknął mocno czerwonej pupy Eli. Najpierw jego dłoń była surowa i karząca, ale teraz czuła, delikatna, przynosząca ulgę i rozkosz. Pieściła pośladki, uda, przesuwała się delikatnie po wewnętrznej części ud coraz wyżej, aż sięgnęła do gorącej i wilgotnej szparki. Dziewczyna jęknęła głośno i ręką przycisnęła dłoń partnera. Teraz już szybciej, gwałtowniej masował, pieścił jej intymne miejsca. Wtem przerwał, zdecydowanym ruchem odwrócił dziewczynę, przytulił, całował usta, twarz, szyję, ramiona. Kochali się długo i namiętnie, niemal zapominając o właściwym celu wizyty pięknej studentki. Przyszła po karę, a zaznała rozkoszy. Dla obojga obrót sprawy był zaskoczeniem, lecz jakże miłym zaskoczeniem. Po miłosnym uniesieniu Jacek otworzył butelkę czerwonego wina Kadarka. W romantycznej, podniecającej atmosferze, blasku świec i miłej muzyce mijał dalszy ciąg wieczoru. Wino uderzyło do głowy, Ela uklękła obok swego partnera, głowę oparła na jego kolanach. Oboje delektowali się chwilą. Właśnie rodziła się między nimi głęboka, mocna więź. Jacek gładził jej włosy, policzki, szeptał miłe, czułe słówka. Dziewczyna stale głodna pieszczot, dziękowała i prosiła o jeszcze, również szepcząc. Dobrze wiedziała, że może zaufać tej dłoni, że zada jej ból, gdy na to zasłuży, lecz nie zrobi krzywdy. Wiedziała, że Jacek będzie jednocześnie opiekuńczy, dobry i czuły. Kiedy trzeba, będzie stanowczy i surowy, lecz zazna też jego czułości, dobroci i wyrozumiałości. Już teraz Jacek okazał się bardzo wyrozumiały - darował jej pozostałą, druga część kary, zapowiadając jednocześnie, że następnym razem, gdy zasłuży na lanie, to Ela dobrze pozna rózgi brzozowe i na dodatek witki leszczynowe.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin