Czy_Droga_Neokatechumatu_Jest_Prawowierna.rtf

(474 KB) Pobierz
Ks

Ks. Enrico Zoffoli

 

CZY "DROGA" NEOKATECHUMATU JEST PRAWOWIERNA?

 

MAGISTERIUM PAPIEŻA A KATECHEZA KIKO ARGÜELLO

Porównanie


Wstęp do polskiego wydania
Ks. bp. Zbigniew Józef Kraszewski
Tytuł oryginału: “MAGISTERO DEL PAPA E CATECHESI DI KIKO”
Edizioni SEGNO, via del Vascello 12, 33100 Udine, Italia
Tłumaczenie: Ks. Kanonik Henryk Czepułkowski

http://www.antyk.org.pl/wiara/neokatechumenat/zoffoli-neony.htm

SŁOWO WSTĘPNE

Bardzo ciekawa książka księdza Enrico Zoffoliego w tłumaczeniu ks. Henryka Czepułkowskiego pt. Czy “Droga” neokatechumenatu jest prawowierna? Magisterium Papieża a katecheza Kiko Argü ello - porównanie, wydana przez pana Marcina Dybowskiego, jest niezwykle cenną pozycją.

Autor porównuje punkt po punkcie naukę Kościoła katolickiego - przedstawianą w wypowiedziach Najwyższego Autorytetu katolickiego Ojca Świętego Jana Pawła II - ze słowami założyciela “Drogi”, Kiko Argü ello.

W książce czytamy, co Ojciec Święty, a co pan Kiko mówi na temat Kościoła katolickiego, magisterium tegoż Kościoła, struktury hierarchicznej Kościoła, kapłaństwa, grzechu, nawrócenia, zadośćuczynienia za grzechy, Eucharystii, sakramentu pokuty, łaski i świętości, Pana Jezusa jako wzoru świętości, nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa, różańca, Mszy św. Niedzielnej i życia pozagrobowego.

W drugiej części tej cennej książki mamy podsumowanie tematów i bilans ogólny. Jest on negatywny w stosunku do neokatechumenatu. Autor podkreśla najważniejsze błędy neokatechumenatu, a mianowicie nauczanie, że Kościół katolicki nie jest konieczny do zbawienia, że hierarchia Kościoła nie ma żadnego znaczenia, że tylko Biblia samodzielnie, “niezależnie” wyjaśnia, zawiera prawdziwą naukę itd. Jest to więc odnowiony luteranizm.

Do tego dodać należy, że liturgia neokatechumenalna jest sprawowana niezgodnie z przepisami Kościoła katolickiego, a “spowiadanie się” na głos wobec całego zgromadzenia neokatechumenów jest nadużyciem i niesłychanym upokorzeniem wyznającego swoje grzechy. Następnie trzeba podkreślić, że pan Kiko świetnie dba o swoje interesy, nakazując swoim adeptom wyprzedaż tego, co posiadają, i przekazanie otrzymanych ze sprzedaży sum nie byle gdzie, tylko do kasy organizacji. Jest to więc nie tylko szerzenie błędnych nauk w Kościele katolickim, lecz również, mówiąc współcześnie, “świetny biznes”...

Książkę tę powinni przeczytać wszyscy. Przede wszystkim duszpasterze Kościoła katolickiego, aby nie dać się uwieść tej nowej herezji, a następnie wierni, aby w swej niewiedzy i dobroduszności nie popierali pana Kiko, nie dali się zatruwać błędnymi naukami i nie nabijali mu kasy pieniędzmi, używanymi dla niewiadomych celów.

Wszystkim czytelnikom tej książki z całego serca błogosławię.

+ Biskup Zbigniew Józef Kraszewski

Warszawa, 1 września 1998 r.

OD WYDAWCY POLSKIEGO

W tym samym czasie, kiedy decydowała się w Polsce sprawa ustawowej ochrony życia ludzkiego, a w Warszawie katolicy zorganizowali marsz na Sejm, wielu ludzi rozglądając się dookoła siebie, zadawało sobie pytanie, gdzie są te wielkie ruchy “odnowy religijnej”, dlaczego w tak przełomowej chwili są nieobecne te środowiska, które zapewniają o swym bliskim i bezpośrednim obcowaniu z Bogiem. Co “Pan im powiedział” (używając typowego żargonu jakim się posługują), że nie ma ich razem z nami?

Najczęstszą odpowiedzią “wielkich nieobecnych” było przedstawianie modlitwy, jako rzeczy ważniejszej, a nawet przeciwnej do tej formy świadectwa. Gdy jednak modlitwa organizowana jest w różnych miejscach kaźni przy proaborcyjnych klinikach, “wielcy nieobecni” również są nieobecni. Co zatem zmieniło się w naszym katolicyzmie? Czy wyznajemy jeszcze wiarę Ojców?

Na naszych oczach dokonuje się transformacja paradygmatu polskiego katolicyzmu, odrywanie go od korzeni, od tradycyjnej religijności i spychanie z pozycji “chrześcijańskiego przedmurza” w stronę wyalienowanych grupek “towarzystwa wzajemnej adoracji” i “katolicyzmu gitarowego”. Czy jednak w obecnej dobie socliberalizmu takie ma być nasze oblicze, czy tylko na to nas stać po okresie komunizmu, który ograniczał polski katolicyzm do “zakrystii”? Czy tak wypełniamy testament Prymasa Tysiąclecia?

“Biblioteczka Św. Wincentego z Lerynu” ma nas wszystkich zachęcić do refleksji nad naszą wiarą, do rachunku sumienia – na ile jest to jeszcze wiara katolicka, na ile jest sprotestantyzowana lub ogarnięta orientalnymi mgłami pogaństwa.

Najwyższy czas podjąć dyskusję nad naszym pokoleniem, któremu przekazany został depozyt wiary bez prawa do jego zmiany. Depozyt ten mamy przekazać w trzecie tysiąclecie.

Marcin Dybowski

WSTĘP

Ponieważ ostatni nakład mego dziełka pt. Herezje Ruchu Neokatechumenalnego jest na wyczerpaniu, zwrócił się do mnie z zachętą czcigodny kapłan, ks. Gino Conti, bym podjął się tej pracy, do której ów mój przyjaciel skutecznie chciał się przyczynić, ofiarowując mi bogaty i mądry zbiór tekstów, zaczerpniętych z nauczania Papieża, a przeznaczonych na to, by z nim zestawić wypowiedzi z Katechezy Kiko Argü ello. Nie można było wybrać lepszej metody, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom coraz szerszej publiczności, spragnionej informacji o rzeczywistym stosunku poglądów Kiko do nauczania doktrynalnego Jana Pawła II, które z wiarą przyjmuje każdy dobry katolik.

Celem tej pracy jest udzielenie odpowiedzi - jak najbardziej udokumentowanej - wszystkim neokatechumenom i ich sympatykom, którzy mojemu oskarżeniu ich o herezję wciąż przeciwstawiają fakt, że jak oni powiadają, Papież wie wszystko, Papież jest z nimi, Papież potwierdził ich charyzmat, Papież ich błogosławił i po wielokroć zachęcał do działania na polu liturgii, duszpasterstwa, pracy misyjnej...

Byłem zdania, że Papież o "Drodze Neokatechumenalnej" jest poinformowany tylko częściowo, gdyż nie zna ich założeń dogmatycznych. Lecz przyjmując hipotezę, że Papież jest na bieżąco zorientowany we wszystkim, nie ośmieliłbym się nigdy roztrząsać powodów jego milczenia i poparcia udzielanego Ruchowi; historia będzie mogła już jutro odsłonić wszystko, a na razie pozostaje mi tylko zdać się na sąd Boży.

Pomimo to poczuwam się do obowiązku otwartego oskarżania o błędy przeciw wierze katolickiej zawarte w głośnym tekście katechez Kiko, które już poddałem krytyce: Orientacyjne wskazania dla ekip katechistów na stopniu nawrócenia.

Egzemplarz maszynopisu przeze mnie przestudiowany nosi datę roku 1982. Że jest to tekst autentyczny, potwierdza, między innymi, okoliczność, iż został wydany staraniem Centrum Neokatechumenalnego "Słudzy Jahwe" przy San Salvatore, plac San Salvatore in Campo, Rzym. Lecz jak słusznie zauważono, Kiko po szeregu lat nowych doświadczeń i przemyśleń, mógł go przeglądnąć i może także poprawić w punktach zakwestionowanych.

Nie chcąc ryzykować, że się mnie weźmie za "walczącego z wiatrakami", postarałem się o inne skrypty Autora, świeższe, raczej o jego zapisane wystąpienia, których wykaz przedstawiam, tych przynajmniej, które choć pochodzą sprzed roku 1982, nie różnią się jednak od cytowanych Orientamenti, których idee szerzej rozwijają i potwierdzają:

1. “Orientamenti” dla ekip katechistów nt. “shemá ” stron 110.

2. Jako wstęp do całego cyklu katechez o Zwiastowaniu podajemy przekład /oparty na nagranych taśmach/ wszystkiego, co powiedział Kiko na spotkaniu w Centrum Neokatechumenalnym w Madrycie 22 października 1981 r., celem poinstruowania katechistów skierowanych do głoszenia katechez w nowych parafiach, stron XVI.

3. "Orientamenti" dla ekip katechistów o odnowieniu spotkań dla pierwszego skrutynium przed chrztem", stron 14.

4. "Zapowiedź Wielkiego Postu" - 1 marca 1987 - krypta Męczenników Kanadyjskich, stron 14.

5. "Zapowiedź Adwentu" - krypta kanadyjska, 25 listopada 1967, stron 31.

6. Notatki z katechez Kiko na spotkaniu w Arcinazzo 22-25 września 1988, stron 18.

7. "Zapowiedź Wielkiejnocy", krypta Męczenników Kanadyjskich, 25 marca 1988, stron 21.

Przy uważnej lekturze tych materiałów nie znalazłem niczego ważniejszego, co wskazywałoby na krytyczne przemyślenie lub odwołanie tych poglądów najbardziej znanych i dopracowanych, które zamieściłem w dziełku "Herezje Ruchu Neokatechumenalnego".

To umożliwiło mi jak najbardziej obiektywne skonfrontowanie katechez Kiko z nauczaniem Papieża.

AUTOR

Rzym, 28 stycznia 1992, święto św. Tomasza z Akwinu

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

ANALIZA

PORÓWNAWCZA

 

 

I

KOŚCIÓŁ KATOLICKI, JEDYNA OWCZARNIA CHRYSTUSOWA

 

Papież

W naszych uszach wciąż żywo rozbrzmiewa nakaz Boskiego Mistrza: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem". Świadomi tak wielkiej odpowiedzialności, winniście odczuwać jako własne owo apostolskie zatroskanie św. Pawła, gdy wołał: "Biada mi, gdybym nie przepowiadał Ewangelii" I, jak nakazuje tenże Apostoł, winniście głosić słowo "przy każdej sposobności, w porę, nie w porę", głęboko przeświadczeni o mocy zawartej w prawdzie, którą Kościół wyznaje od dwóch tysięcy lat. Każda działalność ewangelizacyjna ma siłą rzeczy jeden cel: sprawić, by każda osoba i każda wspólnota otworzyły się w pełni na słowo Boże.

W świetle nowej Epifanii Bóg objawia się w Jezusie Chrystusie wszystkim ludom i wszystkim narodom ziemi. Dla wszystkich jest przeznaczone światło Boże, które przenika mroki ludzkiej egzystencji.

Chociaż się zmieniają czasy i poglądy, zawsze ważne i aktualne pozostają słowa Jezusa do Apostołów: "Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. Także i te trzeba mi przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz". "Jak Ojciec mnie posłał, tak ja was posyłam" "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego; uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem". Taka jest niewątpliwie wola Boga wyrażona w nakazie Chrystusa, który dodaje: "Nie bójcie się /.../ Oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata"

Kiko

Gdy mówi o naturze, posłannictwie i przeznaczeniu Kościoła, Kiko nie bawi się w subtelności; nie pozostaje po prostu nic innego, niż uznać go za heretyka:

Może powinniśmy myśleć, że misją Kościoła jest wziąć wszystkich tych ludzi,. którzy znajdują się poza Kościołem, i wprowadzić ich do środka /.../. Gdyby taka była prawda, moglibyśmy słusznie powiedzieć, że Jezus Chrystus zbankrutował po dwóch tysiącach lat, ponieważ dzisiaj tych, co rzeczywiście są w Kościele, jest bardzo mało. Jeśli jest misją Kościoła, by wszyscy do niego weszli, jakże Bóg mógłby pozwolić, że jest bardzo mało tych, którzy dzisiaj są w Kościele?

Misja nie polega na tym, by wszystkich skłonić do wejścia i uczestnictwa w znaczeniu jurydycznym, lecz na tym, by ludzie zostali oświeceni przez Kościół i doszli do Ojca.

Poza Kościołem nie ma zbawienia /.../. W tym powiedzeniu, rozumianym jurydycznie, odbija się mentalność tych wszystkich ludzi, którzy będą was słuchać. To sformułowanie stanowi podstawę naszego myślenia o Kościele: stąd te ostatnie namaszczenia dla wszystkich chorych, spowiedzi w ostatniej chwili i przyspieszone chrzty dzieci tylko co urodzonych, itd. Gdyż jeśli Kościół jest jedyną deską ratunku, a ten, kto jurydycznie do niego nie należy, idzie na potępienie, tak właśnie powinno się robić.

Kościół jest wydarzeniem, jest historią, jest faktem...

Lecz jakże by to wszystko mogło istnieć, gdyby Kościół przede wszystkim nie był "społecznością", obdarzoną własnymi energiami, własnym posłannictwem? Kiko posuwa się aż do stwierdzenia, że Kościół nie jest nawet "żadną religią".

Kościół pierwotny wcale się nie uważał za jedyną deskę ratunku, lecz za pewną misję w nurcie historii.

Ponadto:

...My tak myślimy o Kościele: bez triumfalizmów, bez prozelityzmów, bez zamiaru zanoszenia Jezusa Chrystusa nie wiem już dokąd, ani żeby wszyscy do Kościoła wchodzili."

Byłoby więc nieważne, czy się należy, czy nie należy do Kościoła katolickiego, czyli do Kościoła hierarchicznego, widzialnego, który Kiko nazywa "jurydycznym", lecz który z całą pewnością jest jedynym założonym przez Chrystusa, a którego Pasterzem jest Jan Paweł II... Wynika z tego - oczywiście według charyzmatycznego przywódcy neokatechumenów - że "inne owce", które obecnie nie są z owczarni Chrystusa, nie należą w ogóle do Niego ani nie są zobowiązane wejść do niej, by utworzyć "jedną owczarnię"...

 

 

II

SŁOWO BOŻE I MAGISTERIUM KOŚCIOŁA

Papież

Wierni są wezwani do podporządkowania się Objawieniu Bożemu, a nie do posługiwania się Słowem dla poparcia swoich idei, choćby najbardziej wzniosłych. Nie można zapominać, że Słowo powierzone zostało Kościołowi i że nauczycielska posługa Kościoła jest odpowiedzialna za autentyczną interpretację jego przesłania.

To zadanie zostało powierzone wyłącznie żywemu Magisterium Kościoła, którego władza jest sprawowana w imieniu Jezusa Chrystusa.

Oto nowa charakterystyka wiary: wierzyć po chrześcijańsku oznacza również przyjmować prawdę objawioną przez Boga tak, jak jej naucza Kościół.

 

Kiko

Na tej "Drodze" chcemy, żeby ludzie spotykali wprost księgi Biblii. Na nic się nie zda, że ludzie czytają Biblię w domu, ponieważ są znużeni już po paru dniach. Biblia tłumaczy się sama przez się, dzięki paralelom...

W swych "Orientamenti" Kiko rzadko przytacza niezliczone dokumenty doktrynalne Papieży dla wyjaśnienia lub zaczerpnięcia z nich myśli, a dotyczy to także tych Papieży, którzy tak bardzo go protegowali i zachęcali, Pawła VI, a szczególnie Jana Pawła II.

Z dwudziestu jeden Soborów powszechnych odbytych w Kościele wspomina on dwa zaledwie: Trydencki i Watykański II. I w tym jedynie celu, by je sobie przeciwstawić.

Sobór Trydencki, zwołany głównie celem odparcia błędów protestantyzmu, Kiko surowo gani i potępia:

...Od Soboru Trydenckiego, od w. XVI do XX, wszystko pozostaje zablokowane...

...W Trydencie wszystko jest nastawione na definicję istoty /essenza/, na skuteczność, a traci się z oczu sakramentalną wartość znaku...

Od Soboru Trydenckiego, w wieku XVI, wszystko sztywnieje, gdyż w sposób bezwzględny narzuca się ryt rzymski. Po tym narzuceniu nie można już absolutnie niczego ująć ani dodać do mszy. Taka msza doszła aż do nas. Ta niezmienność trwała tak długo, że gdy po raz pierwszy zmienili nam liturgię, byliśmy zgorszeni, gdyż ona wydawała nam się niezmienna. To był błąd...

Po Trydencie zostaliśmy z definicjami istoty i skuteczności, z niedocenieniem wartości znaków...

Natomiast Jan Paweł II, w zgodnej jedności ze wszystkimi swymi poprzednikami, po wielokroć przytacza i potwierdza bezwarunkowo Sobór Trydencki, mający definitywny walor dogmatyczny.

Kiko, jak z jednej strony potępia Sobór Trydencki, tak z drugiej strony raz po raz wygłasza panegiryki na cześć Soboru Watykańskiego II, dzięki któremu

wyszliśmy z unieruchomienia prawie całkowitego.

O teologach większych i mniejszych - włącznie ze św. Tomaszem z Akwinu - którzy zasłużyli się dla uzasadniania i obrony oficjalnego Magisterium Kościoła, ani wzmianki, owszem niechęć i pogarda dla nich wszystkich... Kiko z ironią odzywa się o ich "dysputach" na temat dogmatu eucharystycznego i w ogóle o ich traktatach.

Odpowiadając jednemu z obecnych na pytanie dotyczące egzegezy biblijnej, Kiko poucza:

Ty nie możesz na swój sposób tłumaczyć sobie tego Słowa, ponieważ istnieje tłumaczenie, jakie daje Kościół.

Istotnie, zestawienie zdań paralelnych nie wystarcza, trzeba trzymać się tekstu i odwoływać się do autorytetu Magisterium Kościoła. Kiko daje więc lekcję prawowierności. Lecz często przeczy sam sobie, ponieważ jego interpretacje słowa Bożego bywają jawnie sprzeczne z interpretacją daną przez Magisterium. Tak, na przykład, całkiem osobista i błędna jest jego egzegeza w kwestii sprzedaży dóbr, wspólnoty dóbr. I nie liczą się wypowiedzi Pisma św. diametralnie sprzeczne z egzegezą kikowską, dotyczącą Odkupienia, ofiarniczego pośrednictwa Chrystusa, Ofiary za grzechy świata.

Niestety, główny katechista "Drogi" uważa za "opętanego przez demona" każdego, kto się nie zgadza z jego wykładem, narzucanym z góry i nie podlegającym dyskusji.

 

 

III

STRUKTURA HIERARCHICZNA KOŚCIOŁA

Papież

...Oto tu, przy ołtarzu, Kościół objawia się w swojej najbardziej wewnętrznej naturze, jako hierarchiczna wspólnota wiary, nadziei i miłości.

Treścią naszego biskupiego posługiwania jest na pierwszym miejscu zadanie nauczania, uświęcania i zarządzania. Te zadania są wykonywane w hierarchicznej komunii z Głową Kolegium Biskupów i z członkami tegoż Kolegium...

Na fundamencie Wspólnoty, która w pewnym sensie wiąże razem i zespala cały Kościół, tłumaczy się i realizuje również hierarchiczna struktura Kościoła, którą Pan obdarzył cechą kolegialności i zarazem prymatu, gdy Sam ustanowił swych Apostołów jako kolegium czyli stały zespół, na czele którego postawił Piotra, wybranego spośród nich. /.../ Aby raz jeszcze posłużyć się tekstem Soboru Watykańskiego II, "biskupi wzięli więc na siebie posługiwanie wspólnocie wraz ze swymi współpracownikami, kapłanami i diakonami, przewodnicząc na miejscu Boga owczarni, której są Pasterzami jako nauczyciele prawd wiary, jako kapłani kultu Bożego, jako sprawujący władzę rządzenia.

Kiko

...Kościół nie jest zrzeszeniem jurydycznym, lecz sakramentalnym...

Kościół pierwotny, wprowadzając dyscyplinę penitencjarną, wszedł w:

wymiar jurydyczny.

Kiko odrzuca

jurydyczną wizję Kościoła.

Gdzie jest zatem Kościół? Tam, gdzie jest Duch Św., Duch ożywiający Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego, gdzie jest nowy człowiek według Kazania na Górze. Gdzie to jest, tam jest Kościół...

A więc Kościół nie hierarchiczny... Biskupi, kapłani i diakoni nie są przedstawieni jako istotne komponenty Kościoła, który naucza, uświęca, sprawuje władzę...

Chwilę przedtem powiedział, że parafia, proboszcz i jego pomocnicy nie tworzą Kościoła; i nic to nie znaczy, że jest wspólnota i kapłan na jej czele, że się odprawia Mszę św., że się naucza wiary i że się wierzy w prawdy objawione... Kościół, według niego, powstał z czegoś zupełnie innego, mianowicie z wiernych, którzy ożywieni przez Ducha Świętego, żyją w łasce Bożej według ducha i litery:

Kazania na Górze,

i dlatego nie tworzą społeczności widzialnej, złożonej również z grzeszników.

Jak widzimy, Kiko wznawia błędne tezy po wielokroć potępione przez Magisterium. Wystarczyłoby przypomnieć błędne poglądy Montanusa, za którymi w średniowieczu poszli begardowie, fraticelli, a potem John Wyclif, Jan Hus, Marcin Luter, Quesnel i janseniści (synod w Pistoi).

 

IV

KAPŁAÑSTWO MINISTERIALNE I KAPŁAÑSTWO POWSZECHNE WIERNYCH

Papież

Sobór Watykański II przypomniał nam tę wspaniałą prawdę o "kapłaństwie powszechnym całego Ludu Bożego, które pochodzi z uczestnictwa w jednym kapłaństwie Jezusa Chrystusa”. Nasze kapłaństwo "ministerialne" zakorzenione w "sakramencie święceń" w sposób istotny różni się od kapłaństwa powszechnego wiernych /.../. Ten sakrament realizuje swój cel poprzez posługę słowa i sakramentów, która jest mu właściwa, a ponad wszystko poprzez Ofiarę Eucharystyczną, do której tylko on upoważnia.

Kapłaństwo, jakiego uczestnikami jesteśmy dzięki sakramentowi święceń, który na zawsze wycisnął znamię na naszych duszach przez szczególny znak Boży, to jest "charakter", pozostaje w wyraźnej relacji do powszechnego kapłaństwa wiernych, to jest wszystkich ochrzczonych, a jednocześnie różni się od niego "co do istoty, a nie tylko co do stopnia". Jeżeli te dwa kapłaństwa różnią się między sobą nie tylko co do stopnia, lecz i co do istoty, jest to owocem szczególnego bogactwa kapłaństwa samego Chrystusa, który jest jedynym centrum i jedynym źródłem tak tego uczestnictwa, które jest właściwe wszystkim ochrzczonym, jak i tego innego udziału, który się otrzymuje za pośrednictwem osobnego sakramentu, to jest właśnie sakramentu święceń...

Nasze sakramentalne kapłaństwo jest więc kapłaństwem hierarchicznym i zarazem ministerialnym, stanowi szczególne ministerium, to znaczy jest służbą w obrębie wspólnoty wierzących. Nie zawdzięcza zatem swego pochodzenia owej wspólnocie, jak gdyby to do niej należało powoływać lub delegować. Jest ono natomiast darem dla tej wspólnoty i pochodzi od samego Chrystusa, z pełności Jego kapłaństwa. Ta pełność znajduje swój wyraz w fakcie, że Chrystus, uzdalniając wszystkich do składania ofiary duchowej, powołuje niektórych i czyni ich szafarzami własnej Ofiary sakramentalnej, to jest Eucharystii, w której składaniu biorą udział wszyscy wierni i w której są zawarte ofiary duchowe Ludu Bożego.

Świadomi tej rzeczywistości, rozumiemy w jaki sposób nasze kapłaństwo jest hierarchiczne, to jest związane z władzą formowania ludu kapłańskiego i rządzenia nim, i stąd ministerialne zarazem...

Zatem:

Kapłan zajmuje miejsce w samym centrum misterium Chrystusa (...). On działa in persona Christi, szczególnie wtedy, gdy celebruje Eucharystię: za pośrednictwem jego posługiwania Chrystus nadal rozwija w świecie swoje zbawcze działanie.

Wiem dobrze, że katolicki laikat Hondurasu w coraz wyższej mierze uświadamia sobie swą odpowiedzialność wewnątrz Kościoła i przykłada się do rozpowszechniania przesłania ewangelicznego. To jednak nie uprawnia do zapominania o niezastąpionym i własnym miejscu, które w dziele uświęcenia Ludu Bożego przysługuje kapłanom, którzy z woli Pana “w społeczności wiernych mają świętą władzę, by składać Ofiarę i odpuszczać grzechy i by w imieniu Chrystusa dla dobra ludzi sprawować oficjalnie funkcję kapłańską”...

Kiko

Nie mamy też wcale kapłanów jako osób, które oddzielamy od wszystkich innych, by w naszym imieniu nawiązywali kontakt z Bóstwem, ponieważ naszym kapłanem, tym, którym wstawia się za nami, jest Chrystus. A skoro jesteśmy Jego Ciałem, jesteśmy wszyscy kapłanami. Cały Kościół jest kapłański w tym znaczeniu, że wstawia się za światem. Jest prawdą, że kapłaństwo uwyraźnia się w posługiwaniu i że są pewni bracia, którzy są sługami tego kapłaństwa, ministrami kapłaństwa. W Nowym Testamencie nie używa się wyrazu "kapłan", chyba że w odniesieniu do Chrystusa, mówi się natomiast minister lub prezbiter.

Kiko jednak nie bierze pod uwagę /lub nie wierzy/, że kapłan katolicki jest ministrem kapłaństwa, ponieważ żyje w nim Chrystus z całą potęgą swego pośrednictwa u Ojca, dzięki czemu tylko on /a nie poszczególni wierni, ani nie wspólnota wiernych/ wypowiada w pierwszej osobie słowa, które są użyciem władzy przysługującej wyłącznie Chrystusowi.

Niestety, jednogłośne i wiarygodne świadectwa potwierdzają, że we wspólnotach neokatechumenalnych nie "kapłan" /czyli prezbiter/, lecz "katechista" /czyli człowiek świecki/ wszystko organizuje, o wszystko się stara i wszystkim rozkazuje. Otóż właśnie do kapłanów Papież, 9 grudnia 1985 r., uznał za konieczne wypowiedzieć się następująco:

...Na tej drodze rola i praca kapłanów pozostaje czynnikiem fundamentalnym". Oni są "przewodnikami wspólnoty"; toteż "pierwszym wobec nas wymaganiem jest utrzymanie wiary w waszą tożsamość kapłańską.

Na mocy święceń zostaliście naznaczeni szczególnym znamieniem, które upodabnia was do Chrystusa Kapłana do tego stopnia, że możecie działać w Jego imieniu. Kapłan (il ministro sacro) powinien przeto być akceptowanym nie tylko jako brat, który podziela drogę wspólnoty, lecz przede wszystkim jako ten, który działając "in persona Christi", dźwiga na sobie jedyną w swoim rodzaju odpowiedzialność mistrza, który uświęca i prowadzi dusze, odpowiedzialność, od której w żaden sposób nie może się uchylić /.../. Byłoby iluzją wierzyć, że się służy Ewangelii rozwadniając wasz charyzmat w imię fałszywej pokory lub niewłaściwie rozumianego braterstwa /.../. Nie dajcie się wprowadzić w błąd! Kościół chce mieć w was kapłanów i wierni świeccy, których spotykacie, chcą w was mieć kapłanów i nic innego, jak kapłanów. Pomieszanie charyzmatów zuboża Kościół, nie wzbogaca.

To nie wszystko. Właśnie zwracając się do neokatechumenów, 10.02.1983, Papież zwrócił im uwagę:

Trzymać się metod, wskazówek, programów, tekstów zaproponowanych przez Episkopaty, jak również wykonywać posługę katechezy w łączności i karności kościelnej, z uwzględnieniem aprobaty założycielskiej Biskupa i kapłanów z nim stowarzyszonych, wszystko to będzie cennym wsparciem dla waszej katechezy na wszystkich poziomach...

Lecz w rzeczywistości dzieje się wręcz przeciwnie. Neokatechumeni mają swoje "katechezy" układane i organizowane na własną modłę, bez liczenia się ze wskazaniami i tematami Biskupów. Kapłan we wspólnotach jest tylko przewodniczącym, w zakresie rytualnym i sakramentalnym, a jego przewodniczenie nie oznacza żadnego autorytetu nauczycielskiego. Wspólnotą kieruje odpowiedzialny świecki.

Wielkie niebezpieczeństwo dla wspólnot tkwi w tym - według Kiko - że księża je mordują, nawet niechcący. Na tej drodze wspólnota będzie miała odpowiedzialnego świeckiego...

A zatem:

Te wspólnoty nie będą szły drogą same, według własnego zdania, kiedy to każdy robi, co mu przyjdzie do głowy: tymi wspólnotami kierujemy my w imieniu Biskupa. Mamy misję doprowadzenia was do wiary dojrzałej, do chrztu. Z tej racji nie ma katechumenatu bez posłuszeństwa władzy katechistów...

Wynika z tego, że proboszcz ma się ograniczyć do przewodniczenia:

Kościołowi miejscowemu,

który jest czymś całkiem innym niż "wspólnota".

Kto został wybrany na "katechistę", tym samym ma być uważany za pełnego Ducha Świętego i od tej chwili jego instrukcje i wypowiedzi nie podlegają dyskusji, są nieomylne... Ma on:

charyzmat rozróżniania duchów.

W rezultacie:

jeśli nie ma posłuszeństwa katechiście, nie ma też "Drogi"...

W tym rzecz, że ani Biskup, ani proboszcz nie wybierają katechisty. Im powierzono jedynie udzielanie "mandatu" w trakcie uroczystej ceremonii, która się odbywa według rytuału ustalonego przez Ruch, a polegającego na "włożeniu przez nich rąk". Jest to naśladownictwo obrzędu święceń kapłańskich... Otóż Jan Paweł II, chociaż uznaje władzę duszpasterzy do powierzania określonych zadań ludziom świeckim, podkreśla, że:

pełnienie pewnych zadań nie czyni człowieka świeckiego duszpasterzem, ponieważ w rzeczywistości to nie funkcja konstytuuje urząd, lecz sakramentalne wyświęcenie...

Niestety, "katechista" we wspólnocie neokatechumenalnej przywłaszcza sobie władzę, która absolutnie przekracza wszelkie granice jego stanu... Zażalenia i protesty wiernych, którzy wpadli w tę sieć, są alarmujące i częste.

 

 

VI

GRZECH

 

Papież

Grzesząc, człowiek

jak gdyby wyklucza Boga przez swój otwarty sprzeciw wobec Jego przykazań, przez gest równania się z Nim, przez godny potępienia zamiar, aby być "jak On" /.../. W wydarzeniu, które miało miejsce w raju, ujawnia się w całej swej ciężkości i dramatyczności to, co stanowi najbardziej intymną i mroczną istotę grzechu: nieposłuszeństwo Bogu, Jego prawu, normie moralnej, którą On sam nadał człowiekowi /.../. Wykluczenie Boga, zerwanie z Bogiem, nieposłuszeństwo Bogu: w ciągu całej ludzkiej historii grzech, pod różnymi postaciami, był i jest czymś, co może doprowadzić aż do negacji Boga i Jego istnienia, do fenomenu zwanego ateizmem /.../. Nieposłuszeństwo człowieka, który aktem swej wolności nie uznaje panowania Boga nad swoim życiem...

Dlaczego i w jakiej mierze grzech może stanowić ciężką obrazę, którą wyrządza Bogu, i powodować w następstwie fatalne skutki dla człowieka? Kościół ma w tej kwestii swoją doktrynę i ponownie ją potwierdza w jej istotnych elementach...

Człowiek czuje, że to nieposłuszeństwo okazane Bogu przecina jego łączność ze źródłem życia: jest to grzech śmiertelny, to znaczy akt, który ciężko obraża Boga i z kolei z mroczną i potężną siłą niszczycielską zwraca się przeciwko samemu człowiekowi...

Próżne jest przeto spodziewanie, że się głębiej pozna znaczenie i skutki grzechu dla człowieka i wartości ludzkich, jeśli brakuje zrozumienia dla obrazy wyrządzonej Bogu, to jest prawdziwego zrozumienia, czym jest grzech.

Bóg jest zawsze pierwszym i głównym obrażonym przez grzech - "tibi soli peccavi" - i jedynie Bóg może go przebaczyć...

Ci, co przystępują do sakramentu pokuty, otrzymują od miłosierdzia Bożego przebaczenie aktów obrazy Jemu wyrządzonej i jednocześnie pojednanie z Kościołem...

Na początku Wielkiego Postu ’ 82 Jan Paweł II wygłosił przemówienie o miłości Boga, który jest Bogiem "zazdrosnym", a który doznaje obrazy od człowieka, co grzesząc staje się winnym zatarcia w sobie Jego obrazu.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin